Na początku kwietnia 2025 roku rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię w sprawie C-726/23 Arcomet. Postępowanie to dotyczyło zagadnień związanych ze stosowaniem cen transferowych.
Czy czeka nas rewolucja w zakresie traktowania w VAT korekt cen transferowych? A może opinia Rzecznika okaże się mniej doniosła, niż się wydaje?
W dzisiejszym odcinku Adam Bartosiewicz rozmawia z Mateuszem Latkowskim i Maciejem Bzdurskim o tym, czy i w jaki sposób wnioski płynące z opinii rzecznika generalnego mogą zmienić dotychczasową praktykę dotyczącą skutków VAT-owskich korekt cen transferowych.
Jeśli chcesz sprawdzić:
- czy w Twoich firmach powstał obowiązek przygotowania dokumentacji cen transferowych czy złożenia formularza TP-R,
- albo chcesz zlecić przygotowanie tych dokumentów,
wypełnij krótki formularz kontaktowy, klikając przycisk poniżej.
Wraz z zespołem doradców podatkowych, radców prawnych
i adwokatów w Gardens Tax & Legal jesteśmy do Twojej dyspozycji.
Transkrypcja
Adam Bartosiewicz:
Na początku kwietnia 2025 roku rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię w sprawie C-726/23 Arcomet. Ta opinia, czy też szerzej ta sprawa, dotyczyła pewnego rodzaju związku, pewnego rodzaju aspektu stosowania cen transferowych. Dotyczyła tego, czy i w jaki sposób pewne korekty cen transferowych mogą wywoływać skutki na gruncie podatku VAT. Można spotkać się z opiniami, że ta opinia, jeżeli zostanie podzielona przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wydanym później wyroku, będzie stanowić rewolucję na gruncie VAT-owskiego traktowania korekt cen transferowych.
Niektórzy mówią nawet kolokwialnie, że ta opinia czy też późniejszy wyrok, jeżeli podzieli poglądy wyrażone w opinii, wywróci stolik w tym zakresie, bowiem trzeba będzie teraz obejmować podatkiem VAT korekty cen transferowych. Czy jednak tak będzie na pewno? Spotykam się dzisiaj z Mateuszem Latkowskim, partnerem w Gardens Tax & Legal (Mateusz jest doradcą podatkowym) oraz z Maciejem Bzdurskim, radcą prawnym w Gardens Tax & Legal, który odpowiada za praktykę cen transferowych. Będziemy rozmawiać o tym, czy i jak faktycznie kwestie i poglądy wyrażone w opinii mogą zmienić dotychczasową praktykę w zakresie skutków na gruncie VAT-u korekty cen transferowych. Żeby rozpocząć, żeby wprowadzić się w temat, może kilka słów na początek o samym mechanizmie korekty cen transferowych, o samym mechanizmie tak zwanego TP adjustment. Maćku, czy mógłbyś podzielić się z nami kilkoma uwagami na ten temat?
Maciej Bzdurski:
Przepisy o korekcie cen transferowych znajdziemy w artykule 11e ustawy o cit. Natomiast co do zasady wygląda to tak, że jest to mechanizm, który pozwala skorygować przychody lub koszty związane z realizowaną transakcją kontrolowaną. Natomiast aby ten mechanizm mógł zadziałać, to tak na pierwszy rzut oka są dwa zasadnicze warunki. Po pierwsze, już na początku realizowania takiej transakcji ona musi być realizowana zgodnie z zasadą ceny rynkowej. To jest w pewien sposób emanacja tej zasady, którą mamy w transfer pricingu, która jest zasadą świętą, tzn. że transakcje pomiędzy podmiotami powiązanymi powinny być realizowane na zasadach rynkowych.
W polskim prawie jest to o tyle uwypuklone, że ten nakaz rynkowego ułożenia, realizowania transakcji dotyczy już samego początku jej realizowania. To znaczy już w momencie, kiedy tę transakcję planuję, zaczynam ją realizować, powinienem być w zgodzie z rynkiem. To jest pierwszy warunek. Drugi warunek: możliwość zastosowania korekty cen transferowych zazwyczaj jest możliwa wtedy, kiedy nastąpiły pewne ekstraordynaryjne przesłanki i ta korekta ma na celu dostosowanie do rynkowego poziomu tej transakcji. To znaczy transakcja, która była na samym początku rynkowa, poprzez ekstraordynaryjne okoliczności, stała się nierynkowa i na mocy korekty cen transferowych znowu sprawiamy, że ona będzie rynkowa.
