Ograniczenie tzw. ulgi abolicyjnej to jedna ze zmian podatkowych wprowadzonych od 1 stycznia 2021 r. Ulga abolicyjna to ważny mechanizm dla wielu Polaków pracujących za granicą. Zapewnia zastosowanie podobnych zasad opodatkowania dochodów z pracy za grancią – niezależnie od tego, w jakim państwie są one uzyskiwane.
Ulga nabrała szczególnego znaczenia w ostatnich latach – po tym jak tzw. Konwencja MLI zaczęła modyfikować zasady unikania podwójnego opodatkowania – korzystniejszą dla pracowników metodę zwolnienia na metodę zaliczenia (kredytu podatkowego).
Dziś rozmawiam o tych kwestiach z Marcinem Grześkowiakiem, doradcą podatkowym, specjalistą od międzynarodowego prawa podatkowego (umów o unikaniu podwójnego opodatkowania) – w szczególności w kontekście relacji polsko-niemieckich.
UWAGA!
Przypominam o powstaniu prywatnej grupy dyskusyjnej na Facebooku – Forum Profesjonalistów Podatkowych. Jeśli zajmujesz się zawodowo podatkami – serdecznie zapraszam – obiecuję przyjazną atmosferę wymiany wiedzy i doświadczeń, ciekawe tematy i pasjonujące dyskusje.
Marcin Grześkowiak – doradca podatkowy prowadzący obecnie własną kancelarię w Warszawie, specjalizujący się w zagadnieniach międzynarodowego prawa podatkowego i opodatkowania zdarzeń transgranicznych, ze szczególnym uwzględnieniem relacji polsko-niemieckich.
Doświadczenie zawodowe zdobywał, pracując najpierw jako asystent na katedrze Rachunkowości i Opodatkowania Przedsiębiorstw na Uniwersytecie Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, gdzie między innymi został współautorem polskich i niemieckich książek dotyczących podatków i rachunkowości (m.in. „Polsko-niemiecki leksykon terminologii fachowej doradztwa podatkowego” czy „Das polnische Bilanz – und Steuerrecht”), a potem pracując dla niemieckiej spółdzielni doradców podatkowych z siedzibą w Norymberdze oraz dla międzynarodowej spółki doradztwa podatkowego w biurze w Warszawie.
Członek International Fiscal Association.
adres e-mail: biuro@grzeskowiak.info
Dziś w Podcaście usłyszysz m.in. o tym:
- jakie są zasady opodatkowania wynagrodzenia za pracę wykonywaną przez polskiego rezydenta za granicą?
- jakie praktyczne skutki mają dla polskiego pracownika różnice w przyjętej metodzie unikania podwójnego opodatkowania?
- co zmienia tzw. Konwencja MLI?
- na czym polega ulga abolicyjna i co daje – w tym kontekście – polskiemu pracownikowi?
- co w praktyce zmieniło ograniczenie od 1 stycznia 2021 r. ulgi abolicyjnej? Kogo ta zmiana najbardziej dotknie?
- jak zmieni się wysokość opodatkowania dochodów Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Holandii czy Norwegii?
- czego dotyczy wyjątek w ograniczeniu ulgi i kto może z niego skorzystać?
- czy ograniczenie ulgi będzie „impulsem do powrotu Polaków do kraju” czy wręcz przeciwnie – zachęci do pozbycia się polskiej rezydencji?
NOTATKI
- wykaz umów o unikaniu podwójnego opodatkowania na stronach Ministerstwa Finansów (z tzw. tekstami syntetycznymi)
TRANSKRYPCJA
Dzień dobry, Marcinie.
Dzień dobry, Michale.
Tematem naszej dzisiejszej rozmowy, naszego dzisiejszego spotkania jest ulga abolicyjna i ustalenie, co się właściwie zmienia w tym temacie od 1 stycznia. Ale zanim do tego dojdziemy, chciałbym, żebyśmy przypomnieli, jakie w ogóle są zasady opodatkowania wynagrodzeń, bo może ograniczymy się do kategorii dochodów polskich rezydentów, osiąganych za granicą. Mam taką propozycję, jeśli się zgodzisz: wyobraźmy sobie może takie dwie hipotetyczne persony, dwóch pracowników, oczywiście polskich rezydentów. Chciałbym, żebyśmy już nie wchodzili w to, czy ktoś jest polskim rezydentem, czy nie jest, bo to jest osobny temat, nad którym zawsze warto się pochylić.
Mamy dwóch polskich rezydentów, którzy wyjeżdżają za granicę do pracy. I weźmy może jeden kraj, jedno państwo – Wielką Brytanię. Pracownik A wyjeżdża do Wielkiej Brytanii i pracownik B wyjeżdża do pracy do Niemiec, bo to też jest popularny kierunek wyjazdu. I teraz pytanie: kiedy i na jakich zasadach wynagrodzenia tych dwóch pracowników podlegają, mogą podlegać opodatkowaniu w Polsce? Co tu w ogóle należy przeanalizować, co wziąć pod uwagę?
To rzeczywiście jest pytanie, od którego powinniśmy zacząć. Uściślę tylko, jeżeli pozwolisz: mówiąc wynagrodzenie, mamy na myśli wynagrodzenie z tytułu umowy o pracę najemną, prawda?
Tak, oczywiście.
Po tym, jak zawęziłeś nasz obszar badawczy do polskich rezydentów, musimy sobie powiedzieć, że jeżeli polski rezydent będzie podejmował pracę za granicą, to co do zasady będzie od tych dochodów podlegał opodatkowaniu m.in. w Polsce. Dlaczego? Laik często nie zdaje sobie z tego sprawy, ale my jako fachowcy już to przecież wiemy, że na świecie ukształtował się dualny system obowiązku podatkowego. Czyli masz tzw. nieograniczony obowiązek podatkowy w kraju swojej rezydencji, a to oznacza, że w kraju swojej rezydencji podlegasz opodatkowaniu od całości swoich globalnych dochodów, z całego świata, gdziekolwiek byś ich nie uzyskiwał. Na to nakłada się drugi typ obowiązku podatkowego, tzw. ograniczony obowiązek podatkowy. I ten obowiązek realizuje ci się w tzw. kraju źródła, czyli w kraju, w którym uzyskujesz dany dochód.
Jeżeli dana osoba jest rezydentem jednego państwa i tylko z tego państwa uzyskuje dochody, to ona w zasadzie nie odczuwa praktycznych implikacji faktu dualizmu obowiązku podatkowego. Cała historia zaczyna się właśnie wtedy, kiedy rezydent jednego państwa, który ma w tym właśnie państwie nieograniczony obowiązek podatkowy i musi zadeklarować, i co do zasady opodatkować swoje globalne dochody, zaczyna uzyskiwać dochody również z innego kraju, z zagranicy. W tym momencie tamto państwo (kraj źródła – tak to umownie będziemy nazywać) również odczuwa apetyt, żeby partycypować we wpływach podatkowych. Mówi: „no przecież ty te dochody czerpiesz z naszego terytorium” i w ramach naliczonego obowiązku podatkowego mówi: „ja również chcę cię opodatkować od dochodów uzyskiwanych w tym momencie na moim terytorium, od pracy wykonywanej na moim terytorium”, bo w przypadku pracy najemnej kraj źródła określamy jako ten kraj, w którym faktycznie fizycznie przebywamy, wykonując tę pracę.
