022 – SLIM VAT – Korekty faktur po nowemu – Adam Bartosiewicz

Spis treści

Ostatnie tygodnie w świecie VAT upłynęły pod znakiem zamieszania spowodowanego wejściem w życie tzw. pakietu SLIM VAT.

Jednym z istotnych elementów regulacji prawnych w tym zakresie była rewolucja w rozliczaniu korekt faktur VAT. Pozornie prosta sprawa wywołała lawinę pytań o sposób wdrożenia nowych zasad w praktyce.

Dziś o meandrach nowej rzeczywistości podatkowej w tym obszarze rozmawiam z Adamem Bartosiewiczem, doktorem habilitowanym nauk prawnych, doradcą podatkowym i radcą prawnym.

Adam jest ekspertem w zakresie VAT, autorem książki „Faktury korygujące 2021. Pytania i odpowiedzi”.

Dziś w Podcaście usłyszysz m.in. o tym:

  • co się zmieniło w zasadach korygowania faktur VAT od 1 stycznia 2021 roku?;
  • co Molière ma wspólnego z systemem korekt faktur VAT?;
  • jak można zracjonalizować przesłankę tzw. uzgodnienia warunków transakcji?;
  • jak uprościć sobie życie zmieniając zasady rozliczeń premii pieniężnych?;
  • czy zautomatyzowany system obsługi zwrotów w ramach portalu aukcyjnego może stanowić formę dokumentowania korekt na nowych zasadach?;
  • jak oceniać możliwość odroczenia stosowania nowych reguł do końca 2021 roku?
 



NOTATKI

 


 

TRANSKRYPCJA

 

Dzień dobry, Adamie.

Witaj, Michale.

Powiedz, czym jest ten SLIM VAT, bo nazwa wydaje się bardzo elegancka.

Faktycznie, marketingowo można powiedzieć, że to strzał w dziesiątkę, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Niektórzy z kolei mówią, że to trochę strzał w stopę. Można powiedzieć, że SLIM funkcjonuje tutaj w dwóch znaczeniach, bo z jednej strony jest to akronim od angielskich słów simple, local and modern, co wskazuje na charakter tej nowelizacji, która za deklarowany przez twórców cel miała uproszczenie i unowocześnienie tej krajowej, czyli lokalnej części podatku. Z drugiej strony słowo slim po angielsku, jakby nie było, wskazuje też na szczupłość, w pewnym sensie na bycie fit. Ten akronim ma jednocześnie wskazywać, że odchudzono, wyszczuplono/ zmniejszono obowiązki podatników.

Niektórzy się też wyzłośliwiają, że słowo slim wskazuje również na szczupłość samych zmian, zwłaszcza w kontekście tego, co reklamowano podczas prac czy też przy ogłaszaniu jeszcze jesienią tamtego roku tego projektu jako mającego być znaczącym odchudzeniem obowiązków podatników. A tymczasem okazało się, że w sumie niewiele tam jest i stąd też te trochę złośliwe opinie, że on jest slim, dlatego, że tak niewiele zmieniono.

W każdym razie jest to po prostu nowelizacja ustawy o VAT, taka jak co roku praktycznie, bo coś się tam zmienia, tylko opakowana w taki właśnie sposób, jak powiedziałeś. Ona zawiera w sobie wiele różnych elementów, może wiele to przesada – zawiera w sobie kilka elementów. Jednym z nich są zmiany w zakresie rozliczenia korekt faktur. Powiedz najpierw w krótkich żołnierskich słowach, co się zmienia w stosunku do tych zasad, które obowiązywały dotychczas?

Dobrze. Myślę, że najpierw należałoby przypomnieć dotychczasowe zasady. Zgodnie z dotychczasowymi regułami mechanizm korekty podatku zasadniczo był związany z przekazaniem pomiędzy stronami faktury korygującej. Chciałbym też od razu zaznaczyć, że mówimy o korygowaniu podatku wówczas, kiedy on wynika z faktur. Nic się zasadniczo nie zmienia, jeżeli chodzi o korektę podatku w odniesieniu do sprzedaży bezfakturowej, w odniesieniu do sprzedaży ujętej w kasie rejestrującej.

 

Zgodnie z dotychczasowymi regułami mechanizm korekty podatku zasadniczo był związany z przekazaniem pomiędzy stronami faktury korygującej

 

Zgodnie z dotychczasowymi zasadami istotne znaczenie miało właśnie przekazanie pomiędzy stronami faktury korygującej, bowiem przepisy zakładały, że co do zasady (od tej zasady było też trochę wyjątków) skorygowanie przez sprzedawcę podstawy opodatkowania i należnego podatku jest możliwe pod warunkiem, że nabywcy doręczono fakturę korygującą, na co sprzedawca ma jakiś dowód, że korekta została doręczona. To uprawniało sprzedawcę do skorygowania należnego podatku, a jednocześnie otrzymanie faktury korygującej stwarzało po drugiej stronie obowiązek obniżenia naliczonego podatku, jeśli oczywiście ten podatek został wcześniej odliczony (jeżeli kupującemu, który fakturę otrzymał, przysługiwało prawo do odliczenia). Co jest istotne, bo do tego będziemy także wracali, kiedy za chwilę będziemy mówili o nowych przepisach, to ten system w założeniu ustawodawcy miał zapewniać neutralność VAT dla budżetu, jeżeli można tak powiedzieć. Tzn. uprawnienie do obniżenia należnego VAT powiązano z jednoczesnym wystąpieniem obowiązku obniżenia naliczonego podatku, żeby to obniżenie należnego podatku następowało nie wcześniej i nakładało jednocześnie na drugą stronę obowiązek obniżenia korekty naliczonego podatku, żeby budżet miał zapewnione to, że nie straci na tej korekcie. Tak ten system został pomyślany.

Ale było też tak, że tracił sprzedawca, szczególnie przy niewspółpracującym kontrahencie i sprawa wylądowała w Trybunale, prawda?

Tak. Wymogi dotychczas przewidziane w polskich przepisach przerzucały niejako, jak to powiedziałeś, ryzyko trudno współpracującego kontrahenta na sprzedawcę. Z brzmienia przepisu obowiązującego jeszcze kilka lat temu wynikało, że bez potwierdzenia doręczenia nabywcy faktury korygującej nie można było liczyć na obniżenie podatku należnego w zgodzie z przepisami krajowymi.

To rozwiązanie było kwestionowane w praktyce i jednym ze skutków kwestionowania było właśnie to, że kwestia zgodności tych przepisów z prawem unijnym znalazła się na wokandzie Trybunału Sprawiedliwości. Trybunał Sprawiedliwości wydał kilka lat temu wyrok w tej sprawie, w którym zakwestionował taką bezwzględną niemożność obniżenia przez sprzedawcę podatku należnego, jeśli on nie będzie w stanie, mimo swoich wysiłków, doręczyć nabywcy faktury korygującej. W efekcie tego wyroku kilka lat temu przepisy zmieniono. Dodano do tych regulacji taki wyjątek, który pozwalał sprzedawcy na rozliczenie korekty podatku należnego, jeśli był w stanie wykazać, że próbował doręczyć fakturę korygującą nabywcy, ale nie z własnej winy nie udało mu się tego zrobić. Jednocześnie nabywca miał wiedzę o tym, że podstawa opodatkowania uległa zmniejszeniu i że jednocześnie w związku z tym musiała ulec zmniejszeniu kwota podatku będąca dla sprzedawcy podatkiem należnym, a dla kupującego podatkiem naliczonym.

Z uzasadnienia nowelizacji, o której dzisiaj będziemy mówić, z projektu objaśnień podatkowych, bo też się taki dokument w tej chwili pojawił, można wyczytać sugestię, że autorzy nowych rozwiązań dostrzegali uciążliwość dotychczasowych przepisów i w związku z tym wymyślili, jak to zrobić, żeby było prościej. Powiedz teraz, co wymyślili.

