020 – VAT – 5 najważniejszych orzeczeń 2020 roku – Paweł Mikuła

Spis treści

W ubiegłym tygodniu przedstawiłem moje, autorskie zestawienie 5 najważniejszych orzeczeń sądowych w podatkach dochodowych.

Dziś – zajmiemy się podatkiem od towarów i usług. Mój gość – dr Paweł Mikuła, doktor nauk prawnych, doradca podatkowy i radca prawny, partner associate w jednej ze spółek doradztwa podatkowego – przygotował dla nas pięć najważniejszych – jego zdaniem – orzeczeń 2020 roku dotyczących właśnie VAT. 

Wybór orzeczeń jest – podobnie jak tydzień temu – subiektywny. Paweł nie zdecydował się też na uszeregowanie swojej „piątki” w ranking. Sam wyjaśni dlaczego:)


Dziś w Podcaście usłyszysz m.in. o tym:

  • jak zadawać pytania prejudycjalne do TSUE (albo jak ich nie zadawać) – czyli o wyroku w sprawie Dong Yang;
  • czy dwuletni termin na skorzystanie z ulgi na złe długi w VAT jest zgodny z dyrektywą VAT?
  • jak napisać wniosek o wydanie interpretacji, żeby otrzymać satysfakcjonującą odpowiedź – jako lekcja po postanowieniu NSA w sprawie klasyfikacji statystycznych;
  • czy Ordynacja podatkowa jest sprzeczna z dyrektywą VAT w zakresie korekt deklaracji podatkowych?
  • czy organ podatkowy może żądać innych – poza fakturą VAT – dowodów wykonania usługi?
 



NOTATKI

 


TRANSKRYPCJA

Dzień dobry, Pawle.

Dzień dobry, Michale.

Bardzo się cieszę, że mogę cię po raz drugi gościć w podcaście, tym bardziej, że byłeś osobą, od której zaczęliśmy te nagrania. W pierwszym odcinku mówiłeś o formalizmach prawa podatkowego, o tym, czy i dlaczego prawo podatkowe musi być sformalizowane. A na dzisiaj poprosiłem cię o twoje typy, jeśli chodzi o najważniejsze wyroki, najważniejsze orzeczenia 2020 roku – może tak ujmijmy szerzej – z zakresu podatku od towarów i usług. Przygotowałeś pięć takich orzeczeń. Powiedz mi, czym się kierowałeś przy ich wyborze, jaki był klucz?

Przede wszystkim jeszcze raz dzień dobry i dziękuję, że zaprosiłeś mnie ponownie, bo to też chyba pokazuje, że pierwsze spotkanie miało sens – tak że cieszę się. Jeżeli chodzi o orzeczenia, to faktycznie, po twoim zaproszeniu zastanowiłem się, jakie to orzeczenia w zakresie VAT zapadły w 2020 roku, które mogłyby być uznane za najważniejsze. Trzeba było sobie ustalić jakieś kryteria. Wybrałem różne, tzn. orzeczenia, które wybrałem, są różne z różnych względów. Niektóre są ważne dlatego, że były wyczekiwane przez środowisko VAT-owców czy doradców podatkowych w Polsce, generalnie mówiąc, bo miały rozstrzygnąć jakąś dyskusyjną rzecz. Inne są ważne dlatego, że pokazują jakąś bardzo ważną rzecz, która się teraz dzieje z prawem podatkowym. Inne dlatego, że pokazują, co ważnego w ogóle się dzieje, pokazują, jak funkcjonuje system prawa podatkowego w Polsce.

Tak że kryteria są różne. W moim przekonaniu te wyroki często nie są też takie oczywiste. Tzn. jak się trochę orientujemy i interesujemy VAT, to powiedzmy, że może pewne orzeczenia przychodzą nam na myśl intuicyjnie – chciałem tego uniknąć. Podsumowując, jest to bardzo autorski wybór, przy różnych kryteriach. Zaraz się przekonamy, jakie to są orzeczenia.

Ale nie jest to ranking. Jest to pięć równoważnych orzeczeń, tak?

Tak, tak, zdecydowanie. Zdecydowanie równoważnych, z różnych powodów wybranych, ale według mnie bardzo ważnych, najważniejszych w 2020 roku.

To zacznijmy.

Nr 1: stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej w VAT

Co masz tutaj dla nas?

Ten wybór pewnie VAT-owców nie zaskoczy, bo rzeczywiście w 2020 roku orzeczenie bardzo ważne, wyczekiwane w Polsce. To jest orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej Dong Yang Electronics z 7 maja 2020 r. Rozumiem, że linki i wszelkie namiary będą w odpowiednim miejscu obok tego odcinka.

Ten wyrok jest ważny właśnie z tego powodu, że pokazuje pewne zjawisko w prawie podatkowym, które może narastać. Jest to kwestia globalizującej się gospodarki, to jest kwestia tego, że różne grupy kapitałowe prowadzą działalność gospodarczą na całym świecie i nie zawsze wiadomo, gdzie opodatkować tę działalność. Oczywiście mamy z tym do czynienia na gruncie podatków bezpośrednich, ale kwestia prezentowana w tym wyroku właśnie uświadamia, że jest też ważna z punktu widzenia VAT.

Może bardzo krótko podsumuję stan faktyczny. Mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacją, że była sobie – powiedzmy – spółka Dong Yang Polska, czyli polska spółka, spółka z siedzibą w Polsce i świadczyła usługę montażu pewnych rzeczy, komponentów do pewnej większej całości. Ta usługa była świadczona na rzecz koreańskiej spółki LG Korea. W takiej sytuacji nam, VAT-owcom od razu intuicyjnie przychodzi na myśl, że taka usługa nie jest opodatkowana w Polsce, czyli że polska spółka nie musi płacić od niej VAT.

Wystawia fakturę bez VAT.

Dokładnie. Jest to opodatkowane w siedzibie usługobiorcy, w państwie siedziby usługobiorcy, czyli poza terytorium kraju. Czyli polska spółka nie musi – jak nie należy mówić według profesora Brzezińskiego – znowu odprowadzać VAT w Polsce.

Rzecz jest taka, że LG Korea ma na terytorium kraju powiązaną spółkę córkę, LG Polska. Usługi montażu są wykonywane na materiałach, które przychodzą, przyjeżdżają z Korei, są importowane. Są oddawane do Dong Yanga, żeby je przerobił i zmontował, a później te bardziej złożone elementy są wysyłane dalej. Już nie będziemy wchodzić w szczegóły, żeby nie utracić istoty, a jednocześnie powtórzę: LG Korea ma powiązaną spółkę córkę, LG Polska. Przez ostatnie kilka lat w Polsce trwa bardzo duża dyskusja na ten temat, czy fakt, że LG Korea posiada spółkę zależną w Polsce, powoduje to, że Dong Yang świadczy usługę na rzecz stałego miejsca prowadzenia działalności wykreowanego właśnie przez tę spółkę córkę? Czy to jest tak, że LG Korea, mając tu spółkę córkę, ma jednocześnie tzw. stałe miejsce prowadzenia działalności? Co by implikowało skutek, że usługa świadczona przez Dong Yanga jest w Polsce opodatkowana.