Państwo źródła, czyli w naszym przykładzie będą to np. Niemcy albo Wielka Brytania.
Dokładnie tak. Przy czym określamy to nie tym, skąd jest pracodawca albo na jakie konto w jakim państwie wypłaca nam się wynagrodzenie, ale chodzi o to, gdzie faktycznie przebywamy, jak wykonujemy pracę. W naszym przypadku zakładamy, że ta osoba fizycznie jedzie do Niemiec albo do Wielkiej Brytanii. To nie jest osoba, która będzie pracować w Polsce, a będzie dostawać wynagrodzenie od Niemca, od niemieckiego pracodawcy. Nie! Mówimy o sytuacji, kiedy ktoś fizycznie jedzie do Niemiec albo do Wielkiej Brytanii.
Czyli musimy te nasze przykłady jeszcze jakoś doprecyzować. Pracownik A wyjeżdża do Wielkiej Brytanii, pracuje w restauracji w Londynie. Teraz to nie wiadomo, jakby ta praca wyglądała, ale zostawmy tę obecną sytuację. Pracownik B w Monachium ma pracę biurową, pracuje w agencji reklamy.
Dobrze, będziemy się posługiwać tymi bardzo plastycznymi przykładami. Generalnie oba te kraje, czyli i Niemcy dla jednego człowieka, i Wielka Brytania dla naszego drugiego podatnika będą chciały ich opodatkować w ramach ograniczonego obowiązku podatkowego. Co może ewentualnie stanąć na przeszkodzie Niemcom bądź Brytyjczykom? Umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania. Umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania, która jest takim aktem prawnym, bilateralną umową między dwoma państwami, która przyporządkowuje kompetencje podatkowe, który z krajów ewentualnie zrezygnuje ze swoich kompetencji podatkowych w ramach tego dualizmu, o którym powiedzieliśmy. Co do zasady jest tak, że jeżeli mamy dochody z pracy najemnej, to i państwo źródła, czyli kraj faktycznego wykonywania pracy przypisuje sobie jednak prawo opodatkowania dochodów z tej pracy najemnej, jak również nie pozbywa się tego prawa kraj rezydencji. Zachodzi nam więc klasyczny przypadek podwójnego opodatkowania.
Zasadniczo jest on złamany w jednym przypadku, w przypadku tzw. klauzuli delegacyjnej, czyli art. 15 ust. 2. To z reguły jest art. 15 ust. 2 danej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Klauzula delegacyjna – to jest pewnego rodzaju wyjątek – mówi, pod jakimi warunkami pracownik, który zostaje przez pracodawcę wysłany ze swojego kraju rezydencji do innego państwa na okres nieprzekraczający 183 dni w ciągu 12 miesięcy bądź w starszych umowach 183 dni w ciągu roku kalendarzowego i jednocześnie któremu wynagrodzenie jest wypłacane przez pracodawcę z kraju rezydencji, a nie ma pracodawcy w kraju źródła. Dodatkowo jeszcze ten pracodawca (to jest trzeci warunek, wszystkie trzy muszą być łącznie spełnione) nie posiada zakładu w kraju wykonywania pracy.
Dopiero wtedy, gdy wszystkie trzy warunki są spełnione – mamy pracownika wysłanego przez polskiego pracodawcę do Niemiec bądź do Anglii, który to pracodawca nie ma tam zakładu – to tylko w tej sytuacji moglibyśmy myśleć o zastosowaniu tego wyjątku od generalnej zasady i Niemcy bądź Wielka Brytania musiałyby się obejść smakiem. Ale po tym, jak opisałeś przypadki, na których będziemy pracować, a mianowicie powiedziałeś, że ten Polak będzie pracował w restauracji w Anglii albo gdzieś pracował w biurze w Niemczech, jeżeli dobrze pamiętam, to rozumiem, że tak troszeczkę implikując założyłeś, że oni tam będą pracować dla angielskich/ niemieckich pracodawców.
Tak, przyjmijmy, że tak jest.
A w związku z tym idea klauzuli delegacyjnej nie będzie miała tutaj zastosowania. I pozostajemy przy ogólnym kształcie podziału kompetencji, jaki zarysowuje nam dane UPO, a mianowicie, że Niemcy w ramach ograniczonego obowiązku podatkowego bądź Wielka Brytania będą chciały ten dochód opodatkować, tak? A przecież, jak żeśmy sobie przed chwileczkę powiedzieli, Polska jako kraj rezydencji ani myśli wyzbywać się swojego roszczenia podatkowego, bo mówi: „Ja jestem przecież krajem rezydencji, ja mam prawo żądać od ciebie opodatkowania od całości swoich dochodów”.
Mam prawo i mam potrzeby.
To oczywiste, to na pewno. W tym momencie mamy klasyczny przykład podwójnego opodatkowania. I żeby to podwójne opodatkowanie prawne w jakiś sposób podatnikowi złagodzić, zliberalizować to UPO (UPO to jest taki skrót, którym potocznie określamy umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, czyli bilateralne umowy międzynarodowe między Polską a jakimś innym państwem) przewiduje jedną z dwóch metod złagodzenia tego podwójnego obciążenia w kraju rezydencji, czyli w Polsce.
Jakie to metody?
To są dwie metody i to nie podatnik sobie wybiera, jaką metodę zastosuje, tylko UPO, umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania zawsze przewiduje, jaką metodę się stosuje w odniesieniu do danego źródła przychodów. Te dwie metody, które się ukształtowały w praktyce prawa międzynarodowego podatkowego, są następujące. Jedna metoda nazywa się metodą zwolnienia z progresją. Alternatywna nazwa to wyłączenia z progresją, ale to są po prostu synonimiczne pojęcia na to samo. Druga metoda też ma podwójną nazwę, bo jedni na to mówią metoda kredytu podatkowego, a inni nazywają tę metodę metodą zaliczenia.
Na czym polegają obie te metody? Metoda zaliczenia jest metodą, która mówi rzecz następującą: jeżeli ty, polski rezydencie, zapłaciłeś podatek od dochodów, w tym przypadku z pracy najemnej w Niemczech bądź w Wielkiej Brytanii, to pamiętaj, ty ten dochód w Polsce musisz zadeklarować i musisz go materialnie opodatkować polskim PIT-em. Dajemy ci natomiast prawo, żebyś na poczet polskiego podatku zaliczył sobie podatek zapłacony za granicą, w naszych przykładach czy to w Niemczech, czy w Wielkiej Brytanii. Przy jednym zastrzeżeniu: zaliczalna kwota zagranicznego podatku nie może przekroczyć kwoty polskiego podatku proporcjonalnie przypadającego na twoje zagraniczne dochody.
Druga metoda, którą będę nazywał metodą zwolnienia z progresją, jest metodą, która ma troszeczkę odmienną filozofię. Ona mówi rzecz następującą: „OK. Zagraniczny dochód musisz wprawdzie zgłosić w deklaracji podatkowej w Polsce, formalnie będzie opodatkowany, ale my go potraktujemy jako zwolniony z opodatkowania. Czyli będzie nam zadeklarowany – mówi polski fiskus – ale materialnie będzie zwolniony z opodatkowania. W tym jest pewien haczyk, bo ta metoda nazywa się metodą zwolnienia z progresją. Co to oznacza? Zagraniczny dochód w tej metodzie będzie wprawdzie wyłączony z materialnego opodatkowania w Polsce, ale posłuży nam do obliczenia tzw. efektywnej stawki podatkowej od tych dochodów, które w Polsce podlegają materialnemu opodatkowaniu, a więc np. od krajowych, polskich dochodów.
