028 – IP Box w IT (i nie tylko) – Marcelina Szwed-Ziemichód

Spis treści

Dziś – uzupełniając 16. odcinek podcastu, w którym z Mateuszem Latkowskim rozmawialiśmy o uldze B+R – zająłem się tzw. IP Boxem, czyli rozwiązaniem polegającym na tym, że część dochodu podatnika może być opodatkowana niższą, 5% stawką podatku dochodowego.

O tym temacie rozmawiam z Marceliną Szwed-Ziemichód, doradczynią podatkową, adwokatką współpracującą z branżą IT i kryptowalut, autorką e-booka o opodatkowaniu dochodów z kryptowalut. 


Przypominam, że niedawno opublikowaliśmy wraz z Jakubem Wirskim poradnik w formie e-Booka o tym, czym jest schemat podatkowy. To kompendium wiedzy o zasadach identyfikacji schematów podatkowych. Póki co udostępniamy je bezpłatnie.

Poradnik można pobrać TUTAJ.


Dziś w Podcaście usłyszysz m.in. o tym:

  • czym jest działalność B+R i czy Rajesh ją wykonuje, czym jest działalność rutynowa?
  • czym jest wskaźnik nexus i jak go liczyć, co jeśli nie mam kosztów działalności B+R?
  • czy w podatkach można „dzielić przez zero”?
  • czy programista i jego software house równolegle mogą skorzystać z IP Box?
  • jak ewidencjonować IP Box i kwalifikowane IP?
  • czy interpretacja indywidualna jest lekiem na całe zło?



NOTATKI

  1. Szesnasty odcinek Podcastu – „Ulga podatkowa na działalność B+R”
  2. Wyrok WSA w Gorzowie Wlkp. z 30 lipca 2020 r. (I SA/Go 115/20) oraz wyrok WSA we Wrocławiu z 26 sierpnia 2020 r. (I SA/Wr 170/20) dotyczące braku obowiązku prowadzenia ewidencji IP Box na bieżąco
  3. Artykuł Marceliny na jej blogu: „Czy programista może skorzystać z IP Box?”
  4. eBook Marceliny o opodatkowaniu kryptowalut

TRANSKRYPCJA

Dzień dobry, Marcelino.

Cześć, Michał.

Powiedz, czym w ogóle jest ten IP Box? Na czym to polega? Z czym to się je?

IP Box to takie rozwiązanie, które ma promować innowacyjnych podatników. Takich, którzy prowadzą działalność badawczo-rozwojową i w wyniku tej działalności coś stworzyli. I to coś to będzie nasze kwalifikowane prawo własności intelektualnej, kwalifikowane prawa IP. Nasz ustawodawca stwierdził, że będzie promował działalność innowacyjnych firm, innowacyjnych przedsiębiorców, pozwalając im opodatkować dochody z tych kwalifikowanych praw IP preferencyjną 5-procentową stawką podatku dochodowego. W dużym uproszczeniu IP Box to jest pięcioprocentowy podatek PIT albo CIT.

I w tym sensie różni się znacząco od chociażby ulgi na działalność badawczo-rozwojową, bo tam preferencja jest po stronie kosztów, po stronie wydatków. Tutaj, z tego, co mówisz…

Tak, w zupełnie innym momencie rozliczamy IP Boxa. Tak jak powiedziałeś, ulga B+R, o której już miałeś odcinek w podcaście, jest rozliczana w zupełnie innym momencie, natomiast IP Box w zupełnie innym, już po osiągnięciu dochodu. Natomiast na te dwie instytucje, ulgę B+R i IP Boxa, ale też na 50-procentowe koszty uzyskania przychodów dla pracowników, musimy patrzeć komplementarnie, bo główne założenie jest takie, że z ulgi B+R my korzystamy na etapie rozwoju danego produktu, danego IP, danego rozwiązania. Natomiast IP Box wchodzi nam tak naprawdę w momencie komercjalizacji tego rozwiązania, kiedy zaczynamy na nim zarabiać.

No tak, poobniżamy podatek, żeby mieć jakikolwiek podatek, żeby mieć dochód, z którego będzie podatek. Musimy zacząć zarabiać, stąd ten etap, o którym mówisz. Zakładam, że to rozwiązanie, o którym dzisiaj mówimy, czyli IP Box, może być zastosowane w różnych branżach i może przynosić korzyści podatkowe u wielu różnych przedsiębiorców. Jeśli się zgodzisz, to dzisiaj chciałbym jednak skupić się na jednej branży, w której to jest dość głośno o tym rozwiązaniu, myślę o branży IT. Chciałbym, żebyśmy przeszli przez najważniejsze obszary, jeśli mówimy o IP Boxie, na takich dwóch przykładach, myślę, że sztandarowych.

Wariantem A, o którym chciałbym, żebyśmy porozmawiali, jest przypadek programisty, freelancera pracującego na jednoosobowej działalności gospodarczej, który fakturuje swojego klienta, którym jest jakaś spółka programistyczna, software house. Ten programista przygotowuje kody źródłowe, przygotowuje algorytmy i zastanawia się nad tym, czy i pod jakimi warunkami może skorzystać z tego rozwiązania.

W wariancie B przyjąłbym zupełnie inną optykę: mianowicie pytanie, czy ten software house może skorzystać z tego rozwiązania? Zakładamy, z czym też jest różnie w praktyce, że taki software house pracuje siłami freelancerów na B2B, samozatrudnionych w ramach swojej działalności gospodarczej bądź też zatrudnia pracowników etatowych, bo i z takim przypadkiem można się spotkać.

Od czego byś zaczęła analizę w jednym i w drugim przypadku? Zakładamy, że zwraca się do ciebie taki software house albo taki programista. Jakie pierwsze pytanie powinnaś zadać? Nad czym trzeba by się zastanowić przy ocenie, czy w ogóle takie rozwiązanie jest tam możliwe?

Tak, głównym punktem wyjścia jest tak naprawdę zweryfikowanie, czy to, co dana osoba, dany przedsiębiorca robi, to jest działalność badawczo-rozwojowa, czy w ogóle możemy mówić o takiej działalności. I tu oczywiście jest szereg czynników, które musimy wziąć pod uwagę. Mamy ogólną definicję działalności badawczo-rozwojowej i zgodnie z przepisami, mówiąc ludzkim językiem, jest to działalność, która ma popychać stan wiedzy, stan techniki do przodu, przy wykorzystaniu już istniejącej wiedzy bądź też przy stwarzaniu nowatorskich rozwiązań, bądź też przy zastosowaniu rzeczy, z którymi mamy do czynienia, ale w wymyślaniu zupełnie nowych rozwiązań, zastosowań.