I wtedy na fakturze by się pojawił VAT, stąd też jest to element o bardzo istotnym, kluczowym tutaj charakterze.

Dokładnie. To jest oczywiście kwestia jakichś tam wywodów na temat stałego miejsca prowadzenia działalności wśród VAT-owców, ale to ma bardzo fundamentalne skutki biznesowe, bo mamy bardzo wiele takich układów gospodarczych jak w przypadku LG Korea. To nie jest żaden wyjątek, bardzo wiele grup funkcjonuje w ten sposób. Mamy więc pytanie, czy te czasami nawet setki milionów euro należnego VAT płacić w Polsce, czy nie płacić? Wynikające z tego problemy są gigantyczne. Dyskusja w Polsce, czy płacić, czy nie płacić od tego typu świadczeń VAT, trwa ostatnie 2, 3, 4 lata. W końcu polski sąd administracyjny skierował pytanie do Trybunału, czy polskie spółki mają obowiązek płacić VAT w takiej sytuacji, czy nie.

I co tutaj Trybunał podpowiedział? I czy ten wyrok wpisuje się we wcześniejszą linię Trybunału, czy może mówi nam coś nowego?

No właśnie, z tym wyrokiem jest problem. Jest taka powszechna opinia wśród VAT-owców, mi też się wydaje, że ten wyrok trochę trzeba podsumować tak: jakie pytanie, taki wyrok, a jakie pytanie, taka odpowiedź. Polski sąd administracyjny zadał pytanie, czy z samego faktu posiadania spółki zależnej w Polsce wynika to, że ta druga spółka, ta, dla której świadczymy usługi, ma stałe miejsce prowadzenia działalności, czyli czy z samego faktu posiadania spółki wynika posiadanie stałego miejsca?

 

Czy z samego faktu posiadania spółki zależnej w Polsce wynika to, że ta druga spółka, ta, dla której świadczymy usługi, ma stałe miejsce prowadzenia działalności?

 

Odpowiedź mogła być chyba tylko jedna.

Dokładnie. Przygotowując się, przeczytałem jeszcze raz, odświeżyłem ten wyrok dokładnie. Trybunał oczywiście ileś tam ustępów pisał, jakby wygenerował wokół tego tekstu.

Kurtuazyjnie.

Nie wiem, z jakich powodów. To, jak Trybunał przedstawia swoje tezy, jest pewnie na inną rozmowę. Wszystko sprowadza się do tego, że samo posiadanie spółki oczywiście pewne znaczenie może mieć, ale nie jest jedynym czynnikiem, nie jest kluczowym, bo liczy się rzeczywistość gospodarcza – cokolwiek Trybunał ma na myśli, co też jest w ogóle na inną rozmowę. Na tak zadane pytanie, czy z samego faktu posiadania spółki zależnej wynika posiadanie stałego miejsca działalności gospodarczej, odpowiedź brzmi: oczywiście nie i koniec kropka – tyle powiedział Trybunał.

Drugie pytanie: czy Dong Yang – ten, który świadczy usługi, ma obowiązek badać relacje pomiędzy spółkami matką i córką, jeżeli chodzi o jego kontrahentów? Czy ma obowiązek badać, na ile ja posiadam ludzkie i techniczne zasoby w Polsce, jeżeli chodzi o spółkę matkę, czy ma obowiązek badać te wszystkie rzeczy, żeby to ustalić? Bo on, jak wystawia fakturę, musi podjąć decyzję, musi wiedzieć, czy wystawić z VAT, czy nie. I pytanie, czy on musi badać te wszystkie zależności, wchodzić w tę całą filozofię, czy ma stałe miejsce prowadzenia działalności, czy nie. Tutaj Trybunał również nic nie powiedział ponad to, co jest expressis verbis w VAT-owskim rozporządzeniu wykonawczym.

Tak, bo tam też się to pojawia.

A tam jest napisane, że trzeba uwzględnić charakter usługi i jej zastosowanie, umowę, zamówienie, numer VAT, do którego jest skierowana ta usługa, że tak powiem. A jeżeli nie, to trzeba postąpić zgodnie ze wskazaniem, gdzie jest siedziba, więc…

W rzeczywistości podatkowej, w jakiej żyjemy, być może takie jednoznaczne wskazanie przez Trybunał, że np. nie musimy badać relacji handlowych pomiędzy naszym odbiorcą a spółką zależną tego odbiorcy w Polsce, niby wynikałoby z tego rozporządzenia. Ale może trzeba jednak dobitniej mówić o tym, że sprawdzamy to, co możemy sprawdzić.

Dokładnie tak.

Jedyne takie miejsce w VAT, gdzie tak jest. Jeszcze bym cię zapytał o jedno…

Przepraszam, że ci przerwę. Żeby jakoś tutaj coś konstruktywnego podsumować, to jest właśnie dokładnie to, co powiedziałeś i to trochę pokazuje pewne rzeczy, że Trybunał jakby powiedział w tym wyroku: „Tak, nie jesteście zobowiązani badać tych relacji. Zwróćcie uwagę, że tak stanowi rozporządzenie”. Koniec, kropka. To też więc pokazuje, że jest jakby jakaś taka tendencja do pytania w pytaniach prejudycjalnych, może dla swojego bezpieczeństwa czy dla jasności: „Czy ja dobrze rozumiem to, co jest napisane w rozporządzeniu?” A Trybunał mówi: „Tak, to jest napisane w rozporządzeniu”. Koniec, kropka. A ta procedura zajmuje pewnie z 6 lat, żeby dojść do tych wniosków, więc to też nam coś mówi o systemie.

To jest, jak powiedziałeś, temat szerszy i wykraczający poza dzisiejszą rozmowę. Możemy do tego wrócić w kolejnych odcinkach, ale wydaje mi się – nie prowadziłem badań, tutaj jesteś na pewno bardziej zaawansowany – ale mam wrażenie, że to może być jakąś pochodną naszej jeszcze nie do końca rozwiniętej kultury prawnej. Tam, gdzie można opierać się na obiektywnych organach podatkowych, to być może tych problemów nie ma, ale może to jest tylko moja nieprawdziwa intuicja.

Faktycznie, to jest temat na inną rozmowę, na inną refleksję, dokładnie.

Jeszcze jedną rzecz wyczytałem w opinii rzecznik generalnej – chyba tego wyroku nie ma, ale może mnie popraw – rzecznik generalna stwierdziła, że samo posiadanie spółki zależnej oczywiście nie musi oznaczać stałego miejsca prowadzenia działalności. Chyba że struktura spółek prowadzi do relatywnie precyzyjnie scharakteryzowanego nadużycia w sferze VAT – nawiązując do wyroku w sprawie DFDS, gdzie żeby oszczędzić na VAT, rzeczywiście była zrobiona cała struktura. Być może można byłoby to scharakteryzować jako nadużycie, ale w tym stanie faktycznym chodziło zupełnie o co innego. Widać zresztą, że VAT od tych towarów byłby odliczony, więc naprawdę nie miałoby to specjalnie dużego znaczenia. Dobrze byłoby, żeby polska spółka po prostu wiedziała, czy ma naliczyć VAT, czy nie. Natomiast nawet gdyby naliczyła, to nic by się tutaj nie działo, to by sobie odbiorca odliczył.

