Jak uzyskać interpretację podatkową?

Spis treści

 

Gardens logo

Jeśli potrzebujesz wsparcia w przygotowaniu wniosku o wydanie interpretacji oraz reprezentację przed organami podatkowymi – wypełnij krótki formularz kontaktowy, klikając przycisk poniżej.

Czym jest interpretacja indywidualna?

Zacznijmy od tego, czym jest interpretacja indywidualna, bo o nich będziemy dzisiaj mówić. Generalnie to swego rodzaju opinia, wypowiedź o tym, jak interpretować przepisy prawa podatkowego formułowana przez wyspecjalizowany organ – dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Od razu powiedzmy, że interpretacja podatkowa to nie jest decyzja podatkowa. Jest oczywiście między tymi dwoma aktami pewne podobieństwo. I tu, i tu dowiemy się, czy właściwie myśleliśmy o interpretacji przepisów prawa podatkowego, czy we właściwy sposób je interpretujemy. Są natomiast między tymi dwoma instrumentami bardzo poważne różnice, o których trzeba powiedzieć na wstępie.

Chyba najważniejszą różnicą, o której często się zapomina, jest to, że w postępowaniu interpretacyjnym, czyli przy wydawaniu interpretacji podatkowej, organ podatkowy nie ustala faktów, tzn. nie bada ich tak jak w kontroli podatkowej czy w postępowaniu podatkowym. Te fakty, stan faktyczny, który już zaistniał, czy to zdarzenie przyszłe, które dopiero planujemy, jest podawane na tacy przez wnioskodawcę, generalnie przez podatnika. To my wskazujemy, co się u nas zadziało, to my wskazujemy, co ewentualnie planujemy, co uważamy, że się zdarzy. Organ podatkowy w to nie tylko nie musi, ale nawet nie może ingerować, czyli musi generalnie przyjąć to tak, jak my to wpisujemy.

Oczywiście jeżeli tam są pewne sprzeczności, rozbieżności bądź luki, które sprawiają, że nie da się ocenić prawnie tego, co napisaliśmy, no to organ będzie nas dopytywał, jeszcze do tego wrócę. Generalnie to, co my podamy, jest święte. I to odróżnia interpretację podatkową od decyzji i od postępowania podatkowego, od kontroli podatkowej, gdzie co do zasady po stronie organu podatkowego jest ustalenie faktów i zbadanie, co w danej sprawie się tak naprawdę zadziało.

Druga różnica, o której też się czasem zapomina, dotyczy, powiedziałbym, trwałości. Otrzymujemy decyzję. Oczywiście możemy ją zaskarżyć, ale jeśli stanie się ostateczna, to generalnie (o wyjątkach nie będę dzisiaj mówił) jest trwała, wywołuje swoje skutki, stosujemy się do niej, wchodzi, jak to ładnie mówimy, do obrotu prawnego. Interpretacja – po pierwsze – ona może być zmieniona. To, że ją mamy, nie oznacza, że za jakiś czas, gdy zmieni się linia interpretacyjna w Ministerstwie Finansów, po prostu nie zostanie zmieniona.

Z drugiej strony można też wystąpić o nową interpretację, tak naprawdę bez żadnych konsekwencji. Czyli otrzymujemy jakąś interpretację, możemy ją zaskarżyć do sądu, ale jeśli ona nam się nie podoba, to za jakiś czas, gdy widzimy w bazie interpretacji, że sytuacja w naszej sprawie się zmieniła, możemy wystąpić o nową interpretację, bo to jest właśnie nie rozstrzygnięcie władcze, rozstrzygnięcie o sytuacji prawnej podatnika, tylko opinia. Opinia, która oczywiście ma swoje konkretne skutki zabezpieczające dla podatnika, dlatego o nią występujemy, ale generalnie opinia, o którą możemy występować wielokrotnie, która później też pod pewnymi warunkami może być zmieniona.

Interpretacja czy wniosek o zwrot nadpłaty?

Teraz jeszcze jedna różnica.

Często jest tak, że zastanawiamy się nad wyborem jednej z dróg: czy iść drogą interpretacji podatkowej, czy iść drogą kontroli czy postępowania podatkowego. Często widzimy taki dylemat, gdy podejrzewamy, że mamy nadpłatę i chcemy wystąpić o jej zwrot. Możemy wtedy od razu wystąpić o ten zwrot, przygotować wniosek o zwrot nadpłaty, alternatywnie możemy wystąpić z wnioskiem o interpretację podatkową. Jeżeli oczywiście nie jesteśmy pewni co do sposobu interpretacji przepisów podatkowych, to nie chodzi o to, że wiemy, że na pewno zapłaciliśmy za dużo i po prostu żądamy zwrotu. Tu chodzi o sytuację, kiedy znajdujemy w naszej sprawie możliwości innej interpretacji przepisów niż dokonaliśmy pierwotnie. Wtedy występujemy o zwrot albo występujemy z wnioskiem o interpretację i po upewnieniu się, że mamy rację, czy to od razu na poziomie organu, czy dopiero po przejściu drogi sądowej, ale w każdym razie wtedy występujemy z wnioskiem o zwrot nadpłaty.