Głównym punktem wyjścia jest tak naprawdę zweryfikowanie, czy to, co dana osoba, dany przedsiębiorca robi, to jest działalność badawczo-rozwojowa, czy w ogóle możemy mówić o takiej działalności

Będziemy mówić o branży IT, natomiast chciałabym, żebyśmy uciekli od jakiegoś takiego przekonania, że IP Box jest tylko dla branży IT, bo to nie jest prawda. OK, IP Box jest dla branży IT, bo faktycznie aktualnie mamy takie czasy, gdzie RnD w szeroko pojętym IT jest naprawdę duże i to niezależnie od tego, czy tworzymy apki, aplikacje czy grę komputerową, czy tworzymy programy, które będą zarządzały siecią drogową. Ale mamy też do czynienia z działalnością badawczo-rozwojową w firmach np. meblarskich, które tworzą nowe rozwiązania, które badają nowe materiały. Mamy do czynienia w firmach produkcyjnych, więc RnD tak naprawdę jest wszędzie. Mam wrażenie, że IT jest gdzieś na sztandarach ulgi B+R i IP Boxa, ale nie zapominajmy o tym, że działalność badawczo-rozwojowa jest wszędzie. Nawet w naszej branży podatkowo-prawniczej też się możemy z RnD spotkać.

Ja bym dodał, że jeśli chodzi o działalność badawczo-rozwojową czy może ulgę na taką działalność, to rzeczywiście praktyka pokazuje, że wiele różnych przedsiębiorstw w różnych branżach może skorzystać z tego rozwiązania. W jednym z poprzednich odcinków podcastu, w którym podejmujemy ten temat, mówiliśmy z Mateuszem Latkowskim o takich przykładach, bo branża produkcyjna jest dość mocna, jeśli chodzi o ulgę badawczo-rozwojową. Natomiast jeżeli już dodamy do tego IP Box, to może wyprowadzić nas później z błędu, czyli mnie z błędu, że branża IT jest szczególnie istotna. Myślę, że może się to wiązać z tym, w jaki sposób, czy od czego liczy się ten pięcioprocentowy podatek, co jest dochodem z kwalifikowanych praw w branży meblarskiej chociażby.

Rzeczywiście można sobie dość łatwo wyobrazić działalność badawczo-rozwojową, ale później taka branża meblarska czy taka firma produkcyjna raczej nie będzie udzielać licencji czy nie będzie sprzedawać praw własności intelektualnej. Tam IP Box byłby w innym miejscu, ale nie chcę uprzedzać, bo na pewno o tym powiesz. W każdym razie powiedziałaś, że po pierwsze należy ustalić, czy ja w ogóle prowadzę działalność badawczo-rozwojową. Spróbujmy tak abstrakcyjnie. Nie mamy tutaj niestety programisty, który by nam powiedział o swoim konkretnym stanie faktycznym, ale z twojego doświadczenia – typowy programista wykonujący typową działalność, typowe zadania, czy on prowadzi działalność badawczo-rozwojową? Co do zasady, tak powiedzmy.

I to są dwa podejścia, jak zawsze w prawie. Jest podejście dosyć konserwatywne, które ja reprezentuję. To jest podejście, które wynika z podręcznika Frascati, czyli takiego dokumentu opracowanego na poziomie OECD, które odnosi się w ogóle do tego, co jest działalnością badawczo-rozwojową, w jaki sposób powinniśmy to statystycznie raportować, jak kraje powinny do tej definicji podchodzić. I jest to też podejście, które jest prezentowane przez NCBiR, czyli Narodowe Centrum Badań i Rozwoju podczas kwalifikowania danych projektów pod kątem przyznawania dotacji, dofinansowań do tej działalności, która jest tworzona.

I jest, mam wrażenie, mniej konserwatywne podejście prezentowane przez Ministerstwo Finansów w wydanych objaśnieniach i też – tak ja to odbieram – prezentowane w wydawanych interpretacjach indywidualnych. Nie chcę wylewać dziecka z kąpielą i nie chcę być niemiła, ale mam wrażenie, że w wydawanych aktualnie interpretacjach mamy potwierdzenie, że wszystko, co się rusza, co się dzieje, jest działalnością badawczo-rozwojową.

Mam wrażenie, że w wydawanych aktualnie interpretacjach mamy potwierdzenie, że wszystko, co się rusza, co się dzieje, jest działalnością badawczo-rozwojową

To jest bardzo brzydkie sformułowanie, ale kiedy rozmawiam z osobami technicznymi, to tak nie jest. Kiedy rozmawiam z klientami odnośnie projektów, które realizują, to mam oczywiście ścieżkę postępowania, mam kilkadziesiąt pytań, które zadaję. Jednym z najważniejszych jest to, co tak naprawdę robisz. Standardowy programista na poziomie juniora spotkany na ulicy i zapytany, co on robi, jaka będzie jego odpowiedź. Jeżeli on mi powie tak: „Ściągnę sobie kod z GitLaba i to jest właściwie to. Dopiszę coś bardzo prostego i już mam funkcjonujące rozwiązanie”. Sorry, ale ciężko powiedzieć, żeby to była działalność badawczo-rozwojowa.

Oczywiście musimy na wszystko patrzeć w perspektywie kontekstu, czy dany programista jest członkiem większego zespołu, w jaki sposób kontrybuuje, czy te programy, te fragmenty kodu, które przygotowuje wraz z innymi funkcjonalnościami, nad którymi pracują inni członkowie zespołu, czy będzie to spełniało definicję działalności badawczo-rozwojowej? Czy to rozwiązanie, nad którym dany zespół pracuje, będzie mogło być po prostu traktowane jako działalność badawczo-rozwojowa.

Szczerze mówiąc, przez to, że mam właśnie takie konserwatywne podejście, to i tak nie jest źle, ale mniej więcej w połowie przypadków, kiedy rozmawiam z klientami, mówię, że w mojej ocenie to, co robisz, nie jest działalnością badawczo-rozwojową. Wiem, że są doradcy podatkowi na rynku, którzy twierdzą że każde stworzenie programu komputerowego jest działalnością badawczo-rozwojową.

Tu w miarę płynnie przechodzimy do pytania odnośnie roli poszczególnych osób w zespole. Czy to, co robi tester, daje mu prawo do skorzystania z IP Boxa? Czy to, co robi project manager, daje prawo do skorzystania z IP Boxa? Jak zawsze odpowiedź jest jedna: to zależy. Wszystko zależy od tego, co dana osoba faktycznie robi. Bo jeżeli jestem testerem, który się tylko przeklikuje przez interfejs albo jeżeli jestem testerem w grze, który gra, skacze postacią i stwierdza: „Tu nie działa, tu zniknąłem, tu item mi zaginął”, to ciężko powiedzieć, że stwarzam program komputerowy, do którego potem będę mieć prawo.

Czy to, co robię, jest elementem RnD? Pewnie będzie, jakimś szeroko pojętym. Natomiast czy to, co robię, daje mi, stwarza autorskie prawa do programu komputerowego? Raczej nie, ale jeżeli jestem testerem, który po przejściu danej ścieżki testowania dostaje dostęp do kodu, weryfikuje kod, wprowadza zmiany, to on ma prawa autorskie do tego, co robi.