Drugim elementem z przesłanki numer dwa jest sytuacja, kiedy mamy już realne koszty, realne dane związane z transakcją. W sytuacji, kiedy na początku bazowaliśmy na kosztach budżetowanych, próbujemy to dostosować do kosztów rzeczywistych. To również jest ta sytuacja, kiedy stosujemy korektę cen transferowych. Czyli podsumowując, generalnie korekta cen transferowych to jest taki mechanizm, który polega na tym, żeby dostosować to, co mamy najczęściej w analizie porównawczej, kiedy planujemy transakcję, kiedy w analizie porównawczej mamy przedział wyników, który uznajemy za rynkowy i aby do tych wyników doprowadzić tę transakcję, właśnie stosujemy korektę cen transferowych. Ona często jest też związana z całą szerszą polityką cen transferowych. Natomiast myślę, że to jest tło tego na czym polega korekta cen transferowych i o czym my w ogóle mówimy. Tak naprawdę jest to mechanizm dostosowania, urynkowienia transakcji do określonego poziomu, który traktujemy jako rynkowy.
Adam Bartosiewicz:
Dziękuję, Maćku. Ja tutaj dodam od razu, że do tej pory w Polsce, ale z tego co wiem, nie tylko w Polsce, ale również i w innych państwach członkowskich, podejście było takie, że dokonanie korekty cen transferowych nie było traktowane jako zdarzenie opodatkowane, nie było traktowane jako korekta podstawy opodatkowania w VAT-cie. Przede wszystkim dlatego, że z jednej strony uznawano, że nie można przypisać tego zmniejszenia lub zwiększenia ceny do konkretnych czynności opodatkowanych, tylko zazwyczaj do jakiegoś ich wolumenu w okresie rozliczeniowym. Najczęściej w okresie roku. A uznawano też, że sama korekta jako taka nie jest też żadną usługą, czy też nie jest żadną dostawą towarów, tylko jest bardziej takim zdarzeniem wpływającym na poziom zysku, wpływającym na poziom dochodu.
Myślę, że tutaj dochodzimy do sedna problemu, do sedna sprawy, z jakim mamy do czynienia. Bo ja mam poważne wątpliwości, czy w tej sprawie, o której teraz rozmawiamy, w tej sprawie, w której zapadła opinia rzecznika generalnego tak naprawdę mieliśmy taką typową korektę ceny transferowej. Czy tu było takie typowe TP adjustment, czy to, co się tam zadziało na podstawie tych materiałów, które mamy, czyli samej opinii rzecznika i wniosku o wydanie orzeczenia prejudycjalnego, czy z tych dokumentów wynika, że tam doszło do TP adjustment, czy może jednak nie? Jakie jest Wasze zdanie w tym zakresie? Mateuszu, może tym razem od Ciebie zaczniemy.
Mateusz Latkowski:
Dzięki, Adamie. Dzień dobry, państwu. No rzeczywiście, tutaj stan faktyczny jest dosyć specyficzny. Tak w skrócie i w żołnierskich słowach zobaczmy. Mamy międzynarodową grupę, która zajmuje się wynajmem, sprzedażą dźwigów, żurawi. Mamy spółkę centralę w Belgii, mamy spółkę operacyjną w Rumunii, zapewne jedną z wielu spółek operacyjnych. Mamy przygotowany benchmark dla tejże grupy, z którego wynika, że spółki operacyjne, w tym ta spółka nasza z Rumunii, powinna osiągnąć rentowność w określonym przedziale. Tu posłużono się bodajże chyba wskaźnikiem marży EBT, marży zysku sprzed opodatkowania i mamy pewnie jakąś dokonaną analizę funkcjonalną, na podstawie której określono właśnie te wyniki. Na kanwie tej analizy zawarto umowę i ta umowa przewidywała po pierwsze, że centrala przejmie na siebie główny ciężar biznesowy, co zresztą jest typowe, będzie odpowiadać za taką globalną politykę tej grupy, za strategię, ale będzie również negocjować chociażby z dostawcami urządzeń, chociaż same umowy będzie zawierać już spółka operacyjna. Z tejże umowy wynika też, że centrala przejmie na siebie główne ryzyko gospodarcze prowadzenia całej tej działalności.
