Safe harbour – czyli jak uprościć ceny transferowe w firmie?

Spis treści

Ceny transferowe to jeden z najbardziej złożonych obszarów podatkowych w firmie.

Cieszy więc, że mamy do dyspozycji narzędzia, które pomagają uprościć cały proces. W dzisiejszej rozmowie z Mateuszem Latkowskim, doradcą podatkowym i partnerem w Gardens Tax & Legal, rozmawiamy o tzw. uproszczeniu safe harbour – bardzo pomocnym przy pożyczkach oraz tzw. usługach o niskiej wartości dodanej.

Jakich firm dotyczą CENY TRANSFEROWE? Krótki poradnik – krok po kroku – https://dziendobrypodatki.pl/kogo-dotycza-ceny-transferowe/

Czym jest transakcja kontrolowana – kluczowy element cen transferowych? – https://dziendobrypodatki.pl/transakcja-kontrolowana/

Uporządkuj ceny transferowe w firmie – krok po kroku – https://dziendobrypodatki.pl/uporzadkuj-ceny-transferowe-w-firmie-krok-po-kroku/

Jeśli chcesz sprawdzić:

  • czy w Twoich firmach powstał obowiązek przygotowania dokumentacji cen transferowych czy złożenia formularza TP-R,
  • albo chcesz zlecić przygotowanie tych dokumentów,

wypełnij krótki formularz kontaktowy, klikając przycisk poniżej. 

Wraz z zespołem doradców podatkowych, radców prawnych
i adwokatów w 
Gardens Tax & Legal jesteśmy do Twojej dyspozycji.


Transkrypcja

Michał Wilk: Dzień dobry Mateuszu.

Mateusz Latkowski: Cześć Michale.

Witam Cię serdecznie kolejny raz w podcaście i kolejny raz dotykamy ważnego tematu cen transferowych, ale tym razem zdecydowaliśmy się podejść do tematu od drugiej strony.

Czyli nie będziemy wskazywać na różnego rodzaju obowiązki, które spoczywają na przedsiębiorcach, na podmiotach powiązanych, jak to wszystko jest złożone, skomplikowane. Tylko dzisiaj chcielibyśmy pokazać, jakie przepisy dają możliwości uproszczenia – powiedzmy tak ogólnie – tematu cen transferowych w firmie. Jeśli myślisz o tych uproszczeniach, to co masz na myśli, co Ci przychodzi do głowy?

Tak, o tych cenach to można mówić i mówić. A jeśli chodzi o te uproszczenia, mamy taką ciekawą regulację w przepisach. To się nazywa ładnie safe harbour, tudzież bezpieczna przystań, bo takim określeniem również się posługujemy. I to uproszczenie działa na kilku płaszczyznach, ale dotyczy też ograniczonej – może nie liczby, ale ograniczonego rodzaju transakcji, które mogą z tego uproszczenia korzystać. Generalnie mówimy o tymże uproszczeniu w kontekście transakcji finansowych, ale głównie pożyczek, kredytów czy emisji obligacji oraz tak zwanych usług o niskiej wartości dodanej. Czyli w zakresie tych dwóch kategorii transakcji możemy tutaj rozważać.

Czyli mamy ograniczenie – oczywiście nie w stosunku do wszystkich transakcji z tego skorzystamy. Czyli mamy te transakcje finansowe, głównie pożyczki, ale nie tylko i usługi o niskiej wartości dodanej. To teraz kto może skorzystać i na czym w ogóle polega to uproszczenie? Co ono nam daje?

Skorzystać może w zasadzie każdy podmiot, który spełnia określone warunki, a właściwie, którego transakcja spełnia określone…

Czyli podmiotowych tutaj nie ma.

Nie, nie. To nie to, że mały przedsiębiorca czy mikro, czy średni, czy duży. Tutaj takiego ograniczenia nie ma. Może korzystać każdy i w zakresie też, co do zasady nielimitowanej wartości transakcji. Chociaż to może z pewną gwiazdką. Na czym samo to uproszczenie polega, bo to jest bardzo ważne, bo po co w ogóle o tym rozmawiać i po co to stosować? A więc w pierwszej kolejności, jeśli skutecznie sobie skorzystamy z tego uproszczenia, to jesteśmy chronieni pod kątem tak jakby rynkowości wynagrodzenia. Czyli można powiedzieć – przepis co prawda nie posługuje się takim pojęciem, ale ja się nim może posłużę, że jeśli spełnimy warunki, to mamy takie domniemanie, że nasze wynagrodzenie jest zgodne z warunkiem rynkowym, choćby – gdybyśmy sobie zrobili taki benchmark po bożemu – choćby wyszło, że na przykład jednak odstaje od takiego obiektywnego wynagrodzenia rynkowego. Więc to jest pierwszy i bardzo istotny aspekt tego uproszczenia. I od razu zobaczmy, że on nam się materializuje niezależnie od tego, czy my mamy obowiązek dokumentacyjny w zakresie transakcji.

Zresztą to już mówiliśmy wielokrotnie, że nawet jeśli nie mamy żadnego obowiązku, to ceny i tak muszą być rynkowe.

Dokładnie. Zobaczmy transakcje finansowe. Przecież tam mamy bardzo wysoki – wydawałoby się – limit 10 mln zł.

Dokumentacyjny.