Z project managerami, można powiedzieć, jest bardzo podobnie. W jakim stopniu jestem jako project manager zaangażowany w projekt, gdzie wprowadzam zmianę do dokumentacji, gdzie wprowadzam zmianę do kodu albo gdzie dyskutuję, co trzeba zmienić, gdzie mam rzeczywisty wpływ na kształt danego produktu. Możemy tak powiedzieć, więc nie ma jasnej odpowiedzi, że „Tak, każdy tester może korzystać z IP Boxa, i tak, każdy project manager może korzystać z IP Boxa i każdy programista może korzystać z IP Boxa”. Jestem bardzo sceptyczna, jeżeli ktoś mówi: „Tak, 100 proc. osób zajmujących się programowaniem może korzystać z IP Boxa”.

Jestem bardzo sceptyczna, jeżeli ktoś mówi: „Tak, 100 proc. osób zajmujących się programowaniem może korzystać z IP Boxa”

Tak samo w przypadku software house’ów. Też to, co dany software house robi, przechodzimy w poszczególnych projektach. Oczywiście weryfikujemy, co jest robione, jaki język programowania, jakie narzędzia, w jakim stopniu działamy na open source, w jakim stopniu to jest praca własna w ramach danego software house’u, jakie mamy funkcjonalności. Jak wygląda dostępność podobnego produktu na rynku? Czy to, co robimy, to nie jest po prostu wyważanie otwartych drzwi, gdzie są zmiany w stosunku do tego, co jest dostępne na rynku? Tak jak powiedziałam, to nie jest szeroko prezentowane podejście na rynku, raczej bardziej konserwatywne.

No tak, można się dość często spotkać z podejściem, że wystarczy mieć indywidualną interpretację. Jeżeli tylko dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej potwierdzi prowadzenie przeze mnie działalności badawczo-rozwojowej, uzna moje stanowisko za prawidłowe, to właściwie wszystko jest w porządku.

Tak, jako doradcy podatkowi dobrze wiemy, jak działają interpretacje podatkowe. Jeżeli coś, co wskazałem w stanie faktycznym, nie jest zgodne z rzeczywistością, to indywidualna interpretacja mnie nie chroni. A w większości przypadków ministerstwo w wydawanych interpretacjach, mam wrażenie, nie analizuje dokładnie, co się dzieje w projekcie. Faktycznie są wezwania do uzupełnienia stanu faktycznego. Część tych pytań – szczerze – jest bez sensu, ale to jest szerszy problem. Trochę dygresja, ale kiedyś dostałam w kancelarii, w której współpracowałam, zapytanie z KIS odnośnie tego, czy umowa sprzedaży nieruchomości będzie zawarta w formie aktu notarialnego. I to było pytanie, po prostu wezwanie do uzupełnienia stanu faktycznego, ale to totalny off-top.

No i drugi off-top jest taki, że ja uprzedzam klientów, występując z wnioskiem o interpretację, że prawdopodobnie będzie wezwanie i zastrzegam bardzo wyraźnie, że to nie znaczy, że popełniłem błąd i wniosek jest napisany, tylko tak po prostu jest i trzeba się z tym liczyć.

Tak, dokładnie. Wracając do wdrażania IP Boxa – w pierwszym punkcie weryfikuję wspólnie z klientem, wspólnie z osobami technicznymi, tak bym to powiedziała, czy to, co robi klient, jest działalnością badawczo-rozwojową. Potem sprawdzamy, co powstaje. Jeżeli powstają programy komputerowe, to mamy odhaczony kolejny punkt z listy, bo żeby mówić o możliwości skorzystania z IP Boxa, to przecież musimy mieć działalność badawczo-rozwojową.

W ramach działalności musi powstać kwalifikowane prawo IP. Musimy mieć dochody i musimy w odpowiedni sposób ewidencjonować zarówno dochody, jak i przychody, koszty i tym samym dochody, ale też nasze prawa IP. Jeżeli już zweryfikujemy, że to, co robi klient, jest działalnością badawczo-rozwojową, że w ramach tej działalności są stwarzane kwalifikowane prawa IP, czyli w przypadku branży IT z reguły będziemy mieli do czynienia z prawami autorskimi do programu komputerowego albo z patentami. Coraz częściej spotykam się z tym w branży gamedev, gdzie po patenty z reguły występuje się w Stanach. To wynika po prostu z kwestii patentowalności niektórych rozwiązań, tam jest po prostu łatwiej. Natomiast możemy założyć, że w 99 procentach przypadków będziemy mieli do czynienia z autorskim prawem do programu komputerowego.

Czasami można powiedzieć, że kwestia działalności B+R jest załatwiona z góry i ja takie sytuacje lubię. To są właśnie sytuacje, kiedy klient dostał dofinansowanie przez NCBiR bądź też klient takiego dofinansowania nie dostał, ale nie z uwagi na to, że jego projekt nie spełnia wymogów, tylko po prostu z tego powodu, że już nie było środków w puli, że się, mówiąc kolokwialnie, nie załapał. Te dwie sytuacje są super, bo mamy załatwioną kwestię tego, czy dane rozwiązanie powstaje w ramach działalności badawczo-rozwojowej.

Jasne. Dobrze, czyli mamy to autorskie prawo do programu komputerowego i teraz z tym prawem autorskim można zrobić różne rzeczy. Można je sprzedać, można udzielić licencji. Można wreszcie zaszyć je w usłudze, w produkcie, który sprzedajemy. Pewno inaczej będzie to wyglądało w przypadku naszego pana programisty czy pani programistki, bo przecież tutaj może być różnie, czyli wariant A w naszym stanie faktycznym. Inaczej może to wyglądać w przypadku tego software house’u.

Tak, dokładnie, zależy to od rozwiązania biznesowego. Natomiast faktycznie tam, gdzie mamy programistów działających w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej, to z reguły mamy do czynienia z przeniesieniem praw autorskich, ewentualnie z licencją, ale z tym się praktycznie nie spotykamy. Tak, mamy po prostu do czynienia ze sprzedażą praw autorskich, a w software housie, tak jak powiedziałam, mamy różne modele biznesowe. Będziemy mieli czasami do czynienia ze sprzedażą IP, jeżeli software house tworzy coś na zamówienie i takie sytuacje mamy, ale często będziemy mieli do czynienia z SaaS, czyli software as a service, gdzie coś sprzedajemy. I o ile jeszcze jest to typowe rozliczenie miesięczne za korzystanie z jakiegoś softu, w skład którego nie wchodzi na przykład jakieś dodatkowe maintenance czy support, możemy tutaj powiedzieć w dużym uproszczeniu, że to jest taka sytuacja, jak gdybyśmy udzielali licencji.