W takim przypadku na pewno tańszy będzie wniosek o interpretację. Myślę tutaj niekoniecznie o opłacie 40 złotych za złożenie wniosku, ale o samym przygotowaniu, przeprocesowaniu tego wniosku. To jest po prostu z reguły mniejsza praca czy mniejsze nakłady pracy niż przeprowadzenie całego postępowania podatkowego, kontroli podatkowej, jeśli mówimy tutaj o kosztach zatrudnienia profesjonalnego pełnomocnika, doradcy podatkowego.

Z drugiej strony oczywiście koszty i czas są niższe w przypadku interpretacji podatkowej, ale pamiętajmy, że to jest dodatkowy etap. Wniosek o stwierdzenie nadpłaty to będzie kilka miesięcy czy lat, jeżeli zakładamy, że może sprawa trafi do sądu, ale jeżeli dołożymy do tego jeszcze postępowanie interpretacyjne, to będzie to parę miesięcy oczekiwania na interpretację. Jeśli ona będzie niekorzystna dla nas, to później być może czekają nas lata walki w sądzie i dopiero później wchodzimy w sprawę nadpłatową, więc to również trzeba wziąć pod uwagę.

Z trzeciej strony to postępowanie nadpłatowe może być nieco bardziej ryzykowne z punktu widzenia narażenia się na jakąś odpowiedzialność karną skarbową, jeśli okaże się, że nie mamy racji i ktoś powie, że próbujemy wyłudzić zwrot podatku. Może też wiązać się z wyższymi kosztami nie tylko obsługi prawnej, ale także z wyższymi kosztami wpisów do sądów, bo wtedy będziemy liczyć te wpisy generalnie od wartości zwrotu, o który występujemy. Przy skardze na interpretację podatkową te wpisy są stałe.

Skoro już wiemy, czym różni się interpretacja od decyzji, to popatrzmy na pułapki, które czekają nas przy formułowaniu wniosku i generalnie w procesie uzyskiwania interpretacji podatkowej.

Pułapka numer 1: błędnie opisane fakty

Przez błędnie rozumiem niezgodnie z rzeczywistością i przez błędnie rozumiem niezgodnie z regułami sztuki.

Dlaczego to w ogóle ma znaczenie?

Ano dlatego, tu wracam do początku tego nagrania, że organ podatkowy formułuje swoją ocenę prawną – w dużym uproszczeniu płacisz/ nie płacisz – w oparciu o to, co my napiszemy, a nie w oparciu o to, na czym polega rzeczywistość, jakie są fakty. Liczy się to, co jest napisane, a nie jaka jest rzeczywistość, bo organ po prostu tego nie weryfikuje. W postępowaniu interpretacyjnym nie ma nawet instrumentów, żeby to zweryfikować.

Czy w takim razie możemy we wniosku opisać fakty w taki sposób, żeby były dla nas korzystne?

Oczywiście sposób sformułowania może mieć znaczenie i to też jest trochę kwestia tych reguł sztuki, żeby wiedzieć, jak napisać dobry wniosek. Nie przetworzymy jednak, nie zmienimy faktów. Jeżeli w okolicznościach danej sprawy nabyłem np. nieruchomość w takim roku, a nie w innym, to nabyłem w takim roku, a nie w innym. Jeżeli podamy te fakty błędnie, celowo czy nieumyślnie, w tym zakresie nie ma to specjalnie znaczenia, to organ podatkowy wyda interpretację, bazując na tym opisie stanu faktycznego czy zdarzenia przyszłego.

W trakcie kontroli podatkowej, kiedy już te fakty się faktycznie nomen omen bada, czyli organ podatkowy ustala stan faktyczny, przesłuchuje świadków, bada dokumenty itd., może się okazać, że w naszym wniosku o interpretację podaliśmy nieprawdziwe fakty, po prostu są błędy w ustaleniu tego stanu faktycznego przez nas. Wtedy interpretacja może nas nie chronić. Może nie chronić, niekoniecznie nie będzie chronić, wszystko zależy od tego, czy te błędy (znowu celowe/ niecelowe – nie ma to znaczenia), czyli nieścisłości pomiędzy tym, co napisaliśmy we wniosku jako fakty, jako opis stanu faktycznego a rzeczywistością, mają znaczenie prawne.

Przykładowo, jeżeli pytam organ podatkowy o skutki sprzedaży auta wykupionego z leasingu, to różne rzeczy mogą mieć tutaj znaczenie. Może mieć znaczenie oczywiście czas, w którym ja dokonuję czy planuję dokonać tej sprzedaży. Może mieć znaczenie sposób wykorzystywania tego auta po wykupieniu z leasingu czy prywatnie, czy w ramach firmy. Nie powinno mieć znaczenia i to chyba wszyscy rozumiemy, jaki kolor miało to auto. Czyli jeśli podamy, że miało kolor fioletowy, a tak naprawdę miało kolor niebieski, bo nie jesteśmy specjalnie mocni w kolory, to jeśli organ podatkowy w kontroli podatkowej ustali, że błędnie opisaliśmy ten kolor – OK, jest to niezgodność ze stanem faktycznym, ale nie ma znaczenia prawnego. W związku z tym nie powinno być tak, że interpretacja nas nie będzie chronić, aczkolwiek tu może być pewien problem.