Dokumentacyjny, tak. A jak mamy pożyczkę na przykład o wartości… Czym jest ta wartość, to zostawmy, ale powiedzmy o wartości 9 mln. To, to jest całkiem duża kwota, a jesteśmy poza obowiązkiem dokumentacyjnym, ale to nam nie załatwia przecież tematu rynkowego poziomu.

To więcej jest, bo jeżeli mamy pożyczkę na poziomie 10 mln, to zakładamy, że skala tego biznesu jest trochę większa, niż mniejsza. Chociaż to wszystko jest względne, ale przecież możemy mieć pożyczkę na poziomie 10 czy 20, czy 50 tys., czy 100 tys. zł, do swojej firmy drugiej, do spółki pomiędzy spółkami i tak dalej. I też mamy obowiązek ustalić cenę, to znaczy wysokość odsetek, na wysokości, na warunkach takich, jakie zgodziłyby się podmioty niepowiązane.

Albo rozwijając – możemy mieć przecież spółkę, która jest takim centrum finansowym i ona tu pożycza 1 mln, tam 3, tu 5, tu 0,5 mln i tu się uzbiera.

I akurat pożyczki są dość powszechną transakcją. W sensie to nie jest jakaś wydumana rzecz.

Tak, to jest często spotykane. Rzeczywiście pewnie jedna z najczęściej analizowanych czy nawet dokumentowanych transakcji.

I właśnie, i mamy regulacje safe harbour, o której za chwilę powiesz i ważne jest powiedzieć jakie są wymogi, warunki, żeby to zadziałało. Ale jeśli zadziała, to właśnie nie musimy porównywać, nie musimy robić żadnych benchmarków, mniej czy bardziej profesjonalnych, z bazami czy bez baz, tylko po prostu przyjmujemy, przepisy nam mówią, te odsetki mogą się tam mieścić w jakimś tam przedziale. Nawet jeśli okaże się, że w sumie w tej naszej wyjątkowej sytuacji, to może by były niższe albo wyższe, to mamy mniej pracy i nie mamy tego ryzyka, że ktoś to zakwestionuje.

Dokładnie tak, więc to jest pierwszy aspekt tego uproszczenia. Bardzo istotny. Drugi aspekt jest taki, że jeśli spełniamy warunki do zastosowania tej regulacji safe harbour, to jesteśmy zwolnieni w zasadzie z zasadniczej części obowiązku dokumentacyjnego. Nie musimy przygotowywać dokumentacji na poziomie lokalnym, czyli local file’i, a w zakresie informacji o cenach transferowych, czyli TPR, musimy zaraportować tę transakcję, ale w bardzo uproszczonym zakresie, więc to też jest istotne uproszczenie. Oczywiście ten aspekt nam się tutaj objawi dopiero w sytuacji, w której wartości tych transakcji przekraczają progi dokumentacyjne i nie możemy skorzystać też z innych uproszczeń.

Dobrze, to co? Powiedzmy może o tym, jakie są zasady korzystania z safe harbour przy pożyczkach i tych innych usługach finansowych.

Tak, zacznijmy może sobie od pożyczek. Więc przepis przewiduje kilka warunków stosowania. I idąc chronologicznie, tak naprawdę pierwszy, chyba najistotniejszy warunek jest taki, że ta wysokość wynagrodzenia w postaci odsetek, musi zostać zbudowana w określony sposób. Od razu można wyprzedzić myśl i powiedzieć – powiedzmy sobie, że oprócz odsetek też umowa nie może przewidywać innego sposobu wynagrodzenia – jakichś opłat, prowizji, tego typu rzeczy. A więc to ma być prosta transakcja, odsetki jedynym wynagrodzeniem w takiej transakcji i wówczas możemy myśleć o tym safe harbour. I teraz, w jaki sposób te odsetki, to wynagrodzenie w postaci odsetek musi być zbudowane? Otóż musi być oparte o stopę zmienną. Składać musi się tak jakby z dwóch części. Pierwsza jest oparta o określony wskaźnik, druga o marżę. Czyli dosyć prosta konstrukcja, też spotykana…

W kredytach.

Dokładnie, dokładnie. Tutaj nikt nie odkrywa Ameryki. Właściwie instytucje finansowe również swoje produkty finansowe budują w dużej części, nie zawsze oczywiście, ale właśnie na tej zasadzie. I teraz te wskaźniki, one nie są skonkretyzowane w przepisie. Tutaj ustawodawca zastrzegł sobie, że one będą konkretyzowane w drodze obwieszczenia ministra finansów.

No i zresztą słusznie, dlatego że tutaj minister finansów monitoruje sytuację na rynku, patrzy jak te wskaźniki się zmieniają, jaka jest obecna sytuacja stóp procentowych i odpowiednio aktualizuje te wskaźniki. Na przykład jeśli chodzi o rok 2025, to mamy takie obwieszczenie, to jest obwieszczenie z grudnia 2024 roku. I zasadniczo minister finansów w grudniu, co roku, takie obwieszczenie wydaje. Ja kojarzę, chyba bodajże jedną sytuację, jeden rok, gdzie nie było wydane. Po prostu wtedy obowiązywało obwieszczenie wydane rok wcześniej. I zobaczmy przykładowo, jak ta konstrukcja jest zbudowana, jeśli chodzi o pożyczki, które mamy denominowane w złotych. Mamy ten wskaźnik, czy ten rodzaj stopy procentowej, musi składać się ze wskaźnika WIBOR albo WIRON 3M oraz marży. Ta marża jest określona przedziałowo i zależy od tego, po której stronie jesteśmy. Mianowicie dla pożyczkobiorcy wynosi maksymalnie 2,6 punktu procentowego, dla pożyczkodawcy minimalnie 2 punkty procentowe.