Co jest istotne, ta umowa przewiduje mechanizm korekty czy wynagrodzenia. Z tego mechanizmu wynika, co następuje. Po pierwsze, nie ma automatyzmu w zapłacie wynagrodzenia, gdyż ten obowiązek zapłaty wynagrodzenia pojawia się dopiero w przypadku (jeśli to w ogóle wynagrodzeniem można nazwać), w którym rentowność tej spółki operacyjnej wyjdzie poza ten przedział, który wynika z benchmarku. Jeżeli spółka operacyjna osiągnie takie ponadnormatywne zyski, to będzie musiała je rozliczyć razem z centralą. Czyli zapłacić centrali określone pieniądze. Jeśli osiągnie rentowność niższą, to centrala dopłaci. Właśnie po to, żeby na końcu tego działania wyjść na ten wynik mieszczący się w przedziale rynkowym.
Wiemy z opisu stanu faktycznego, że tutaj takie rozliczenia zostały dokonane, gdyż spółka operacyjna rumuńska w roku 2011/2012 i bodajże 2013 rzeczywiście osiągnęła wyniki, które spowodowały in plus przekroczenie tej rentowności, czyli zarobiła więcej niż powinna, w związku z czym centrala belgijska (i to też jest ważne) od razu wystawiła faktury na tę spółkę operacyjną.
Tam było troszkę zamieszania, jeśli chodzi o ten tytuł fakturowania, dlatego że pierwotnie spółka belgijska przyjęła, że to jest dostawa towarów, następnie to skorygowano w porozumieniu czy po kontroli organów belgijskich na świadczenie usługi. Natomiast spółka rumuńska z kolei z dwóch faktur odliczyła VAT, z trzeciej nie odliczyła. Dlaczego? Nie wiemy. Stan faktyczny jest zbyt ubogi, żeby udzielić odpowiedzi na to pytanie. Sama umowa przewidywała współdziałanie, czy działanie spółki belgijskiej, takie trochę z lotu ptaka, to było pewne układanie strategii, prowadzenie tego biznesu, negocjowanie w związku zapewne z tym przejęciem na siebie tego ryzyka gospodarczego. Nie było tego wynagrodzenia, czyli nie było automatyzmu w zapłacie za to. Na kanwie tego rzecznik w swojej opinii przyjął, że mamy jednak określone świadczenie. Wskazuje, że jednak ta spółka dominująca, spółka belgijska faktycznie wykonuje określone czynności.
I mamy wynagrodzenie za te czynności. Oczywiście rzecznik wskazuje, że to nie jest tak, że my wiemy, jaka jest kwota tego wynagrodzenia. I jakby nawiązując do tego, że wynagrodzenie może się w ogóle nie pojawić, ale wiemy, jak ono powinno być skonstruowane. Czyli ta umowa, która została zawarta, wskazuje, że strony przewidziały, że te płatności mogą się pojawić, w związku z tym można je powiązać niejako z tym wynagrodzeniem za usługi.
Tam rzecznik również wskazuje, że oczywiście jest możliwe, że ta płatność będzie też w drugą stronę, czyli że spółka rumuńska będzie musiała zapłacić spółce belgijskiej. Natomiast wskazuje w tejże opinii słusznie czy nie, że jest mało prawdopodobne zaistnienie takiego scenariusza. Więc jakby zastanowić się na kanwie tego stanu faktycznego, czy rzeczywiście my mamy taką typową korektę, to ja bym powiedział tak: wydaje się, że strony dążyły do tego, żeby to było takie typowe TP adjustment, ale wyszło to, co wyszło, czyli po pierwsze mamy jakiś zestaw tych świadczeń.
Można się oczywiście zastanawiać, czy to jest taka typowa usługa, bo wydaje mi się, nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale część jakby z tego, co tam z tej umowy wynika, no to można powiedzieć są takie typowe działania centrali, że ona kształtuje biznes całej grupy, odpowiada za to, przejmuje to ryzyko. Czy to jest jakaś taka typowa usługa? Ja bym się kłócił. Rzeczywiście można mieć wątpliwości, tym bardziej że to też jest ciekawe. Z elementu stanu faktycznego wynikało, że spółka rumuńska w tym sporze krajowym nie była w stanie wykazać, że rzeczywiście spółka belgijska rękoma jakichś konkretnych pracowników wykonała konkretne czynności, za tym poszły jakieś koszty i tak dalej. Czyli brakowało tego, co zwykle jest takim substratem tej usługi, czyli rzeczywiście, że ktoś siedzi, wykonuje te czynności. Gdyby się z tym zgodzić, to właściwie można by powiedzieć rzeczywiście, że to jest taki typowy TP adjustment, który my rozumiemy trochę jako korektę rentowności, nie związany z jakąś konkretną usługą czy dostawą.