Będziemy mieli czasami do czynienia ze sprzedażą IP, jeżeli software house tworzy coś na zamówienie, ale często będziemy mieli do czynienia z SaaS, czyli software as a service, gdzie coś sprzedajemy

Problem faktycznie pojawia się wtedy, kiedy w ramach naszej usługi Okay jest dostęp do licencji, ale są jeszcze inne rzeczy, właśnie doradztwo techniczne. To, że możemy zadzwonić do kogoś i ktoś, kto jest na słuchawkach w Indiach, pomoże nam rozwiązać jakiś problem.

Jakiś Rajesh…

Tak, dokładnie. Mam wrażenie, że na YouTube oglądamy te same filmy. W takich sytuacjach musimy w jakiś sposób wyodrębnić wartość naszej usługi, która będzie przypadała na nasze kwalifikowane prawa IP.

Dlaczego musimy to wyodrębnić? Jakie to ma znaczenie?

Bo zgodnie z przepisami nasz IP Box, to nasze rozwiązanie 5-procentowego podatku możemy stosować do tej części wynagrodzenia, która pochodzi z kwalifikowanych praw. Jeżeli nasza wartość, czy inaczej, na cenę danego produktu lub usługi wpływ ma wartość właśnie tego stworzonego rozwiązania, ale nie jest ona w stu procentach z tym związana, to powinniśmy z ceny danego towaru lub usługi wyodrębnić taką część dochodu, którą możemy przyporządkować właśnie na to kwalifikowane IP, a jaką na jakieś inne elementy.

Oczywiście jest pytanie, czy ja w ogóle kupowałabym sobie ten dostęp do Rajesha w Indiach, gdyby mi nie zależało na tym softwarze. Będąc ścisłym i czytając te przepisy tak, jak zostały stworzone, to ja bym powiedziała, że w takiej sytuacji, jak omawiamy, jest dosyć agresywnym podejściem uznanie, że 100 procent dochodu z CASA, może nam korzystać z IP Boxa. I tutaj stosowalibyśmy po prostu metody cen transferowych do określenia, jaka wartość naszej usługi może korzystać z IP Boxa.

To teraz trochę skomplikujmy nasz wywód. W toku naszej rozmowy powiedziałaś o tym, do jakich dochodów stosujemy IP Boxa – stosujemy po prostu 5–procentową stawkę podatkową. Do tego Rajesha nie 5-procentową, tylko na pewno jakieś 19 procent i to jest rzeczywiście istotne. No, ale to nie jest takie proste, że sprawdzam, jaki mam dochód i mnoży się to przez 5 procent? Podstawa opodatkowania jest jeszcze troszkę bardzo skomplikowana. Powiedz, na czym to skomplikowanie polega.

To skomplikowanie polega na tym, że mamy magiczny wskaźnik nexus, który, mam wrażenie, nie do końca został przemyślany. Wynika on też z wytycznych OECD. Trochę robiąc krok wstecz, tak jak mówisz, na czym polega ten dochód, który możemy opodatkować 5-procentową stawką – wyodrębniamy sobie te dochody z kwalifikowanych praw IP i następnie stosujemy do nich wskaźnik nexus, który maksymalnie może wynieść 1. Mamy dochody, mnożymy je razy wskaźnik nexus i do tego, co nam wyjdzie, stosujemy stawkę 5 procent. Do tego, co nam zostanie po zastosowaniu tego trudnego matematycznego działania, stosujemy stawkę standardową, czy to 9, czy 19 procent, w zależności od tego, jak to u nas wygląda.

Czym jest ten wskaźnik nexus? Jak najprościej powiedzieć, czym jest? Wskaźnik nexus mówi nam, pozwala nam obliczyć, jaka część tego dochodu, zdaniem ministerstwa czy zdaniem ustawodawcy, jest pochodną naszych działań badawczo-rozwojowych. Jak wiemy, chcemy promować podmioty, które samodzielnie tę działalność prowadzą, a nie podmioty, które np. w ramach wewnątrzgrupowych powiązań nabywają pewne produkty.

Tak naprawdę wskaźnik nexus polega na tym, że musimy wszystkie wydatki, które ponieśliśmy w związku z naszymi pracami, przyporządkować do określonych kategorii. Mamy ich cztery. Pierwsze kategoria to są wydatki dotyczące prowadzonej bezpośrednio działalności badawczo-rozwojowej, to jest nabycie wyników praw B+R. Wydatki na nabycie praw dzielimy na nabycie praw od podmiotów niepowiązanych i na nabycie praw od podmiotów powiązanych. Wreszcie mamy kategorię kosztów, która się ładnie nazywa – nabycie przez podatnika kwalifikowanego prawa własności intelektualnej.

Wskaźnik nexus polega na tym, że musimy wszystkie wydatki, które ponieśliśmy w związku z naszymi pracami, przyporządkować do określonych kategorii

Powtórzmy to jeszcze raz, bo to rzeczywiście jest dość skomplikowane: cztery kategorie. Kategoria A to wydatki na prowadzoną bezpośrednio przez podatnika działalność B+R, która jest związana z tym prawem, czyli np. z autorskim prawem do programu komputerowego. To jest A. B to nabycie wyników prac B+R od podmiotu niepowiązanego. C to nabycie wyników prac B+R od podmiotu powiązanego i D to nabycie kwalifikowanego prawa własności intelektualnej.

I teraz te kategorie kosztów są uwzględniane bądź to w liczniku, bądź w mianowniku. Lub niektóre z nich i w liczniku, i w mianowniku. I tak naprawdę w liczniku mamy tę bezpośrednio prowadzoną działalność czy koszty ponoszone przez bezpośrednio prowadzoną działalność i na wydatki od podmiotów niepowiązanych. A w mianowniku mamy to samo plus dodatkowo nabycie czy koszty na nabycie praw IP i koszty na nabycie wyników prac rozwojowych od podmiotów powiązanych.

I teraz, w zależności od tego, jakie wydatki ponosimy, czy jakie koszty ponosimy, będąc ściślejszym, bo mówimy tutaj o kosztach, tak będzie się kształtował wynik naszego nexusa. Jeżeli będziemy w znacznej mierze bazować na bądź to wynikach prac, bądź to prawach IP od podmiotów powiązanych, to wskaźnik nexus będzie nam się obniżał, przez to, że te koszty wpadają nam w mianownik wskaźnika nexus. Może się okazać, że jeżeli bazujemy na czymś, co stworzył podmiot w dużej mierze powiązany, to po prostu IP Box nam się nie będzie opłacał. Przez to, że te koszty będą w mianowniku, no to de facto wskaźnik nexus będzie bliższy zeru niż bliższy 1.

Jeżeli natomiast nie mamy kosztów od, nazwijmy to w dużym uproszczeniu – od podmiotów powiązanych – i nie kupujemy gotowych kwalifikowanych praw IP, tylko bardziej kupujemy od kogoś wyniki prac badawczo-rozwojowych, to wtedy będziemy się zbliżać bliżej jedynki. Wtedy możemy mówić, że z dużym prawdopodobieństwem nasz nexus będzie 1, czyli z dużym prawdopodobieństwem do większości czy całego dochodu z kwalifikowanych praw IP możemy stosować preferencyjną 5-procentową stawkę podatku.