 I w tym przedziale marży się możemy poruszać.

Tak. Czyli mamy pewien przedział, w którym się poruszamy. Jeśli w nim się znajdujemy, to jesteśmy bezpieczni. Tylko, że – zwróćmy uwagę – bo tu od razu otwiera się pytanie, to trzeba jakoś przełożyć również na umowę. Bo to nie wystarczy, że my sobie napiszemy tak naprawdę w umowie, że przyjmujemy właśnie WIBOR 3M + np. 2,2 punktu procentowego. Bo tak jakby filozofia tej konstrukcji jest taka, że ma być to jednak taka regulacja aktualizowana. Dlaczego to jest istotne? Dlatego, że spotyka się na rynku, może wśród podmiotów powiązanych, takie umowy pożyczek, gdzie te odsetki, to oprocentowanie rzeczywiście zbudowana jest w oparciu o ten wskaźnik, chociażby przykładowy WIBOR 3M i odpowiednią marżę, ale jest to określane na moment zawarcia pożyczki, i nie podlega aktualizacji. I co to oznacza? Że tak naprawdę to my nie mamy zmiennej stopy, do której zmierza minister finansów i ustawodawca w swoich przepisach, tylko mamy stopę stałą, bo określamy sobie na wstępie tak naprawdę wielkość znaną tego WIBOR 3M na dany dzień. Dodajemy do tego marżę i mamy jakąś tam określoną wartość.

Okej, a czy Twoim zdaniem sam fakt, że w umowie ona jest de facto zapisana jako stopa stała jest problemem? Czy problemem będzie wtedy, kiedy wypadniemy z widełek?

Już sam fakt tak naprawdę, że my nie mamy przyjętej konstrukcji stopy zmiennej, aktualizowanej do warunków niejako rynkowych, oznacza, że możemy wypaść w tej regulacji safe harbour, możemy nie spełnić warunków.

I co się wtedy dzieje jeżeli wypadniemy?

I teraz, jeśli wypadniemy, to co to oznacza? Nie możemy stosować uproszczenia, a to oznacza, że organ ma prawo szacować nam dochód w oparciu o zasadę ceny rynkowej. 

Wstecznie już tak naprawdę.

Oczywiście. Co oznacza, że tak naprawdę powinniśmy mieć zmierzone to – normalny, rynkowy poziom wynagrodzenia, zrobione ratingi stron tej transakcji, żebyśmy byli w stanie sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki byłby ten przedział rynkowy. Być może on byłby taki, jak wynika z obwieszczenia, ale tak naprawdę wiemy, że życie jest bogate i w zależności od wielkości, od biznesu, od standing’u właśnie finansowego strony – to oprocentowanie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, być np. dużo wyższe, niż to, które wynika nam z tego obwieszczenia. Tak że to jest ryzykowne. Zresztą są już interpretacje, z których dość jasno wynika i chyba trzeba się z tym zgodzić, że właśnie takie zastosowanie tego safe harbour, że my sobie na moment zawarcia umowy policzymy to, a potem to już się nie zmienia i zostaje przez te 3-4 lata do przodu – nie spełnia warunków, o które chodzi w tym przepisie. A więc powinniśmy mieć jakiś mechanizm aktualizujący.

Jak często?

Właśnie, to jest dobre pytanie. Zobaczmy. Mamy WIBOR 3M, wydaje się, że taka aktualizacja trzymiesięczna, bo to wskaźnik dla trzech miesięcy, powinna następować. Uważałbym z różnymi uproszczeniami, bo tu też były wydawane interpretacje, że gdzieś tam, jak my sobie uśredniamy z paru miesięcy, ten WIBOR będzie się zmieniał.

Klauzula w umowie to może być jedna, nie będziemy zmieniać co trzy miesiące umowy.

Nie, nie.

Chodzi raczej o aktualizację tej stopy na potrzeby naliczania odsetek.

Dokładnie tak. Umowa musi przewidywać, jasno określać jak ma działać mechanizm, ale tę aktualizację, to my sobie już robimy we własnym zakresie, tak jak nam umowa nakazuje.

I to tak naprawdę naliczanie będzie miało znaczenie księgowe, dopóki my nie spłacimy tej pożyczki.

Tu oczywiście otwiera nam się kolejna przestrzeń na dyskusję. Mianowicie, regulacja safe harbour, mówi tylko tak naprawdę – może nie tylko – ale głównie o tej wysokości wynagrodzenia i zabezpiecza tak jakby transakcję pod tym kątem. Ale dalej transakcja również musi spełniać inne warunki zgodności z zasadą ceny rynkowej. Czyli to nie są tylko warunki co do wysokości wynagrodzenia, ale chociażby także warunki co do terminów spłat. 

Czyli nie może być tak, że nigdy nie spłacamy tej pożyczki, bo to czasem się zdarza.

Zdarza się. Tak, oczywiście.

Ze spółki wspólnikowi i tak – niby pożyczka, a tak naprawdę nigdy nie jest zwracana i dystrybucja zysku.