To kryterium, bo ono jest ciekawe, jakbyś jeszcze mógł rozwinąć.

No cóż… Trybunał jakoś nie odnosi się wprost w swoim wyroku, ale pozostaje się zgodzić, tzn. jest w tym jakaś logika i ona się przejawia w wielu wyrokach Trybunału, może nie tak wprost, ale da się ją odtworzyć. Krótko mówiąc, postępujmy zgodnie z ogólną zasadą: nie komplikujmy systemu. Jeżeli chodzi o tę kwestię, postępujmy z ogólną, prostą, intuicyjną zasadą, że opodatkowanie jest w miejscu siedziby, chyba że mamy do czynienia z nadużyciem czy z oszustwem. Wtedy kwestię ewentualnie modyfikujemy i zastanawiamy się, czy jakaś substancja ekonomiczna – w połączeniu ze wskazaniami dotyczącymi właśnie oszustw – nie da innych skutków.

 

Postępujmy z ogólną, prostą, intuicyjną zasadą, że opodatkowanie jest w miejscu siedziby, chyba że mamy do czynienia z nadużyciem czy z oszustwem

 

Musimy zapobiegać oszustwom – to jest pewna koncepcja, która ma sens, podoba mi się. Pytanie tylko, czy tutaj też trzeba pewnej konsekwencji? Czy mamy budować na podstawie norm dotyczących oszustw? Te modyfikacje, czy to ma być opodatkowane w Polsce, dlatego że to jest ewentualnie oszustwo, czy też ma być opodatkowane w Polsce, dlatego że ewentualnie tu posiadam stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej.

To są dwie trochę różne rzeczy. To, co powiedziałem: czym innym jest decydować o tym w Polsce ze względu na oszustwo, a czym innym uznanie, że „OK, czasami są takie sytuacje, że jest stałe miejsce prowadzenia działalności, więc miejsce opodatkowania musi być zmienione”. Czeka nas pewnie trochę szersza dyskusja, ale sama myśl ciekawa.

Idźmy dalej.

Nr 2 – ulga na złe długi w VAT

To już też było w zakresie podcastu omawiane…

W pewnym zakresie jest ten temat wyeksplorowany. W drugim odcinku podcastu Adam Bartosiewicz mówił o tym temacie przed wyrokiem, w siódmym odcinku relacjonował wyrok, a teraz słuchamy, co ma do powiedzenia dr Paweł Mikuła.

Wybrałem ten wyrok też ze względu na to, że w Polsce w 2020 roku jest to jeden z najgłośniejszych. Również bardzo oczekiwany, dyskutowany wśród ekspertów, dyskutowany w prasie i profesjonalnej, i takiej, że tak powiem, publicystycznej. Jest po prostu głośny.

On tu musiał być.

Dokładnie, nie ma wyjścia, bo jeżeli te kolejne, troszeczkę mniej znane chciałem uwypuklić, to musiałem ten przywołać i on tu ma swoje miejsce. Już nie streszczając całego wyroku, może w dwóch zdaniach: wystawiam fakturę z należnym podatkiem i kontrahent mi nie płaci, ja muszę ten VAT odprowadzić, znowu odprowadzić do urzędu skarbowego, a jednocześnie nie mam tej zapłaty. Czy mogę więc skorzystać z ulgi na złe długi Czy mogę skorygować swoją podstawę opodatkowania i podatek należny, odzyskać ten podatek albo go nie płacić po prostu? Ponadto w wyroku Trybunał skonkludował, że…

Dodajmy: wyroku w sprawie EOL.

Dokładnie wyroku Trybunału Sprawiedliwości w sprawie EOL. Krótko mówiąc: Trybunał wskazał, że zasadą jest, że podatek, który mam zapłacić jako sprzedawca do urzędu skarbowego, czy podstawa opodatkowania, która skutkuje zapłatą, jest tak wysoki/a jak kwota otrzymana przeze mnie, faktycznie otrzymana, a ewentualnie nieotrzymane środki powinny skutkować tym, że nie mam obowiązku zapłaty tego VAT do urzędu skarbowego. To jest zasada. I wszelkie dodatkowe warunki, jak właśnie w polskich przepisach, że nabywca musi być zarejestrowany na VAT, że dostawca ma być zarejestrowany na VAT, że nabywca nie może być w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub likwidacyjnego, to wszelkie tego typu dodatkowe elementy, warunki trzeba skreślić, wyrzucić do kosza. One nie mogą uniemożliwiać mi odzyskania należnego podatku, który miałbym zapłacić albo który zapłaciłem. Takie jest streszczenie i tyle, jeżeli chodzi o tło.

 

Trybunał wskazał, że zasadą jest, że podatek, który mam zapłacić jako sprzedawca do urzędu skarbowego, czy podstawa opodatkowania, która skutkuje zapłatą, jest tak wysoki/a jak kwota faktycznie przeze mnie otrzymana

 

Moim zdaniem ten wyrok też, żeby nie wchodzić w dyskusje, które były tutaj omawiane, znowu pokazuje, że sądy pytają o coś, co bardzo mocno już było rozstrzygnięte do tej pory w orzecznictwie Trybunału. Było naprawdę bardzo wiele orzeczeń dotyczących ulgi na złe długi, podstawy opodatkowania i jej korekty, że z nich można było swobodnie wyciągać wnioski. Jest jednak jakaś taka tendencja, że „jeszcze raz zapytajmy, jeszcze potwierdźmy”. Taki jest więc mój komentarz tutaj, ponad to, co już zostało powiedziane.

To zapytam cię o jedną szczególną rzecz, ona jest istotna nawet w mojej praktyce, ostatnio się takie pytania przewijają, pojawiają: mianowicie o kryterium dopuszczalności ograniczeń skorygowania tej podstawy opodatkowania. Trybunał wskazał na dwa takie kryteria. Po pierwsze należy zbadać, czy to ograniczenie jest uzasadnione koniecznością uwzględnienia niepewności co do ostatecznego charakteru niewywiązania się z płatności przez kontrahenta i ewentualnie, czy to ograniczenie jest środkiem niezbędnym do zapobieżenia oszustwom podatkowym. I przez te kryteria przefiltrował te ograniczenia, które były podniesione przez sąd w pytaniach prejudycjalnych czy w pytaniu prejudycjalnym.