Są nam znane w praktyce sytuacje, kiedy podatnik z reguły niecelowo nie podaje pewnych faktów. Albo inaczej: opis stanu faktycznego jest niezgodny z rzeczywistością. I to się dzieje szczególnie wtedy, jeśli chcemy być zbyt ambitni w podawaniu szczegółów stanu faktycznego – zawsze może coś umknąć albo możemy coś przeinaczyć. I organ podatkowy twierdzi w kontroli podatkowej, że korzystna dla podatnika interpretacja go nie chroni, bo mamy niezgodność stanu faktycznego z rzeczywistością. Mówiąc językiem przepisu, podatnik nie zastosował się do interpretacji.

Pamiętam taką sprawę, w której podatnik planował sprzedać zespół składników majątku, generalnie chodziło tam o supermarket. Pytanie było takie: czy stanowi to zorganizowaną część przedsiębiorstwa, czy stanowi to po prostu zespół składników majątkowych? W pierwszym przypadku nie byłoby VAT, w drugim przypadku byłby VAT, który można byłoby odliczyć. Podatnik opis stanu faktycznego czy przyszłego zdarzenia (bo to się miało zadziać) sformułował we wniosku.

W kontroli podatkowej organ podatkowy stwierdził, że w opisie było wskazane, że w skład całego biznesu wchodziły konta na portalach społecznościowych, załóżmy na Facebooku czy na Instagramie, ale nie podano, że podatnik w ostatniej chwili przed transakcją założył konto na Twitterze. Może to był Instagram, może Twitter, nie ma to znaczenia, w każdym razie taki detal. I organ podatkowy stwierdził, że jest niezgodność, w związku z czym interpretacja go nie chroni: „Opisaliście, że macie dwa konta społecznościowe, więc stwierdziliśmy, że to nie jest przedsiębiorstwo czy tam zorganizowana część przedsiębiorstwa, w związku z tym należy się VAT, który nabywca może odliczyć. Gdybyśmy wiedzieli, że tutaj jest jeszcze to konto na Twitterze, to wtedy być może byśmy powiedzieli, że jednak to jest przedsiębiorstwo i VAT nie ma, w związku z tym nie można go odliczyć”.

I tu był spór o to, czy ten Twitter, czy tam Instagram to są fakty, które mają znaczenie prawne. Z tego, co pamiętam, w tym konkretnym sporze sądy administracyjne przyznały rację podatnikowi, twierdząc, że nagromadzenie liczby kont na portalach społecznościowych akurat nie ma znaczenia prawnego, w związku z tym ta interpretacja chroni. Sąd się tu nie wypowiadał, czy podatnik miał rację, że to jest ZCP czy nie, ale że generalnie podał wystarczająco precyzyjnie ten stan faktyczny.

Podsumowując tę pierwszą pułapkę: możesz podać za mało faktów we wniosku i wtedy organ podatkowy w kontroli podatkowej może stwierdzić, że: „No tak, ale nie podałeś tego zasadniczego, kluczowego tutaj, mającego znaczenie prawne faktu, w związku z czym ta interpretacja cię nie chroni”. Możesz podać za dużo faktów i gdzieś w którymś momencie się pomylić. Albo, jeśli planujesz transakcję (to jest szczególnie ryzykowne), np. taką transakcję nieruchomościową i przykładowo we wniosku o interpretację napiszesz, że planujesz sprzedać 17 działek i wskazujesz numery wszystkich działek, a potem się okaże, że tej siedemnastej nie sprzedałeś, bo chcesz ją podarować np. córce, to pytanie, czy interpretacja chroni, czy nie? Powiedziałbym, że to oczywiście nie ma znaczenia prawnego, ale znów narażasz się wtedy na zarzut, że stan faktyczny czy opis zdarzenia przyszłego nie odpowiada temu, co się w istocie zdarzyło – wtedy interpretacja po prostu nie chroni.

Jeśli już jesteśmy przy transakcjach nieruchomościowych, to z kolei przykładem wniosku, w którym podasz za mało faktów, może być przypadek, w którym sprzedajesz działki i zastanawiasz się, czy od tej sprzedaży będzie VAT, czyli czy działasz w charakterze podatnika VAT. Załóżmy, że napiszesz po prostu, że „sprzedaję działki, sprzedałem czy zamierzam sprzedać działki” i przy takim opisie otrzymasz interpretację, że nie jesteś podatnikiem VAT. Ale potem np. okaże się, że wydzieliłeś te działki z większej nieruchomości, zniwelowałeś teren, doprowadziłeś media, ogrodziłeś i prowadziłeś aktywne działania marketingowe i reklamowe, żeby je sprzedać. Wtedy może się okazać, że organ podatkowy w kontroli podatkowej użyje takiej retoryki: „A, gdybyśmy wiedzieli, że to jest tak dużo, to byśmy nigdy nie wydali takiej interpretacji, w związku z czym ona ciebie nie chroni i ten VAT jest do zapłaty”.

Oczywiście jest to kwestia sporna. Powiedziałbym, że organ podatkowy, kiedy dostaje taki niekompletny wniosek, powinien dopytać, jeśli podejrzewa, że tam mogą być jakieś fakty, które mogą mieć znaczenie prawne, których nie ujawniłeś, natomiast to zawsze będzie kwestia sporna. Organ może powiedzieć, że nie może domyślać się stanu faktycznego i trzeba było go podać.