Tak. Chociaż widzisz, to mówisz tak naprawdę o tym, że ta pożyczka sobie wisi, wisi, wisi i tak na święty nigdy. I tutaj mamy wprost, wyraźnie, mamy warunek z przepisu o safe harbour, że ta pożyczka ma być udzielona na okres nie dłuższy, niż 5 lat. Czyli tak jakby ten kapitał powinien zostać spłacony przed upływem tych 5 lat. Tu od razu dygresja – a co jak mamy na przykład umowę na 4 lata, a w trzecim roku sobie ją aneksujemy i stwierdzimy, że dochodzą nam jeszcze 3 lata? Nie ma praktyki, ale też obawiam się, że musimy patrzeć na te uproszczenia safe harbour, trochę jak na takie zwolnienia, bo to jest w pewnym sensie jakiś tam zwolnienie.

Jeżeli interpretować wąsko.

Dokładnie. Tutaj obawiałbym się, że organ podatkowy mógłby twierdzić, że tak naprawdę przestała nam spełniać ta pożyczka, warunki zgodności z regulacjami safe harbour. Ale kończąc dygresję, chciałem wrócić jeszcze do tej płatności odsetek, bo może się okazać na przykład, że transakcja nie jest zgodna z warunkami rynkowymi, bo zgodnie z warunkami rynkowymi, my powinniśmy przynajmniej raz w roku takie odsetki zapłacić, a nie tylko naliczyć. Czy to by przełamało w ogóle to uproszczenie i czy organ mógłby powiedzieć, że już tego safe harbour stosować nie możemy? Tu bym chyba dyskutował. Natomiast trzeba na pewno patrzeć na to, że safe harbour nie załatwia wszystkiego. Załatwia nam tak jakby rynkowość wynagrodzenia, niekoniecznie załatwia nam rynkowość innych warunków transakcji, w tym właśnie terminu spłaty spłaty odsetek.

A co z sytuacją, w której udzieliliśmy jakiegoś takiego finansowania i nie zadbaliśmy o odpowiednie postanowienie w spółce, a teraz chcielibyśmy tak jakby wstecznie skorzystać z takiego uproszczenia? Czy to w ogóle jest jakaś opcja?

To znowu pytanie jest bardzo zasadne, bo jakby wiadomo, że po bożemu, to my powinniśmy mieć, zanim pójdzie ten przelew na konto tej spółki powiązanej, to my powinniśmy mieć umowę, powinniśmy mieć ustalone warunki, wszystko. Natomiast umówmy się, że życie jest dużo bardziej bogate, więc niestety rzeczywiście często jest tak niestety, że strony pominęły ten aspekt ustalenia wartości wynagrodzenia, bo finansowanie było potrzebne już na tu i teraz. To oczywiście nie musi się objawić po latach, ale to nawet sytuacja, kiedy po miesiącu tak naprawdę my nie wiemy jak to powinno być. I teraz pytanie co z tym zrobić? Wprowadzenie wstecznie takiego mechanizmu z obwieszczenia – powiedziałbym, że jest obarczone dość dużym ryzykiem. I tutaj widziałbym przestrzeń do tego, żeby organ kwestionował taki mechanizm. Aczkolwiek być może gdyby udało się obronić, że mimo wszystko transakcja pod kątem pozostałych elementów, chociażby terminów płatności, kapitału, odsetek, spełniała warunki, to jakby dać pewną elastyczność do zastosowania tego.

Nie jest mi znana żadna praktyka organów podatkowych w tym względzie. Natomiast to, co na pewno bym zalecał, to robić to uprzednio, niż następczo. Niestety mogłoby się tak okazać, że jeśli my sobie tak wprowadzamy wstecznie i organ to wykrywa, to nakazuje nam… Może nie tyle nakazuje, ale i tak dokonuje szacowania, pomijając ten safe harbour, i być może wychodzi na inny mechanizm wynagrodzenia, niż wynikający z tychże przepisów. Tu pewnie by warto powiedzieć jeszcze o tym, przed czym ten safe harbour nie chroni w zakresie pożyczek. To na pewno nie chroni przed recharakteryzacją transakcji.

Co masz na myśli? 

Recharakteryzacja jest taką bronią atomową organu podatkowego, w zakresie przepisów o cenach transferowych, która pozwala w pewnym uproszczeniu stwierdzić na papierze: „Podatniku, to ty zrealizowałeś transakcję taką i taką, ale generalnie na warunkach rynkowych to to powinna być zupełnie inna transakcja”. Obok tego mamy jeszcze takie narzędzie jak pominięcie transakcji, gdzie jakiś organ może powiedzieć, że w ogóle tej transakcji być nie powinno. Jest takie uprawnienie w przepisach o cenach transferowych. No i teraz safe harbour w zakresie pożyczek, ale w zakresie usług o niskiej wartości dodanej również, przed tym nie chroni.

Jakiś przykład?

Oczywiście. Wyobraźmy sobie, że mamy całą grupę kapitałową, która stawia sobie jakąś spółkę celową, takiego zupełnego golasa w cudzysłowie. Jakaś tam spółka z o.o., 5 tys. zł kapitału, która ma realizować jakieś przedsięwzięcie na przykład w branży deweloperskiej. To spółki celowe, jeśli gdzieś tam myślimy o spółkach celowych pod inwestycje, to chyba to jest najlepszy przykład. I teraz, żeby ta spółka inwestycję zrealizowała, to musi mieć zapewnione finansowanie. Załóżmy, że jest to finansowanie w grupie, bo grupa jest bogata, mamy jakąś spółkę, która centralnie zajmuje się rozdysponowaniem tych pieniędzy zarobionych na poziomie grupy. Ta spółka pożycza pieniądze do tej nowej spółki. I teraz tak – mogłoby się okazać, gdybyśmy zaczęli robić taką porządną analizę funkcjonalną, i porządny benchmark, że ta spółka w ogóle nie ma zdolności kredytowej. Bo jeśli ją potraktujemy tak jak zupełnie niezależny podmiot i wystawimy trochę poza nawias tej grupy, to okaże się, że to jest spółka bez historii, bez istotnego majątku, bez zabezpieczeń. I nagle ona na przykład ma otrzymać 2 mln pożyczki.