Tutaj akurat usługą, więc tego VAT-u być nie powinno. Natomiast rzecznik rzeczywiście dopatruje się po pierwsze świadczenia. W tych czynnościach jak to rzecznik pisze mamy stosunek prawny, mamy określone obowiązki. Strategia, planowanie, negocjowanie umów z dostawcami, negocjowanie warunków umowy o finansowanie, inżynieria, finanse, zarządzanie flotą na poziomie centralnym, zarządzanie jakością i bezpieczeństwem.
Adam Bartosiewicz:
Ja się tak Mateuszu też zastanawiam, jak by na przykład było, gdyby spółka belgijska, czyli spółka matka była na bieżąco uprawniona do wynagrodzenia za te usługi. No bo z tego, co wynika z tej opinii rzecznika, to spółka belgijska pełniła te czynności bez wynagrodzenia określonego na bieżąco, jeżeli tak można powiedzieć. W związku z tym rzecznik uznał, że jak strony na koniec roku dostosowują rentowność, to te pieniądze, które należą się spółce belgijskiej, w istocie są wynagrodzeniem za te czynności, które spółka matka świadczyła na rzecz spółki operacyjnej. Zastanawiam się na przykład, jakie mogłoby być podejście, gdyby było tak, że spółki się dogadują, że spółka matka wystawia co miesiąc czy co kwartał fakturę za te czynności zarządcze, mówiąc kolokwialnie. Czy to coś by zmieniało i czy to ewentualnie przybliżało by nam tę korektę, która została dokonana potem po zakończeniu roku do jakiegoś takiego bardziej typowego TP adjustment.
Maciej Bzdurski:
Tutaj trzeba byłoby zwrócić uwagę jeszcze na dwa elementy, moim zdaniem, które są dość istotne i trochę wskazują na pewną oryginalność tego stanu faktycznego. Po pierwsze zwróćcie Panowie uwagę na to, że spółka rumuńska dystrybuuje, najmuje, sprzedaje produkty nie grupowe. To po pierwsze. To jest dość specyficzna sytuacja, bo zazwyczaj raczej te korekty cen transferowych wdrożone są w grupach kapitałowych, gdzie mam jakiegoś dystrybutora, który operuje produktami grupowymi. Wtedy sytuacja jest po prostu prostsza. Druga rzecz, która trochę się z tym wiąże, którą też powinniśmy sobie tutaj podkreślić – faktycznie, tak jak mówisz, te usługi wchodzą w coś, co nazwalibyśmy management support services, natomiast jest tam też takie dość twarde pośrednictwo. Jak w takim razie zaczynamy to rozkładać na czynniki pierwsze to zwróćmy uwagę na dwie rzeczy. Tak naprawdę transakcję kontrolowaną pomiędzy tymi podmiotami, taką twardą, to my mamy jedną. Świadczenie tych usług, jakkolwiek je nazwiemy, wsparcia usług management czy pośrednictwa, całego tego setu usług.
Nie ma tego przepływu stricte towarowego pomiędzy podmiotami, więc tak naprawdę korygujemy rentowność dystrybutora grupowego, nie grupowych produktów w tym naszym case. Wydaje się, że wprowadzenie jakiejś odpłatności stałej za te usługi świadczone przez spółkę matkę do spółki córki, one by tę sytuację upraszczały. Mielibyśmy wynagrodzenie, mielibyśmy usługę. Pewnie wtedy nie mielibyśmy wątpliwości, że to wynagrodzenie za tę usługę powinno być objęte VAT-em. I pytanie, czy tak naprawdę w takiej sytuacji ta korekta cen transferowych nie dotyczyłaby stricte tej transakcji w pewien sposób.
Mateusz Latkowski:
Jeśli byłaby jedna.