Pułapka numer 2: oceny w opisie faktów

Ta pułapka ma dwie twarze.

Pierwsza twarz to jest sytuacja, w której my sami we wniosku o wydanie interpretacji, w polu „opis stanu faktycznego czy zdarzenia prawnego” podajemy ocenę faktów. Druga sytuacja jest taka, gdy ocena faktów pojawi się w opisie stanu faktycznego po wezwaniu organu. I o ile w pierwszej możemy sobie poradzić, trzeba po prostu myśleć o tym, pisząc wniosek, o tyle w drugiej jest problem.

Przykład: piszemy wniosek o interpretację, w którym chcemy się dowiedzieć, czy przysługuje nam ulga podatkowa na działalność badawczo-rozwojową. Ulga podatkowa na działalność B+R przysługuje m.in. wtedy, kiedy w firmie prowadzimy działania, które mogą być na gruncie przepisów zakwalifikowane jako działalność badawczo-rozwojowa.

Załóżmy, że naszą główną wątpliwością jest to, czy nasze działania spełniają przesłanki działalności B+R. Gdybyśmy wiedzieli, że prowadzimy działalność B+R, to właściwie żadna interpretacja nie jest potrzebna – w związku z tym pytamy o to. Jeśli my w opisie stanu faktycznego napiszemy: „Nasza firma zajmuje się tym i tym, produkuje to i to, innowacja polega na tym i na tym i firma prowadzi działalność badawczo-rozwojową” itd., zadamy pytanie, czy przysługuje nam ulga B+R i napiszemy, że przysługuje, to organ stwierdzi: „No tak, skoro prowadzicie działalność B+R, bo nam to przed chwilą powiedzieliście – jako fakty, nie ocenę tych faktów – to proszę bardzo, przysługuje wam ulga B+R”.

Potem problem polega na tym, że organ przychodzi na kontrolę, w czasie tej kontroli bada, czy faktycznie jest prowadzona działalność B+R i widzi, że nie ma. Wtedy jesteście zdziwieni, pokazujecie interpretację: „Ale mamy pozytywną, że możemy skorzystać z ulgi”. „No ale napisaliście, że prowadzicie B+R, a nie prowadzicie”. Można powiedzieć, że trochę się ta pułapka zazębia z pułapką numer 1, bo ta interpretacja nie odpowiada rzeczywistemu stanowi faktycznemu. Tak naprawdę to, czy prowadzicie działania B+R, to nie są fakty, tylko ocena faktów. Powiedziałbym wręcz, że organ podatkowy, bazując na takiej ocenie ujętej w opisie stanu faktycznego nie ma żadnej możliwości wydania negatywnej interpretacji (jeżeli tam oczywiście nie ma innych niespełnionych przesłanek), bo po prostu zawarliśmy to jako fakt, z którym się nie dyskutuje.

Inny przykład, już teraz może mający mniejsze znaczenie w wyniku orzecznictwa NSA, ale pamiętamy wszyscy spory na kanwie najmu: czy tyle a tyle nieruchomości, wynajmowanych lokali to już jest działalność gospodarcza, czy jeszcze najem prywatny. Podatnicy masowo występowali o wydanie interpretacji właśnie w tym zakresie. Opisując swoją sytuację, bardzo często w tych wnioskach zawierali w stanie faktycznym takie zdanie, że nie ma to charakteru działalności gospodarczej albo w bardziej wysublimowany sposób, że działalność nie ma np. charakteru zorganizowanego, ciągłego itd., co stanowi przesłanki działalności gospodarczej. Organ podatkowy, mając takie fakty, stwierdzał: „Nie, to w takim razie to nie jest działalność gospodarcza”. Ale w trakcie kontroli podatkowej mogłoby się okazać, że ta działalność, ten wynajem jednak ma charakter, ma znamiona działalności gospodarczej i ta interpretacja nie będzie wtedy chronić.

Ta druga twarz jest bardziej problematyczna, bo my już możemy wiedzieć, jak napisać dobry opis stanu faktycznego czy zdarzenia przyszłego, ale organ podatkowy zadaje nam pytanie, prosząc o „uzupełnienie braków formalnych we wniosku”, jak to się ładnie mówi. „No dobrze, sprzedajesz taki składnik majątkowy, taki, taki i taki, pytasz, czy to wszystko jest zorganizowaną częścią przedsiębiorstwa, czy tu będzie VAT, czy nie, ale my chcemy wiedzieć, poprosimy o uzupełnienie stanu faktycznego. Napisz nam, czy te składniki są wyodrębnione funkcjonalnie, organizacyjnie i finansowo w istniejącym przedsiębiorstwie”. Czyli de facto organ pyta nas, czy sprzedajemy ZCP – zorganizowaną część przedsiębiorstwa! A o co my tak naprawdę pytamy: czy sprzedajemy zorganizowaną część przedsiębiorstwa. Bo jeśli wiemy, że te nasze składniki są wyodrębnione funkcjonalnie, organizacyjnie, finansowo, to jednocześnie wiemy, że sprzedajemy zorganizowaną część przedsiębiorstwa.