To możemy sobie zadać pytanie, czy bank w ogóle by finansował taką spółkę, która by tak powstała od zera? Pewnie nie. W związku z czym tutaj mogłoby się okazać, że jeśli my mamy taką sytuację i mamy taką pożyczkę, to choćbyśmy ułożyli tę transakcję na zasadzie safe harbour, to może przyjdzie organ i nam powie: „No nie, ta spółka w życiu by nie dostała finansowania, to może to powinien być wkład do spółki, a nie pożyczka”.

I nie mówimy tu w ogóle o temacie niedostatecznej kapitalizacji, czy tam odsetki mogą być kosztem czy nie. Tylko mówimy o czymś grubszym, że w ogóle jakby ta transakcja byłaby inaczej potraktowana. No tak, bo zasady safe harbour mówią o uproszczeniach w zakresie warunków transakcji. Jakby taka rzecz – jakby to powiedzieć – mniejsza, bardziej detaliczna, szczegółowa.

Taki wycinek właściwie całej problematyki tejże transakcji i warunków z nią związanych. Tak że o tym pamiętajmy. Wiadomo, że tak jak powiedziałem, to jest broń atomowa, ale przepisy są, mogą być stosowane.

No dobra, to spróbujmy podsumować. Żeby skorzystać z tego uproszczenia, umowa powinna być na czas określony – maksymalnie 5 lat.

Tak.

Widełki – na razie jest ten WIBOR 3M + pomiędzy 2, a 2,6%. Przynajmniej na moment nagrywania tego podcastu, bo ktoś będzie nas słuchał później…

Tak. I dodajmy od razu – przepraszam, że Ci wejdę w słowo – jak my układamy tę transakcję, a wychodzi nowe obwieszczenie, rok później na przykład, to nie znaczy, że musimy aktualizować, bo to tak jakby nasz mechanizm aktualizacji właśnie polega na tym, że przyjmujemy te wskaźniki aktualne na moment zawierania pożyczki.

To jest dobra informacja. Czyli jakby już dla danej pożyczki nie musimy tego śledzić.

Tak, dokładnie.

Wiadomo, że dla innych pożyczek w firmie już tak. Czyli mamy te widełki. Dbamy o to, żeby w ogóle sama transakcja była – nazwijmy to – realna w kontekście podmiotów niepowiązanych, że ona w ogóle mogłaby dojść do skutku. Tu mówisz o tej recharakteryzacji.

Tak.

Okej. Czy jeszcze jakieś warunki widzisz?

Tak. Jest jeszcze jeden warunek, o którym by trzeba powiedzieć. To jest warunek dotyczący łącznej kwoty zadłużenia z tytułu otrzymanych pożyczek, bądź wartości takiego finansowania udzielonego na rzecz innych podmiotów. Ta wartość nie może przekroczyć po jednej lub drugiej stronie 20 mln zł.

Tego kapitału.

Tak, tego kapitału. I tu tak naprawdę ten warunek odnosimy do strony, która chce skorzystać z uproszczenia. Czyli to może być zarówno pożyczkobiorca, jak i pożyczkodawca.

Okej. Dobrze, to co, przechodzimy do usług czy…

Myślę, że jeszcze myślę, że jeszcze jedną rzecz warto powiedzieć. To nie wynika na wprost z przepisów, ale musimy mieć w głowie również to, że to akurat uproszczenie, bo nie kolejne, ale to uproszczenie może podlegać i podlega pod reżim przepisów o schematach podatkowych.

Miejmy nadzieję, temat niedługo nieaktualny. Zobaczymy.

Zobaczymy. Ale póki co, jeśli myślimy o tym safe harbour w zakresie pożyczek, to tu z tych objaśnień ministra finansów, w zakresie schematów podatkowych wynika, że stosowanie tegoż uproszczenia może podlegać pod rygory związane ze schematami podatkowymi. Dlaczego? Dlatego, że jak to minister finansów tłumaczy, pod te rygory nie podlegają uproszczenia typu safe harbour, które wynikają z regulacji OECD. Akurat te uproszczenia w zakresie finansowania nie wynikają. Te w zakresie usług o niskiej wartości dodanej tak, dlatego przy tym kolejnym temacie akurat ten aspekt będzie nieaktualny. Tak że tu pamiętajmy, jeśli oczywiście są spełnione, bo to tak jakby nie wystarczy samo safe harbour. Tam jest cały szereg innych warunków, żeby różne może nie obostrzenia, ale obowiązki w zakresie schematów podatkowych weszły, to jeśli one są spełnione, to być może będzie to wymagać jakiegoś rodzaju raportowania.

Okej. No dobra, to teraz usługi o niskiej wartości. Co to w ogóle jest?

Co to w ogóle jest?

I jak mogę z tego skorzystać?