Nie ocenił jednak wszystkich ograniczeń, m.in. nie ocenił terminu. Mamy na skorzystanie z uprawnienia dwuletni termin od dnia wystawienia faktury. Jakie jest tutaj twoje zdanie? Przypomnę, że Adam Bartosiewicz wyraził pewną wątpliwość, czy to ten termin, mimo że on nie spełnia kryterium uwzględnienia niepewności, bo bym powiedział, że im dłużej ktoś nie płaci, tym jest większa niepewność, że ściągniemy te środki. Nie sądzimy także, żeby miało to chyba znaczenie z punktu widzenia walki z oszustwami. Natomiast Adam mówi tak, że być może jest to termin na skorzystanie z uprawnień i tutaj są trochę inne zasady, tzn. Trybunał chętniej dopuszcza takie ograniczenie czasowe. Jakie byłoby twoje zdanie?

Ja bym odpowiedział tak, jak powiedziałeś: że to jest kwestia terminu na skorzystanie z uprawnień, kwestia zasady skuteczności, czy wprowadzenie takiego terminu powoduje, że podatnik jest nad wyraz ograniczony w możliwości skorzystania z tego prawa itd., itd. Szczerze mówiąc, nie widzę jakichś powodów, żeby to prawo ograniczać tym terminem. Trybunał wielokrotnie wypowiadał się na temat terminów przedawnienia, prawda? Także na temat terminów zwrotu VAT. Wprowadzanie takiego terminu…

Sądzę, że do tego jeszcze dzisiaj wrócimy.

Natomiast wprowadzanie takiego dodatkowego terminu… Trybunał by pewnie odniósł się do tego w ten sposób, że nie stoją za tym jakieś zasady, którym miałoby to służyć. Nie potrafię sobie wyobrazić czegoś takiego. Jeżeli w systemie prawa krajowego jest termin przedawnienia zobowiązania podatkowego, upraszczając – termin na skorygowanie deklaracji, generalnie na skorzystanie z uprawnień, to czy ma swoje uzasadnienie dodatkowy termin ograniczający akurat tę specyficzną sytuację? Szczerze mówiąc, nie widzę takich argumentów. Jakoś szczegółowo tego też nie badałem, ale tak na pierwszy rzut oka nie widzę jakichś racji za tym, żeby taki termin miał wystarczający powód, żeby istnieć.

Jasne. W takim razie może będzie jeszcze ciąg dalszy tej sprawy.

Nr 3: odmowa uchwały w sprawie klasyfikacji statystycznych w interpretacjach

Tak, to jest bardzo ciekawe. Wybrałem, to już tak trochę mój mocno autorski wybór, postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 20 stycznia 2020 roku I FPS 3/19. To jest postanowienie, orzeczenie, które wybrałem dlatego, że ono też bardzo mocno pokazuje taki trochę znak czasu i mówi bardzo wiele o systemie prawa podatkowego w Polsce.

Pokazuje w soczewce.

Tak. Tylko przypomnę tło: teraz jest tak – podatnik występuje z wnioskiem o interpretację indywidualną, powiedzmy, że jest przedsiębiorcą, który sprzedaje jabłka. Chce zapytać, jaką stawkę VAT powinien stosować do tych jabłek, więc występuje z wnioskiem o interpretację indywidualną prawa podatkowego i pyta organu: „Szanowny Organie, sprzedaję jabłka i chciałem się zapytać, jaką stawką powinienem je opodatkować? Czy np. stawka 5 proc. jest właściwa?” A wtedy organ zapyta (to jest stała praktyka, znana każdemu, kto się zajmuje podatkami): „A jaki jest PKWiU?”, czyli klasyfikacja według Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług. Zapyta się, jaki jest kod PKWiU, jaka jest klasyfikacja tych jabłek według PKWiU. A wtedy podatnik odpowiada, co naturalne, intuicyjnie: „Drogi Organie, nie wiem, ja właśnie ciebie pytam, bo to jest to, o co pytam. Wiem, że jeżeli coś jest PKWiU jabłka, to jest 5 proc., a jak nie jest, to 23 proc. Ja właśnie ciebie o to pytam”. A organ mówi: „Ja nie jestem organem klasyfikacyjnym i ty mi musisz podać PKWiU”. Wtedy ja podaję to PKWiU, ale ta interpretacja nie ma już dla mnie żadnej wartości.

Rzecz jest więc taka, że od wielu lat toczy się dyskusja, a w zasadzie, jak pokazuje to postanowienie, tej dyskusji nie ma. Wciąż aktualne jest pytanie, czy organ ma obowiązek potraktować PKWiU jako element przepisów podatkowych, jako przepis podatkowy i odpowiedzieć mi, jaką stawką te jabłka są ovatowane? Czy może nie wydawać interpretacji, jeżeli nie podam klasyfikacji PKWiU dla moich towarów, dla moich jabłek?

 

Czy organ ma obowiązek potraktować PKWiU jako element przepisów podatkowych, jako przepis podatkowy i odpowiedzieć mi, jaką stawką te jabłka są ovatowane?

 

Czyli taki dylemat, czy klasyfikacja statystyczna jest elementem oceny prawnej czy stanu faktycznego.

Trochę tak, ale w to też nie chciałbym wchodzić. Jakby tu była Hania Filipczyk, która też była gościem podcastu, pewnie by się bardziej obruszyła, ale to…

Też wspominaliśmy o tym postanowieniu w 14. odcinku podcastu.

Ciekawe, nawet nie odnotowałem tego. Ale właśnie…

Przynajmniej o tej sprawie.

Tak. Kwestia tego właśnie, czy to jest jakby fakt, prawo, czy to jest element normy prawnej, czy element stanu faktycznego. Zostawmy to na boku. W każdym razie istota jest taka, jak ją streściłem. Tutaj rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw skorzystał ze swoich uprawnień i złożył wniosek do Naczelnego Sądu Administracyjnego o podjęcie uchwały. Zapytał się tak: „Drogi Naczelny Sądzie Administracyjny! Przedsiębiorcy mają straszne problemy z tym PKWiU, bo pytają się o stawki w dobrej wierze, a cały czas organy odmawiają wydania interpretacji indywidualnych. Drogi Sądzie, rozstrzygnij to uchwałą raz na zawsze, jak w końcu te organy mają się zachowywać?” A NSA odpowiedział w postanowieniu, krótko mówiąc: „Nie wydam uchwały, bo sprawa jest oczywista”.

Przepraszam, wejdę w słowo. Od razu zapytam cię o ocenę. Pytanie teraz, czy NSA się trochę zagalopował i powinien był jednak podjąć uchwałę? A może powinniśmy to pytanie rzecznika ocenić trochę tak jak w tej pierwszej sprawie: jakie pytanie, taka odpowiedź.

Nie chcę być krytyczny wobec wszystkich, którzy pytania zadają, ale…

Kto pyta, nie błądzi.

Tak, natomiast rzecznik miał prawo to zrobić i to zrobił.