Maciej Bzdurski:
Jeśli byłaby jedna. Chociaż ona oczywiście z uwagi na zastosowaną metodę, która tutaj wydaje się, że ciężko polemizować z tym, że ktoś zastosował metodę marży transakcyjnej netto, wziął jako tested party, czyli tę stronę badaną podmiot prostszy, czyli spółkę rumuńską. Przyjął, że to ona ma mieć określony poziom rentowności. Powiedzmy, że to jest dla TP dość typowe podejście. Natomiast to typowe podejście jest w dość nietypowej sytuacji, tak bym powiedział. Faktycznie jest trochę tak, że na kanwie naszego stanu faktycznego, o którym mówimy, wprowadzona korekta cen transferowych jest quasi-wynagrodzeniem, w dodatku nie stałym, za świadczenie usługi. Bo tak pewnie na koniec dnia byśmy to zidentyfikowali i to pewnie prowadzi nas do wniosku, że jest to też sytuacja wcale nie taka częsta w praktyce tego, jak się w grupach międzynarodowych takie sprawy załatwia. Raczej wydaje się, że bardziej naturalne byłoby wprowadzenie jednak jakiejś stałej odpłatności za świadczone usługi od spółki matki do spółki córki.
Adam Bartosiewicz:
Której nie było w tym przypadku.
Maciej Bzdurski:
Której nie było. Tak jak z analizy stanu faktycznego wynika, że tej stałej odpłatności nie było.
Mateusz Latkowski:
Dokładnie. Bo gdybyśmy mieli sytuację przecież, że ta centrala na przykład nie tylko negocjuje z tymi dostawcami, ale też nabywa albo wynajmuje te dźwigi i następnie sprzedaje, albo podnajmuje do tej spółki operacyjnej, no to już mamy dużo bogatszy stan faktyczny i dużo też bogatszy pod kątem rozliczeń i także na gruncie cen transferowych. Natomiast to też jest ciekawe pytanie. Tak się zastanawiam hipotetycznie a co by było, gdyby tak naprawdę Belgia rozliczała z tą spółką operacyjną w Rumunii osobno takie typowe management fee, a osobno jednak taką transakcję pośrednictwa już tylko w zakresie właśnie negocjacji z tymi dostawcami. Nie wiem, czy tak można rozbić, ale mamy powiedzmy dwie transakcje, które jednak trochę się różnią. I teraz korygujemy sobie rentowność i gdybyśmy mieli to owatować, to do której transakcji to w ogóle przypiszemy? Czy to jest w ogóle możliwe do zrobienia w takim w takim przypadku?
Adam Bartosiewicz:
Ale wtedy właśnie powstaje nam pytanie, czy byśmy to watowali? Bo przypominam, że na gruncie dotychczasowej praktyki podejście, że tego nie watujemy, było właśnie takie, że nie można tego przypisać do konkretnej transakcji.
Mateusz Latkowski:
Dokładnie.
Adam Bartosiewicz:
Dokładnie tak, jak mówisz. Gdybyśmy trochę zmodyfikowali stan faktyczny, to prawdopodobnie byśmy doszli do sytuacji, w której by się okazało, że nie możemy tego przypisać do konkretnej transakcji, bo jednak cała opinia rzecznika opiera się trochę na tym, że mamy zidentyfikowaną usługę centrali i mamy wynagrodzenie, które można powiązać właśnie z tą usługą, która jest świadczona w sposób ciągły, powiedzmy. W mojej ocenie na tym rzecznik zbudował tezę, że w związku z tym to podlega VAT-owi.
Adam Bartosiewicz:
Ale gdybyśmy, tak jak mówicie, zaczęli przechodzić do sytuacji takich trochę bardziej typowych, jak rozumiem, jeżeli chodzi o układanie polityki cen transferowych, to chyba dochodzimy do takiej konkluzji, że takie typowe TP adjustment, przynajmniej w kontekście tej opinii raczej by nie podlegało podatkowi od towarów i usług, bo nie byłoby chyba jednak wtedy tego bezpośredniego związku, albo nie można byłoby go po prostu zrekonstruować pomiędzy tą kwotą, która wynika z tego dostosowania, z tej korekty, a jakimiś wzajemnymi świadczeniami, konkretnie identyfikowalnymi. Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną. Oczywiście trochę gdybamy, bo mówimy, co byłoby, gdyby babcia miała wąsy.
Maciej Bzdurski:
Wydaje mi się, że tak, że trochę tak by było, bo przecież też możemy skorzystać z tego, co gdzieś tam w Polsce zostało wydane, a zostały wydane objaśnienia do 11e cit. Tam dość jasno znajdziemy w jednym z punktów, że taka klasyczna korekta cen transferowych jest poza VAT-em. Wracając do tego, co powiedziałeś à propos, jak rzecznik to powiązał. To jest o tyle ciekawe, że zobaczcie czy można w ogóle powiedzieć, że świadczenie jest podobne każdego roku. W każdym roku będzie inaczej wynagradzane, bo tak naprawdę zależy to od rentowności podmiotu rumuńskiego. A tak naprawdę rentowność podmiotu rumuńskiego nie zależy wyłącznie od tego kosztu pod tytułem zakup tej usługi. Ma jeszcze inne koszty w postaci nabycia tego od podmiotu niepowiązanego. Inne koszty operacyjne, koszty pośrednie związane z komercjalizacją tych wszystkich produktów. Więc ta teza rzecznika, że to można tak wprost powiązać. Ja tu widzę pewne mankamenty takiego rozumowania. Wynagrodzenie zależy od zupełnie innych przesłanek. Nie zawsze będzie wprowadzone, a usługa jest świadczona, prawda?