Ta nowelizacja miała uprościć życie podatnikom i pozwolę sobie na stwierdzenie, że jeżeli organy podatkowe dadzą szansę tym przepisom, to faktycznie może dojść do uproszczenia zasad korygowania podatku należnego i podatku naliczonego. Przede wszystkim w myśl nowych przepisów maleje znaczenie faktury korygującej jako podstawy do dokonywania korekt. Z jednej strony mamy oczywiście zmiany w przepisach dotyczących korygowania podatku należnego, ale z drugiej strony mamy również zmiany w przepisach dotyczących korygowania podatku naliczonego. Te zmiany, o treści których za chwilę powiem, można powiedzieć, że są sparowane – w tym sensie, że one nadal mają zapewniać ten sam skutek dla budżetu, o którym mówiliśmy. Tzn. one mają zapewniać to, że prawo do korekty podatku należnego powstanie mimo wszystko nie wcześniej niż obowiązek korekty podatku naliczonego. To lustro nadal zostaje zachowane, ale przy jednoczesnym odejściu od dominującej, jeżeli można się tak wyrazić, roli faktury korygującej.

Z nowych przepisów, które, przypomnijmy, są zawarte z jednej strony w art. 29a ust. 13, także 14 oraz 15 (to jest korekta podstawy opodatkowania, skutkująca jednocześnie najczęściej korektą podatku należnego), a z drugiej strony te przepisy są zawarte w art. 86 ust. 19a (to jest korekta podatku naliczonego), z tych właśnie nowych regulacji wynika, że po pierwsze dla sprzedawcy warunkiem skorygowania podstawy opodatkowania jest posiadanie dokumentacji, z której mają wynikać dwie rzeczy. Po pierwsze, z dokumentacji ma wynikać, że dokonano uzupełnienia warunków obniżenia podstawy opodatkowania dla konkretnej opodatkowanej czynności. To jest pierwsza okoliczność, która ma wynikać z danej dokumentacji, a druga okoliczność, która ma wynikać z tej dokumentacji, to jest to, że uzgodnione wcześniej warunki obniżenia podstawy opodatkowania zostały spełnione.

 

Z dokumentacji ma wynikać, że dokonano uzupełnienia warunków obniżenia podstawy opodatkowania dla konkretnej opodatkowanej czynności. Druga okoliczność to jest to, że uzgodnione wcześniej warunki obniżenia podstawy opodatkowania zostały spełnione

 

To są dwa warunki, dwie okoliczności, które ma potwierdzać dokumentacja, o której tutaj mówimy. Jednocześnie warunkiem obniżenia podstawy opodatkowania i podatku należnego przez sprzedawcę jest wystawienie faktury korygującej, która to faktura oczywiście ma być zgodna z okolicznościami, które są udokumentowane dokumentacją, o której mówimy, które to okoliczności skutkowały obniżeniem podstawy opodatkowania.

Czy można powiedzieć, że znika obowiązek posiadania potwierdzenia odbioru faktury korygującej?

Tak, według nowych przepisów znika warunek posiadania potwierdzenia odbioru faktury korygującej przez sprzedawcę, chociaż – pewnie za chwilę będziemy o tym mówili – przepisy przejściowe pozwalają na stosowanie dotychczasowych zasad rozliczania faktur korygujących. To po pierwsze, a po drugie można nadal traktować potwierdzenie odbioru faktury korygującej jako dokumentację wskazującą na to, że zostały spełnione uzgodnione wcześniej warunki obniżenia podstawy opodatkowania.

No właśnie, jakbyśmy o tych uzgodnieniach mogli chwilę porozmawiać. Jak czytam te przepisy, to zastanawiam się, w jaki sposób mogą mieć przełożenie na praktykę. Bardzo mi się podoba to, co powiedziałeś, że zmiana może – jak rozumiem, chodzi ci o to, że w dłuższej perspektywie – okazać się uproszczeniem dla obrotu, przynajmniej dla sprzedającego (do nabywców też jeszcze dojdziemy), kiedy w odpowiedni sposób będziemy rozumieć przepisy, o których mówimy. Ale dojście do tego punktu niewątpliwie wymaga w tej chwili dużo pracy, rozmów. Odcinek, który nagrywamy, jest zresztą dowodem na to, że jest tutaj o czym rozmawiać, skoro się spotkaliśmy i deliberujemy na ten temat. Czyli dużo pracy na początku, a przy dobrej woli organów podatkowych potem być może będzie dobrze.

Ustalmy w takim razie, co można przy odrobinie dobrej woli – może takie przyjmijmy założenie – rozumieć przez to uzgodnienie, czym jest to uzgodnienie? Możemy sobie powiedzieć o kilku takich modelowych przykładach, które zresztą przewijają się również w objaśnieniach, w projekcie objaśnień i możemy się zastanowić nad mniej oczywistymi przypadkami. Spróbujmy to zrobić tak, żeby zawsze to uzgodnienie było – tak, żeby zracjonalizować przepisy. Czym może być to uzgodnienie?

Na początku powiem być może taką rzecz, taką uwagę bardziej natury ogólnej. Mam wrażenie, że w prawie podatkowym mamy tendencję do fetyszyzowania pewnego rodzaju obowiązków, w tym znaczeniu, że niekiedy przydajemy pewnym fragmentom przepisów zbyt duże znaczenie, jesteśmy skłonni odczytywać formalizmy jako cele same w sobie. A kiedy czytam przepis o uzgodnieniu warunków obniżenia podstawy opodatkowania, to staje mi trochę przed oczami taki fragment sztuki Moliera „Mieszczanin szlachcicem”, chyba ze świętej pamięci Wojciechem Pszoniakiem w roli tytułowej. Jest tam taka scena, kiedy główny bohater, pan Jourdain, z taką wielką powagą i jednocześnie z takim wielkim zadziwieniem odkrywa, że oto on całe życie mówił prozą. I że to jest cudowne, i że on się wcale nie musi uczyć mówienia prozą, bo on to całe życie robił i jest tym po prostu zachwycony.

Widzę tutaj trochę korelacji, bo myślę, że musimy sobie uzmysłowić, że w zdecydowanej większości przypadków warunki uzgodnienia obniżenia podstawy opodatkowania nie są żadną odrębną czynnością. Co więcej, te warunki często są immanentnym elementem danej transakcji. Przykładowo: kupujemy towar, ten towar jest zwracany. Warunki obniżenia podstawy opodatkowania związane ze zwrotem towaru tak naprawdę są elementem każdej transakcji sprzedaży. Nie jestem specjalistą w zakresie prawa zobowiązań, ale wydaje mi się, że treścią każdego stosunku sprzedaży, transakcji, dostawy towarów jest to, że jeżeli jedna strona realizując swoje uprawnienie zwróci towar, to po drugiej stronie powstaje obowiązek zwrotu świadczenia wzajemnego. I tak naprawdę warunki uzgodnienia obniżenia podstawy opodatkowania w dużej części sytuacji mamy wbudowane niejako w samą transakcję i nie musimy nic dodatkowo ustalać.

 

W zdecydowanej większości przypadków warunki uzgodnienia obniżenia podstawy opodatkowania nie są żadną odrębną czynnością. Co więcej, te warunki często są immanentnym elementem danej transakcji

 

Oczywiście jest jeszcze kwestia posiadania dokumentacji na to, że wcześniej uzgodnione warunki zostały spełnione. Chciałbym tutaj niejako podkreślić to, że musimy wyzwolić się spod takiego myślenia, że skoro ustawodawca napisał w przepisie, że należy mieć uzgodnione warunki obniżenia podstawy opodatkowania, to należy tej czynności przydać jakąś szczególną wagę i że ona w ogóle musi być odrębna, tak?