No tak, chodzi o to, żeby osoby, które generalnie zarabiają dużo, sumując dochody polskie i dochody zagraniczne, zapłaciły trochę wyższy podatek, tak jakby osiągnęły te dochody (przecież w Polsce też by zapłaciły wyższy podatek, bo wpadają w drugi próg podatkowy), ale wyższy podatek wyłącznie od polskich dochodów, bo powiedziałeś, że od zagranicznych te osoby będą w Polsce zwolnione. A co w takim razie, jeżeli w Polsce w ogóle nie osiągają żadnych dochodów opodatkowanych skalą podatkową?
Rozumiem, że pytasz się teraz o tę drugą metodę, o metodę wyłączenia.
Tak, o metodę zwolnienia, wyłączenia.
W tym momencie, jeżeli ta osoba nie ma żadnych dochodów podlegających materialnie opodatkowaniu w Polsce, np. takich oryginalnych, polskich dochodów, to to zastrzeżenie progresji matematycznie nie doprowadzi do żadnego podwyższenia podatku, bo nie ma od czego zastosować efektywnej wyższej stawki podatkowej.
Czy wtedy muszę w ogóle deklarować zagraniczne dochody w Polsce?
To jest bardzo ciekawe pytanie, dlatego że moim zdaniem formalnie powinieneś deklarować te dochody, bo podlegasz nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu. To pierwszy argument – powinno się zadeklarować. Jest jeszcze argument praktyczny. Załóżmy, że ten człowiek po jakimś czasie zacznie wydawać te pieniądze w Polsce. Może się pojawić pytanie: „Człowieku, skąd ty masz te pieniądze, które tak nagle teraz wydajesz?” I on w tym momencie jest w stanie pokazać: „Fiskusie drogi! Załóżmy, że za granicą, np. w Niemczech. w odpowiednim czasie to zadeklarowałem. Zgodnie z UPO polsko-niemieckim ten dochód nie podlegał materialnie obowiązkowi zapłaty podatku w Polsce, bo był zwolniony z progresją. Zobacz, masz czarno na białym, polski fiskusie, że ja ten dochód legalnie zarobiłem w Niemczech”.
To jest moje podejście i powiem nawet, że rekomenduję takie podejście moim klientom. Natomiast domyślam się troszeczkę, do czego dążysz. Rzeczywiście polski fiskus potrafi powiedzieć w jakichś informacjach podatkowych, że jeżeli cały dochód podatnika składa się z dochodów zagranicznych, które w całości są objęte na podstawie danego UPO wyłącznie metodą zwolnienia z progresją, to ten podatnik nie musiałby takiej deklaracji składać i nie jest to wtedy sankcjonowane karnie. Z powodów, o których powiedziałem powyżej, również z powodu utrzymania czystości systemu i także dla późniejszej dokumentacji, że nie masz nieujawnionych dochodów, uważam jednak, że tę deklarację i tak powinno się złożyć.
Nawet jeżeli formalnie nie będzie takiego obowiązku, to warto taką deklarację, takie zeznanie roczne złożyć.
Moim zdaniem tak.
Jasne. Natomiast w przypadku, w którym osiągam dochody, do których ma zastosowanie metoda zaliczenia, to to już w ogóle nie ma o czym mówić. Nawet jeżeli nie osiągam w Polsce żadnych dochodów, to w zeznaniu rocznym te dochody wykazuję. Co więcej, tak jak powiedziałeś, może mi się pojawić do zapłaty podatek w Polsce. I tutaj chyba wiele osób jest zdziwionych, bo jak to – miało nie być podwójnego opodatkowania? A przecież płacę podatek dwa razy, za granicą i w Polsce.
Na tym właśnie polega dualizm obowiązku podatkowego, nieograniczonego i ograniczonego. On w metodzie zwolnienia nie jest aż tak widoczny – poprzez to materialne zwolnienie z opodatkowania, ale on jest immanentny. Niestety tak jest, tak się ukształtowało międzynarodowe prawo podatkowe, że w przypadku zagranicznych dochodów oba fiskusy, czyli i kraju źródła, i kraju rezydencji, chcą, żeby dochód był u nich opodatkowany, tylko że przewidują jedną z tych dwóch metod złagodzenia podwójnego opodatkowania.
Jeżeli pozwolisz, to jeszcze powiem, że rzeczywiście metoda zwolnienia (to troszeczkę wynikło z tego, co powiedziałaś, podpowiedziałeś mi to) z reguły jest metodą korzystniejszą. Metoda kredytu podatkowego – zależy to oczywiście od stawki podatku w kraju źródła w porównaniu ze stawką podatku w kraju rezydencji, czyli w naszym przypadku w Polsce – zaczynając właśnie od porównania stawek, doprowadzi albo do takich samych efektów, do jakich doprowadziłaby metoda zwolnienia, albo do efektów gorszych. Nie ma matematycznej możliwości, żeby metoda kredytu okazała się korzystniejsza. Przy porównaniu stawek w kraju źródła i w kraju rezydencji może się okazać, że wychodzimy na ten sam efekt podatkowy. Jeżeli w kraju źródła byłby na tyle wysoki podatek, że w całości możemy go sobie zaliczyć na poczet polskiego podatku, bo stawka podatku w kraju źródła była wyższa niż w Polsce jako kraju rezydencji, to tak jak powiedziałem, będziemy w stanie cały polski podatek pokryć tym zaliczeniem wynikającym z zagranicznego podatku.
Jasne. Czyli mamy te dwie metody, które wynikają z odpowiednich umów o unikaniu podwójnego opodatkowania i możemy w tych umowach odnaleźć informacje, odpowiedni przepis, który nam mówi, jaka metoda ma zastosowanie. Ale jeszcze do tego nakłada nam się na to pewne skomplikowanie. To skomplikowanie to jest tzw. konwencja MLI. Jakbyś mógł wytłumaczyć, o co tutaj w ogóle chodzi i jak sobie z tym poradzić?
Jeżeli pozwolisz, jeszcze tylko jedną rzecz, jedną myśl dopowiem. Mogłoby się przecież zdarzyć, że mamy polskiego rezydenta, który posiada dochody również z kraju, z którym nie mamy UPO. Ta sytuacja też jest uregulowana w polskich przepisach o podatku dochodowym od osób fizycznych. Dla dochodów z umowy o pracę z kraju bezumownego ma zastosowanie metoda kredytu podatkowego.
Wracając do pytania, które zadałeś: rzeczywiście, nasz świat podatków międzynarodowych w ostatnim czasie bardzo się skomplikował. Dlaczego? Dlatego, że do tej pory w kontaktach międzynarodowych posługiwaliśmy się umowami bilateralnymi, czyli jak sama nazwa wskazuje – dwustronnymi, zwanymi umowami o unikaniu podwójnego opodatkowania. Parę lat temu ktoś wpadł na szatański pomysł, żeby powprowadzać parę zmian do umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Globalnych zmian, bo te zmiany, o których dziś będziemy z państwem mówili, tylko jedna z nich dotyczy naszego dzisiejszego tematu. Natomiast w samym MLI tych zmian jest kilka, jak nie kilkanaście. Nie policzyłem ich dokładnie, ale jest ich co najmniej kilka. One mają zmienić różne aspekty umów o unikaniu podwójnego opodatkowania.