Czyli najpierw musimy obliczyć kwalifikowany dochód z danego IP, potem musimy obliczyć nexusa i dopiero dochód kwalifikowany razy wskaźnik nexus dadzą nam ten dochód opodatkowany stawką 5-procentową. Jest to o tyle skomplikowane rozwiązanie, że mamy tak naprawdę trzy kalkulacje: dochód kwalifikowany, nexus i następnie już ten dochód właściwy do opodatkowania 5-procentową stawką.

Gdzie też się uwzględnia pewne koszty, ale to mogą być inne koszty.

Dokładnie tak.

Wróćmy jeszcze raz do tego wskaźnika nexus. Jakbyśmy mogli spróbować ucywilizować go trochę poprzez podanie przykładów. Znowu wracam do naszych dwóch wariantów – pan bądź pani programista pracują na rzecz spółki programistycznej. Wariant B – software house. Jakie tutaj widziałabyś, oczywiście nie proszę o konkretne kalkulacje, ale jakie widziałabyś potencjalnie kategorie kosztów z a, b, c bądź d, w obu tych przypadkach, typowych sytuacjach.

W obu przypadkach typowe koszty dotyczące bezpośrednio prowadzonej działalności gospodarczej to będą koszty amortyzacji sprzętu bądź też koszty zakupu sprzętu, który jest wykorzystywany do prac B+R w zależności od tego, czy to amortyzuję, czy nie. Będą to koszty dotyczące licencji, które ponosimy na wydatki licencyjne. Oczywiście przy branży IT często korzystamy z open source, ale często korzystamy też z licencji na programy komercyjne. Takie wydatki też będziemy mogli zaliczać do literki a, która jest bardzo ważna.

W przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych odrywamy się trochę od pojęcia koszty bezpośrednie w rozumieniu podatkowym. Ministerstwo wskazuje, że kosztem bezpośrednio związanym z prowadzoną działalnością B+R jest także np. koszt ubezpieczenia zusowskiego, jest rata leasingowa, jest chociażby koszt najmu. Odrywamy się więc od tego standardowego rozróżnienia koszty pośrednie – koszty bezpośrednie, z którymi mamy do czynienia na gruncie prawa podatkowego. Wpadamy właśnie w koszty, które muszę ponieść, żeby w ogóle móc pracować nad danym rozwiązaniem IP, które muszę ponieść, żeby prowadzić działalność badawczo rozwojową.

W przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych odrywamy się trochę od pojęcia koszty bezpośrednie w rozumieniu podatkowym

Po literce a pojawia się teraz literka b, czyli nabycie wyników prac badawczo-rozwojowych, związanych z danym prawem od podmiotów niepowiązanych. W przypadku jednoosobowej działalności tych kosztów z reguły nie mamy. Bo jeżeli samodzielnie rozwijamy jakiś produkt albo jestem programistą, który nie ma pod sobą zespołu, nie zleca pewnych rzeczy, to tych kosztów nie będziemy mieli, bo właściwie pracujemy swoją głową. I znakomita większość kosztów to są koszty pracy własnej, do których zaraz jeszcze będę chciała wrócić. W przypadku software house’ów ta literka b będzie znacząca, bo nabycie wyników prac będzie się pojawiało, jeżeli mamy freelancerów, z którymi współpracujemy na podstawie umowy B2B. I tutaj część tych wydatków, które ponosimy na ich wynagrodzenie, będzie nam właśnie wpadało w literkę b. Jest z tym bardzo duży problem po stronie organów skarbowych, żeby powiedzieć czy ponoszone przeze mnie wydatki na freelancerów wpadają do literki b, czy wpadają do literki d.

No właśnie. To miało być moje następne pytanie.

Literka b to nabycie wyników prac badawczo-rozwojowych, natomiast literka d jest nabyciem kwalifikowanego prawa własności intelektualnej. Interpretacje, które są wydawane przez Ministerstwo Finansów, idą w stronę, że jeżeli ja od programisty dostaję funkcjonalność, która w pełni działa, w pełni funkcjonalny program komputerowy, to wtedy mam do czynienia z literką d, czyli kupiłam kwalifikowane prawo własności intelektualnej. A w sytuacji, kiedy dostaję po prostu linijki kodów, które też są de facto programem komputerowym, ale które nie stanowią funkcjonalnej całości, które same z siebie nie są pełnowartościowym produktem, to wtedy wpadają mi one do literki b. Ma to sens z perspektywy prawa autorskiego. Część prawników będzie się kłócić, mówiąc że kupienie fragmentu kodu też jest zakupem prawa autorskiego do programu komputerowego.

Jeśli mówimy o programistach, co do których zgodziliśmy się, że efekt ich prac jest właśnie kwalifikowanym prawem własności intelektualnej, prawem autorskim programu komputerowego i dlatego oni mogą korzystać z IP Box, to jeśli oni z kolei sprzedają, a spółka kupuje, to wydawałoby się, że kupuje właśnie kwalifikowane prawo własności intelektualnej, czyli d.

Dokładnie. Po prostu tak trochę obchodzimy, obwąchujemy się z tym tematem i wszyscy chodzimy dookoła tych interpretacji na paluszkach, żeby w pewien sposób jasno nie przyznać, że jednak kupuję kwalifikowane prawo. To sprowadza się do głównego pytania, czy możemy mieć do czynienia z sytuacją, kiedy jednocześnie programista będący freelancerem będzie się rozliczał na IP Boxie i jednocześnie będzie się rozliczał software house, który potem większe rozwiązanie sprzedaje. To wszystko, tak jak powiedziałam, sprowadza się do pytania, czy te dwa podmioty, każdy z nich może się samodzielnie rozliczać 5-procentowym podatkiem. Pytanie otwarte.

Ja bym powiedział celowościowo – dlaczego nie? O to przecież chodziło, dlaczego tylko jeden miałby korzystać. Chodzi o promowanie pewnej innowacyjności, która jest zarówno po stronie tego członka większego zespołu, czyli programisty, jak i po stronie tego software house’u, który to wszystko projektuje i sprzedaje.

Zgadzam się, że możemy z IP Box korzystać na obu poziomach. Kluczowe jest to, czy przyporządkujemy wydatki na programistów freelancerów do literki b czy do literki d.

Wróćmy do tego programisty, tej programistki, bo to jest dla mnie ciekawe. Co się dzieje, jeżeli tam tych kosztów nie ma, bo sprzęt mam, już sobie kupiłem. Do konkretnego następnego utworu nie potrzebuję następnego. I tu rodzi się pytanie, co to są te koszty bezpośrednio związane. Albo w ogóle nie mam żadnych kosztów, albo mam koszty tego rodzaju jak księgowa, ZUS, nie wiem, paliwo do samochodu, jakieś takie rzeczy, albo nawet mogę tego wszystkiego nie mieć. ZUS powinienem mieć, ale księgowej mogę nie mieć i co wtedy?

