Spółka komandytowo-akcyjna to piękna ilustracja podatkowego rollercoastera, jakim jeździmy od lat w Polsce.
Najpierw – spółka „teoretyczna”, znana tylko studentom z wykładów prawa spółek. Później – droga do krajowego raju podatkowego. Po krótkim okresie świetności znów lata zapomnienia. Po Polskim Ładzie – zryw popularności i znów cięgi od ustawodawcy.
Jak to jest z SKA: czy ta forma prowadzenia biznesu może mieć jeszcze sens w 2023 roku? Jeśli tak, to dla kogo, w jakich sytuacjach może być optymalnym wyborem dla przedsiębiorcy?
Czy jeśli – na fali popularności „spółki-celebrytki” przekształciłeś swoją firmę w SKA, to teraz, po oskładkowaniu komplementariuszy powinieneś z niej uciekać, czy nie ma to sensu?
O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku Podcastu.
Aby obejrzeć film kliknij miniaturkę poniżej, aby odsłuchać podcast – możesz skorzystać z poniższego odtwarzacza bądź uruchomić nagranie w ulubionej aplikacji podcastowej.
Nie zapomnij również zasubskrybować mojego kanału i dodać podcast do obserwowanych w aplikacji podcastowej.
Jeśli nagranie Ci się podobało – zostaw komentarz. Czekam również na Twoje pytania!
Jeśli chcesz zlecić nam ustalenie, w jaki sposób optymalnie przekształcić Twoją firmę lub zlecić nam kompleksowo przeprowadzenie całego procesu – skontaktuj się z nami, wypełniając krótki formularz kontaktowy.
Czym jest SKA – przypomnienie
Na początek krótkie wprowadzenie, krótkie przypomnienie: spółka komandytowo-akcyjna jako spółka prawa handlowego to taka spółka hybrydowa, trochę jak spółka jawna, trochę jak spółka akcyjna, czyli ma elementy osobowe i elementy kapitałowe. To spółka, w której mamy dwie grupy wspólników, po pierwsze akcjonariuszy, po drugie komplementariuszy. Akcjonariusze to tacy trochę inwestorzy pasywni, tzn. oni nie prowadzą spraw spółki, ale z drugiej strony nie ponoszą odpowiedzialności za zobowiązania SKA. Komplementariusze z kolei prowadzą sprawy spółki i ponoszą całym swoim majątkiem odpowiedzialność za jej zobowiązania, trochę tak jak wspólnicy spółki jawnej czy komplementariusze w spółkach komandytowych.
Spółka komandytowo-akcyjna jest podatnikiem CIT, płaci od swoich dochodów 9-procentowy albo 19-procentowy podatek, podobnie jak spółka komandytowa, spółka z o.o. czy spółka akcyjna. Wypłata zysków ze spółki komandytowo-akcyjnej na rzecz wspólników, czyli na rzecz akcjonariuszy czy komplementariuszy, jest opodatkowana drugi raz 19-procentowym podatkiem dochodowym od osób fizycznych, analogicznie do tego, co mamy w spółce komandytowej, spółce z o.o. czy spółce akcyjnej. Wspólnicy nie płacą daniny solidarnościowej i to jest przewaga spółki komandytowo-akcyjnej, zresztą podobnie jak w przypadku spółki komandytowej, spółki z o.o., spółki akcyjnej w stosunku do JDG, spółek cywilnych, spółek jawnych czy spółek partnerskich.
Począwszy od 1 stycznia 2023 roku wspólnicy spółki komandytowo-akcyjnej, a żeby być dokładnym – komplementariusze tej spółki – płacą pełne składki na ZUS oraz składkę zdrowotną. Powiedzmy tylko, że ta składka zdrowotna ma, podobnie jak w przypadku spółki komandytowej, charakter zryczałtowany, tzn. jest to stała kwota niezależna od wysokości dochodów spółki czy od dochodów, zysków wypłaconych na rzecz komplementariusza.
W 2023 roku jest to 626,93 zł miesięcznie.