Inny przykład: organ nas zapyta, czy prowadzimy działalność B+R we wniosku o B+R. We wniosku IP Box organ może zapytać, czy wytwarzamy kwalifikowane prawo własności intelektualnej. W najmie organ podatkowy może nas zapytać, czy twoja aktywność polegająca na wynajmie nieruchomości ma charakter zorganizowany, zarobkowy, ciągły i jeśli tak – to działalność, jeśli nie – to tej działalności brak. W tych wszystkich przypadkach, jeżeli damy się namówić na odpowiedź i zaszycie oceny prawnej w opisie stanu faktycznego, to w takim przypadku interpretacja może nas po prostu nie chronić. Powiedziałbym, że ona może nie być nawet papierowym zabezpieczeniem. Jest jeszcze gorzej, dlatego, że taka interpretacja nie dość, że nam nic nie daje, to pokazuje czarno na białym organowi podatkowemu (pamiętajmy, że dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej wysyła taką interpretację do naszego urzędu celno-skarbowego i do urzędu skarbowego), daje informację o tym, co się u nas w firmie czy w życiu prywatnym dzieje, a szczególnie co planujemy. Potem wystarczy pójść na kontrolę i sprawa jest bardzo prosta.

No dobrze, ale jak sobie w takim razie poradzić z takim pytaniem? I tu jest kłopot. Już wiemy, że nie możemy odpowiedzieć na to wezwanie w taki sposób, że udzielimy informacji i wpleciemy ocenę prawną stanu faktycznego. Tak naprawdę realnie są dwie drogi. Tego pierwszego nie polecam, po co wtedy ta interpretacja? Jak spodziewamy się takiego wezwania (w niektórych sprawach to jest bardziej, w niektórych mniej oczywiste), to być może warto w ogóle nie występować o interpretację, poradzić sobie w inny sposób, o tym opowiem na koniec.

Co możemy zrobić innego?

Po pierwsze możemy wskazać w naszej odpowiedzi, że prowadzimy działalność B+R, wytwarzamy kwalifikowane prawo własności intelektualnej itd., itd., ale ubrać to w słowa tego rodzaju, że jest to element naszej oceny. Skuteczność tego może być niespecjalnie duża, bo najprawdopodobniej i tak w ocenie to wskazaliśmy, ale nie jest tak, że ignorujemy wezwanie organu podatkowego.

Druga opcja jest taka, że tłumaczymy, że nie możemy udzielić odpowiedzi na to pytanie i zawrzeć tego w opisie stanu faktycznego, bo my właśnie o te okoliczności de facto pytamy organ podatkowy i chcemy uzyskać odpowiedź. W obydwu tych sytuacjach, w drugiej oczywiście jest to bardziej drastyczne, narażamy się na to, że nie dostaniemy interpretacji i organ pozostawi nasz wniosek bez rozpatrzenia. Możemy to oczywiście skarżyć do sądu. Z dość dużym prawdopodobieństwem taką sprawę wygramy, ale pamiętajmy o tym, że organ może złożyć skargę kasacyjną na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, co przedłuży nam proces dochodzenia do interpretacji na wiele, wiele miesięcy albo nawet lat. Pamiętajmy też, że po całej batalii sądowej otrzymujemy rozstrzygnięcie, które dopiero nakazuje organowi podatkowemu wydanie interpretacji, więc trzeba jeszcze poczekać na wydanie interpretacji. Wreszcie ona może być negatywna i wtedy czeka nas kolejna batalia sądowa, już taka bardziej merytoryczna. To są niestety trudne przypadki.

Pułapka numer 3: kto się pyta, ten się dopyta

To jest sytuacja, w której występujemy z wnioskami o interpretacje w sprawach kontrowersyjnych.

To oczywiście nie wynika z żadnego przepisu, ale jest to powszechnie w środowisku doradczym znana prawda, że w niektórych sprawach, takich powiedzmy na granicy, z praktycznych względów nie kwestionuje się rozliczeń podatkowych podatnika. Ale jeżeli on się już o coś zapyta we wniosku o interpretację, to wydajemy interpretację negatywną, bo po prostu przepisy nie pozwalają na nic innego.

Tutaj świetnym przykładem, który swego czasu skomentował Adam Bartosiewicz na LinkedIn, jest przypadek czy kazus prywatnego użytku majątku firmowego w kontekście VAT. To krzesło jest kupione na firmę, odliczyłem VAT i wykorzystuję je w swojej działalności gospodarczej. Załóżmy, że po godzinach, już są nagrane wszystkie podcasty, siedzę prywatnie tutaj, czytam kryminał czy książkę science fiction albo siedzę i rozmyślam o niebieskich migdałach. Ewidentnie zajmuję się działalnością, która nie ma żadnego związku z działalnością opodatkowaną VAT, z działalnością gospodarczą. Czy powinien z tego tytułu być płacony jakiś VAT?