Tylko wiesz, z ZUS jest też tak, że zupełnie prawidłowo koszty składek na ubezpieczenia społeczne możemy rozliczać dwojako. Bądź jako koszty wrzucone w książkę przychodów i rozchodów, bądź dopiero w zeznaniu poza tą książką. W takiej sytuacji ja teoretycznie mogę w ogóle nie mieć kosztów.

I co wtedy? Jest zero, a przez zero się nie dzieli w ogóle. I co?

Powiem ci szczerze, że raz zadałam to pytanie na jednym ze szkoleń organizowanych w Mazowieckim Oddziale Doradców Podatkowych.

Nawet chyba domyślam się, na którym i domyślam się, komu je zadałaś.

Byłemu chyba wiceministrowi, nawet nie chcę tutaj nikogo…

Dyrektorowi Departamentu Podatków Dochodowych.

I zaległa cisza. Dostałam odpowiedź, że „nie pomyśleliśmy o tym problemie”. A ten problem jest niezwykle istotny w przypadku osób, które mają tylko i wyłącznie koszty pracy własnej. Bo jeżeli jestem nerdem czy geekiem i jestem supermądra, to siedzę i rozwijam moje oprogramowanie i nie potrzebuję nikogo do tego. A jak tylko siedzę, dłubię, walę w moją klawiaturę, przygotowuję to oprogramowanie i wypuszczam moje dziecko na rynek, to jakie ja mam koszty? Mam tylko ten ZUS i ewentualnie komputer. Dla jednego…

Jak tylko siedzę, dłubię, walę w moją klawiaturę, przygotowuję to oprogramowanie i wypuszczam moje dziecko na rynek, to jakie ja mam koszty? Mam tylko ten ZUS i ewentualnie komputer

I masz jeszcze fancy klawiaturę.

Dla jednego z klientów dostałam indywidualną interpretację, która potwierdzała, że w takiej sytuacji mój wskaźnik nexus jest równy 1. Natomiast potem, po głębokim researchu, okazało się, że były wydawane przez KIS interpretacje, że w ogóle nie mam prawa do IP Boxa, bo nie mam żadnych kosztów.

Z ostrożności procesowej i podatkowej mówię więc teraz wszystkim: wrzucajcie chociaż ten ZUS, po prostu te składki na ubezpieczenia, uwzględniajcie to w książce przychodów i rozchodów. Co jest paradoksem po prostu, bo ja bardziej powinnam promować osobę, która nie ponosi żadnych kosztów, jest megamózgiem mówiąc kolokwialnie, niż kogoś, kto będzie mi tutaj, no sorry, ale kombinował z kosztami, żeby ten wskaźnik nexus stworzyć. Nie można dzielić przez zero, więc mówiąc matematycznie, skoro w ogóle nie mogę dzielić przez zero, to ten wskaźnik z automatu powinien być jeden. Ale to jest otwarcie dyskusji i tak jak mówię, w ministerstwie to nie zostało przemyślane, co jest bolesne. Po prostu jest bolesne.

To też jest jakiś asumpt do tego, żeby to po prostu skorygować, bo to jest prosty przepis.

Dokładnie.

W tym przypadku mówi się, że jednak liczy się to jako jeden, co nie prowadziłoby do tak naprawdę bezsensownego marnowania zasobów. To jest to, o czym mówisz, że teraz zastanawiamy się, jak spełnić głupi wymóg ustawowy. Nie waham się tak powiedzieć, to pewno przyznałyby też organy podatkowe, że on jest głupi. Bo tu nie chodzi o przeciwdziałanie jakiemuś unikaniu opodatkowania i nie ma żadnego uzasadnienia w tym momencie, żeby to było zero. Taka jest ta formuła poza tym uzasadnieniem czysto matematycznym. Może więc to po prostu trzeba pilnie zmienić?

W ogóle otwiera nam to też puszkę Pandory. Jeżeli ja jestem supermądra, przygotowuję sobie jakieś rozwiązanie, piszę program, ale nie zakładam oficjalnie działalności gospodarczej, bo nie chcę ponosić kosztów ZUS albo nawet mam inny tytuł do ubezpieczenia, robię jakieś rozwiązanie po godzinach, nie naruszając zakazu konkurencji i nagle otwieram tę swoją działalność gospodarczą, i mam produkt, i chcę go komercjalizować. Czy w takiej sytuacji też mam prawo do IP Boxa? Otwórzmy tę puszkę Pandory, ale to już rzucam w przestrzeń to pytanie.

Zostawię to pytanie bez odpowiedzi na ten moment, ponieważ chciałbym, żebyśmy jeszcze zdążyli powiedzieć o czymś, co może być dla niektórych podatników problematyczne, jak sobie o tym myślą. Zastanówmy się, czy w przypadku ulgi badawczo-rozwojowej jest problematyczne, czy nie jest problematyczne skorzystanie z tego rozwiązania, jakim jest IP Box, bo nie wystarczy ponosić pewnych wydatków, nie wystarczy osiągać pewnych dochodów i przepisy wprost o tym mówią. Nie wystarczy dokonać tych kalkulacji, o których powiedziałaś. Trzeba jeszcze prowadzić określoną ewidencję. Na czym ta ewidencja polega? Jak bardzo musi być szczegółowa i czy w praktyce to jest problem, czy nie?

Ja bym powiedziała, że mamy praktykę organów skarbowych i KIS oraz praktykę życiową i doradców podatkowych, którzy czytają te same przepisy. Czyli jak zawsze interpretacje są różne, natomiast do brzegu i do meritum. Faktycznie jest tak, że musimy ewidencjonować nie tylko koszty ponoszone w związku z działalnością badawczo-rozwojową i nie tylko przychody, tak żeby móc później ustalić nexus i dochody, ale musimy też ewidencjonować prawa własności intelektualnej, czyli to, co stwarzamy. W przypadku podmiotów, które prowadzą pełną księgowość, powiedziałabym, że większych problemów nie ma, bo w przypadku każdego IP, które stwarzamy, mamy przecież koszty prac rozwojowych. Jesteśmy w stanie pewne rzeczy przyporządkować do poszczególnego prawa IP.

Problem może się faktycznie pojawić w przypadku osób, które rozliczają się na książce. Ministerstwo stwierdziło tutaj, że musimy mieć odrębną ewidencję. Zgadzam się z tym, że odrębna ewidencja powinna być. Natomiast ministerstwo poszło krok dalej i powiedziało wprost, że ewidencja musi być już od pierwszego dnia, kiedy stwierdzamy, że będę się rozliczać IP Boxem. Muszę mieć ewidencję i tylko do tych IP, które sobie ewidencjonuję. Czyli od momentu, kiedy zaczynam ewidencjonować, mogę stosować IP Boxa.