Staje mi teraz przed oczami inna scena z popkultury – wręczanie paszportów w „Misiu”. Nie musimy tego uzgodnienia robić z krakowiakami, że obie strony przyniosą sobie na poduszkach uzgodnienia i uroczyście wymienią się podpisami, a jeszcze lepiej pokażą to na swoich social mediach. To nie tak. To uzgodnienie często jest po prostu immanentnym elementem danej czynności, danej dostawy lub danego świadczenia usług. Oczywiście nie w każdym przypadku, bo musimy też pamiętać o tym, że przyczyny zmniejszenia podstawy opodatkowania są bardzo różne i dla niektórych przypadków zmniejszenia uzgodnienia będą w pewnym sensie odrębne i będą jakąś osobną czynnością od samej transakcji, która jest korygowana.

Wydaje mi się, że musimy sobie również uzmysłowić to, że uzgodnienia, o których tutaj mówimy, czasami są uprzednie, a czasami następcze. Uprzednie w tym sensie, że jeżeli np. mamy do czynienia z obniżeniem podstawy opodatkowania właśnie w związku ze zwrotem towaru, to tak naprawdę uzgodnienia, że zwrot towaru powoduje obniżenie podstawy opodatkowania, są w samej transakcji dostawy. Jeżeli mamy do czynienia np. z obniżeniem podstawy opodatkowania w postaci skonta, to najczęściej uzgodnienia, że wcześniejsza zapłata np. będzie powodowała skonto, też zwykle są dokonane jeszcze przed samą czynnością, która jest korygowana.

Oczywiście są też przypadki, w których uzgodnienia warunków obniżenia podstawy opodatkowania następują po czynności. Przykładowo: reklamacja jakościowa – mamy czynność, nie mamy żadnych uzgodnień. Okazuje się po czynności, że usługa albo towar mają wady i zaczyna się jakiś proces reklamowania, że tak powiem. Efektem procesu reklamowania, jeżeli oczywiście będzie on załatwiony satysfakcjonująco dla obu stron (bo reklamacja przecież może też być odrzucona), będzie poczynienie właśnie tych uzgodnień. W tym momencie uzgodnienia następują już po dokonaniu czynności i mają charakter następczy.

Zgadzam się z tobą, że jeśli chodzi o uzgodnienie, zresztą wynika to też z projektu objaśnień, nie powinno być w praktyce kłopotu, bo to nie będzie tylko ta umowa, odwołałeś się w ogóle do ogólnych zasad czy reguł zobowiązań cywilnych. Objaśnienia mówią o regulaminie sprzedaży, ogólnych warunkach umów i innych dokumentach. Chociaż pojawiają się głosy, że jednak przy uzgodnieniach mogą być tu jeszcze wyjątkowe sytuacje, w których będziemy mieć koncepcyjny problem. Przy oczywistej pomyłce w cenie, bo takie głosy się pojawiają, chyba nie będzie problemu, bo tym uzgodnieniem będzie jakaś pierwotna umowa, która mówi, że miałeś mi przecież sprzedać za 100, a tu nagle na fakturze pojawia się 1000 – to chyba mamy uzgodnienie.

W ogóle pewnym problemem przepisów, zarówno obowiązujących wcześniej, jak i tych nowych, jest to, że zgodnie z art. 29 ust. 13 odnoszą się do przypadków zmniejszenia podstawy opodatkowania. Natomiast ust. 14 jest troszeczkę taką protezą, która mówi nam o tym, co zrobić, jeżeli przez pomyłkę została wystawiona faktura, na której jest więcej podatku niż powinno być. Te przepisy nie odnoszą się wprost do błędów na fakturze, bo jeżeli zafakturujemy za dużo, bo zastosowaliśmy niewłaściwą cenę jednostkową, to odkrycie tego błędu w zasadzie nie jest zmniejszeniem podstawy opodatkowania, bo ta faktura od początku dokumentowała niewłaściwą podstawę opodatkowania.

Pewnie znowu byśmy sobie mogli snuć długie teoretyczne dywagacje, ale zakładam, że podstawa opodatkowania to nie jest to, co napisano na fakturze, tylko to jest kwota należna, będąca zapłatą za czynność opodatkowaną, a zapłata jest wynikiem wcześniejszego konsensusu stron. W tym przypadku mamy więc do czynienia z błędem na fakturze. Mamy ust. 14, który mówi, że zasady wynikające z ust. 13 stosuje się odpowiednio właśnie do takiego przypadku błędu na fakturze, który skutkował zawyżeniem kwoty podatku. Jest tutaj pewien problem, co należy rozumieć przez „odpowiednie stosowanie zasad z ust. 13”, bo ust. 13 mówi o uzgodnieniach.

Tylko co tutaj strony mają uzgodnić? Czy strony mają uzgodnić to, że faktycznie doszło do błędu? No chyba tak. Podejrzewam, że taki błąd zapewne będzie reklamował przede wszystkim nabywca. Myślę, że jakakolwiek utrwalona wiadomość od nabywcy, że na fakturze jest błąd, będzie chyba dokumentacją, która potwierdza, że na fakturze był błąd i kwota podatku była zbyt wysoka.

 

Jakakolwiek utrwalona wiadomość od nabywcy, że na fakturze jest błąd, będzie chyba dokumentacją, która potwierdza, że na fakturze był błąd i kwota podatku była zbyt wysoka

 

No właśnie, bo ja bym się jeszcze zastanowił, że przez to uzgodnienie również, co trafnie zauważyłeś, ust. 14 nakazuje stosowanie ust. 13. „odpowiednio”; tym uzgodnieniem mogłaby być pierwotna umowa. Wrócę do tego: myśmy się umówili na 100, a okazuje się, że na fakturze jest 1000. Uzgodniliśmy, że każda inna kwota będzie niejako obligowała do obniżenia. Ale niezależnie od tego, co ja tutaj twierdzę, mamy jeszcze ten drugi warunek, tę drugą przesłankę – te warunki muszą się spełnić, ziścić. Natomiast trzecia przesłanka, też o tym mówiłeś, faktura musi być zgodna z dokumentacją i z dokumentacji powinny wynikać warunki i to ziszczenie…

Jeżeli mogę tu przerwać, bo potem być może ten wątek nam ucieknie, ale moim zdaniem ten przepis czy też w ogóle przypadki faktur od początku błędnie wystawionych mogą w praktyce rodzić dla nabywców bardzo duże problemy. Powiemy sobie jeszcze o tym, że z kolei obowiązek skorygowania podatku przez nabywcę został całkowicie oderwany od faktury korygującej. Niestety, w treści art. 86 ust. 19 jest w moim przekonaniu błąd, który właśnie odnosi się do tego rodzaju błędnych faktur. Błąd, który powoduje, że naprawdę zupełnie nie wiadomo kiedy ten nieszczęsny nabywca otrzymujący faktury z błędnie wykazanym podatkiem miałby korygować naliczony podatek. Czy on od razu może odliczyć niższą kwotę podatku niż zafakturowana, czy może dopiero jak to odkryje i wtedy niezależnie od faktury korygującej i tak musi odliczyć niższą kwotę podatku, czy też może jeszcze zupełnie inaczej. Zakładam, że za chwilę przejdziemy sobie jeszcze do…

Tak, na pewno jeszcze powiemy. Wróćmy do tej dokumentacji i może nawet na tym przykładzie rodzącym pewne wątpliwości. Tak jak mówię, to z dokumentacji powinno wynikać, że ja uzgodniłem. To z niej powinno wynikać, że warunki obniżenia zostały spełnione i faktura ma być zgodna z posiadaną dokumentacją, co sugeruje, że faktura nie jest tą dokumentacją, bo to powinna być jakaś dokumentacja zewnętrzna w stosunku do faktury! W takich przypadkach może być problem z dokumentacją. Tu chyba nie można powiedzieć, że fetyszyzujemy pewne obowiązki. Jest konkretnie mowa o pewnej dokumentacji i co nią powinno być, chociażby właśnie w takim przypadku, kiedy jest pomyłka? Czy musimy mieć np. korespondencję e-mailową z nabywcą, z której wynika, że „No tak, pomyliliśmy się i teraz wystawiamy fakturę korygującą” i to będzie ta dokumentacja, czy może jej nie być? Sprowadźmy to do konkretnego kazusu.

Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że przepis nie wymaga żadnej formy dokumentacji – to może być cokolwiek, co jest utrwalone. Moim zdaniem to może oczywiście być korespondencja papierowa, korespondencja e-mailowa, korespondencja z wykorzystaniem komunikatorów, faks, nagrana rozmowa telefoniczna, bo w różnych systemach sprzedażowych jest możliwe, że ktoś np. składa reklamacje albo zarządza zwrotami towarów również za pośrednictwem call center. Wszystko to moim zdaniem stanowi formę dokumentacji.

Mówiłeś też o tym, że brzmienie przepisu mogłoby sugerować, że sama faktura korygująca nie może być dokumentacją. W pewnym sensie trudno odmówić temu stwierdzeniu racji. Bazując na brzmieniu przepisu, skoro stanowi on o tym, że wystawiona faktura korygująca ma być zgodna z dokumentacją, to można powiedzieć, że w dyspozycji podatnika w zasadzie powinno się znaleźć poza samą fakturą coś jeszcze, żeby móc wykazać uzgodnienie warunków i ich spełnienie.

Chciałbym tu zwrócić uwagę na jeszcze dwie kwestie. Pierwsza kwestia jest taka: zakładam, że fakturę korygującą trzeba w jakiś sposób przekazać nabywcy. Albo my mu ją będziemy przekazywali elektronicznie, co jest coraz częstsze i w wielu wypadkach to będzie przekazanie po prostu za pośrednictwem e-maila albo komunikatora internetowego. I wówczas, że jeżeli my tego rodzaju fakturę przekażemy z wiadomością, w której będzie napisane „w nawiązaniu do poczynionych ustaleń” albo może nawet „uzgodnień” (żeby było bardziej tak, jak tego wymaga przepis) „przekazuję fakturę korygującą”. Być może napiszemy tam jeszcze, że „brak sprzeciwu w terminie np. dwóch tygodni będzie uważany za przyjęcie i akceptację tej faktury”. W ten sposób trochę sobie tę dokumentację tworzymy. Można powiedzieć, że to jest takie trochę może naciąganie, ale…

Przepraszam, nie odmawiając ci racji, bo się z tym zgadzam, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że to trochę sztuka dla sztuki. Chyba nie o to miało chodzić, żebyśmy musieli tworzyć jakieś…

Tak, być może trochę sztuka dla sztuki, ale slalom między ograniczeniami i warunki formalnymi nie od pół roku, ale od kilkudziesięciu lat jest chyba polskim sportem narodowym.

 

Slalom między ograniczeniami i warunki formalnymi nie od pół roku, ale od kilkudziesięciu lat jest chyba polskim sportem narodowym

 

Żeby była jasność: nie chodzi mi o zarzut w stosunku do twojej argumentacji, tylko do przepisów, które miały upraszczać, a nie kreować nowe obowiązki. Na marginesie, gdzieś tam wyczytałem w projekcie objaśnień takie stwierdzenie, że intencją nowych przepisów nie jest to, żeby tworzyć jakieś nowe procedury czy nową dokumentację, tylko one powinny się wpasować w metodologię pracy, dotychczasowe procedury podatników. Na końcu objaśnień tego punktu pojawia się takie stwierdzenie. A może to jest jakaś dyrektywa wykładni tych przepisów?

Myślę, że na pewno. Jest też druga rzecz, o której miałem mówić w tym kontekście, ale myślę, że będzie także i trzecia rzecz, o której za chwilę powiem, bo niejako to, co mówiłeś, też mnie na gorąco skłania do pewnych przemyśleń. Pierwszy aspekt, o którym mówiłem, czyli to, że niejako ad hoc zawsze można próbować stworzyć tę dodatkową dokumentację. Przy czym powiem, że to też jest troszeczkę w odpowiedzi na pewne obawy czy też wątpliwości, z którymi się spotykałem, rozmawiając z przedsiębiorcami, z księgowymi i z doradcami podatkowymi. Tu znowu wracam do wątku, który się pojawił już wcześniej: w dalszym ciągu jesteśmy troszeczkę spaczeni formalizmami, które u nas, w polskiej praktyce są często traktowane jako cel sam w sobie. Kontynuując ten wątek, za chwilę powiem jeszcze o kilku rzeczach. W każdym razie, podsumowując ten pierwszy fragment, w odpowiedzi na twoje pytanie: zawsze możemy próbować zasymulować istnienie odrębnej dokumentacji czy ad hoc ją stworzyć.

Po drugie jeszcze w uzasadnieniu projektu ustawy pojawił się również taki wątek, który stałby w sprzeczności z twoją tezą, która jest oparta o brzmienie przepisu i faktycznie w oparciu o brzmienie da się taką tezę postawić. Ale w uzasadnieniu znalazło się, że w przypadku, gdy podatnik nie ma żadnej innej dokumentacji, także sama faktura może być tą dokumentacją, o ile podatnik dysponuje jakimiś dowodami, że wysłał fakturę korygującą. Taki trochę powrót do starych przepisów – jak nie ma żadnej innej dokumentacji, to w zasadzie wystarczy sama faktura korygująca, pod warunkiem, że jesteś w stanie nas przekonać, że wysłałeś ją do nabywcy.

Przepraszam, wejdę ci tu słowo, dlatego że powiedziałeś bardzo ważną rzecz i miałem nawet zapisane, żeby cię o to zapytać. W pewnych przypadkach, jeżeli miałoby się okazać, że np. nie mam tej dodatkowej dokumentacji albo kontrahent jakoś ze mną nie współpracuje i powiedzmy, że stosuję koncepcję, o której powiedziałeś, czyli „w razie braku wyrażenia sprzeciwu uznaje się, że pan akceptuje” itd. W każdym razie będą takie sytuacje, w których będziemy mieć wątpliwości, czy spełniliśmy te przesłanki, mimo że staraliśmy się je spełnić.

Nawiązałeś do starych zasad, a ja nawiążę do wyroku w sprawie Kraft Foods. Trybunał powiedział mniej więcej tak, że jest art. 90, który mówi o obniżeniu podstawy opodatkowania. Wprowadza on możliwość ustanowienia pewnych warunków przez państwo członkowskie, ale warunków, które będą zgodne z zasadą neutralności i proporcjonalności, która tutaj mniej więcej może być tłumaczona w ten sposób, że nie możemy wymagać niemożliwego dla realizacji neutralności prawa do obniżenia podstawy opodatkowania.

Mam więc wrażenie, nie wiem, czy się z tym zgodzisz, że część, może wszystkie te dylematy polegają na tym, że projektujemy pewne stany faktyczne, w których dochodzimy do ściany. Bo jak się czyta, nawet tak jak ja to zrobiłem, „faktura zgodna z dokumentacją”, to dochodzimy do ściany. Gdy się czyta te przepisy literalnie i okazuje się, że właściwie nie da się uczynić im zadość, to w tym momencie powinniśmy sięgnąć do wyroku w sprawie Kraft Foods, ja go nieprzypadkowo przywołałem na początku.

Starasz się jednak znaleźć takie rozwiązanie interpretacyjne, które pozwoli na to obniżenie. Stosując jeszcze dyrektywę wykładni poprzez odniesienie się do celu, SLIM VAT powinien tutaj zagrać na korzyść podatników. Np. taka koncepcja wykładni zagrała w kontekście podatku dochodowego od osób fizycznych, w kontekście nieodpłatnych świadczeń przy samochodach służbowych używanych do celów prywatnych, czy tam paliwo wchodzi, czy nie wchodzi. W orzeczeniach sądów administracyjnych pojawiło się nawiązanie do tego, że nawet sama ustawa nowelizacyjna, już nie pamiętam dokładnie, ale w tytule miała słowo „uproszczenie”, więc chodziło o uproszczenie. Jeżeli tego paliwa nie wrzucimy do ryczałtu, to uproszczenia nie będzie. Tutaj też, jeżeli dojdziemy do takiej interpretacji, że ma być trudniej, a nie łatwiej, to jest to po prostu sprzeczne z celem tej nowelizacji.