Estoński CIT i eliminacja podwójnego opodatkowania
Powiedzmy jeszcze, że spółka komandytowo-akcyjna, podobnie jak spółka komandytowa, spółka z o.o. czy spółka akcyjna, może korzystać z estońskiego CIT. I teraz to, co jest charakterystyczne i bardzo korzystne dla spółki komandytowo-akcyjnej, co zresztą występuje również w spółce komandytowej, to możliwość odliczenia przez komplementariusza podatku zapłaconego przez spółkę komandytowo-akcyjną, czyli podatku CIT, od podatku płaconego przez tę osobę, przez komplementariusza z tytułu wypłat zysków.
Krótko mówiąc, spółka komandytowo-akcyjna zarabia pieniądze, płaci podatek dochodowy na swoim poziomie. Następnie te pieniądze są wypłacane komplementariuszowi, który powinien zapłacić swoje 19 proc., to podwójne opodatkowanie, o którym mówiłem. Mechanizm odliczenia eliminuje to podwójne opodatkowanie, dlatego że podatek zapłacony wcześniej przez spółkę komandytowo-akcyjną pomniejsza 19-procentowy podatek płacony przez komplementariusza z tytułu wypłaty zysków. Oczywiście mówimy o podatku CIT spółki komandytowo-akcyjnej, który proporcjonalnie przypada na udział w zyskach komplementariusza.
Przykład
Skoro mówimy, że w spółce komandytowo-akcyjnej są dwie grupy wspólników, to będziemy mieć jeszcze akcjonariusza, który ma jakiś swój udział w zysku. Pokażmy to może na przykładzie. Wyobraźmy sobie spółkę komandytowo-akcyjną, w której komplementariusz ma 99-procentowy, a akcjonariusz jednoprocentowy udział w zyskach. Spółka osiągnęła dochód w wysokości 100 tys. zł. Jest małym podatnikiem, w związku z tym płaci 9-procentowy podatek CIT – 9 tys. zł, w spółce zostaje zatem 91 tys. złotych. Z tych dziewięciu tysięcy złotych 8910 przypada na komplementariusza – przypominam, że komplementariusz ma 99 procent udziałów w zyskach. Wypłacamy zatem te 91 tys. zł i z tego z kolei 90 090 zł przypada na naszego komplementariusza.
Teraz pytanie: jakie podatki tutaj płacimy? 19 proc. z tej kwoty, czyli 17 117 zł, ale pomniejszamy ten 19-procentowy podatek o podatek zapłacony przez spółkę komandytowo-akcyjną w kwocie przypadającej na komplementariusza. Odliczamy zatem 8910 zł i otrzymujemy kwotę 8207 zł podatku, który płaci komplementariusz. Do tego mamy akcjonariusza, który otrzymuje swoją dolę, swój 1 proc., czyli w tym przypadku 910 zł. Z tego płaci 19-procentowy podatek, już bez żadnych odliczeń, czyli 173 zł.
Podsumujmy, jakie mamy tutaj obciążenia podatkowe: 9000 zł CIT zapłacone przez spółkę, 8207 zł zapłacone przez komplementariusza, 173 zł zapłacone przez akcjonariusza, czyli razem 17 380 zł. Jeśli zestawimy to z dochodem 100 tys. zł spółki wypracowanym przez spółkę, mamy łączne obciążenie podatkowe na poziomie 17,38 proc., oczywiście w tym konkretnym przypadku. Jak widać, ten procent zależy oczywiście od tego, ile zysku jest wypłacane, ale jeżeli jest wypłacany cały zysk, to zależy od proporcji udziału w zyskach pomiędzy komplementariuszem a akcjonariuszem.
Gdzie jest haczyk?
Świetnie, wygląda to bardzo dobrze. Te 17,38 procent to jest rzeczywiście mniej niż 19 proc. podatku liniowego od JDG, spółki cywilnej, jawnej czy partnerskiej. Składka zdrowotna jest zryczałtowana na poziomie ok. 600 złotych miesięcznie, co przy odpowiednim poziomie dochodów procentowo da przecież często mniej niż 4,9 proc. składki zdrowotnej na podatku liniowym. Nie ma też daniny solidarnościowej.