Jak patrzeć na konstrukcję VAT, są spory między ekspertami, ale są mocne argumenty za tym, żeby stwierdzić, że VAT się tutaj należy. Czy ktoś widział kontrolę podatkową, która w takim przypadku nakazałaby naliczać VAT i w ogóle badała te kwestie? Ja nie widziałem. Być może gdzieś incydentalnie coś takiego się zdarza, ale tego się z praktycznych względów po prostu nie robi, kwotowo nawet. Z drugiej strony, jeżeli zapytałbym i opisał całą tę sytuację we wniosku o interpretację, bardzo możliwe, że dostanę wniosek, dostanę interpretację negatywną na zasadzie, że tutaj VAT powinienem naliczyć, bo jeżeli przepisy tak stanowią, to co organ podatkowy może zrobić? Oczywiście może się posługiwać jakimiś generalnymi klauzulami, próbować jakoś systemowo do tego podejść i szukać argumentów, że tutaj np. tego VAT powinno nie być. Nie chcę wchodzić merytorycznie w ten temat, ale jest duże prawdopodobieństwo, że organ po prostu zastosuje przepis.

Pamiętam, było też sporo wniosków w kontekście kosztów reprezentacji, kiedy określone koszty na pewno albo z ogromną dozą pewności nie byłyby zakwalifikowane do kosztów reprezentacji w kontroli podatkowej, ale nikt po prostu nie zająłby się w ogóle takimi drobiazgami jak cięte kwiaty gdzieś tam w sali konferencyjnej. Ale jeżeli my o to pytamy we wniosku o interpretację, uruchamiamy całą maszynę i tryby tej maszyny, ktoś faktycznie dostaje taką sprawę i musi się wypowiedzieć, są przepisy i jest z tego rozliczany, to jest dużo większe ryzyko, że wyda interpretację negatywną. Czasem zatem lepiej milczeć i ewentualnie skorzystać z innych mechanizmów, o których, tak jak obiecałem, opowiem za chwilę. Pamiętajmy, milczenie jest złotem.

Pułapka numer 4: odmowa wydania interpretacji, „bo GAAR”

Organ podatkowy odmawia interpretacji, gdy zachodzi uzasadnione przypuszczenie unikania opodatkowania. To też jest bardzo trudna sprawa. Generalnie mamy przepisy, które sprowadzają się do tego, że organ podatkowy odmówi wydania interpretacji, jeżeli jest uzasadnione przypuszczenie, że w sprawie może mieć zastosowanie klauzula ogólna przeciwko unikaniu opodatkowania. W praktyce wygląda to tak, że jeżeli organowi podatkowemu trochę pachnie unikaniem opodatkowania, czy idźmy nawet dalej – legalną i akceptowalną optymalizacją podatkową, to odmawia wydania interpretacji.

Możemy oczywiście kwestionować to w sądzie i możemy walczyć z tym poglądem, że jest czy nie jest to uzasadnione przypuszczenie unikania opodatkowania, ale problemy są tutaj dwa. Pierwszy to oczywiście czas potrzebny na całą procedurę zaskarżenia odmowy – to może trwać latami. Drugim problemem jest sformułowanie „uzasadnione przypuszczenie”. Przypuszczenie, czyli tak naprawdę organ podatkowy nie musi udowodnić, że mamy do czynienia z unikaniem opodatkowania. Wystarczy przypuszczenie.

Gdzie jest granica pomiędzy przypuszczeniem a brakiem przypuszczenia?

To oczywiście starają się wyznaczać sądy. Jeden z takich ciekawych wyroków NSA podaję na stronie odcinka tego podcastu, warto się z nim zapoznać. Generalnie można się spodziewać, że będzie bardzo trudno wygrać sprawę zakwestionowania odmowy wydania interpretacji, czyli de facto zmusić organ podatkowy do wydania tej interpretacji. W związku z tym niestety w praktyce trzeba przyjąć założenie, że jeżeli pytamy o elementy, które mają związek z jakąś optymalizacją, planowaniem podatkowym, nie mówię o unikaniu opodatkowania, tylko o akceptowalnej, legalnej optymalizacji, planowaniu podatkowym, to trzeba założyć, trzeba wziąć pod uwagę, że możemy takiej interpretacji nie dostać. Organ podatkowy dostaje za to pełny opis tego, co planujemy zrobić. Jeżeli to więc wdrożymy, to można się spodziewać kontroli podatkowej.

Pamiętam, jakiś czas temu w mediach przetoczyła się burza dotycząca odmów wydania interpretacji w kontekście właśnie klauzuli GAAR, w sprawach, które dotyczyły współpracy między wspólnikami a spółką z o.o., fakturowania za usługi itd. Oczywiście, jeśli mamy realną spółkę, wspólnik pracuje na rzecz spółki, mówiłem o tym w podcaście, nie ma mowy o unikaniu opodatkowania, o klauzuli GAAR. I na marginesie, właśnie w nagłówkach prasowych pojawiły się takie hasła: „Fakturowanie spółki to unikanie opodatkowania – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej”. Oczywiście tak nie stwierdził. Stwierdził tylko, że jest „uzasadnione przypuszczenie”. Ja nie wierzę, żeby taka struktura mogła być uznana za unikanie opodatkowania w postępowaniu podatkowym, w kontroli podatkowej. Czy tutaj mogło być uzasadnione przypuszczenie? Szczerze mówiąc, moim zdaniem nie i organ tutaj nadużył prawa, ale walczyć z tym w postępowaniu sądowym będzie bardzo trudno.