O ile to safe harbour w zakresie pożyczek to jest nowość związana z nowymi przepisami, o tyle pewne uproszczenia w zakresie tych usług o niskiej wartości dodanej, istniały jeszcze przed zmianą przepisów. Wtedy były to usługi wskazane, były uproszczenia innego rodzaju. Może szkoda czasu, żeby o tym opowiadać, ale to nie jest zupełna nowość. Natomiast na gruncie obecnie obowiązujących przepisów, tak jakby sam schemat uproszczenia jest ten sam, co przy pożyczkach. Czyli domniemanie rynkowości czy zwolnienie z obowiązku dokumentacyjnego, jeśli takowy by się pojawił. Filozofia objęcia usług o niskiej wartości dodanej, jest takim uproszczeniem, żeby nie budować jakichś wielkich obciążeń takich administracyjnych, kosztowych, po stronie przedsiębiorcy, który realizuje czy nabywa takie usługi, bo to dotyczy tak naprawdę takich świadczeń backupowych. I to właśnie tym są te usługi o niskiej wartości dodanej, czyli pewnymi świadczeniami, które wspomagają taką bieżącą działalność przedsiębiorcy. Są co prawda niezbędne do jej prowadzenia, ale nie generują istotnego ryzyka gospodarczego, są łatwo dostępne. Powiedziałbym proste usługi. Chociaż jak spojrzymy na katalog tych usług, to różne usługi w zakresie chociażby usług podatkowych, to również mogą być traktowane jako usługi…

Proste, ale niekoniecznie niskocenne, to może być duża wartość kwotowa.

Może być duża wartość kwotowa, chociaż tu…

Też jest ograniczenie.

Musimy być ostrożni jeśli chodzi o ten aspekt. I teraz, czym są usługi o niskiej wartości dodanej? To jak typowy prawnik, powiedziałbym – one są tym, na co wskazuje załącznik nr 6 do ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych i analogiczny załącznik do…

Ale Ty nie jesteś typowym prawnikiem, więc nam powiesz.

Pokrótce. Więc jest tam kilka kategorii usług, których właśnie wspólną cechą jest ta pewna prostota i charakter wspomagający. To są usługi IT, to są usługi księgowe, to są usługi administracyjne. Wreszcie usługi zarządzania płynnością finansową, usługi w zakresie podatków, usługi HR. Widzimy tak naprawdę opisowo.

One są wskazane opisowo? 

One są wskazane przykładowo. Nie przez PKD. Są wskazane przykładowo z taką dodatkową klauzulką na zasadzie „oraz usługi podobne”. I co to oznacza? To oznacza, że teoretycznie katalog nie jest ani zamknięty, ale też nie powiedziałbym…

Trochę zamknięty, trochę otwarty.

Trochę otwarty, bo to nie jest tak, że nagle my możemy sobie wrzucić tam nie wiadomo co, bo to dalej gdzieś tam musi się mieścić w tej filozofii właśnie tej niskiej wartości dodanej.

Takie kryterium, taka dyrektywa interpretacyjna. Usługi IT to nie, że napiszemy teraz kluczową aplikację dla drugiej firmy.

Dokładnie. To jakiś taki software development, to już by było chyba pójście… Nawet nie chyba, to by było po prostu pójście za daleko. Tak że ja też bym powiedział coś takiego, że bądźmy ostrożni w dorzucaniu sobie tych usług do tego worka – tych, które nie są tam wymienione. Bo znowu patrzmy na ten safe harbour, jako na pewnego rodzaju zwolnienia. Czyli jak przyjdzie co do czego, to organ podatkowy może chcieć na to patrzeć w sposób taki zawężający. I co więcej, taka wykładnia może się obronić również w przypadku sporu sądowego. Czyli raczej podchodźmy do tego konserwatywnie. I teraz tak – mamy ten katalog usług, który jest tam wymieniony. Mamy również pewne warunki dodatkowe, które muszą być spełnione, żeby móc sobie z tego uproszczenia skorzystać. Pierwszym takim warunkiem, o którym warto powiedzieć, jest to, że podmiot, który takie usługi nabywa, musi dysponować kalkulacją kosztów. Tym cost pool’em tak naprawdę, który usługodawca przyjmuje sobie do tego, żeby wyznaczyć wynagrodzenie na tej transakcji.

Dlaczego? Dlatego, że to uproszczenie stosujemy w przypadku mechanizmu wyznaczania wynagrodzenia, który polega na określeniu bazy kosztów oraz odpowiedniego narzutu. Ten narzut wynosi 5%. Przy czym w zależności od tego, od której strony to uproszczenie stosujemy, to może być minimum albo maksimum 5%. Bo od strony tego, który nabywa te usługi, to jest maksimum 5%. Czyli jeśli narzut jest niższy, to ten usługobiorca dalej może korzystać z tego uproszczenia. Od strony usługodawcy to jest minimum 5%.

Czyli tak naprawdę…

Jeśli chcemy stosować to uproszczenie dla obydwu stron transakcji, to musi być to 5%.

Czyli inaczej, niż w pożyczkach, gdzie w sumie są widełki.

Są widełki, chociaż też określone od strony pożyczkodawcy czy pożyczkobiorcy. Natomiast umówmy się, że w praktyce najczęściej po prostu jeśli ktoś już chce korzystać z tego uproszczenia, to robi to sztywne 5%.

Okej, ale musimy policzyć te koszty.