Są jednak dwie kwestie. Po pierwsze ten sam mechanizm mamy w spółce komandytowej. Po drugie jest czy może być problem ze stosowaniem tego mechanizmu odliczenia, o którym mówiłem, który daje brak podwójnego opodatkowania i korzystne skutki podatkowe w trakcie roku podatkowego. Krótko mówiąc organy podatkowe uważają, że w trakcie roku podatkowego wspólnik komplementariusz, który otrzymuje wypłatę zysku ze spółki komandytowo-akcyjnej czy komandytowej, płaci 19 proc. podatku (spółka pobiera ten podatek) i nie można tego podatku pomniejszyć o zaliczki, jakie spółka komandytowa czy spółka komandytowo-akcyjna płaci na podatek dochodowy.
Sądy się z tym nie zgadzają. Ja też mam inne zdanie na ten temat niż organy podatkowe, zostawiam tę argumentację w tej chwili na boku. No ale jest, jak jest. Jeśli chcesz być bezpieczny, to nie wypłacasz zysku w trakcie roku, więc trzeba mieć to na względzie, że takie rozwiązanie jest dla osób, które nie potrzebują na bieżąco wypłat ze spółki komandytowo-akcyjnej czy komandytowej, przynajmniej w formie wypłaty zysków. Albo: wypłacasz i ryzykujesz spór z organem podatkowym. Albo: wypłacasz, nie ryzykujesz sporu, czyli nie odliczasz po prostu tego podatku, gromadzi się zatem u ciebie nadpłata, o którą możesz wystąpić po zakończeniu roku podatkowego.
Z dyskusji na Forum Klubu Dzień Dobry Podatki, którą ostatnio przeprowadzaliśmy, wynika, że w praktyce z tym odliczeniem, z tym zwrotem nadpłaty też nie jest tak prosto. Organy podatkowe żądają wielu dokumentów, procedura potrafi trochę trwać i być dość złożona. Trzeba więc wziąć to pod uwagę i przyjąć niejako z dobrodziejstwem inwentarza problemy z wypłatą zysku na bieżąco co miesiąc czy w jakichś tam okresach krótszych niż rok.
I jeszcze jedno zastrzeżenie: żeby skorzystać w pełni z tego odliczenia CIT, zysk powinien być wypłacony w przeciągu pięciu lat, co może być problematyczne w spółkach, które część zysku reinwestują. Po prostu w pewnym momencie to odliczenie może przepaść.
SKA a spółka komandytowa i spółka z o.o. – co się bardziej opłaca?
Zestawmy teraz spółkę komandytowo-akcyjną ze spółką komandytową i ze spółką z o.o., bo wydaje się, że to są takie trzy konkurencyjne opcje dla różnego rodzaju przedsiębiorców działających w różnych formach.
Spółka komandytowo-akcyjna generalnie będzie opłacalna w wariancie, o którym mówiłem, czyli z wykorzystaniem tego odliczenia wtedy, kiedy komplementariuszem jest właściciel czy właściciele, tzn. osoby, które mają dominujący i to taki dominujący w wysokości 99 proc. udział w zyskach w stosunku do akcjonariusza. Wtedy możemy w pełni czy w prawie pełni skorzystać z mechanizmu odliczenia. Jeżeli jako właściciel jestem komplementariuszem, to oczywiście ponoszę pełną odpowiedzialność za zobowiązania spółki, podobnie zresztą jak w spółce komandytowej w wariancie – jak my to mówimy – odwróconym.
Jeżeli zatem zależy ci na bezpieczeństwie osobistym prywatnego majątku, to takie rozwiązanie nie jest dla ciebie – ani spółka komandytowa odwrócona, ani spółka komandytowo-akcyjna w tym wariancie. Wybierz raczej spółkę komandytową czy SKA w zwykłym tradycyjnym ujęciu, czyli kiedy jesteś komandytariuszem czy akcjonariuszem, a komplementariuszem jest spółka z o.o., ale lepiej, bo prościej wybrać wtedy spółkę z o.o. jako podstawową formę prowadzenia biznesu.
Minusy SKA
Spółka komandytowo-akcyjna wymaga dość sporego kapitału zakładowego w wysokości 50 tys. zł. Przypomnę, że spółka z o.o. to obecnie tylko 5 tys. złotych. Spółka komandytowa – przyjęło się te kilkaset złotych, 500 złotych. W zasadzie przepisy tego nie regulują, mogłaby być nawet złotówka, więc to jest jakaś tam różnica na start.