Czy to jest stanowisko, które ma oparcie w przepisach? Nie. Jeżeli porównamy sobie treść przepisów odnośnie IP Boxa i ulgi B+R, nie ma żadnych podstaw do tego, żeby stwierdzać, że muszę mieć ewidencję od pierwszego dnia. Jeżeli rzetelnie prowadzę księgi rachunkowe bądź też KPiR, to już w takiej sytuacji jestem w stanie w sposób obiektywny i rzetelny wyodrębnić przychody, dochody, koszty, obliczyć nexus. Jestem też w stanie wskazać, jakie kwalifikowane prawo IP dotyczyło np. danej faktury, bo to przecież umowy, prawda…

Jeżeli porównamy sobie treść przepisów odnośnie IP Boxa i ulgi B+R, nie ma żadnych podstaw do tego, żeby stwierdzać, że muszę mieć ewidencję od pierwszego dnia

Jeśli jesteś, bo zakładam, że mogą być takie sytuacje, kiedy nie będziesz. Ale jak rozumiem, chodzi ci o to, że dajmy się temu podatnikowi wykazać, a nie automatycznie mówmy, że w ogóle jest niemożliwe…

Dokładnie, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę przepisy przejściowe, które odnoszą się np. do kosztów ponoszonych na prace badawczo-rozwojowe w latach przed wejściem w życie IP Boxa. Możemy się tam cofnąć aż do 1 stycznia 2013 r. Mówiąc kolokwialnie, czy ja miałam być Duchem Świętym i wiedzieć 1 stycznia 2013 roku, że polskie Ministerstwo Finansów od 1 stycznia 2019 roku wprowadzi w życie IP Boxa? Patrząc całościowo na system, to stanowisko Ministerstwa Finansów, w mojej ocenie, jest nie do obrony. Pojawiają się pierwsze wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych po interpretacjach, które stwierdzają że chyba nie, KIS…

Podlinkujemy te wyroki, bo to jest też, myślę, ciekawe…

Chyba tutaj jest błąd w twoim rozumowaniu. I to jest faktycznie kwestia, na którą uczulam klientów. Jeżeli widzę, że klient prowadził działalność badawczo-rozwojową już wcześniej, przed 1 stycznia 2019 roku, zwłaszcza jeżeli to jest ktoś, kto się rozlicza na książce przychodów i rozchodów, jest mniejszym podmiotem, to uczulam na to, że tutaj spór z organami podatkowymi jest murowany. I to jest tak naprawdę trochę decyzja biznesowa i strategiczna, w którym momencie chcemy w ten spór się wdawać. Czy my po prostu występujemy z wnioskiem o stwierdzenie i zwrot nadpłaty, zakładając, że w postępowaniu nadpłatowym będziemy szli do sądu i tę kwestię uściślali, czy po prostu w postępowaniu interpretacyjnym, tak bym to nazwała.

I po trzech latach mamy interpretację.

Tak. To też jest kwestia kosztów sądowych, o których mówimy, bo wiadomo, że opłata za wpis do sądu administracyjnego w sprawie pointerpretacyjnej jest znacznie niższa, niż w przypadku sprawy w postępowaniu nadpłatowym. Kwestia kosztów, które chcemy ponosić, również jest do rozważenia.

Tak, tak, ale wróciłbym jeszcze do samej ewidencji, co ona powinna zawierać. Bo jeden bardzo istotny problem, o którym powiedziałaś, jest taki, czy możemy wstecznie rozliczyć ulgę podatkową? Ciągle mówimy o uldze, ale właściwie w pewnym sensie jest to ulga podatkowa, obniżenie stawki. Czy możemy ją stosować na bieżąco, na przyszłość? Na bieżąco w zaliczkach już wiemy, że jest pewien problem, ale pytanie jest takie: jak powinna wyglądać ta ewidencja, szczególnie z punktu widzenia praw własności intelektualnej? Ewidencja dochodów z danego IP?

Znowu, jeśli wrócimy do najbardziej problematycznych w tym zakresie przypadków, czyli właśnie tego programisty, który tworzy kod, tworzy jakieś algorytmy, to czy on powinien przygotować, ewidencjonować jako jedno prawo własności intelektualnej ogólnie swoją pracę na rzecz jakiejś spółki przez cały rok czy 12 miesięcy, bo tyle mamy, a on rozlicza się – powiedzmy – dwunastoma fakturami? Czy może powinien to jeszcze bardziej szczegółowo zrobić –bo ma konkretny, szerszy projekt, nad którym pracuje w tej spółce, np. nad jakąś aplikacją? Czy jeszcze bardziej szczegółowo, czyli na przykład pracuje nad jakąś funkcjonalnością, usuwa jakiś bug albo np. tworzy jakieś interfejs? Czy nawet takie zadania, które w różnych programach, aplikacjach do zarządzania zadaniami programiści sobie wpisują, że teraz zajmują się tym, a teraz zajmują tym?

No tak, mamy ten system tasków, commitów, które programiści muszą na bieżąco załatwiać, na podstawie których pracują. Wpada im task, to go rozwiązują. Wpada commit, to go rozwiązują. W zależności od tego, z czego wewnętrznie się korzysta, to trochę inaczej może wyglądać.

Ja do tego podchodzę funkcjonalnie. Zadaję pytania: „powiedz mi, proszę, nad czym pracowałeś w danym miesiącu” albo „zastanów się, nad czym będziesz pracować w danym miesiącu i czy ta praca tworzy jakąś holistyczną całość”. Jeśli tworzysz jakąś funkcjonalność i wpadają ci te poszczególne taski, ale wciąż jest to ta sama funkcjonalność i cały czas na tym samym kodzie, to bym powiedziała, że masz jedno IP. Pracujesz nad tym jednym rozwiązaniem przez dwa, trzy miesiące i wystawiasz fakturę co miesiąc, bo taki masz system rozliczenia, natomiast wciąż masz to jedno prawo IP, nad którym pracujesz przez te trzy miesiące. Jeżeli więc miałabym np. trzy różne funkcjonalności jako programistka, nad jednym pracowała cztery miesiące, a nad innymi tam po dwa, po trzy, to bym powiedziała, że w trakcie roku nie będziesz miał czterech IP. Natomiast jeżeli co miesiąc stwarzasz coś nowego, to co miesiąc powinieneś mieć osobne IP.

Programiści nie współpracują też cały czas z jednym podmiotem. Możesz być równocześnie w trzech, czterech projektach. Przy każdym z nich musisz się zastanowić, czy to, co robisz, spełnia definicję działalności i czy mamy stworzone w danym miesiącu prawo IP. Możesz więc mieć sytuację, kiedy w jednym roku będziesz miał 20 praw IP, bo masz obowiązek ewidencjonować prawa IP i przypadające na nie dochody, koszty. Oczywiście, jeżeli w jednym miesiącu masz więcej praw IP, to koszty musisz proporcjonalnie rozdzielać.