Idea była taka: każdy z krajów zawiera z każdym innym państwem taką umowę – co do zasady taka jest logika. Na świecie mamy więc w tej chwili jakieś parę tysięcy umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Gdyby teraz nowelizować wszystkie te umowy poprzez protokoły, bo taka jest formalna droga nowelizacji UPO, to zabrałoby to bardzo wiele czasu i nakładów. Ktoś więc wpadł na pomysł (moim zdaniem niezbyt dopracowany, ale już zdarzyło się, jak się zdarzyło), że stworzymy nowy akt prawny, coś co potocznie nazywamy konwencją MLI.
MLI pochodzi od angielskiego sformułowania multilateral instrument, czyli instrument wielostronny. Używamy takiego pojęcia, bo polska nazwa konwencji po prostu zaburzyłaby długość naszej audycji. Pełna nazwa brzmi bowiem „Konwencja wielostronna implementująca środki traktatowego prawa podatkowego, mająca na celu zapobieganie erozji podstawy opodatkowania i przenoszenia zysków”. Idea konwencji, sporządzonej 24 listopada 2016 roku, jest taka: kraje podpiszą tę konwencję, następnie ją ratyfikują i ona będzie nakładką na poszczególne umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania.
To jest ważne: ona nie ma takiej funkcji jak protokół do umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, bo protokół to jest coś jak nowelizacja, mówiąc takim potocznym językiem. Ktoś wpadł na szatański pomysł, że zawrzemy zupełnie oddzielną umowę wielostronną, która będzie nakładką na poszczególne UPO. Z tego powodu my, żeby obecnie poprawnie zastosować w stosunkach międzynarodowych rozwiązania przewidziane w międzynarodowym prawie podatkowym, najpierw musimy się popatrzeć do oryginalnego UPO, ewentualnie modyfikowanego z upływem czasu przez jakieś tam protokoły, sprawdzić to rozwiązanie, które wynika z UPO, a następnie w drugim kroku zweryfikować, czy UPO nie zostaje zmodyfikowane nakładką, zwaną konwencją MLI.
Podkreślam: to nie jest tak, że konwencja MLI jakby zamienia nam poszczególne sformułowania z UPO. Nie, ona działa jako zupełnie niezależny akt. Efekt podatkowy wysnuwamy więc dopiero wtedy, jak najpierw przeanalizujemy UPO i skutki podatkowe dla danego zdarzenia gospodarczego, a później jeszcze dodatkowo zweryfikujemy, czy MLI nie modyfikuje skutków przewidzianych w oryginalnym UPO.
Bardzo skomplikowane w tym jest to, że MLI jest aktem prawnym. Dodatkowo jeszcze, to jest ciekawa rzecz, działającym na takiej zasadzie, że poszczególne państwa, które podpisały konwencję, mogą sobie wybierać, jakie zmiany z MLI przyjmują, a jakich nie przyjmują. W związku z tym nie wystarczy, że np. Polska i jakiś inny kraj podpiszą i ratyfikują MLI. Nie, trzeba jeszcze sprawdzić, czy dana zmiana, zaproponowana przez MLI, została przyjęta przez oba te państwa. Bo MLI dopiero wtedy będzie nadpisywała dane UPO, kiedy zostanie przez oba państwa ratyfikowana. A ta konwencja jest na tyle nowa, bo z 2016 roku, że wiele z państw, które już ją podpisało, jeszcze nie zdążyło jej ratyfikować, a jak drugie państwo jej nie ratyfikowało, to ta konwencja nie wpływa jeszcze na UPO Polski z tamtym państwem.
Dalej: oba kraje, i Polska, i tamto drugie państwo zdążyły już ratyfikować konwencję i ona weszła w życie. Może się jednak okazać, bo MLI też to przewiduje, że oba państwa się zgodziły, że dane UPO w ogóle nie będzie podlegało pod MLI! Taką sytuację mamy właśnie m.in. w stosunkach polsko-niemieckich, kiedy i Polska, i Niemcy zgodziły się, że polsko-niemieckie UPO w ogóle nie będzie podlegało pod MLI. Polska już ratyfikowała MLI, Niemcy – z tego, co kojarzę – jeszcze nie zdążyli, ale nawet jak ratyfikują, to i tak MLI nie będzie miała wpływu na umowę polsko-niemiecką.
Idźmy dalej: oba państwa ratyfikowały już MLI i oba państwa się zgodziły, że dane UPO jest podpięte pod MLI. Może się jednak zdarzyć, że oba państwa nie wyraziły zgody na to, żeby dana zmiana z szeregu zmian zaproponowanych przez MLI miała zastosowanie do konkretnego UPO…
Gdzie tego szukać, tej konkretnej informacji? Bo tutaj jest cały szereg zmiennych.
Tak, to jest bardzo ciężkie. Obecnie, po tym, jak sobie powiedzieliśmy, jak działa konwencja MLI, to ja czasami myślę, że to jest zupełna mission impossible, żeby ktoś, kto nie jest fachowcem od prawa podatkowego i nie umie czytać ustaw podatkowych, potrafił sam zrozumieć, jakie czasami wynikają skutki podatkowe dla jego transakcji międzynarodowych.
Pytasz się, gdzie tego szukać. Jest kilka dróg. Najbardziej formalna, ale najbardziej żmudna i trudna polega na tym, że po pierwsze najpierw czytasz oryginalne UPO i badasz, jakie konsekwencje wynikają dla twojej transakcji, dla twojego zdarzenia. Później czytasz całą MLI i patrzysz, jakie ewentualnie przepisy mogłyby wpłynąć na to twoje zdarzenie. Następnie sprawdzasz, a można to sprawdzić, ponieważ oba państwa musiały złożyć tzw. zastrzeżenia, które z elementów MLI przyjmują, a których nie.
Oprócz tego, że sama konwencja, po jej przetłumaczeniu na język polski, została opublikowana w Dzienniku Ustaw, to również co pewien czas w Dzienniku widzimy taką nową pozycję jak oświadczenie rządowe. To oświadczenie rządowe zawsze dotyczy, zawsze jest publikowane w odniesieniu do konkretnego UPO. Takich oświadczeń rządowych publikowanych w Dzienniku Ustaw wyszło już kilkanaście, w zależności od tego, kiedy i jak inne państwa ratyfikują konwencję MLI. Wtedy się oficjalnie publikuje, jakie jest to wspólne stanowisko. Poprzez wiedzę o tym, jakie zmiany są proponowane przez MLI i sprawdzenie w tym oświadczeniu rządowym, jakie konkretne zmiany z MLI zostały przez dwa państwa przyjęte jako nadpisujące dane UPO, jesteś w stanie w formalny sposób zweryfikować, jakie skutki ma MLI. Jest to metoda bardzo żmudna, trudna, ale od strony legislacyjnej jedyna poprawna.