Trudno się z tobą nie zgodzić, Michale. Na początku to może powiem, że ja się zawsze boję tych ustaw, które w tytule mają uproszczenie, bo one zazwyczaj dla podatników oznaczają coś innego. Kiedy mówisz o podatkach dochodowych i o wykorzystaniu wykładni, to tak wbijając lekko szpilę muszę powiedzieć, że wiele wody w rzece musiało upłynąć, zanim uznano za nieproporcjonalny wymóg składania oświadczenia o uldze mieszkaniowej, bo sądy administracyjne wiele razy mówiły: „Przepis może i głupi, ale jak już jest, to musimy go stosować”.

 

Ja się zawsze boję tych ustaw, które w tytule mają uproszczenie, bo one zazwyczaj dla podatników oznaczają coś innego

 

Tak, tak, mówiłem o tym w pierwszym odcinku podcastu w tym roku w kontekście stwierdzeń nieważności decyzji.

To trochę jest tak, że deklarowana intencja projektodawców faktycznie miała uprościć życie podatnikom, chciano to w jakiś sposób wyrazić w przepisach. Wydaje mi się, że wyrażenie tego w przepisach zawsze może sprawić trudności, być może stąd takie, a nie inne brzmienie przepisu. Zastanawiam się też, czy w ogóle nie staramy się tutaj odgrywać roli adwokatów diabła, jednak wiercić tym palcem i szukać dziury w całym. Oczywiście, to pewnie jest uzasadnione naszymi doświadczeniami jako praktyków, którzy potykali się wiele razy z organami podatkowymi, które często tej dziury w całym szukają. Wydaje mi się jednak, że musimy sobie mimo wszystko uzmysłowić, że przecież ta korekta, o której mówimy, nigdy nie wisi w powietrzu, skądś się bierze. Bierze się stąd, że nagle ktoś się zorientował, że coś z fakturą jest nie tak i najczęściej to zorientowanie się wymaga jakiegoś procesu przekazania tej informacji między stronami, tak?

Jeżeli chodzi o korekty in minus, to jednak przede wszystkim ten proces wymiany informacji na ten temat, że coś z fakturą jest nie tak, będzie zachodził po stronie nabywcy, to znaczy on będzie jak gdyby osobą inicjującą jakiś kontakt. I naprawdę myślę, że 99 proc. przypadków wystawienia faktury korygującej będzie miało swoje oparcie w jakiejś dokumentacji.

Tutaj znowu chciałbym podkreślić – to nie musi być nic osobnego czy odrębnego. To nie musi być laurka sporządzona na okoliczność tego, że oto strony, w nawiązaniu do wcześniejszych ustaleń, po stwierdzeniu, że warunki zostały spełnione, zdecydowały się wystawić fakturę korygującą. To często mogą być nawet jakieś dane, w znaczeniu informacje, które istnieją gdzieś w jakichś systemach sprzedażowych. Chciałbym tu znowu wskazać na to, że procesy sprzedaży, procesy fakturowania coraz częściej są coraz bardziej zautomatyzowane i często tą dokumentacją, o której tutaj mowa, będą po prostu pewne informacje zaszyte w systemach. Naprawdę myślę, że w 99 procentach przypadków my tę dokumentację będziemy mieli, a co więcej, 9 na 10 takich przypadków to będzie ten przypadek, kiedy my nie wiemy, że mówimy prozą. Czyli że nie zdajemy sobie niejako sprawy z tego, że my tę dokumentację mamy.

Cały czas mówimy tutaj o sprzedawcy, o korekcie należnego podatku, bo myślę, że te zmiany na pewno miały ułatwić życie sprzedawcom. Jeżeli damy tym przepisom szansę – i to jest apel może przede wszystkim do organów podatkowych – to to faktycznie może zadziałać. Względy neutralności budżetowej, o której mówiłem, sprawiają natomiast, że te nowe regulacje mogą stanowić w wielu sytuacjach wyzwanie i trudność dla kupujących, dla nabywców, którzy muszą skorygować swój naliczony podatek.

Powiedzmy teraz, jaka jest ich perspektywa? Bo jeśli dobrze rozumiem te przepisy, to może się okazać, że obowiązek… No właśnie, powiedzmy o tym, że po stronie sprzedającego to jest prawo, a po stronie nabywcy to jest już obowiązek. Obowiązek korekty podatku naliczonego może powstać, zanim ja w ogóle dostanę, otrzymam fakturę korygującą, co jest zmianą. Powiedzmy, jakie taka zmiana może mieć w praktyce konsekwencje.

Tak, to prawda. Istotna zmiana jakościowa, jeżeli chodzi o korektę naliczonego podatku, jest taka, że obowiązek korekty został w tej chwili całkowicie oderwany od faktury korygującej jako takiej. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że mogę mieć obowiązek skorygowania naliczonego podatku, jeśli jeszcze nie otrzymałem faktury korygującej. Co więcej, jest możliwe i to wcale nie akademicko, że tak powiem, to, że będę miał obowiązek korekty podatku naliczonego mimo tego, że sprzedawca w danym okresie nawet jeszcze nie wystawił faktury korygującej. Po stronie podatku należnego mamy bowiem trzy warunki do skorygowania podatku: wcześniejsze uzgodnienie warunków korekty; po drugie dokumentacja, że te warunki zostały spełnione; po trzecie wystawienie faktury korygującej.

 

Obowiązek korekty został w tej chwili całkowicie oderwany od faktury korygującej jako takiej

 

Po stronie naliczonego podatku warunki, które rodzą obowiązek skorygowania podatku, są tylko dwa – mianowicie, zgodnie z art. 86 ust. 19a, bo to właśnie tam ten przepis się znajduje, obowiązek korekty podatku naliczonego powstaje w okresie, w którym zostały spełnione uzgodnione wcześniej warunki obniżenia podstawy opodatkowania. Tutaj nie ma mowy nie tylko o otrzymaniu faktury korygującej, ale nawet nie ma mowy o samym wystawieniu faktury korygującej. Jeżeli wiesz albo powinieneś wiedzieć, że uzgodniono warunki obniżenia podstawy opodatkowania i te warunki zostały spełnione, to w tym momencie masz obowiązek skorygować naliczony podatek. Ewentualnie masz obowiązek od razu odliczyć mniejszą kwotę podatku, jeżeli jeszcze w ogóle nie dokonałeś odliczenia z faktury pierwotnej.

Ewidentnie może to w wielu przypadkach prowadzić do skomplikowania procesów w firmie, może pokażmy to na jakimś przykładzie. Sięgnę tutaj do tego, co zostało wskazane w projekcie objaśnień, strona 16. Tam jest taki przykład, który polega na tym, że dostawca i nabywca uzgodnili warunki udzielenia rabatu po zrealizowaniu dostaw na kwotę przekraczającą 500 tys. zł w danym półroczu. Jeżeli przekroczę, to otrzymuję rabat 5 proc. do każdej dostawy – czyli mamy uzgodnienie. Zakładam, że w pewnym momencie, w którymś okresie rozliczeniowym przekraczam te 500 tys., w związku z tym spełniam warunki. Tak jak powiedziałeś, niezależnie od tego, czy sprzedawca wystawi na to fakturę korygującą, czy nie wystawi (bo przecież może wystawić w kolejnym okresie, może się tak zdarzyć), to rozumiem, że nabywca musi już w tym okresie rozliczeniowym, w którym spełnił warunki, skorygować naliczony podatek. Dział księgowy może jednak tego nie wiedzieć, będzie to wiedział dział zakupów. Muszą się tu skomunikować, więc są potrzebne jakieś dodatkowe procedury, prawda? To już nie jest takie proste.