Mateusz Latkowski:
Tak, chociaż gdyby być adwokatem diabła, to można by powiedzieć, że po to był benchmark, żeby zobaczyć, jak te podmioty niepowiązane, jaki powinny osiągnąć wynik. Czyli teoretycznie, jeśli nie jesteśmy w tym wyniku, to to tylko transakcja powiązana powoduje ten odchył i dlatego powinniśmy to skorygować. Ale oczywiście wiadomo, że to życie jest dużo bogatsze i wiele tych czynników będzie decydować, chociaż jakieś takie ponadstandardowe, nie wiem, zachwiania rynku, to pewnie powinna skutkować nie tyle korektą TP, tylko korektą w ogóle benchmarku, który leżał u podstaw w ogóle przyjęcia takiego, a nie innego przedziału. Ale to jest pewna słabość oczywiście tego podejścia. Mam wrażenie, że chyba strony sobie strzeliły w stopę akurat tutaj, bo od razu poszły też faktury. Może jest taki argument, powiedzmy prosty, żeby nie powiedzieć prostacki, ale jednak jak kojarzę te opinie rzecznika, to pojawia się taki argument, że przecież strony same wystawiły faktury, czyli przyjęły, że tam jest jakaś transakcja opodatkowana VAT.
Może gdyby to zostało rozliczone na przykład notami w jakiś sposób, jak to się często rozlicza, no to może to podejście też byłoby trochę inne.
Adam Bartosiewicz:
Tak, to prawda, zwłaszcza że tutaj też dziwna, można tak powiedzieć była pewna niekonsekwencja tej spółki rumuńskiej, bo to prawda, że w umowie zastrzeżono, że ta korekta będzie fakturowana i spółka rumuńska, bo tam sprawa dotyczyła trzech lat, faktury za pierwsze dwa lata rozliczyła, czyli uznała, że nabyła usługi, natomiast fakturę za trzeci rok nie rozliczyła, uznając, że tam nie było usługi. Chociaż wszystko odbywało się w tych wszystkich latach na podstawie tego samego porozumienia, tej samej umowy. Ta niekonsekwencja też trochę była dziwna, ale zgodzę się z tym, że niejako pewnym argumentem, który akurat uzasadnia, że tutaj ten VAT miałby być, było to, że strony same w umowie założyły, że to będzie fakturowane, czyli niejako same uznały, że powinniśmy tu mieć do czynienia jednak z usługą. To też jest jakiś argument, który pokazuje na dosyć dużą specyfikę tego stanu faktycznego. Raczej nie kojarzę, żeby strony mówiły, że roczna korekta cen transferowych dotycząca produktów czy usług X będzie fakturowana, prawda?
Mateusz Latkowski:
No rzeczywiście to w praktyce zwykle w interpretacjach nawet tych wydawanych przez dyrektora KIS, to te strony po prostu pytają, czy to podlega pod VAT. Ale zwykle rozliczenie jest chyba w mechanizmie raczej not księgowych, a nie faktur, co jest zresztą właśnie spójne z tym, o czym mówiliśmy, czyli tym podejściem jednak, że my korygujemy nie transakcję, nie usługę.
Adam Bartosiewicz:
Tylko dochodowość.
Mateusz Latkowski:
Dochodowość. Dokładnie taki jest ten mechanizm. Tak sobie jeszcze myślę, jakby na kanwie tych naszych rozważań, że tutaj może będziemy mieć też jakiś renesans podejścia pod świadczenie złożone, czyli jak na przykład strony będą chciały sobie rozbijać tę wiązkę świadczeń na różne usługi po to, żeby nie dało się takiej korekty post factum dokonywanej przypisać do jednej transakcji, to może organy będą mówić, że no nie, to jest świadczenie, usługa kompleksowa na przykład, prawda, Adamie?