Mamy też nawet orzeczenie, w składzie chyba siedmiu sędziów, tak mi się wydaje. To postanowienie zostało. Mamy więc bardzo mocny papier z NSA, z bardzo mocnego składu, w którym jest bardzo wyraźnie napisane: „Drodzy wszyscy uczestnicy tej dyskusji! Tutaj nie ma kwestii i to było widać od wielu, wielu lat, że organy podatkowe od wielu lat odmawiają wydania interpretacji i mówią: „Musisz podać PKWiU”. Sądy administracyjne, co bardzo ładnie widać w tym postanowieniu, od wielu lat mówią, że „Musicie wydawać te interpretacje”. Czyli ostatnie lata organy mówią „Nie wydamy, nie wydamy, nie wydamy”, a sądy administracyjne: „Musicie wydać, musicie wydać, musicie wydać”.

NSA pokazuje też tam, że nie ma orzeczenia sądu administracyjnego, przynajmniej w tych przywołanych – tam jest bardzo dużo i bardzo dużo właśnie z NSA – które by pokazywało, że można nie wydać interpretacji. Oczywiście w bardziej technicznych słowach, ale takie jest clou. To orzeczenie, to postanowienie odmawiające wydania uchwały, które wskazuje, że tutaj kwestii nie ma, mówi coś o funkcjonowaniu naszego systemu podatkowego w Polsce, w którym od wielu lat organy mówią A, A, A, a sądy administracyjne B, B, B, ale administracja zupełnie się nie ugina pod ciężarem orzecznictwa sądowego. To jest istotny komunikat, na temat tego, co…

 

W Polsce od wielu lat organy mówią A, A, A, a sądy administracyjne B, B, B, ale administracja zupełnie się nie ugina pod ciężarem orzecznictwa sądowego

 

Ja się też zastanawiałem, czy gdyby była uchwała, to ona by miała mocniejszy przekaz poprzez swój autorytet, że jednak uchwała, a nie postanowienie o odmowie wydania uchwały. Czy to by może przekonało organy podatkowe do odstąpienia od tej praktyki, którą niektórzy nazywają nadużyciem np. prawa do skargi kasacyjnej? Mówię oczywiście o dalszym etapie kwestionowania tych wyroków, w których wojewódzkie sądy administracyjne mówią: „Wydajcie jednak te interpretacje”.

Jak czytam to postanowienie, to generalnie bym je streścił tak, że pytanie, co podatnik podał we wniosku. Jak podał, to PKWiU staje się elementem stanu faktycznego i organ po prostu nie ma prawa w to wnikać. Jeżeli nie poda, to organ powinien ocenić, bo staje się to elementem jakiejś oceny prawnej.

No to jest jakby oczywiste. Wyobraźmy sobie sytuację, że mogę przecież tak napisać swój wniosek, że troszeczkę o interpretacjach powiemy. Mogę napisać w ten sposób, że mam warzywniak w Katowicach i sprzedaję jabłka na rzecz konsumentów. A mogę przecież powiedzieć, że jestem podatnikiem podatku od towarów i usług, który dokonuje odpłatnej dostawy towarów na terytorium kraju – i zapytać się w jednej, i w drugiej sytuacji o stawkę.

To jest tylko kwestia ujęcia w słowa. W drugiej sytuacji bardziej się posługuję terminami prawnymi, a w pierwszej bardziej terminami faktycznymi, ale mówię to samo, po prostu inaczej ująłem, innymi słowami stan faktyczny. W stanie faktycznym sygnalizuję organowi tylko to, co jest pewne, co do czego nie musi się wypowiadać. „Ja nie proszę cię, organie, o wypowiadanie się na temat tego, co jest w tzw. stanie faktycznym (czego nie trzeba, na marginesie, mylić z faktami w takim innym znaczeniu), o to cię nie pytam. Pytam cię o to, co wskazuję w moim stanowisku i tyle”.

Inna rzecz, że pokazuje to bardzo wyraźnie, jakim procesem formułkowym jest wniosek o wydanie interpretacji i cała ta procedura. A jakie jest znaczenie tego postanowienia w kontekście wiążących informacji stawkowych, bo teraz mamy taki mechanizm? On w momencie rozstrzygania tej sprawy, jeśli dobrze kojarzę, jeszcze nie obowiązywał.

Powiem szczerze, że chyba na przyszłość nie będzie to miało jakiegoś istotnego znaczenia, po prostu dlatego, że teraz są już wiążące informacje stawkowe.

Przy czym one nie dotyczą wszystkich sytuacji, np. nie dotyczą zwolnień. Jeżeli zastanawiam się, czy dana usługa, czy dostawa jest zwolniona, czy nie, to wiążąca informacja stawkowa nie mówi mi o tym, więc te problemy tutaj nadal będą. Nie mówi też o wyłączeniach, czyli np. czy coś jest ZCP, czy nie, to nie uzyskam żadnej wiążącej informacji stawkowej.

Tak, to też jest szeroki problem. Odsyłam do mojego artykułu na ten temat, który się niedługo pojawi.

Podlinkujemy go, jak tylko będzie.

Czekam na decyzję o publikacji, bo został wysłany. W artykule poruszam kwestię, w jakim zakresie się wydaje WIS, a w jakim zakresie interpretację indywidualną. Krótko mówiąc, WIS wydaje się wtedy, kiedy o to, o co pyta wnioskodawca, zależy od CN albo PKWiU, zależy od klasyfikacji, prawda? Jak nie zależy, to wtedy jest to po prostu interpretacja.

 

Wiążące informacje stawkowe wydaje się wtedy, kiedy o to, o co pyta wnioskodawca, zależy od CN albo PKWiU, zależy od klasyfikacji. Jak nie zależy, to wtedy jest to po prostu interpretacja

 

Nawet jeżeli chodzi o zwolnienie, mógłby być stosowany WIS.

Tylko wtedy, jeżeli wnioskodawca prosi o wykładnię, interpretację narzędzi statystycznych – to wtedy WIS. A jeżeli pyta o coś, co nie zależy od PKWiU lub CN, lub PKOB, to wtedy interpretacja. Wiem, że z tym są problemy, Wiem, że organy różnie do tego podchodzą. Wiem, że jest bardzo duże zamieszanie w systemie i na rynku, jeżeli chodzi o te kwestie, ale właśnie te problemy nawet z praktyki wymieniam w tym artykule i pokazuję na konkretnych przykładach, jaki jest problem w praktyce i dlaczego go nie powinno być, i jak rzeczywiście się powinno dziać.

Ciekawe. Jak się ukaże ten artykuł, to może się spotkamy na krótki odcinek i o tym opowiesz, bo myślę, że to jest bardzo ciekawe i też takie istotne praktycznie.

Bardzo, bardzo ciekawa rzecz. Podsumowując, właśnie tutaj dobre pytanie zadałeś, bo jakby na przyszłość nie widzę jakiegoś mocnego zastosowania tego orzeczenia, ale ono jest ważne i wybrane przeze mnie, dlatego że po prostu pokazuje, bardzo wiele mówi o funkcjonowaniu naszego systemu podatkowego.

Jasne.