W praktyce można zastosować dwie uproszczone metody, ale podkreślam: to już jest ułatwianie sobie życia bez gwarancji pewności prawnej. Pierwsza droga: w portalu podatkowym na stronach Ministerstwa Finansów jest taka rubryka „Współpraca międzynarodowa” (notabene bardzo pożyteczna). W jednej z jej podstron pojawia się aktualizowany na bieżąco wykaz wszystkich UPO, jakie Polska pozawierała, wraz z jakimiś protokołami i dodatkowymi informacjami. Od jakiegoś czasu pojawiła się tam dodatkowa kolumna, a mianowicie „Tekst syntetyczny”. Co to jest ten tekst syntetyczny? Jest to próba połączenia przez polskie Ministerstwo Finansów tekstu oryginalnego UPO do danego państwa ze zmianami, jakie wprowadza MLI. Jak jednak podkreśla samo ministerstwo, teksty syntetyczne nie mają waloru dokumentu urzędowego. To jest pewnego rodzaju pomoc.
Taki punkt wyjścia. Od tego można zacząć.
Taki punkt wyjścia, ale tam się mogą zdarzyć błędy i moim zdaniem te błędy się jednak zdarzają. Wydaje mi się, że odkryłem taki błąd np. w umowie Polski z Japonią, że nie do końca wszystkie zmiany, jakie na umowę polsko-japońską nakłada MLI, zostały w poprawny sposób naniesione na ten tekst syntetyczny.
Podlinkujemy oczywiście ten wykaz, o którym mówisz, ale tak jak mówisz – to jest tylko punkt wyjścia.
Generalnie jedynym pewnym sposobem pracy jest praca z oryginalnym UPO, a później z oryginalnym MLI. A żeby wiedzieć, co konkretnie z tego MLI zostało przyjęte jako nadpisujące dane UPO, to musimy się jeszcze zapoznać z tym postanowieniem rządowym.
Jasne, a jakbyśmy mieli teraz wrócić na nasze podwórko pt. opodatkowanie wynagrodzeń z pracy najemnej? Konwencja MLI może mieć tutaj jakie praktyczne znaczenie? Powiedzmy w ogólności, a później zapytam cię o to już w tych naszych dwóch konkretnych przypadkach, czyli Wielkiej Brytanii i Niemiec. Czy tutaj coś się zmieni?
Jeśli chodzi o nasz temat, konwencja MLI może mieć bardzo duże znaczenie, dlatego, że w konwencji pojawiło się coś, co zaskoczyło bardzo wielu praktyków prawa podatkowego w Polsce. Dlaczego? Dlatego, że w MLI Polska zażyczyła sobie, że chce zastosować jeden z artykułów MLI, tj. art. 5, który mówi o metodach unikania podwójnego opodatkowania. Chcę tutaj wybrać opcję C, żeby nie wchodzić w jakieś gigantyczne szczegóły. W MLI państwo proponuje tutaj wybór jednej z trzech metod. Oczywiście państwo mogą też wybrać status quo, czyli powiedzieć: „my w ogóle nie chcemy stosować art. 5”. Ale jeżeli przyjmą, że chcą zastosować art. 5, to tam mają jeszcze trzy możliwości do wyboru. I opcja C jest taka, że generalnie dane państwo chce stosować metodę kredytu podatkowego, czyli metodę zaliczenia.
Dlaczego powiedziałem, że to było bardzo zaskakujące? Dlatego, że historycznie rzecz biorąc Polska, tak mniej więcej od czasu wejścia do Unii Europejskiej, dążyła do tego, żeby nawet w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania, gdzie pierwotnie była przewidziana metoda kredytu podatkowego, żeby ją przy okazji kolejnych protokołów albo zawierania nowych UPO, żeby jednak w odniesieniu do umów o pracę przechodzić na metody zwolnienia z progresją. I tutaj nagle w MLI absolutna zmiana paradygmatu. Nagle Polsce się odwidziało i teraz życzy sobie, żeby stosować metodę kredytu podatkowego. Przy tych umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania, do których MLI ma zastosowanie albo będzie mieć zastosowanie, powoduje to, że nawet jeżeli w oryginalnym UPO była przewidziana metoda zwolnienia, to teraz poprzez korektę związaną z MLI będziemy mieli metodę kredytu podatkowego.
Jakbyś mógł podać kilka przykładów państw, które dość często są wybierane jako miejsce pracy przez Polaków, w których to państwach może nas spotkać taka właśnie niespodzianka w postaci zmiany.
Oczywiście. Z takich umów, w których pierwotnie była przewidziana metoda zwolnienia podatkowego, a dopiero poprzez MLI przechodzimy na metodę kredytu podatkowego, mogę wymienić takie kraje jak Austria, Wielka Brytania, Irlandia, Finlandia i Słowacja. A w przyszłości, bo już wiemy do jakich krajów będzie miała zastosowanie metoda kredytu podatkowego, począwszy od dochodów od stycznia 2021 roku do tego dojdą jeszcze Norwegia, Belgia, Dania, Portugalia i Kanada.
Czyli to jest duża grupa państw i to takich popularnych, wymieniłeś chociażby Wielką Brytanię i Irlandię. A co z Niemcami?
Pozwól, Michale, że jedno zdanie dopowiem. To ostatnie wyliczenie dotyczyło krajów, dla których metoda się zmienia z powodu wejścia MLI. A przecież mamy też cały szereg umów, gdzie już oryginalnie w UPO była przewidziana metoda kredytu podatkowego, jak np. Holandia. Tam jakby nie było trzeba MLI, bo już z samego UPO oryginalnie wynika metoda kredytu podatkowego.
Zadałeś pytanie o Niemcy. Z Niemcami jest o tyle ciekawa sprawa, że zarówno Polska, jak i Niemcy podpisały MLI, Polska już ratyfikowała MLI, natomiast Niemcy – z tego, co kojarzę – chyba jeszcze nie zdążyły ratyfikować. Nie ma to żadnego znaczenia dla stosunków polsko-niemieckich, dlatego że oba państwa się zgodziły. A to wiemy, bo nawet przed ratyfikacją państwa musiały notyfikować OECD, jakie umowy o unikaniu chcą podpiąć pod MLI? I my już wiemy, że i Polska, i Niemcy – w zasadzie za obustronną zgodą – zgodziły się nie podpinać umowy polsko-niemieckiej pod MLI. Co to oznacza? Oznacza to, że MLI w żaden sposób nie wpłynie na umowę polsko-niemiecką.
A jaka metoda wynika z samej umowy polsko-niemieckiej?
Pamiętajmy, że to nie jest tak, że metodę z UPO stosuje się do wszystkich przychodów. Czasami też tak bywa, ale generalnie UPO bardzo często różnicuje typy przychodów. Ponieważ dzisiaj tematem są dochody z umowy o pracę, to tutaj UPO polsko-niemieckie przewiduje metodę zwolnienia z progresją.
W naszych dwóch przykładach doszliśmy do tego – po wielu bojach, ale niestety tak to po prostu wygląda – że ten nasz polski rezydent wyjeżdżający do pracy do Niemiec zastosuje metodę wyłączenia z progresją, a wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii – po konwencji MLI już w tej chwili, więc nie może się dać zmylić samą lekturą czystej umowy – będzie to metoda zaliczenia. Czyli mamy dwie różne metody, mamy dwa różne skutki podatkowe, bo powiedziałeś o tym, że jedna z tych metod, czyli metoda wyłączenia, z reguły będzie korzystniejsza niż metoda zaliczenia, metoda kredytu. W tym momencie nam się pojawia temat ulgi abolicyjnej, ona „wjeżdża”, jeśli mogę tak powiedzieć. Co to w ogóle jest? Skąd się ten instrument wziął i dlaczego w ogóle abolicyjna? Co to w ogóle za abolicja?