Adam Bartosiewicz:
To znaczy ja tak powiem, że w mojej ocenie, nawet jeżeli ten wyrok podzieli, nawet jeżeli Trybunał w wyroku podzieli argumentację rzecznika, to ja nie widzę z powodu tego wyroku tego, żeby miała nastąpić jakaś rewolucja w zakresie VAT-u w kontekście korekty cen transferowych, takiej typowej korekty cen transferowych. Nie wiem, czy się ze mną zgadzacie, czy nie, bo ja nie widzę na razie uniwersalnego zastosowania tego poglądu. On jest moim zdaniem do konkretnej sprawy, bo za chwilę pewnie dwa słowa jeszcze o tym, że czeka nas kolejna sprawa w zakresie TP adjustment w kontekście VAT-u. Może też będziemy mądrzejsi po tej drugiej sprawie, ale mój osobisty pogląd jest póki co taki, że ja tej rewolucji tutaj raczej nie widzę, a nie wiem co Wy uważacie.
Mateusz Latkowski:
Ja bym chyba ostrożnie się z Tobą zgodził. Rzeczywiście, stan faktyczny jest dosyć specyficzny, choć wiemy, że takie porozumienia funkcjonują na rynku, takie określające rozgraniczenie ryzyk między centralami a spółkami operacyjnymi i opisujące takie miękkie czy mniej miękkie działania typu management, zarządzanie ryzykiem, zarządzanie strategią, planowanie, finansowanie i tak dalej.
Adam Bartosiewicz:
Pewnie dobrze byłoby w tym kontekście oczywiście dokonać jakiegoś przeglądu polityki cen transferowych, przeglądu porozumień w tym zakresie, bo może się okazać, że w jakimś konkretnym przypadku, gdzieś w grupie B być może będą stosowane takie rozwiązania podobne do tych rozwiązań, o których mówimy na kanwie tej relacji pomiędzy spółką belgijską a spółką rumuńską.
Mateusz Latkowski:
No właśnie, to, co mówił Maciek, że jak będzie tego więcej i bardziej skomplikowane, to chyba nie będzie takie oczywiste.
Maciej Bzdurski:
To raz. Dwa, że jak sami tu jesteśmy na pewno zgodni, że stan faktyczny jednak jest dość niecodzienny i na pewno stosowanie, oczywiście w sytuacji, kiedy Trybunał by podzielił jeden do jednego to, co napisał rzecznik, gdyby później stosować jeden do jednego, to właśnie do takiej sytuacji, którą gdzieś tutaj zarysowałem, to znaczy choćby w sytuacji prostszej, czyli dystrybutora produktów grupowych. To jest zupełnie inna sytuacja, bo tam nie ma czegoś takiego jak w tym naszym rozpatrywanym stanie faktycznym, to znaczy wprowadzenia korekty cen transferowych stanowiącej quasi-wynagrodzenia za trochę inną usługę. Tam prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z klasycznym korygowania rentowności, na przykład naszego dystrybutora grupowego.
To mnie prowadzi do wniosku, że niezależnie od tego, jaki ten wyrok będzie, nawet przewidując, że ten wyrok pójdzie w stronę, której kierunek dał rzecznik, to trochę wbrew temu, co ja mam wrażenie, że często się u nas w komentariacie podatkowym mówi. To nie jest wywrócenie stolika, to jest na pewno kwestia, którą będzie trzeba się zastanowić, jaki ona ma wpływ na poszczególne grupy kapitałowe. Ale to nie jest tak, że ona tę sprawę korekty TP a VAT-u w całości rozwiązuje, dlatego że to orzeczenie nie będzie miało takiego uniwersalnego charakteru, właśnie z uwagi na to, że tutaj stan faktyczny był nie aż tak uniwersalny, miał swoje smaczki. Moim zdaniem tym smaczkiem jest kwestia tego, że ta korekta miała być ukrytym wynagrodzeniem za świadczone usługi przez spółkę matkę, a nie taką klasyczną korektą dochodowości z perspektywy spółki rumuńskiej. Oczywiście była, natomiast ten aspekt trzeba wziąć pod uwagę, myśląc o tym.
Mateusz Latkowski:
Dobrze, że o tym mówisz w ogóle, bo tu sam rzecznik przecież o tym na wstępie mówi, że tutaj nie da się sformułować takiej uniwersalnej, modelowej odpowiedzi, że to jest zbyt skomplikowane, zbyt zindywidualizowane, żeby jakąś generalną odpowiedź dać. Zaraz na wstępie swojej analizy przecież zresztą o tym wprost mówi, czyli chyba nie powinniśmy tego uniwersalnie rozwijać i rozszerzać na wszelkie możliwe korekty, true-upy, true-downy, bo za daleko pójdziemy wtedy.