Nr 4: wyrok Trybunału Sprawiedliwości – czy można skorygować deklarację podatkową, deklarację VAT-owską po ostatecznej decyzji podatkowej?

No właśnie, bardzo ciekawe, bo ten wyrok w sprawie SC Terrakult z 2 lipca 2020 roku C-835/18 idzie w poprzek intuicjom, które mają podatkowcy w Polsce.

W ogóle idzie chyba nawet w poprzek przepisom.

Wprost idzie w poprzek przepisom polskiej ordynacji podatkowej. Dlatego go wybrałem, bo jeżeli ktoś się zajmuje podatkami w Polsce, ale i w innych krajach unijnych (jak widać w Rumunii też, bo to jest rumuńska sprawa), to ma intuicję. Wiadome jest, jak doradzamy klientom i w ogóle, prawda? Jeżeli już dostałem decyzję i ona jest ostateczna, nie odwołałem się, nie zaskarżyłem itd., to po ptokach, ten okres rozliczeniowy jest ostatecznie zamknięty. Jak dostałem decyzję za styczeń, to w styczniu nie mogę dopisać żadnego podatku należnego, żadnego podatku naliczonego.

Mogę to próbować wzruszyć, ale to już są ściśle określone tryby.

W nadzwyczajnych trybach administracyjnych, prawda? To jest bardzo trudne itd. I to jest pewna rzecz, oczywista dla każdego podatkowca w Polsce. A Trybunał mówi, że czegoś takiego być nie może, że bardzo mocno utrwalone intuicje są po prostu sprzeczne z prawem unijnym, przynajmniej w zakresie VAT, bo co do tego się Trybunał wypowiadał. Tutaj mieliśmy taką sytuację…

Słusznie, bo stan faktyczny był dość specyficzny.

Specyficzny, ale bardzo klasyczny, bardzo oczywisty właśnie w kontekście korekty, o której mówimy. Mieliśmy taką sytuację, że rumuńska spółka sprzedawała rzepak i pokazała 0 proc. wewnątrzwspólnotową dostawę towarów (WDT), czyli pokazała, wykazała w swojej deklaracji, że tam nie ma żadnego należnego podatku od tych dostaw.

Czyli, że to wyjechało z Rumunii.

Tak, że to wyjechało z Rumunii, że organ podatkowy przyszedł, sprawdził, przeprowadził kontrolę i postępowanie i stwierdził z różnych względów, których Trybunał nie wyjaśnia nawet, ale że to powinno być opodatkowane podstawową stawką, bo prawdopodobnie nie wyjechało, więc powinniście mieć podstawową stawkę VAT. Podatnik wystawił więc faktury, a organ wydał ostateczną decyzję, która stwierdzała tę podstawową stawkę VAT, czyli że trzeba odprowadzić należny podatek VAT od tych dostaw. A w chwilę później, po kontakcie z kontrahentem, strony się zorientowały, ale jak już decyzja się uprawomocniła, w toku administracyjnym, że tak powiem.

Podatnik nie skarżył, bo trudno było kwestionować, że nie wyjechało, bo nie wyjechało.

Dokładnie tak. Poza tym – to zostało ustalone w postępowaniu podatkowym, więc jakby przyjmujemy, że tak jest. Ale później, dosłownie kilka dni później, po uprawomocnieniu się tej decyzji, dogadali się z kontrahentem, zobaczyli, że to powinno być odwrotne obciążenie po stronie nabywcy, więc że tam ta stawka 0 proc. technicznie nie była 0 proc., ale od tej dostawy nie powinno się zapłacić żadnego podatku. Spółka chciała wzruszyć tę decyzję, a w zasadzie nie tyle chciała wzruszyć, tylko organ nie dopuścił do korekty ponownej in minus. Taki jest background, że tak powiem.

I co Trybunał na to?

Trybunał w bardzo zaskakujący dla polskiego podatkowca sposób powiedział, że tu w ogóle nie ma kwestii. Jeżeli jest tak, że dana dostawa jest opodatkowana na zasadzie odwrotnego obciążenia, to znaczy że dostawca nie powinien płacić żadnego podatku, a więc ten podatek powinien być neutralny. To zjawisko powinno być dla tego dostawcy neutralne, więc on nie powinien płacić żadnego podatku. Skoro nie powinien płacić żadnego podatku, to ma nie płacić żadnego podatku. A więc wydanie decyzji, która uniemożliwia odzyskanie tego podatku, jest po prostu niezgodne z prawem unijnym, bo tam żadnego podatku nie powinno być.

 

Jeżeli dana dostawa jest opodatkowana na zasadzie odwrotnego obciążenia, to dostawca nie powinien płacić żadnego podatku, ten podatek powinien być neutralny. Wydanie decyzji, która uniemożliwia odzyskanie tego podatku, jest po prostu niezgodne z prawem unijnym

 

Trybunał powiedział, że to, co powiedziałem teraz, wynika, jest jakby zbieżne z zasadą neutralności, bo powinno być neutralne. Dalej, powołuje się na zasadę skuteczności, według mnie nie za bardzo czytelnie, powołuje się jeszcze dodatkowo na zasadę proporcjonalności, Ale to, co chcę powiedzieć, to to, że Trybunał jakby nie przywołuje jakiejś wartości czy zasad, które stoją za trwałością tej decyzji administracyjnej. On nie rozważa takich zasad jak pewność prawa czy stabilizacja stosunków prawnych na skutek ostatecznych decyzji, czy tego typu wartości, tylko dla niego jest jakby oczywiste, że co to jest samo wydanie decyzji? Samo wydanie decyzji nie może uniemożliwiać zwrotu podatku. Oczywiście mówimy cały czas, że to wszystko dzieje się w ramach przedawnienia zobowiązania podatkowego, bo rozumiem, że gdyby to było po przedawnieniu, to Trybunał już by miał inne zdanie, ale co to jest, żeby decyzja zabraniała mi odzyskania podatku w ramach przedawnienia?

Mówię to takim troszeczkę ironicznym tonem, dlatego że to jest bardzo zaskakujące dla polskiego podatkowca. Z jednej strony święta zasada ordynacji podatkowej, że się nie wzrusza decyzji ostatecznych, w tym sensie, że nie korygujemy tego, co jest w decyzji ostatecznej, a tutaj Trybunał nie widzi w tym żadnego problemu. Dla niego naturalnym systemem jest taki, w którym takie decyzje nie zamykają okresów rozliczeniowych.

A co myślisz o elemencie, który się tutaj pojawia, ale może nie jest dostatecznie wyeksponowany w tym orzeczeniu? Mianowicie Trybunał, jak się zdaje, powołując się na opinię rzecznika generalnego, zwraca uwagę na specyfikę tej sprawy, która polegała na tym, że te nowe informacje (nie wiem, czy można je z proceduralnego punktu widzenia oceniać jako dowody, bo tak jak powiedziałeś, to była jakaś informacja w wyniku dyskusji z kontrahentem, ale zostawmy ten element) pojawiły się już po wydaniu decyzji. Co więcej, jak rozumiem, tak chyba powiedziałeś – po uprawomocnieniu się czy po upływie okresu, po którym ta decyzja stała się ostateczna. Czy to mogło mieć wpływ na rozstrzygnięcie?