To prawda, na pewno trzeba przemyśleć obieg informacji w firmie czy też w ogóle stworzyć jakąś nową checklistę. Generalnie wydaje mi się sensowne (oczywiście jest pytanie, czy to jest do zrealizowania w praktyce) i należałoby na to zwracać uwagę, żeby osoby odpowiedzialne za zakupy, żeby osoby realizujące zakupy sprawdzały na koniec okresu czy sprawdzały do 5., 7., 8. dnia następnego okresu, czy znane im przypadki rabatów, skont itd. zostały potwierdzone otrzymanymi fakturami korygującymi. Bo niezależnie od tego, że obowiązek korekty podatku naliczonego jest oczywiście oderwany od otrzymania faktury korygującej, to niewątpliwie ze względów techniczno-organizacyjnych o wiele lepszym rozwiązaniem jest ujmowanie korekty podatku w oparciu o dokument, czyli w oparciu o fakturę korygującą. Podkreślę jeszcze raz, obowiązek korekty naliczonego podatku jest całkowicie niezależny, więc na pewno trzeba zadbać o to, żeby mieć – przepraszam, użyję może nie do końca pasującego słowa – „ogarnięte” faktury korygujące do znanych przypadków udzielenia rabatów, skont, zwrotów itd.

Oczywiście może to być problematyczne, bo znowu wracamy do kwestii tego, jak należy rozumieć spełnienie warunków obniżenia podstawy opodatkowania. Sprzedawca ma o tyle łatwiej, że bez wystawionej faktury korygującej nic nie zrobi. Tutaj znowu trzeba wrócić do tego, że po stronie podatku naliczonego mamy tylko uzgodnienie warunków i spełnienie warunków.

 

Sprzedawca ma o tyle łatwiej, że bez wystawionej faktury korygującej nic nie zrobi. Po stronie podatku naliczonego mamy tylko uzgodnienie warunków i spełnienie warunków

 

Tak jak mówisz, problematyczne mogą być choćby przypadki tzw. premii pieniężnych, rabatów. Przykładowo uzgodniliśmy w umowie ramowej to, że po przekroczeniu określonego wolumenu zakupów przysługuje mi np. 5-procentowy rabat w danym kwartale czy w danym półroczu. Przy takim „gołym” zapisie można sobie powiedzieć, że 30 marca czy 30 czerwca, jak się kończy kwartał albo jak się kończy półrocze, a ja wiem, że przekroczyłem albo nawet powinienem wiedzieć, że przekroczyłem limit zakupów, to w zasadzie znaczy, że zostały spełnione uzgodnione wcześniej warunki i powinienem się skorygować bez faktury korygującej.

Myślę, że w przypadku tego rodzaju premii pieniężnych obie strony mogą być tym zainteresowane, więc można jakoś troszeczkę sformalizować kwestie spełnienia warunków. To się nawet często w praktyce zdarza, że np. niektóre zakupy nie wchodzą do wolumenu, a niektóre wchodzą i np. można wprowadzić do warunków obniżenia podstawy opodatkowania, np. jakąś wzajemną akceptację podstawy do wyliczenia rabatu. Dopóki się nie zliczymy, dopóki nie przedstawimy jakiegoś zestawienia, które zostanie zaakceptowane przez obie strony, to nie mamy spełnienia warunków. W przypadku premii pieniężnych formalizm może być paradoksalnie pomocny dla obu stron, bo obie strony być może będą zainteresowane tym, żeby doprecyzować, kiedy faktura korygująca powinna być wystawiona i kiedy powinna być rozliczona. Myślę, że tymi formalizmami możemy sobie jakoś troszeczkę sterować, bo one paradoksalnie też mogą nam czasami trochę ułatwić rzeczy, sprawy.

Myślę, że to jest bardzo dobra sugestia i taka wskazówka, w którym kierunku iść, jeśli w świetle nowych przepisów chcielibyśmy sobie jakoś pomóc i uprościć.

Jeżeli pozwolisz, to ja może jeszcze do jednej rzeczy bym się chciał odnieść w kontekście korekt podatku naliczonego. To z kolei problem, który był mi sygnalizowany wielokrotnie nieco w inny sposób, mianowicie kwestia prowadzenia ewidencji VAT i kwestia JPK w kontekście właśnie korekt podatku naliczonego w sytuacji nieotrzymania faktury korygującej i istnienia świadomości o tym, że obowiązek korekty istnieje. Myślę, że mogą się zdarzyć takie sytuacje, w których będę wiedział jako nabywca, że np. powinienem skorygować naliczony podatek za luty, ale do 25 marca nie otrzymam faktury korygującej. Wiem jednak, że tę korektę muszę wykonać, no to muszę ją zrobić. Oczywiście nie jestem w stanie podać żadnego numeru dokumentu, ponieważ takiego dokumentu nie mam, no to tego pola wypełnić nie mogę. Muszę je pozostawić puste, ewentualnie wprowadzić tam obojętnie jakie znaki, ale znaki, które zwalidują mi, że tak powiem, dany plik JPK.

W tym kontekście często pojawiał się też wątek, a co w sytuacji, w której później dostanę fakturę korygującą? Czy trzeba korygować ewidencję, korygować JPK i jeszcze wysyłać czynny żal, bo tutaj wiadomo, że jest dalej nierozwiązany, budzący wątpliwości problem czynnego żalu przy korekcie części ewidencyjnej JPK. Zastanawiałem się nad tym i muszę powiedzieć, że skoro przepisy nie wymagają czy też nie wiążą w ogóle jakiegokolwiek znaczenia z otrzymaniem faktury korygującej, a nakładają obowiązek korekty tylko w związku z posiadaniem wiedzy o tym, że uzgodnione warunki obniżenia podstawy opodatkowania zostały spełnione, to znaczy, że faktura korygująca nie ma żadnego znaczenia w kontekście JPK. Dlatego osobiście uważam, przynajmniej na ten moment, że opóźnione otrzymanie faktury korygującej nie jest przesłanką do wykonywania korekty pliku JPK, jeżeli wcześniej w tym pliku JPK w ewidencji została ujęta korekta podatku naliczonego w związku z tym, że zaszły przesłanki do tej korekty, a samej faktury korygującej jeszcze nie było.

 

Przepisy nakładają obowiązek korekty tylko w związku z posiadaniem wiedzy o tym, że uzgodnione warunki obniżenia podstawy opodatkowania zostały spełnione. Faktura korygująca nie ma żadnego znaczenia w kontekście JPK

 

Oczywiście nie ma też mowy o czynnym żalu. Zresztą uważam, że nawet gdyby chcieć robić tutaj korektę i taką korektę wykonać, no to też nie mówimy o żadnym czynnym żalu, bo nie mieliśmy do czynienia z błędną ewidencją, z wadliwą ewidencją. Zgodnie z przepisem ustawy zapis w ewidencji korygujący podatek naliczony oparliśmy o przesłanki ustawowe, czyli naszą wiedzę dotyczącą tej korekty. Uważam więc, że nawet gdybyśmy korygowali JPK, wprowadzając tę fakturę korygującą, to absolutnie nie ma konieczności składania w związku z tym faktem tzw. czynnego żalu.

Płynnie bym z tego, co powiedziałeś, przeszedł do ostatniej części naszej rozmowy, w której chciałem trochę wystąpić jako pośrednik i zadać ci kilka pytań, które padły właśnie w tym temacie na naszej facebookowej grupie Dzień Dobry Podatki Forum Profesjonalistów Podatkowych. Część z tych pytań dotyczyła uproszczeń, czyli co możemy zrobić, żeby sobie pomóc, żeby ułatwić pracę. Myślę, że bardzo cennej wskazówki udzieliłeś kilka minut temu w zakresie pozornego zwiększania formalizmów i wewnętrznych obowiązków dokumentacyjnych, ale po to, żeby nie było wątpliwości, w którym momencie to obniżenie podatku naliczonego, ta korekta podatku naliczonego powinna być dokonana.