Tak. Musimy policzyć te koszty, dlatego że to ma być narzut na kosztach. Narzut, nie marża.

Okej, ale w sumie przy pożyczce w pewnym sensie też musimy policzyć koszty, jeśli uznamy, że tymi kosztami… Jakby też od czegoś liczymy, od kapitału akurat.

No tak, tylko że w pożyczce to jest prosto, bo mamy kapitał. Natomiast tutaj, jeśli chodzi o te koszty, to może być troszkę bardziej skomplikowane.

Chodzi mi tylko, że metodologia, jakby zamysł jest podobny.

Tak, tak, więc tę daleką dygresję zrobiliśmy wychodząc od tego, że ten usługobiorca musi dysponować tak naprawdę tym zestawieniem kosztów, którymi usługodawca go obciąża. To jest bardzo ważne, bo widzimy na rynku takie transakcje, gdzie ktoś tam sobie chce wdrożyć safe harbour, a my pytamy: „No dobrze, to nam pokaż tę bazę kosztów”.

Tak. I nie ma tej bazy.

I nie ma. Albo ktoś tam gdzieś ma w głowie i sobie liczy w jakimś swoim Excelu i tylko z tego faktura jest stworzona. To jest problem, bo jak urzędnik przychodzi na kontrolę, on może nie mieć pojęcia o aspekcie ekonomicznym transakcji, ale jak spojrzy sobie w przepis i zrobi checklistę, co ma być, żeby ten safe harbour zastosować, to nagle się okazuje, że nie ma jednego tam z kluczowych elementów, czyli to musi być. Dalej trzeba też patrzeć na tę bazę kosztów też tak pod kątem takim materialno-prawnym. Co prawda przepis o tym nie mówi, ale przyjąć trzeba, że to nie mogą być koszty jakieś jakby wymyślone, to muszą być koszty właściwe dla tej usługi.

Czyli wszystkie… Zwykle jeśli mamy usługi księgowe czy HR, to pewnie jakieś koszty wynagrodzenia pracowników zaangażowane w świadczenie tej usługi. Może jakieś koszty licencji np. na jakiś program księgowy, który nam to rozlicza, czy jakiś program HR – tego typu rzeczy. I czasem widać, na przykład tam są, pojawiają się koszty jakiegoś dyrektora czy na przykład jakiejś osoby, która zajmuje się czymś bardziej strategicznym, niż tylko taki zwykły backup. I to może być na przykład sygnał, że coś jest nie tak z tymi usługami.

Że one już nie są o niskiej wartości.

Dokładnie tak. To na papierze wygląda, że to są na przykład jakieś usługi zarządzania płynnością, a tu nagle się pojawia dyrektor finansowy, który zaczyna być może nam podejmować jakieś kluczowe decyzje. Więc tutaj też trzeba uważać. Ta baza kosztów musi współgrać niejako z charakterem tej usługi i to wszystko musi się wpisywać właśnie w tę niską wartość dodaną. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz – i to też wynika z przepisu – musi usługobiorca dysponować kluczami alokacji, które usługodawca stosuje. Bo zobaczmy, oczywiście jeśli my mamy prostą sytuację, mamy jedną spółkę, która świadczy usługę, jedną spółkę, która kupuje taką usługę, to właściwie tu zakładając, że ta spółka, która sprzedaje tę usługę, nie wykonuje na swoje własne potrzeby tej usługi, to tu jakieś klucze alokacji nie są niezbędne. Ale jeśli mamy taką typową centralę jakichś usług wspólnych, które są rozdzielane po poszczególnych…

Dział księgowy, który ma różne spółki…

Dokładnie. Spółki córki, spółki siostry i tak dalej, na całą grupę – to tu już ta alokacja jest niezbędna, żebyśmy my wiedzieli, kogo ile obciążyć za tę usługę centralnie wykonaną. Więc te klucze alokacji muszą być opisane, muszą być znane usługobiorcy. I co najważniejsze – muszą być zgodne z zasadą ceny rynkowej. Muszą odpowiadać tak naprawdę charakterowi tej usługi. Na przykład, jeśli mamy jakąś usługę IT, to być może naturalnym kluczem alokacji będzie liczba komputerów. Może to być jakaś liczba licencji, korzystania z jakiegoś danego programu. W przypadku usług HR-owych to może być liczba liczba zatrudnionych pracowników. W przypadku usług księgowych może wartość przychodów albo obrotu. A może jednak te usługi księgowe powinny być alokowane według np. liczby faktur zakupowych, dokumentów wprowadzanych. Tak że ja tu nie chcę rozstrzygać, bo to zależy od case’u. Natomiast trzeba mieć oczywiście w głowie to, że to musi być opisane i musi być odpowiednio.

Czyli trochę tak, jakby podmiot niepowiązany kupował czy sprzedawał taką usługę – to na jakiej bazie kalkulowałby wynagrodzenie.