Bo wyobraźmy sobie, co by było, gdyby już w toku postępowania podatkowego było wiadomo, że ta transakcja podlega odwrotnemu obciążeniu. Byłoby to wiadome, organ musiałby się jakoś do tego odnieść i np. stwierdziłby, że zupełnie nie podlega odwrotnemu obciążeniu. Wyobraźmy sobie takie absurdalne rozstrzygnięcie, bo wiadomo, że podlega, ale organ może wydać taką decyzję, chociażby błędnie, zdarza się to. Podatnik nie zaskarża tej decyzji. Czy wtedy zasada trwałości decyzji również mogłaby być przez Trybunał w tak kategoryczny sposób odrzucona?

Wydaje mi się, że ta kwestia, ten fakt czy ta okoliczność, że to powinno być odwrotne obciążenie, gdyby nawet ona była podniesiona już na etapie postępowania, w świetle tego, co powiedział Trybunał w tym wyroku, nie ma zasadniczo znaczenia. Ja sobie oczywiście zdaję sprawę z tego, że mamy wtedy tutaj do czynienia na gruncie ordynacji z daleko idącą komplikacją w ogóle systemu wydawania decyzji, korygowania deklaracji itd. Ale sam fakt, że w trakcie trwania postępowania powołano problem odwrotnego obciążenia czy nie, to jakby ten wyrok Trybunału nie daje żadnych podstaw sądzić, że to rozstrzygnięcie miałoby być inne. Po prostu Trybunał powiedział tyle – co, jeszcze raz powtórzę, jest zaskakujące dla nas, jako polskich podatkowców – że decyzja dotycząca danego okresu rozliczeniowego nie może stać na drodze do odzyskania podatku.

Rzeczywiście, jeżeli tak stawiać sprawę, to wyrok jest nie tylko zaskakujący, ale on zupełnie wywraca sposób prowadzenia postępowań podatkowych, polskie przepisy ordynacji podatkowej, czyli art. 81b par. 1, który mówi o tym, kiedy mogę skorygować deklarację podatkową. Przypomnę, po wydaniu decyzji ostatecznej, decyzji określającej wysokość zobowiązania podatkowego w zakresie objętym decyzją nie mogę tego skorygować. A tu mielibyśmy np. taką sytuację, że składam deklarację podatkową, w której wykazuję np. podatek do zwrotu. Organ podatkowy po postępowaniu podatkowym wydaje decyzję, w której zmienia mi kwotę podatku do zwrotu czy kwotę podatku, po prostu zobowiązania podatkowego. Ja się z tym nie zgadzam, więc składam odwołanie. Albo mówię: nie składam odwołania, tylko koryguję tę deklarację jeszcze w inny sposób, co powoduje kolejną kontrolę, kolejne postępowanie. I potem znowu kolejna korekta i kolejna, i kolejna, i kolejna.

Dlatego jest trochę problem z tym, że Trybunał nawet na marginesie nie wskazał, że „OK, moje wnioski są takie i takie, ale należy uwzględniać np. zasadę autonomii proceduralnej państw członkowskich, czy też pod warunkiem, że przeciwko takiej tezie nie stoją jakieś inne zasady”. Co należy do oceny sądu krajowego, czy co trzeba rozpatrywać na gruncie konkretnego systemu proceduralnego państwa członkowskiego, co notabene w orzeczeniach Trybunału czasami się zdarzało.

Kategoryczność tego wyroku jest dosyć zaskakująca. Może to przyczynek do jakichś prób wzruszania decyzji, bo zwrócę uwagę jeszcze raz – najpierw żeśmy mieli WDT 0 proc., potem podstawową stawkę, a potem się okazało, że zgodnie z przepisami powinno być po prostu odwrotne obciążenie. Tutaj nie ma jakichś kwestii nadzwyczajnych, że były jakieś nowe dowody czy jakaś korupcja, czy jakieś nadzwyczajne okoliczności, że postępowanie było nadzwyczaj skomplikowane.

Może to jest asumpt nie do zmiany albo do niestosowania art. 81b ordynacji podatkowej, tylko może trzeba inaczej określić przesłanki wznowienia postępowania, czyli nie tylko jak nowe dowody, ale też jakiekolwiek nowe informacje.

Wtedy pewnie by to było jakby bardziej do pogodzenia z tymi zasadami, o których nie wspomniał Trybunał. (46:47?)

Nie orałoby/grałoby? tutaj.??

Dokładnie, bo to faktycznie jest jakby kwestia nowej przesłanki wzruszenia, bo to wtedy trochę by było do pogodzenia. Mamy dodatkowy tryb wzruszania z tych powodów, że tam naruszenie, poważne naruszenie przepisów prawa materialnego czy coś takiego, może wtedy by się to dało jakoś pogodzić.

Tak czy owak ukłony za wybór tego wyroku, bo widać, że zdecydowanie pasuje do tej „piątki Mikuły”.

Dokładnie. Proszę zwrócić uwagę, że to jest taki wyrok, który przeszedł jakoś bez echa. On jest właśnie dosyć kategoryczny, jednoznaczny, dosyć rewolucyjny na gruncie polskich przepisów, a przeszedł bez echa. Trochę to też chyba pokazuje, powiedzmy sobie szczerze, że Trybunał jest traktowany w taki sposób: „OK. Jest bardzo wiele tych orzeczeń, generuje się ich bardzo dużo, w sprawach VAT-owskich ze 40-60 rocznie. One są niejasne, są skomplikowane, powołują się na bliżej niedookreślone i niezdefiniowane zasady”. I wszyscy tak trochę się na tyle w tym pogubili, że ważą one troszeczkę mniej niż kiedyś.

Zdecydowanie przydałoby się mieć jakieś narzędzie, które zbierałoby najważniejsze wyroki i podawało na tacy to, co jest istotne. Coś takiego, oczywiście w dużo szerszym wymiarze, jak zrobiłeś dzisiaj, czyli te pięć wyroków. Przydałoby się oczywiście mieć tego więcej.

Ale właśnie, przejdźmy do piątego wyroku. On był, tak mi się wydaje, trochę bardziej, trochę szerzej dyskutowany niż to czwarte orzeczenie.

Nr 5: wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 4 czerwca 2020 roku w sprawie C-430/19 – jakich dowodów organ podatkowy może wymagać na potwierdzenie, wyświadczenie usługi? Czy może żądać innych dowodów niż sama faktura?

Wyrok SC C.F. z 4 czerwca 2020 roku, wyrok trybunalski C-430/19 wybrałem z podobnych przyczyn jak ten poprzedni, tzn. dlatego, że on też stawia pewną, do pewnego stopnia rewolucyjną – jak na polski system podatkowy – tezę. A jednocześnie mam inne wrażenie niż ty, że się nie odbił jakimś istotnym echem również w Polsce i chciałbym zwrócić na niego uwagę.