Padło też pytanie o to i myślę, że po części już na to odpowiedziałeś: czy zautomatyzowane generowanie dokumentów przez jeden z portali aukcyjnych, niejako w imieniu sprzedającego, w imieniu sprzedawcy bez kontaktu z klientem spełnia przesłankę dokumentowania? Czyli taka sytuacja, gdzie i korekta, i wszelkie dokumenty zwrotu są generowane automatycznie. Czy z kolei zatwierdzenie przez nabywcę regulaminu zwrotów tego portalu aukcyjnego jest dodatkową przesłanką do obniżenia podstawy opodatkowania? Czy sprzedawca powinien dokumentować fizyczny zwrot? Wydaje się, że to jest to, co właśnie powiedziałeś, że bardzo często spełnienie tych przesłanek, jak i samo dokumentowanie spełnienia przesłanek będzie właśnie zaszyte w tych wszystkich systemach. Do tych danych można dotrzeć i to wręcz wydaje się bardzo dobrą formą dokumentowania. Zgodzisz się z tym?

Myślę, że tak. W tym kontekście chciałbym też powiedzieć, że przepisy nie wymagają tego, aby dokumentacja, o której mówimy, była stworzona przez którąkolwiek ze stron transakcji. Jeżeli strony transakcji dokonują czynności na jakiejś platformie, m.in. ta platforma obsługuje być może właśnie system zwrotów i pozwala na powzięcie informacji o tym, że do zwrotu doszło, no to mamy dokumentację. Można nawet powiedzieć, że ona jest bardziej wiarygodna, skoro została stworzona przez podmiot trzeci, niezależny od sprzedawcy i od nabywcy. Myślę więc, że tutaj żadnego problemu nie będzie.

W kontekście jednego wątku tego pytania znowu chciałbym zwrócić uwagę, że właśnie zaakceptowanie regulaminu zwrotów powoduje, że regulamin staje się częścią czy też elementem treści danej dostawy i jest właśnie uzgodnieniem warunków obniżenia podstawy opodatkowania. Zwróćmy też uwagę na to, że przepis mówi o uzgodnieniu warunków obniżenia podstawy opodatkowania, a nie mówi o uzgodnieniu co do obniżenia podstawy opodatkowania w jakiejś konkretnej czynności. To powoduje, że my tak generalnie powinniśmy ustalić, na jakich zasadach zmniejsza się podstawa opodatkowania i nie musimy tego robić w odniesieniu do każdej konkretnej czynności. To warunki muszą być ustalone, a nie samo obniżenie konkretnej podstawy opodatkowania w konkretnej księgowości.

 

Przepis mówi o uzgodnieniu warunków obniżenia podstawy opodatkowania, a nie mówi o uzgodnieniu co do obniżenia podstawy opodatkowania w jakiejś konkretnej czynności

 

Tak, zgadza się. Ciekawe pytanie padło, możemy je tutaj przytoczyć trochę w nawiązaniu do tego, co mówiliśmy o ciężkiej doli nabywcy w kontekście obowiązku korekty naliczonego podatku, zanim otrzymam fakturę korygującą. Mówiliśmy o tym przykładzie z objaśnień, w którym przekraczam ustalony próg obrotu jeszcze przed wystawieniem faktury korygującej. Może się okazać, że te warunki się ziściły, w związku z tym muszę skorygować naliczony podatek.

Pytanie, które tutaj zadał jeden z członków grupy, dotyczy innej sytuacji: mianowicie faktura korygująca miałaby być wystawiana, ale w wyniku błędu dostawcy. Nie chodzi o pewne warunki, które zostały wcześniej uzgodnione, w tym sensie, że zaplanowaliśmy przekroczenie pułapu obrotów i wtedy byłby to rabat. Jest jakiś błąd i ten błąd zauważa nabywca. Podany przykład zakłada, że dotyczący styczniowej faktury błąd nabywca zauważa w styczniu. Dostawca „uznaje” ten błąd dopiero w lutym, a fakturę korygującą wystawia w ogóle w marcu i wtedy ją otrzymujemy. Pytanie, w którym miesiącu, w którym okresie rozliczeniowym ten nabywca będzie musiał skorygować naliczony podatek? Czy w styczniu, kiedy zauważył błąd, czy w lutym, kiedy można powiedzieć, że dogadał się ze sprzedającym, czy w marcu, kiedy otrzymał fakturę korygującą? Myślę, że to wykluczymy od razu, bo już sam powiedziałeś, że wystawienie czy odebranie faktury korygującej nie ma znaczenia. Pytanie więc: styczeń czy luty?

Tutaj mamy problem związany z faktem, że przepis źle napisano, bo sytuację pomyłki na fakturze da się jakoś wytłumaczyć czy wymyślić, co zrobić w odniesieniu do korekty podatku należnego, bo mamy ust. 14. Mamy odpowiednie zastosowanie i możemy mniej lub bardziej sobie zrekonstruować, co to jest to odpowiednie zastosowanie w przypadku błędu.

Jeżeli natomiast chodzi o korektę podatku naliczonego, to projektodawcy moim zdaniem się nie popisali. Chcieli wszystko zmieścić w jednym przepisie, tylko zrobili to źle. Wróćmy do treści ustępu 19a i przeczytajmy go w interesującej nas części. Przepis stanowi w tym zakresie tak: „w przypadku stwierdzenia pomyłki w kwocie podatku na fakturze, o którym mowa w art. 29 ust. 14”. OK, hipotezę mamy, bo to jest ta sytuacja, o której mówimy – stwierdzam pomyłkę na fakturze. Przejdźmy do dyspozycji. Dyspozycja tej normy, którą myśmy rekonstruowali z przepisu, mówi tak: „Nabywca towaru lub usługi jest zobowiązany do korekty podatku naliczonego w rozliczeniu za okres, w którym warunki obniżenia podstawy opodatkowania zostały uzgodnione, jeśli zostały spełnione”. A jeśli zostały spełnione po uzgodnieniu, to wtedy też wówczas, kiedy zostały one spełnione.

 

Jeżeli natomiast chodzi o korektę podatku naliczonego, to projektodawcy moim zdaniem się nie popisali. Chcieli wszystko zmieścić w jednym przepisie, tylko zrobili to źle

 

Halo, ale gdzie tu jest pomyłka? W tej części to jest trochę pusta norma. W przypadku stwierdzenia pomyłki muszę skorygować naliczony VAT wtedy, kiedy zostały spełnione warunki obniżenia podstawy opodatkowania. Ale tu nie ma żadnych warunków obniżenia podstawy opodatkowania, bo mamy pomyłkę na fakturze i nie obniżaliśmy nigdy podstawy opodatkowania, ona od początku była zła i nieprawidłowa.

I tak naprawdę mamy normę trochę pustą. Jakbyśmy chcieli bardzo literalnie trzymać się przepisu i wykładać go trochę w oderwaniu od tego, że VAT to jest lustro, należny równa się naliczony i ma być zapewniona neutralność do budżetu, to mógłbym teraz zaryzykować tezę, że nigdy nie muszę skorygować naliczonego VAT w tym przypadku. Jeżeli stwierdzę błąd na fakturze, to muszę ten VAT skorygować wtedy, kiedy uzgodnię z nabywcą warunki obniżenia podstawy opodatkowania, a ja ich nigdy nie uzgodnię, bo ona nigdy nie zostanie obniżona. W zasadzie można byłoby powiedzieć, że nie muszę korygować podstawy opodatkowania.

Tak, zgodnie z zasadą, że obowiązku nie można domniemywać. Jeżeli jest dziura, to nie ma tego obowiązku. No, ale musimy zejść na ziemię, chociaż jest to bardzo ciekawe.

Dobra, przepraszam…

Myślę, że taka wykładnia nie spotkałaby się jednak z akceptacją, przynajmniej pani naczelnik czy pana naczelnika, chociaż może wyżej dałoby się coś ugrać. Pytanie jest takie: czy można, czy należy to uzgodnienie rozumieć jako dogadanie się co do zwrotu? „Uzgadniam obniżkę” rozumiemy jako „uzgadniam korektę”. Tutaj o tyle mogłoby to mieć sens (doprecyzujmy sobie stan faktyczny), bo przecież to może być tak, że błąd jest oczywisty i sprzedający natychmiast to widzi. W ogóle mogą trwać jakieś negocjacje, gdzieś może dojść do pewnego dogadywania się „to może być błąd”. Gdzieś tu zaczynamy też być może wchodzić w jakieś reklamacje: „inaczej się umawialiśmy”, „w sumie to jakość też nie jest taka, jak uzgadnialiśmy”.