Wniosek: uważajmy z wnioskami o interpretacje w sytuacjach, w których może chodzić o planowanie podatkowe. Weźmy to przynajmniej pod uwagę, że możemy tego wniosku nie dostać, a walka z tym rozstrzygnięciem, z odmową wydania interpretacji może być długa i niekoniecznie owocna.

Pułapka numer 5: błędna konstrukcja wniosku

Tu już nie chodzi o sam opis stanu faktycznego czy ocenę prawną, ale o to, że np. mamy tendencję do tego, żeby zadawać zbyt wiele pytań, szczególnie żeby wskazywać wariantowo pewne elementy zdarzenia przyszłego, aby warunkować elementy stanu faktycznego, czyli wskazywać, że planujemy zrobić to i czy to będzie opodatkowane? Jeśli to będzie opodatkowane, wtedy pomyślimy o czymś takim, to czy tamto będzie opodatkowane? Jeśli będzie opodatkowane albo nie będzie opodatkowane, to zrobimy wtedy to bądź tamto i czy w takim przypadku będzie to opodatkowane?

Organ podatkowy ma wówczas tendencję do tego, żeby posługiwać się taką formułą: „My, organ, nie jesteśmy doradcą podatkowym, nie świadczymy usługi doradztwa podatkowego. Jeśli chcesz takiej złożonej opinii prawnej, idź do doradcy podatkowego. My potrzebujemy konkretnego, sprecyzowanego pytania, jasno opisanego zdarzenia przyszłego i wtedy powiemy tak albo tak”. Niestety sądy w dużej mierze akceptują takie stanowisko. Pisząc wniosek ograniczmy się więc, jeśli chodzi o pytania, ograniczmy warianty i myślmy o tym, żeby ktoś nie uznał, że to już jest po prostu coś pomiędzy wnioskiem a prośbą o opinię podatkową.

Pułapka numer 6: błędny wybór narzędzia do osiągnięcia naszych celów

Mamy jakieś wątpliwości co do prawa podatkowego, występujemy o interpretację indywidualną – w sytuacji, w której tak naprawdę mamy cały wachlarz alternatywnych sposobów. Podzieliłbym to na dwie grupy. Pierwsza grupa to są sytuacje, to są przypadki, w których formalnie błędnie występujemy o interpretację podatkową w sytuacji, w której jest nam potrzebny zupełnie inny instrument. Druga grupa to są sytuacje, kiedy można było wystąpić o interpretację, ale z praktycznego punktu widzenia lepiej było skorzystać z innego instrumentu.

Do pierwszej grupy zaliczyłbym taki klasyczny przykład, czyli sytuację, w której jesteśmy na ryczałcie, czy planujemy opodatkować naszą działalność ryczałtem i mamy wątpliwość co do stawki. W dużej części przypadków – uwaga, nie we wszystkich – w dużej części przypadków w razie wątpliwości, czy ma być stawka 8,5 proc., 12 proc., 5,5 proc., 3 proc. itd., odpowiedź na to pytanie zależy od właściwej klasyfikacji statystycznej tego, co robimy. Z przepisów ustawy ryczałtowej nie wynika jednoznaczne dopasowanie danej działalności pod daną stawkę. Z tą sprawą wiąże się konieczność zaklasyfikowania tego, co robimy (często są to dość skomplikowane czy specyficzne czynności) do określonego grupowania statystycznego Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług. Problem polega na tym, że interpretacja podatkowa nie służy takiej klasyfikacji. Klasyfikacji służy, jeśli już, opinia statystyczna wydana przez GUS i to byłby w dużej części przypadków właściwy instrument.

Problem jest taki, że ona po pierwsze nie jest wiążąca, po drugie czeka się na nią ekstremalnie długo, więc tu też nie ma dobrego rozwiązania. Ale występując z wnioskiem o interpretację w sprawie, w której problemem jest odpowiednie zaklasyfikowanie np. danej usługi, możemy się po prostu spotkać z odpowiedzią organu podatkowego na zasadzie: „to podaj mi tę klasyfikację”. Jeśli ty podasz klasyfikację, to po co ci taka interpretacja? Organ wtedy powie: „A, jak taka klasyfikacja, to 8,5 proc.”, dziękuję. A w kontroli podatkowej będzie to niestety weryfikowane.

Jeśli już mówimy o ryczałcie, akurat interpretacja podatkowa będzie właściwsza wtedy, kiedy nie pytamy o klasyfikację statystyczną, ale konkretnie o wykładnię przepisów podatkowych, np. ustawy o ryczałcie. Ustawa o ryczałcie posługuje się własną definicją działalności wytwórczej, działalności handlowej i możemy pytać, czy nasza działalność np. sprzedaż własnych książek czy działalność wydawnicza to jest stawka 5,5 proc., 3 proc. czy 8,5 proc. I tak naprawdę odpowiedź na to pytanie nie ogniskuje się wokół klasyfikacji statystycznej, tylko raczej wokół interpretacji pojęcia działalności wytwórczej czy działalności handlowej. Tam mogą też wchodzić kwestie statystyczne, to już jest bardziej złożone, ale może się okazać, że tamta interpretacja będzie miała dla nas czasem sens w powiązaniu z opinią GUS.