Wszyscy posługujemy się tym sformułowaniem „ulga abolicyjna”, jakby już tracąc z pamięci to, jaki jest źródłosłów i w ogóle pochodzenie tej ulgi. Otóż cała sprawa z ulga abolicyjną, a mówiąc ulga abolicyjna mamy na myśli art. 27g ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, musimy wrócić troszeczkę do sytuacji, która była po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Bo dopóki Polska nie weszła do Unii Europejskiej, to wyjazdy Polaków za granicę do pracy nie odbywały się na jakąś gigantyczną skalę. To się dopiero zaczęło, jak Polska weszła do Unii Europejskiej. Wtedy pojawił się problem, polegający na tym, a od tego zaczęliśmy nasze dzisiejsze spotkanie, że wielu laików nie zdawało sobie w ogóle sprawy, że pozostając polskimi rezydentami, a osiągając dochody z zagranicy, są zobowiązani do podatkowego rozliczania się również w Polsce.
Laikowi bardzo często się wydaje: tam, gdzie zarabiam, tam płacę podatki – i koniec kropka. A tak przecież nie jest, jak żeśmy sobie to udowodnili na początku naszego spotkania. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej mnóstwo osób, które pojechały, no właśnie, zwłaszcza do Wielkiej Brytanii, spotkały się z takim problemem, że po jakimś czasie dowiadywały się, bo były wszczynane jakieś postępowania podatkowe, że powinny były – a nie zrobiły tego – rozliczyć się podatkowo w Polsce.
W 2008 roku pojawiła się taka ustawa o szczególnych rozwiązaniach dla podatników uzyskujących niektóre przychody poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. I ta ustawa, jakby przyjmując do wiadomości to, że część naszych rodaków wyjechała pracować za granicę – zwłaszcza do Anglii, ale nie tylko, do Irlandii przecież też – postanowiła wyjść im trochę naprzeciw i zawarła w sobie kilka rozwiązań prawnych. Pierwsze, że umorzono zaległości podatkowe takim podatnikom, do któregoś tam momentu. Stąd się właśnie wzięła nazwa ulga abolicyjna, bo cała ta ustawa mówiła o abolicji dla polskich rezydentów w kwestii podatku należnego w Polsce od dochodów zagranicznych.
Dla osób, które zdążyły już zapłacić, żeby nie były pokrzywdzone, ustawa przewidywała zwrot zapłaconego podatku. Dodatkowo była następująca zapowiedź „OK, żeby nie różnicować sytuacji polskich rezydentów uzyskujących dochody za granicą, m.in. ze stosunku pracy, wiedząc o tym, że obecnie mamy bardzo różne umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, niektóre mają metodę kredytu, niektóre mają metody zwolnienia, to my zrobimy dwie rzeczy. Po pierwsze (to był taki zamysł, to nie zostało powiedziane w ustawie) będziemy od tej pory dążyć do tego, żeby przy kolejnych negocjacjach umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zawierać metody zwolnienia odnośnie dochodów z pracy.
Dodatkowo, ponieważ wiadomo, że negocjacje międzynarodowe trwają, nie zawsze nam się to uda szybko przeprowadzić, to my do PIT-u, do ustawy o podatku dochodowym osób fizycznych – mówiła ta ustawa z 2008 roku – wprowadzamy specjalny artykuł, art. 27g, który będzie dawał prawo polskim rezydentom osiągającym dochody z pracy najemnej, ale również (chociaż to nie jest nasz dzisiejszy temat) z pracy wykonywanej osobiście oraz z działalności gospodarczej, jeżeli mają tego pecha, że uzyskują dochody za granicą z kraju, w którym jest przewidziana metoda kredytu podatkowego, że im tak unilateralnie, czyli jednostronnie, Polska przyzna prawo zastosowania takiej specjalnej ulgi”. I stąd się wzięła ta nazwa „ulga abolicyjna”, bo ten artykuł właśnie był w tej jednej paczce, czyli całej ustawie z tą stałą abolicją tych starych zobowiązań.
Jasne, czyli ulga abolicyjna obowiązuje i sprawia, że kwestie różnic pomiędzy umowami o UPO w zakresie metod są neutralne dla podatnika. Neutralne w tym sensie, że dla niego nie ma znaczenia, gdzie wyjedzie, zawsze będzie miał podobne konsekwencje, podobne skutki podatkowe, jeśli chodzi o zastosowanie tej metody.
Czyli wiemy już, czym jest ulga abolicyjna i co się w tym momencie zmienia, bo dość głośno jest o tym, że ona ma być ograniczana. Powiedz, w jakim zakresie ograniczana? Jakie konsekwencje będzie to miało dla polskiego pracownika, który wyjeżdża za granicę?
Tak, jak żeśmy podsumowali, ulga abolicyjna polega na tym, że przysługuje ci pewne odliczenie. Jego się technicznie dokonuje w PIT/O, czyli w załączniku do PIT-36. Kwotę odliczenia wylicza się jako różnicę między podatkiem, jaki powinieneś zapłacić przy zastosowaniu metody kredytu podatkowego, a podatkiem, jaki by wynikł potencjalnie, gdyby dla tego kraju była jednak metoda zwolnienia z progresją. Ulga to jest po prostu ta różnica.
Jak więc bardzo ładnie podsumowałeś, dzięki uldze abolicyjnej osoby osiągające dochody z pracy najemnej za granicą zasadniczo wychodziły na to samo. Nawet jeżeli oryginalne UPO przewidywało dla nich metodę kredytu podatkowego, to dzięki uldze abolicyjnej osiągały taki efekt ekonomiczny, jak gdyby miały te dochody z kraju, dla którego UPO przewiduje metodę zwolnienia z progresją.
Do tej pory ta ulga była nieograniczona. Mogłeś mieć dowolnie wysokie dochody z zagranicy, a mimo wszystko, jeżeli ten podatek zapłacony za granicą był na tyle niewysoki, że nie pokrywał całego podatku, jaki powinieneś zapłacić w Polsce od tych dochodów, to poprzez ten mechanizm ulgi abolicyjnej i tak wychodziło na to, że nie będziesz już musiał tego dodatkowego podatku dopłacać.
Ma to sens. Jeżeli mam mieć tak samo, jak bym miał mieć przy metodzie zwolnienia, to nie może to być ograniczone. Bo jak jest ograniczone, to już nie mam tak samo.
No właśnie. Do tej pory ta ulga była nieograniczona kwotowo, a w związku z tym mogłeś teoretycznie zarobić nieograniczoną ilość pieniędzy z tej umowy o pracę za granicą, a mimo wszystko w Polsce i tak efekt ekonomiczny był taki, jakbyś stosował metodę zwolnienia z progresją.
Co się zmieni?
Zmienia się zasadniczo jedna podstawowa rzecz. Ulga, czyli kwota, którą byś mógł wpisać do PIT/O, będzie teraz wynosiła maksymalnie 1360 zł. Nie będziesz w stanie prawnie, w sposób prawnie skuteczny wpisać do PIT/O wyższej kwoty.
Przekładając to na nasze przykłady, dla polskiego rezydenta, który pracuje w Niemczech, w zasadzie nic się nie zmienia, bo on i tak nie stosował ulgi abolicyjnej. Zgodzisz się?