Może być cały wachlarz różnych przypadków. I pytanie w tym momencie jest takie, czy bezpieczne jest zwlekanie z korektą do momentu uzgodnienia, dogadania się – można tak powiedzieć potocznie – ze sprzedającym? Czy musimy to zrobić od razu, jak zauważymy? Mnie by się wydawało, że od razu chyba nie, bo jeszcze nie wiemy, czy nasz sprzedający w ogóle się na to zgadza, że to w ogóle jest jakikolwiek błąd.

To prawda. OK, przyjmując założenie, że jednak musimy skorygować, być może należałoby przyjąć takie rozumienie tego przepisu, które wskazywałoby na to, że stwierdzeniem błędu jest niejako jego potwierdzenie ze sprzedawcą. Tak jak mówisz, są sytuacje mniej i bardziej oczywiste, ale musimy też chyba przyjąć jako założenie domniemanie zgodności faktury ze stanem rzeczywistym, w tym znaczeniu, że faktura odzwierciedla treść stosunku między stronami, że ona nie tworzy, tylko dokumentuje rzeczywistość. Stawiając takie domniemanie jako założenie, moglibyśmy pociągnąć argumentację w ten sposób, że jeżeli widzę błąd na fakturze, to ja go podejrzewam. Natomiast żebym go mógł stwierdzić, potrzebuję feedbacku ze strony mojego sprzedawcy. Oczywiście mogą być sytuacje oczywiste albo prawie oczywiste, ale one może prima facie są tylko oczywiste, bo może jest coś, o czym nie wiemy, co jednak zmienia nam dany przypadek, daną sytuację.

 

Przyjmując założenie, że jednak musimy skorygować, być może należałoby przyjąć takie rozumienie tego przepisu, które wskazywałoby na to, że stwierdzeniem błędu jest niejako jego potwierdzenie ze sprzedawcą

 

Przy czym od razu chciałbym też powiedzieć, że musimy wyjąć przed nawias takie sytuacje, kiedy faktura z podatkiem dokumentuje czynności zwolnione z podatku lub niepodlegające podatkowi. To też może być rozpatrywane w kategoriach pomyłki, ale tutaj jednak mamy zakaz odliczenia z art. 88 ust. 2a pkt 3, potwierdzony przez TS UE choćby w sprawie Genius Holding. To na pewno jest sytuacja, która od razu nam nie pozwala odliczyć VAT. Moim zdaniem ewentualna korekta powinna być tutaj dokonywana wstecznie, bo to jest odliczenie, do którego nabywca nigdy nie miał prawa i wykazał je od samego początku błędu.

W każdym razie, wracając do tych przypadków, kiedy nie mówimy o takiej sytuacji, tylko mówimy np. o błędzie w cenie albo o błędzie w stawce podatku (zamiast 8 było np. 23), to być może powinniśmy rozumieć ten przepis właśnie w ten sposób, że nabywca stwierdza błąd dopiero wtedy, jeżeli jego podejrzenia co do błędu zostaną potwierdzone przez nabywcę. Wówczas rozliczamy korektę w okresie, w którym stwierdziliśmy błąd, ale w tym znaczeniu, że mamy to potwierdzenie, że to jest błąd. Można wtedy na to patrzeć z jednej strony, że albo trzymamy się tego, że to jest okres stwierdzenia błędu, albo jednocześnie nie wyklucza nam to wcale twierdzenia, że jest to też ten okres, w którym mimo wszystko zostały zawarte uzgodnienia. Powinniśmy jednak rozumieć tę dyspozycję przepisu niezgodnie z jego literalnym brzmieniem, tylko że w przypadku błędu chodzi o uzgodnienia co do błędu, a nie o uzgodnienia co do warunków obniżenia podstawy opodatkowania.

Na koniec króciutko, bo czas nas goni: dwa słowa o odroczeniu stosowania tych przepisów do końca roku, bo to jest ciekawy problem.

Czas nas chyba już nawet przegonił, ale tak bardzo krótko: ustawodawca pozwolił zainteresowanym podatnikom na ustalenie z konkretnymi kontrahentami, że w stosunkach między tymi kontrahentami mogą być dalej stosowane dotychczasowe zasady rozliczania faktur korygujących, nie dłużej jednak niż do 2022 roku, w tym znaczeniu, że do końca 2021 roku. Tutaj też jest trochę ciekawostek, jeżeli można tak powiedzieć, ale tak jak już mówiłeś, Michale, czas nas gonił, gonił, dogonił i przegonił, więc myślę, że już szerzej tego wątku nie będziemy rozwijali.

Ale możemy do niego wrócić przy najbliższej okazji, bo jest tutaj też kilka bardzo ciekawych zagadnień, a tak z szerszej perspektywy funkcjonowania systemu prawa można byłoby sformułować parę refleksji, parę wniosków.

Chciałbym tutaj zauważyć, że stosowanie dotychczasowych zasad po części może być też uzasadnione faktem, że przepisy, o których mówimy, miały rekordowo krótkie vacatio legis nawet jak na polskie standardy podatkowe, bo okres „spoczywania” tej ustawy wynosił jeden dzień.

Nie chciałem tego rozwijać. Sprowokowałeś mnie, ale to będzie tylko jedno zdanie i już będziemy kończyć. Do tej pory trochę narzekałem na proces legislacyjny w takim jego aspekcie, w którym nie mieliśmy albo mieliśmy bardzo krótkie konsultacje, bardzo szybko uchwalaną ustawę i później objaśnienia podatkowe, co zresztą miało też tutaj miejsce. Natomiast w tej chwili wygląda na to, że kształtuje się jakaś nowa świecka tradycja, mianowicie „uchwalmy to jak najszybciej, odroczmy stosowanie o rok, później do tego wrócimy”. To jest też bardzo, bardzo ciekawe.

Uchwalmy bardzo szybko, testerzy błędów, najbardziej odważni się na to zdecydują, niech oni potestują. Zobaczymy, jak wyjdzie i będziemy mieli czas na to, żeby te przepisy zmienić.

Tak, tak, bardzo ciekawe. Dobrze, kończymy, Adamie, bardzo ci dziękuję za dzisiejsze spotkanie, za moc bardzo ciekawych uwag, również takich ogólnosystemowych. Myślę, że twoje wskazówki mogą być bardzo pomocne już przy analizowaniu konkretnych stanów faktycznych. Jeśli mogę, to tylko wyraziłbym nadzieję, że z tymi przepisami będzie dużo hałasu na początku, a później, jak już wszyscy się dogadamy, jak je stosować, to będzie tak, jak powiedziałeś (przynajmniej dla sprzedawców), że będzie prościej, że da się to ogarnąć i obowiązków formalnych wbrew pozorom będzie mniej i problemów będzie mniej, i tego sobie, tobie i wszystkim życzę. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję i do zobaczenia w kolejnych odcinkach. Zauważę, że jesteś pierwszym gościem, który jest u mnie po raz trzeci, za co też bardzo ci dziękuję.

Dziękuję. Myślę, że chyba do usłyszenia, nie do zobaczenia.

Do usłyszenia. Cześć, dzięki!

Cześć!

Dziękuję ci za wysłuchanie tego odcinka oraz gorąco zachęcam do zasubskrybowania podcastu w twojej ulubionej aplikacji podcastowej. Podcastu możesz posłuchać na komputerze, na Spreakerze bądź YouTubie, albo na telefonie w aplikacji Spotify, albo bezpośrednio w systemowej aplikacji podcastowej Apple czy aplikacji Google Podcast. Na koniec mam serdeczną prośbę – jeśli słuchasz podcastu na urządzeniu Apple, będę wdzięczny za zostawienie opinii o audycji, co pozwoli mi na dotarcie do szerszego grona odbiorców. Z góry bardzo za to dziękuję i do usłyszenia.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x