Dokładnie tak. I to jest bardzo ważne, żeby to było. Może się okazać, że to trzeba aktualizować co jakiś czas, bo zmienia się charakter tej usługi. Fajnie, jeśli to gdzieś jest opisane, w jakiejś takiej wewnętrznej dokumentacji między tymi podmiotami powiązanymi i ktoś tego pilnuje. Powiedzieliśmy sobie, że to mają być takie usługi wspomagające. Czyli tak naprawdę to nie może być taki przedmiot działalności usługodawcy. Czyli też nie może być tak, że mamy firmę, która świadczy jakieś usługi podatkowe. I na zewnątrz, i również przy okazji świadczy dla spółek z grupy – to będziemy mieć niespełniony warunek formalny stosowania tegoż uproszczenia. Tutaj mamy również odwołanie się do pewnych wartości. Mianowicie przepis mówi, że wartość usług świadczonych przez usługodawcę na rzecz podmiotów niepowiązanych, nie przekracza 2% wartości usług świadczonych na rzecz podmiotów powiązanych i niepowiązanych. To też trochę jest związane tak naprawdę z tym, że to nie jest ten core działalności. Czyli to tak naprawdę jest gdzieś tam…

Czyli tu już nie ma ograniczeń kwotowych.

Nie. Jako tako kwotowych ograniczeń nie ma. Są takie ograniczenia, które powiedziałbym, ściśle wpisują się w to, że to właśnie ma być taki backup i wsparcie tylko podmiotu powiązanego.

Okej. Czy tu jeszcze na coś powinniśmy zwrócić uwagę? Coś jeszcze Ci przychodzi do głowy? Jeszcze jakieś zagrożenia?

Chyba nie. Tak naprawdę te warunki formalne, one wydają się niezbyt skomplikowane do spełnienia, ale paradoksalnie bardzo często jest tak, że tutaj tak jakby kuleje ten aspekt taki dokumentacyjny, posiadanie tego cost pool’a czy chociażby rozpisanych kluczy alokacji, a to musi być. Tak że chętnie spółki korzystają z tego uproszczenia, ale dość łatwo nad tym się potknąć.

Czyli ja zakładam, ale może nie powinienem zakładać, tylko zadam pytanie. W ramach naszej obsługi klienta, przy rozpracowywaniu tematu cen transferowych, tak powiem ogólnie – rozumiem, że będą takie sytuacje, w których zdecydowanie opłaci się skorzystanie z safe harbour, bo po prostu ogranicza koszty i ryzyko. Ale w pewnym momencie dochodzimy przy różnych wątpliwościach do warunków brzegowych takich, że mniejszym ryzykiem jest wejście w benchmarki i tak dalej, niż trzymanie się tego uproszczenia.

No tak, bo to konsekwencje mogą być daleko idące. Teraz, jeśli my u klienta analizujemy sobie ten temat czegoś, co klient sobie nazwał usługami o niskiej wartości dodanej, to musimy zrobić tak naprawdę audyt tych usług, bo często okazuje się, że na papierze coś nazywa się w jakiś sposób, a potem jak zaczyna się temat drążyć, to okazuje się, że właściwie to nie do końca jest to albo tam występuje jakiś taki wątek strategiczny, ktoś podejmuje decyzje obarczone dość dużym ryzykiem i nagle to przestaje przypominać te usługi o niskiej wartości dodanej. Więc trzeba dokładnie się temu przyjrzeć, zrobić taki quasi audyt tych usług. Wtedy może się okazać, że część zostaje w zakresie tych usług o niskiej wartości dodanej, część wychodzi poza to. To nie musi być wcale źle. Dlaczego? Dlatego, że też z perspektywy praktyki ministra finansów, z interpretacji ogólnej przede wszystkim, która dotyczy tego, czym jest transakcja kontrolowana, wynika to, że nie jest transakcją jednego rodzaju transakcja objęta safe harbour i transakcja poza tym safe harbour. Czyli jak mamy takie usługi, nazwijmy to, szeroko rozumiane usługi o niskiej wartości dodanej, z których część jest safe harbour, a część nie, to one nam się nie będą sumować tak jakby do tego progu dokumentacyjnego. Czyli może się okazać, że jak część wyjmiemy sobie z tego worka safe harbour…

To nawet lepiej.

Czy lepiej, to może nie szedłbym tak daleko, ale to nie jest tak, że nagle w ogóle jest katastrofa totalna, bo może się okazać, że rzeczywiście mamy część tych usług poza reżimem uproszczenia, ale na przykład nie mamy tego obowiązku dokumentacyjnego. Oczywiście, dalej musimy zapewnić, że jest zgodność z warunkami rynkowymi, więc być może trzeba się tam pochylić czy to było dobrze wyceniane, czy nie zmienić tego sposobu wyceny typu koszty + 5% narzutu. Może to powinno być 7, 10, 12 i tak dalej. Natomiast nie zawsze to oznacza, że nagle wpadamy w pełen obowiązek dokumentacyjny, ale to trzeba świadomie gdzieś tam przebadać i ustawić także na przyszłość, tak jak to ma chodzić.

Dobrze Mateuszu, to chyba mamy to. Dzięki wielkie za wyjaśnienie tematu, za spotkanie i jeżeli nasi słuchacze, widzowie, będą mieli pytania, zapraszamy do zostawienia ich w komentarzu. Na pewno chętnie się do nich odniesiesz. No i co? Dzięki! Do zobaczenia w kolejnym odcinku!

Do zobaczenia!

Cześć!


Klub DDP

Jeśli zajmujesz się zawodowo podatkami – w szczególności prowadzisz biuro rachunkowe, jesteś doradcą podatkowym lub radcą prawnym bądź adwokatem – dołącz do Klubu Dzień Dobry Podatki.

Klub to abonament na comiesięczne szkolenia „Dzień Dobry Podatki” oraz forum dyskusyjne, na którym codziennie wspieramy się w pracy z podatkami. 

Sprawdź więcej szczegółów TUTAJ.


 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x