Możesz być równocześnie w trzech, czterech projektach. Przy każdym z nich musisz się zastanowić, czy to, co robisz, spełnia definicję działalności B+R i czy mamy stworzone w danym miesiącu prawo IP

Zawsze mówię, że pomimo tego, że masz interpretację, pomimo tego, że masz umowę, zawsze musisz jako programista weryfikować, co robisz w danym projekcie. Bo może się zdarzyć tak, że po prostu będzie inna potrzeba i przestaniesz w dużym stopniu swojej pracy dewelopować, a zajmiesz się nagle szkoleniem juniorów, bo taka będzie aktualna potrzeba. I wtedy jest otwarte pytanie: czy całe moje wynagrodzenie mogę w tego IP Boxa wrzucać, czy nie? I ja tutaj jestem, tak jak mówię, konserwatywna. No sorry, nie musisz weryfikować na bieżąco pracy, którą wykonujesz. Role w zespole też się zmieniają, z development możemy przejść do bycia architektem. Tutaj raczej nie będzie problemu. Ja już nie będę wchodzić w szczegóły, ale zasada jest taka: weryfikuję to, co robisz. Czy zmieniło się to, co robisz, czy dalej tworzysz, czy nie.

Rzuciłeś też kwestię tego buga. Usunięcie buga w ramach jakiegoś tasku, jak czytamy podręcznik Frascati, zwykłe bugowanie systemu, bo coś się popsuło i nie działa, i nie dlatego, że nie włączyliśmy kabla do zasilania, do gniazdka, zwykłe debugowanie nie jest traktowane jako działalność RnD. Jeżeli więc siedzisz de facto na słuchawkach albo wpadają ci proste commity, że Marcelinie, użytkowniczce Microsoftu nie działa wysyłka maili i coś tam robisz, to to po prostu nie jest RnD. Natomiast jeżeli to są zmiany, które ingerują w funkcjonowanie danego projektu, danej funkcjonalności i to nie jest tylko proste usunięcie jakiejś tam pomyłki, to wtedy wpadamy w RnD. Sprawdzaj więc wciąż, co robisz.

Jeżeli chodzi o kwestię ewidencjonowania, to ja ewidencjonuję czy rekomenduję klientom… Może nie, że sama ewidencjonuję, to tak nie działa, ale rekomenduję klientom bardzo mocne ewidencjonowanie tego, co robią. Wręcz z odsyłaniem do linków do repozytorium podmiotu, dla którego pracujemy, ze wskazywaniem nawet poszczególnych tasków czy commitów, czy innego systemu, z którego korzystamy. Właśnie po to, żeby uniknąć wątpliwości, co w danym momencie robiliśmy i czy w ogóle stwarzaliśmy IP, czy programowanie, i co to było.

Chociaż, jeżeli sobie ściągniemy takie taski, to będziemy mieć poszczególne zadania, ale już nie ewidencję czasu pracy. Bo tam, z tego, co przynajmniej wiem, nie dostaniemy wyciągu od 9. do 17. i po kolei, czym się zajmowałem, tylko te zadania na przestrzeni jakichś tam dni czy miesiąca.

Powiedz na koniec, bo czas nas goni, który z tych obszarów, elementów, o których mówiliśmy dzisiaj, uważasz za kluczowy, najważniejszy? Jest taki, na który przede wszystkim należy zwrócić uwagę, gdy zastanawiamy się nad tym, czy możemy u siebie wdrożyć IP Boxa? Chciałbym tutaj, żebyśmy wyszli szerzej, bo cały odcinek mówiliśmy o programistach. Ty próbowałaś się przebić z przekazem, że nie tylko IT, a ja twardo trzymałem się tej branży. Wyjdźmy więc w tym momencie szerzej: który z tych elementów jest pierwszorzędny w ogóle?

Ja bym powiedziała, że zaczynamy od początku i stwierdzamy, co jest działalnością badawczo-rozwojową, a co nią nie jest. Bo co z tego, że będziemy wszystko ewidencjonować, nawet w najlepszy sposób, z największą skrupulatnością, jak na koniec dnia okaże się, że to, co robiliśmy, nie było RnD. Zweryfikowanie projektów, które podpadają i zabezpieczenie tego, czy to, co robimy, faktycznie jest RnD – to jest dla mnie kluczowe.

Inną kwestią jest to, w jaki sposób urzędy skarbowe w toku ewentualnych kontroli, czynności sprawdzających będą weryfikować, czy to, co dany podmiot robi, jest w RnD, czy nie. Nie wyobrażam sobie, żeby w każdym postępowaniu był powoływany biegły i to np. biegły, który współpracuje z NCBiR. Nie wyobrażam sobie tego w praktyce, więc trzeba zrobić trochę krok w przód i zabezpieczyć po prostu to potwierdzenie, że to, co robimy, jest działalnością badawczo-rozwojową i nie tylko przez interpretacje, tylko też przez inne działania.

Marcelino, bardzo ci dziękuję za dzisiejsze spotkanie. Za mnóstwo bardzo ciekawych spostrzeżeń, nie tylko czysto teoretycznych, ale też z twojej praktyki. Miejmy nadzieję, że instytucja się będzie coraz bardziej cywilizować, zarówno na poziomie stosowania prawa, jak i być może stanowienia. Myślę o tym nieszczęsnym nexusie i tym dzieleniu przez zero – to będzie wpływać na innowacyjność, choć tu moglibyśmy otworzyć całą kolejną dyskusję. Czasem rozmawiam z ekonomistą Jarkiem Nenemanem, który gościł niedawno, w ogóle o sensowności ulg i zwolnień. Zapowiadał się już w poprzednim odcinku i zapowiadaliśmy, że będę chciał z nim o tym porozmawiać. On ma bardzo wyraziste zdanie na ten temat, co do sensowności takich rozwiązań. O to więc nie pytam i to zostawiam, ale od strony czysto prawnej miejmy nadzieję, że będzie po prostu łatwiej, jeżeli już jest jakiś cel, że on jednak będzie realizowany. Jeszcze raz ci bardzo dziękuję.

I ja też bardzo dziękuję za zaproszenie, za możliwość podzielenia się swoimi przemyśleniami i też mam taką nadzieję, że IP Box nam się ucywilizuje i inne rozwiązania, tak jak np. estoński CIT, też się nam ucywilizują.

Dziękuję Ci bardzo.

Dzięki wielkie.

Dziękuję ci za wysłuchanie tego odcinka oraz gorąco zachęcam do zasubskrybowania podcastów w swojej ulubionej aplikacji podcastu. Podcastu możesz słuchać na komputerze, na Spreakerze, bądź na YouTubie albo na telefonie w aplikacji Spotify, albo bezpośrednio w systemowej aplikacji podcastowej Apple czy w aplikacji Google Podcast.

Na koniec mam serdeczną, bardzo ważną dla mnie prośbę. Jeśli słuchasz podcastu na urządzeniu Apple, będę wdzięczny za pozostawienie twojej opinii o audycji, co pozwoli mi na dotarcie do szerszego grona odbiorców. Z góry bardzo za to dziękuję i do usłyszenia.

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Would love your thoughts, please comment.x