Adam Bartosiewicz:
Myślę, że spotkamy się w tym składzie za półtora roku, może za rok, bo we wrześniu 2024 roku sąd portugalski skierował pytanie prejudycjalne do TSUE. To jest pytanie, które zostało zarejestrowane pod sygnaturą C-603/24. Nazwa strony to Stellantis Portugal. Tam chyba mamy sytuację bardziej typową. Ja pozwolę sobie przeczytać tylko to pytanie prejudycjalne, o tym nie będziemy już rozmawiać jakoś szeroko, ale w tym pytaniu prejudycjalnym sąd portugalski pyta: czy art. 2 szóstej dyrektywy VAT należy interpretować w ten sposób, że zawarte w tym przepisie pojęcie odpłatnego świadczenia usług obejmuje dostosowanie ceny sprzedaży pojazdów należycie ustalone i określone w umowie zawartej między stronami, w celu osiągnięcia minimalnej marży zysku oraz potwierdzone wystawieniem przez europejskich producentów z grupy General Motors noty uznaniowej lub obciążeniowej w imieniu spółki Stellantis?
Tutaj chyba mamy już sytuację bardziej typową, czyli Trybunał portugalski pyta o to, czy można traktować jako usługę dostosowanie ceny, czyli czy typowe TP adjustment, bo tam chyba już jest bardziej typowe TP adjustment, jest świadczeniem usług, które podlegało by VAT-owi i to orzeczenie potencjalnie może mieć bardziej uniwersalne zastosowanie. Ale na to rozstrzygnięcie pewnie jeszcze poczekamy, bo pytanie zostało zarejestrowane we wrześniu 2024, więc zakładam, że opinia rzecznika pewnie pojawi się w połowie 2026 roku. Oczywiście o ile będzie opinia rzecznika, bo może jej nie będzie. Natomiast wyrok pewnie też w 2026 roku i ten wyrok może mieć bardziej uniwersalne znaczenie. Ale chyba zgodzimy się, że na razie póki co ta opinia w sprawie Arcomet i potencjalny wyrok w sprawie Arcomet takiego uniwersalnego znaczenia chyba nie mają.
Maciej Bzdurski:
To chyba nawet przekornie można powiedzieć, że jeżeli coś ma przewrócić stolik, to tak jak mówisz, to ten Stellantis dużo szybciej, prawda? Bo faktycznie to jest case dużo częściej spotykany i dotyczy faktycznie takiej twardej, typowej korekty rentowności dystrybutora produktów grupowych.
Mateusz Latkowski:
Taką dużą mięsną transakcję mamy.
Maciej Bzdurski:
Duża mięsna transakcja. Funkcje produkcyjne są. Są Funkcje dystrybutorskie. Dystrybutor ma mieć określony poziom marżowości. Pytanie, czy dostosowania jego poziomu marżowości podchodzi pod VAT czy nie? To się wydaje, że jest na pewno dużo bardziej uniwersalny case, z którego będzie można wyciągać dużo bardziej uniwersalne wnioski.
Adam Bartosiewicz:
To jesteśmy umówieni na kolejną rozmowę w sprawie Stellantis?
Maciej Bzdurski:
No pewnie.
Adam Bartosiewicz:
Myślę, że na ten moment zakończymy nasze dzisiejsze spotkanie. Mateuszu, Maćku, dziękuję Wam bardzo za rozmowę. Fajnie było z Wami podyskutować w kulturalnej i miłej atmosferze, co w debatach nie zawsze się zdarza. Nikt nie mówił „Ja panu nie przerywałem”, co też jest wartością samą w sobie. Dziękuję Wam – słuchacze – za uwagę i zapraszam do kolejnych spotkań.
Maciej Bzdurski, Mateusz Latkowski:
Dzięki, dzięki.
Jeśli zajmujesz się zawodowo podatkami – w szczególności prowadzisz biuro rachunkowe, jesteś doradcą podatkowym lub radcą prawnym bądź adwokatem – dołącz do Klubu Dzień Dobry Podatki.
Klub to abonament na comiesięczne szkolenia „Dzień Dobry Podatki” oraz forum dyskusyjne, na którym codziennie wspieramy się w pracy z podatkami.
Sprawdź więcej szczegółów TUTAJ.