Oczywiście. Jeżeli UPO przewidywało metodę zwolnienia, to ulga abolicyjna nie była przecież temu podatnikowi potrzebna.
Dla pracownika, który pracuje w Wielkiej Brytanii, po zmianach, po tej nakładce w postaci konwencji MLI, nagle ulga abolicyjna zaczęła mieć znaczenie. Bo mimo że jest metoda wyłączenia, to teraz jest metoda kredytu, więc ulga nam coś daje. Ale teraz znowu jest zmiana w postaci ograniczenia, czyli jednak będę już pokrzywdzony, będę musiał dopłacać ten podatek w Polsce, w sytuacji, w której ta różnica, kwota ulgi przekroczyłaby tę wartość, o której mówiłeś, prawda? Tu już się zmieni.
Zrobiłbym jedno zastrzeżenie. My nie jesteśmy pewni, że będzie musiał dopłacać, bo zwróć uwagę, że to będzie miało zastosowanie wtedy, jak jego podatek zapłacony w Anglii będzie niższy niż kwota polskiego podatku, który przypada na zagraniczne, angielskie dochody w Polsce. Gdyby miało się okazać, że nie, z różnych powodów, bo wiadomo, że inna jest taryfa PIT w Wielkiej Brytanii, inna taryfa w Polsce.
Kwota minimum podatkowego jeszcze jest.
Właśnie. Jeżeli więc przyjmiemy, że on w Wielkiej Brytanii był opodatkowany wyższą stawką niż ta stawka, którą będzie opodatkowany polskim PIT, to w zasadzie też by mu niespecjalnie przeszkadzało, że ulga abolicyjna będzie dla niego ograniczona. Najbardziej to dotyka tych osób, które mają dochody z kraju, dla którego jest przewidziana metoda kredytu podatkowego, a jednocześnie kraj z takiego powodu, że tam jest albo niższa stawka, albo wysoka kwota wolna od opodatkowania, efektywnie opodatkował ich niższym podatkiem niż ten, który będzie do zapłaty w Polsce. I te osoby będą cierpieć.
Tak myślę sobie, że jest jeszcze jedna ciekawa grupa sytuacji, w których mamy podatnika polskiego, który osiąga dochody z państwa, z którym to państwem łączyła nas umowa, gdzie mieliśmy od zawsze czy od jakiegoś czasu metodę wyłączenia. A mówiłeś o takich państwach, chociażby o Norwegii od 1 stycznia, gdzie nakłada się na umowę konwencja MLI i mamy już metodę kredytu. I od razu ulga abolicyjna, która by normalnie miała zastosowanie, będzie ograniczana, czyli tutaj pracownicy mogą potencjalnie dostać tak z miejsca po kieszeni. Do tej pory nie martwili się tym, a teraz ta metoda będzie miała zastosowanie w większym zakresie.
Tak, zdecydowanie.
A powiedz mi, bo to mnie fascynuje: skąd w ogóle ta zmiana? Bo jak mówiłeś o historycznych uwarunkowaniach ulgi abolicyjnej, skąd ona się wzięła, też sięgnąłem do uzasadnienia tej ustawy z 2008 roku. Tam chodziło o to, że ta ulga ma być sprawiedliwa. Wręcz mówiono o tym, że to może być jakiś impuls do powrotu Polaków do kraju, takie uzasadnienie się gdzieś pojawiło. Tak do końca nie wiem, czy sama ulga mogła być takim impulsem, czy abolicja. Abolicja – to jest dla mnie jasne, bardzo czytelne. A co z uzasadnieniem obecnej zmiany, bo wiem, że pojawia się tu takie samo uzasadnienie. Czyli mamy to samo uzasadnienie dla dwóch zupełnie przeciwnych zmian, o co tutaj właściwie chodzi?
Jest mi tutaj o tyle ciężko odpowiedzieć na to pytanie, że ja tego uzasadnienia nie rozumiem. ja go nie czuję, ja go nie widzę. Nie widzę powodu, żeby może nie skasowanie, tylko to mocne ograniczenie ulgi abolicyjnej było jakimkolwiek impulsem. Bo przecież każdy człowiek albo przynajmniej człowiek racjonalnie myślący, homo economicus, nie kieruje się tylko i wyłącznie podatkami. On, jeżeli np. podejmował pracę w Wielkiej Brytanii czy w Norwegii, czy gdziekolwiek w Niemczech, kierował się oczywiście tym, gdzie może w godny sposób zarobić. Dla niego kwestią podstawową było, ile zarobi, oczywiście po odliczeniu ewentualnych podatków. W związku z tym, jeżeli podjął decyzję ekonomiczną, że jemu się opłaca pracować w Wielkiej Brytanii, a nie w Polsce, bo tam ma odpowiednio wysokie wynagrodzenie, to teraz, po zmianie tej ulgi abolicyjnej, a przy założeniu niezmienności pozostałych elementów tej układanki (czyli patrząc na tę sytuację ceteris paribus, zmienia się tylko ulga abolicyjna), to on w żaden sposób nie jest motywowany do tego, żeby teraz wrócić do Polski. Bo po co, skoro i tak tamte zarobki, w tej jego konkretnej sytuacji, ma wyższe w Wielkiej Brytanii?
Ja to w ogóle bym zaryzykował tezę, że dla części osób – myślę, że się znajdzie taka grupa – ta zmiana będzie impulsem do tego, żeby się postarać o utratę polskiej rezydencji.
Właśnie, to jest to. Ja to znam, co prawda, tylko z doniesień prasowych, więc to może być mylące, ale na jakichś portalach pojawiały się informacje, że rzekomo Polacy wręcz zamierzają rezygnować z obywatelstwa polskiego, co już jest absolutnie bezsensownym krokiem. Jak bardzo słusznie zauważyłeś, to nie obywatelstwo jest tutaj powodem, dla którego wpadamy w rozliczenie podatku w Polsce, tylko rezydencja podatkowa. Wystarczy więc, że osoby, o których mówimy, zadbają, żeby nie mieć rezydencji w Polsce. Nie trzeba się zrzekać obywatelstwa.
Może to w akcie protestu, takiego rzucenia papierami w tym momencie.
Może.
Drugie pytanie, które chciałem ci zadać odnośnie uzasadnienia, choć zdaję sobie sprawę, że może nie jesteś najlepszym adresatem. Może kogoś innego powinienem się akurat pytać, co autor miał na myśli, no ale mam ciebie, więc spróbujmy się razem nad tym zastanowić. Ministerstwo tam pisze, że ulga jest narzędziem optymalizacyjnym, znowu ta nieszczęsna optymalizacja podatkowa się pojawia. Zostawmy może na moment spółki komandytowe, bo tam też pewno moglibyśmy ciekawie porozmawiać o różnych optymalizacjach, ale na jakiej zasadzie ulga abolicyjna – mówimy o dochodach z pracy najemnej – mogłaby być narzędziem optymalizacyjnym?
Ja nie mam zielonego pojęcia. Naprawdę nie mam zielonego pojęcia. To, co podkreśliłeś, mówimy tu o dochodach z pracy najemnej, a nie o jakichś strasznie wymyślnych dochodach z operacji finansowych, które teoretycznie można łatwo przeprowadzić w innym kraju albo poprzez jakieś obejście poprzez jakiś inny kraj. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, że osoba poszukuje dla siebie godnego źródła zarobkowania i to jest podstawowy aspekt, który ona rozważa. Podatki odgrywają podrzędną rolę, bo oczywiście ona się zastanawia, ile będzie zarabiała netto. Podatki gdzieś tam w jej kalkulacji występują, ale w jaki sposób mogłoby to służyć optymalizacji, to ja zupełnie nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, Jeżeli komuś się opłaca praca w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii, to im się opłaca z powodu tych zarobków.