Fakty tła tego wyroku były takie, że była sobie rumuńska spółka, która miała kontrolę podatkową. Z tej kontroli wyszło, że jej kontrahenci po stronie zakupowej wystawiali faktury na nią w taki sposób, że mogło to wskazywać, budzić podejrzenia, że tutaj jest pewien schemat, pewien układ, który ma na celu uzyskanie korzyści podatkowej w innym podatku niż VAT. Układ miał też polegać na tym, że faktury, które zostały wystawione, nie dokumentowały rzeczywiście zdarzeń gospodarczych, nie dokumentowały usług, które rzeczywiście zostały wykonane.

Z tego też powodu powstało pytanie, czy organy mogą odmówić prawa do odliczenia VAT, jeżeli dysponuję fakturami, ale nie mam żadnych innych dowodów wyświadczenia tych usług. Tam był szereg pytań dotyczących kwestii proceduralnych i podatków bezpośrednich, ale Trybunał troszeczkę jakby skoncentrował się na kwestii VAT-owskiej. Krótko mówiąc, Trybunał powiedział tak: „Szanowny Organie, jeżeli twierdzisz, że to jest oszustwo lub nadużycie w VAT (w zasadzie oszustwo – tym terminem może się posługujmy), tzn. jeżeli to jest kwestia tego, że tam była jakaś karuzela, czy ktoś na jakimś etapie obrotu popełnił jakieś oszustwo, mające właśnie na celu wyłudzenie podatku VAT itd. Czyli jeżeli to jest to, co nazywano oszustwem w orzecznictwie Trybunału, no to ty, Organie, musisz wykazać, że to było oszustwo. A jeżeli ty masz tylko takie podejrzenia, że coś tam mogło się dziać, no to nie możesz wymagać od podatnika żadnego innego dokumentu niż ten, który jest przewidziany w dyrektywie, czyli faktura”. Według mnie to też budzi takie kontrintuicyjne dla polskiego VAT-owca myśli i z tego powodu ten wyrok wybrałem.

 

Czy organy mogą odmówić prawa do odliczenia VAT, jeżeli dysponuję fakturami, ale nie mam żadnych innych dowodów wyświadczenia tych usług?

 

Do tej pory mieliśmy takie przeświadczenie, szczególnie przy usługach niematerialnych i tak wkładamy klientom do głowy od lat, że jeżeli nabywasz usługę niematerialną, to powinieneś mieć coś więcej niż fakturę. Mówi się nawet, że coś więcej niż umowę, właściwie to dowody wykonania tych usług. Jeżeli mówimy o jakiejś usłudze doradczej czy marketingowej, to wręcz jakieś raporty, jakieś e-maile.

Dokładnie. I to nawet nie jest żadna polska specyfika. Pamiętam, byłem na seminarium w Szwecji, gdzie sygnalizowałem właśnie, że ten wyrok ma zapaść, że pytania prejudycjalne zmierzają do tego, że Trybunał będzie odpowiadał na to, czy podatnik jest zobowiązany do posiadania jakichś dodatkowych dowodów wyświadczenia usług, aby mieć pozytywne skutki w podatkach bezpośrednich i pośrednich, bo tego dotyczył. I oni też tak zareagowali: „Wow, to będzie coś bardzo ciekawego”. Widziałem, oczy się zaświeciły, „bo dla nas to też coś ciekawego, bo my też się z tym borykamy”. Jest ogólnoświatowy problem z tymi dokumentami. Niestety, co do podatków bezpośrednich i co do innych pytań, których tam było kilka, Trybunał się nie odniósł. Ale co do samego VAT, to te wnioski są znowu dosyć jednoznaczne, zaskakująco jednoznaczne.

Tak na marginesie: w praktyce spotkałem się również z kwestionowaniem odliczenia VAT w przypadku usług budowlanych, gdzie nie było wątpliwości, że zostały wykonane, bo…

…bo budynek stoi.

Tam chodziło o remont, ale były zdjęcia przed i po. Były tylko pewne wątpliwości, trochę chyba tak jak w tej sprawie, czy ten, który świadczył tę usługę, mógł faktycznie ją wykonać? Czy miał zasoby, czy miał jakieś zaplecze? Być może to nie on wykonał, więc ta faktura nie dokumentuje? Podatnik, który odliczał VAT, dysponował tylko fakturą. Nawet mu nie przyszło do głowy, że jakieś inne dowody ma gromadzić, bo dowód jest namacalny – „Organie, możesz sobie zobaczyć, jak ładnie jest pomalowane”.

To też jest przedmiotem orzeczenia, jak pewnie dobrze wiesz. Metze, Gabbona, David?? (54:18?) – był szereg wyroków trybunalskich, które właśnie miały za przedmiot: „OK, faktury są, roboty są zrobione. Tylko że ten, który miał budować, remontować, on w ogóle nie ma żadnych ludzi zatrudnionych ani ciężarówek, ani żadnego sprzętu, nie ma nic na środkach trwałych, no to jak on mógł to wykonać?” Oczywiście tutaj jest bardziej kwestia tego, czy ci ludzie byli, że tak powiem, w szarej strefie, czy ktoś inny to robił.

Trybunał wskazuje, krótko mówiąc, że „liczy się to, co widać”. Liczą się fakty, liczą się fakty ekonomiczne. Liczy się to, czy to jest zrobione. A jeżeli chcemy coś tam kwestionować podatnikowi, to musimy mieć silne argumenty.

Jasne. Dobrze, bardzo ci dziękuję za to twoje autorskie zestawienie – tak jak podkreślałeś, nie ranking, tylko zestawienie – pięciu najważniejszych orzeczeń w sprawach dotyczących podatku od towarów i usług.

Ja również dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że ten wybór był ciekawy. Chcę zwrócić uwagę na dwa ostatnie orzeczenia, żeby jakby rezonans tego podcastu szczególnie w zakresie tych dwóch ostatnich punktów był istotny.

Dziękuję ci bardzo i do zobaczenia, do usłyszenia, cześć.

Dziękuję.

Dziękuję ci za wysłuchanie tego odcinka oraz gorąco zachęcam do zasubskrybowania podcastu w twojej ulubionej aplikacji podcastowej. Podcastu możesz posłuchać na komputerze, na Spreakerze bądź YouTubie, albo na telefonie, w aplikacji Spotify, albo bezpośrednio w systemowej aplikacji podcastowej Apple czy w aplikacji Google Podcast. Na koniec mam prośbę – jeśli słuchasz podcastu na urządzeniu Apple, będę wdzięczny za zostawienie opinii o audycji, co pozwoli mi na dotarcie do szerszego grona odbiorców. Z góry bardzo za to dziękuję i do usłyszenia.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bogumił
Bogumił
3 lat temu

Gratuliję podcastu

1
0
Would love your thoughts, please comment.x