Mamy też takie narzędzie jak wiążąca informacja stawkowa (WIS), gdzie pytamy o właściwą stawkę na gruncie podatku VAT, podatku od towarów i usług. Tam nie wykorzystujemy interpretacji podatkowej, choć czasem możemy wykorzystać i interpretację podatkową, i WIS, gdzie np. z jednej strony pytamy o zwolnienie bądź opodatkowanie, a jeśli opodatkowanie, to jaka stawka, więc wtedy te dwa instrumenty zastosujemy łącznie.

Druga grupa przypadków to są sytuacje, w których możemy formalnie wystąpić o interpretację, ale lepiej tego nie robić i pomyśleć o alternatywach. Dlaczego tego nie robić, tłumaczyłem już w trakcie całego tego odcinka podcastu, mówiłem o różnych sytuacjach, w których interpretacja nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Jakie mamy alternatywy? Po pierwsze pamiętajmy, że mamy coś takiego jak interpretacje ogólne, które możemy spróbować wykorzystać, jeśli dopasujemy nasz stan faktyczny do tego stanu faktycznego, który jest opisany w interpretacji. Mamy objaśnienia podatkowe – jeżeli jesteśmy w stanie dopasować swój stan faktyczny do objaśnień podatkowych ogólnych, być może nie potrzebujemy własnej interpretacji indywidualnej. Wreszcie mamy coś takiego jak utrwaloną praktykę interpretacyjną. Jeżeli jest dostatecznie dużo interpretacji w określonym okresie na określony temat, być może, jeśli chcemy się czuć bezpiecznie, nie potrzebujemy własnej interpretacji podatkowej. Do tego instrumentu na pewno jeszcze w podcaście wrócę.

Możemy się oprzeć na własnych analizach, szczególnie w sprawach z kategorii kontrowersyjnych „kto się pyta, ten się dopyta” albo planowania podatkowego. Możemy wreszcie zamówić opinię u doradcy podatkowego, która oczywiście nie ma gwarancyjnego charakteru podatkowego. Jeśli doradca nam powie, że nie ma podatku, a organ powie, że jest, to nie możemy się powoływać na to, że doradca nam powiedział, że nie, tak jak możemy co do zasady w przypadku interpretacji podatkowej, ale ta opinia już np. bardzo minimalizuje ryzyko Kodeksu karnego skarbowego. Możemy wtedy powiedzieć: „Ale nam tutaj profesjonalista napisał, że podatku nie ma, więc my nie bierzemy za to karnej odpowiedzialności”.

Przede wszystkim mamy wtedy potwierdzenie, że myślimy dobrze i że ryzyko jest umiarkowane, niewielkie, minimalne, generalnie przez nas akceptowalne. Może to nam dać więcej niż interpretacja podatkowa, która może nas nie zabezpieczać realnie (o tym mówiłem w dzisiejszym podcaście) albo możemy jej po prostu nie dostać, bo dostaniemy odmowę, albo organ pozostawi nasz wniosek bez rozpatrzenia, jeśli nie udzielimy odpowiedzi na to wezwanie, o którym mówiłem, w którym organ chce, żebyśmy wcisnęli ocenę prawną do stanu faktycznego. Pamiętajmy też, że na interpretacje się czeka, a własne analizy i opinie są oczywiście szybsze, mogą być szybsze.

Możemy również napisać do urzędu skarbowego w trybie art. 121 Ordynacji podatkowej, licząc na odpowiedź, oczywiście na odpowiedź pisemną. Zdarzało mi się w praktyce, że takie pisma były skuteczne. One nie gwarantują takiej ochrony jak interpretacja podatkowa, ale są pewnym substytutem i jest szansa, że otrzymamy odpowiedź szybciej niż w przypadku interpretacji podatkowej.

Wnioski

  1. Ustal, czy interpretacja faktycznie jest ci potrzebna.
  2. Ustal, czy w ogóle korzystasz z właściwego instrumentu, czy być może trzeba skorzystać z opinii GUS albo z WIS.
  3. Zastanów się, czy nie zaszkodzisz sobie tą interpretacją. Kto się pyta, ten się dopyta.
  4. Uważaj na pytania o optymalizację podatkową, o planowanie podatkowe.
  5. Opisz dobrze fakty.
  6. Zadaj właściwe pytanie.
  7. Nie daj się wmanewrować organowi podatkowemu.

 


Klub DDP

Jeśli zajmujesz się zawodowo podatkami – w szczególności prowadzisz biuro rachunkowe, jesteś doradcą podatkowym lub radcą prawnym bądź adwokatem – dołącz do Klubu Dzień Dobry Podatki.

Klub to abonament na comiesięczne szkolenia „Dzień Dobry Podatki” oraz forum dyskusyjne, na którym codziennie wspieramy się w pracy z podatkami. 

Sprawdź więcej szczegółów TUTAJ.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] nie dostaniesz. Z interpretacji zrobił się trudny kawałek chleba, mówiłem o tym w 97. odcinku podcastu. Warto do tego sięgnąć i sprawdzić, jakich błędów unikać przy pisaniu wniosku […]

1
0
Would love your thoughts, please comment.x