Jasne. Chciałbym cię jeszcze zapytać o dwie rzeczy. W ustawie, która ogranicza ulgę abolicyjną, jest jeden wyjątek. Mógłbyś o nim coś więcej powiedzieć?
Rzeczywiście, na jednej z ostatnich prostych procesu legislacyjnego został dodany pewien wyjątek. Otóż dla niektórych osób ulga abolicyjna jednak nie zostanie ograniczona. Do art. 27g PIT-u dodano ust. 5, że nie stosuje się ograniczenia ulgi abolicyjnej do kwoty 1360 zł do dochodów osiąganych w roku podatkowym poza terytorium Polski, jeżeli dochody te zostały osiągnięte z tytułu pracy lub usług wykonywanych poza terytorium lądowym państw.
Czyli co? Jaki przykład ci tu przychodzi do głowy – „poza terytorium lądowym”?
No tak. Tutaj sięgnąłem, powiem ci, do polskiej ustawy z 12 października 1990 roku o ochronie granicy państwowej. Tam jest, m.in. w art. 6, bo szukam jakiejś drogi, żeby sobie to geograficznie zakreślić…
Tak, punktu zaczepienia.
Tam jest mowa o tym, że Rzeczpospolita Polska wykonuje swoje zwierzchnictwo nad terytorium lądowym oraz wnętrzem ziemi znajdującym się pod nim, morskimi wodami wewnętrznymi i morzem terytorialnym, dnem i wnętrzem Ziemi znajdującymi się pod nimi, a także w przestrzeni powietrznej znajdującej się nad terytorium lądowym. Ten przepis jakby pozwala nam w jakiś sposób geograficznie zarysować, co jest terytorium lądowym, a co znajduje się już poza terytorium lądowym. Zakładam, że podobna definicja – bo ta dotyczy granic Polski – przy uldze abolicyjnej ma zastosowanie do pracy wykonywanej za granicą, więc mówimy poza granicą, czyli w innych państwach. Rozumiem, że też będziemy się posługiwać tą logiką, a w związku z tym „poza terytorium lądowym” to ja bym rozumiał w pierwszej kolejności, że tu chodzi o dochody osób, które np. są marynarzami, pracują na statkach albo nawet o osoby, które pracują na jakichś platformach wiertniczych. One też znajdują się być może już w obszarze morza wewnętrznego, ale jednak poza terytorium stałego lądu.
No to ta Norwegia będzie się tutaj kojarzyła. Dlatego mnie fascynuje, bo na razie metoda zwolnienia, za chwilę metoda zaliczenia, ale limitowana ulgą abolicyjną, ale w stosunku do tej platformy wiertniczej już nie. To naprawdę wymaga pewnego kunsztu, żeby to wszystko sobie poukładać.
Ja się jeszcze nad jedną rzeczą zastanawiam, Michale: przecież taki marynarz, a tym bardziej chyba taka osoba, która wykonuje pracę na platformie wiertniczej, ona nie przebywa tam stale. Wprawdzie nigdy nie pracowałem na platformie wiertniczej, pewnie to się już nie zdarzy, ale mogę sobie wyobrazić, że ta osoba co pewien czas, jak to się mówi potocznie, zjeżdża na ląd, prawda? Co to oznacza, że ulga abolicyjna będzie im przysługiwała w nieograniczonym zakresie, jeżeli dochody są osiągane z tytułu pracy wykonywanej poza terytorium lądowym? Wystarczy sam fakt, że generalnie wykonujesz pracę na tej platformie? Czy będziemy to musieli jakoś proporcjonalnie dzielić i udowadniać, ile dni byłeś na platformie, a ile byłeś na lądzie, będąc cały czas zatrudniony na tej samej umowie. Spodziewam się więc, że ten przepis doprowadzi do licznych sporów interpretacyjnych.
No tak. Wyobrażam sobie, że być może należałoby badać, czy ja na tym lądzie, jak już zjadę, wykonuję pracę. Być może to jest jakaś moja przerwa, ale jeżeli faktycznie wykonuję gdzieś pracę, np. w porcie… Nie wiem, trudno mi w tej chwili powiedzieć, jak wyglądałby miesiąc pracy takiej osoby, ale jeżeli czynności zawodowe byłyby tam wykonywane, to kto wie. Jak zastanawiamy się na gruncie umów o UPO nad zwrotem „w państwie, w którym praca jest wykonywana”, to też zastanawiamy się, w którym faktycznie jest wykonywana.
Mówiłem o tej panice, która gdzieś się pojawia, czy tym niepokoju odnośnie tego, jak zmiana w postaci ograniczenia ulgi abolicyjnej wpłynie na dochody Polaków. Powiedzmy może jeszcze w stosunku do których dochodów te ograniczenia będą miały zastosowanie, myślę tutaj o aspekcie czasowym. Za chwilę jest koniec roku (nagrywamy ten odcinek 30 grudnia), więc wkrótce będziemy się rozliczać z dochodów z 2020 roku. Czy to ograniczenie będzie miało zastosowanie już do tych dochodów z ubiegłego (czy obecnego jeszcze) roku, czy dopiero zadziała na przyszłość?
Na całe szczęście dla podatników, ponieważ ten przepis wchodzi od 1 stycznia 2021 roku, będzie miał zastosowanie do dochodów uzyskiwanych od 1 stycznia 2021 roku. Rozliczając dochody za 2020 rok osoby fizyczne będą mogły skorzystać z ulgi abolicyjnej jeszcze w nieograniczonym zakresie. To ograniczenie będzie miało zastosowanie dopiero od dochodów uzyskiwanych od 2021 roku i później.
Czyli dobre i to, że będzie jeszcze chwila na to, żeby się zastanowić, jakie skutki będzie miała ta zmiana. Tak jak mówiłeś, warto to sobie policzyć, warto sprawdzić, bo być może w ogóle nas nie dotyczy – myślę tutaj o Polakach pracujących w Niemczech. Być może nas dotyczy, ale w mniejszym stopniu niż myślimy, czyli trzeba na spokojnie zastanowić się, policzyć i dopiero dojść do pewnych wniosków.
Też jestem ciekawy, w jaki sposób ta zmiana będzie miała od strony społecznej wpływ na emigrację czy jakąś relokację – wyraziłeś swój sceptycyzm w tym zakresie. Ciekawe będą na pewno analizy na liczbach, jak i jakie wpływy budżetowe ta zmiana przyniosła, bo to, że wprowadziła pewne zamieszanie, to już wiemy. Był to zresztą pretekst i przyczyna naszego dzisiejszego spotkania – co będzie dalej, zobaczymy.
Bardzo ci dziękuję za dzisiejsze spotkanie, za wiele bardzo cennych uwag i wskazówek. Do zobaczenia, do usłyszenia w przyszłości, dziękuję ci bardzo.
Ja też ci dziękuję za zorganizowanie spotkania, a słuchaczom, że mieli ochotę spędzić ten czas z nami.
Bardzo ci dziękuję, do zobaczenia, cześć.
Do usłyszenia.