SKA musi prowadzić rejestr akcjonariuszy. To może być kilkadziesiąt – kilkaset złotych miesięcznie, w zależności od wyboru oferty. Powinna prowadzić specjalną stronę WWW przeznaczoną do kontaktu z akcjonariuszami – to wymóg, którego nie ma przy SK czy spółce z o.o. Jeżeli chcesz zamknąć spółkę komandytowo-akcyjną, to nie można tego zrobić tak prosto jak w przypadku spółki komandytowej, czyli po prostu rozwiązać, tu wymagana jest pełna procedura likwidacyjna.
Prowadzenie tej spółki jest nieco bardziej kosztowne ze względu na większą liczbę czynności notarialnych. Przykładowo walne zgromadzenie akcjonariuszy, które zatwierdza sprawozdanie finansowe, musi być dokumentowane w formie aktu notarialnego, więc to też jest jakiś dodatkowy koszt. Zdarza się, że usługi księgowe czy usługi prawne potrafią więcej kosztować. Ze względu na jednak mniejszą popularność tej spółki na rynku dochodzą do mnie sygnały o tym, że kredytowanie, finansowanie spółki komandytowo-akcyjnej może być nieco utrudnione, znowu ze względu na pewną egzotykę. Również się z tym spotkałem i dyskutowaliśmy o tym w klubie Dzień Dobry Podatki, że nawet założenie rachunku bankowego w niektórych bankach może być bardziej problematyczne w przypadku SKA.
Czy organy podatkowe mogą zakwestionować przekształcenie w SKA?
Odpowiedzmy sobie na ważne pytanie: czy przekształcenie w spółkę komandytowo-akcyjną może być zakwestionowane przez organy podatkowe na podstawie ogólnej klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania?
W typowej sytuacji, kiedy mam np. spółkę jawną i się po prostu przekształcam, moim zdaniem absolutnie nie. Nie są spełnione przesłanki zastosowania klauzuli, w szczególności przesłanka sprzeczności, co zresztą potwierdza niedawna opinia zabezpieczająca wydana przez szefa KAS.
Jeżeli zresztą mówimy o motywach przekształcenia się w spółkę komandytowo-akcyjną, to głównie chodzi o uniknięcie składki zdrowotnej proporcjonalnej do dochodu, ewentualnie uniknięcie daniny solidarnościowej. I tak: składka zdrowotna nie jest podatkiem, w związku z tym tu absolutnie nie ma mowy o klauzuli GAAR. A danina solidarnościowa, jeżeli popatrzeć na jej istotę, być może byłaby zbliżona do podatków, ale formalnie podatkiem nie jest, w związku z tym klauzula GAAR nie może mieć do niej zastosowania. O tym również dyskutowaliśmy na Klubie DDP i tu pozdrowienia dla Adama Bartosiewicza, który podniósł tę kwestię.
Zwracam jeszcze uwagę, że w spółce komandytowo-akcyjnej, zresztą podobnie jak w spółce komandytowej, nasz komplementariusz może uzyskać ciekawą korzyść podatkową wynikającą z możliwości otrzymywania ze spółki wynagrodzenia za prowadzenie spraw spółki. To wynagrodzenie wchodzi do skali podatkowej, więc możemy tutaj skorzystać z kwoty wolnej od podatku i 12-procentowej stawki do 120 tys. zł dochodu. Co ciekawsze, od tego rodzaju wynagrodzenia nie ma składek – nie ma składki ZUS, nie ma składki zdrowotnej, więc to może być ciekawe uzupełnienie wypłat zysku ze spółki komandytowo-akcyjnej. Być może będzie to dla niektórych rozwiązanie problemu, o którym mówiłem (z odliczeniem CIT od podatku od wypłat zysków w ciągu roku), bo mamy te 120 tys. rocznie na życie, jeśli mogę tak powiedzieć, a zasadniczą część zysku wypłacamy sobie po zakończeniu roku podatkowego.
Kiedy SKA będzie dobrym wyborem?
Wymieniliśmy już trochę wad SKA, to powiedzmy, gdzie są jej zalety, to znaczy w jakich sytuacjach spółka komandytowo-akcyjna pokazuje pazury. I to jest trochę odpowiedź na to, czy dla kogoś jeszcze spółka komandytowa-akcyjna w 2023 roku może mieć sens.
Powiedziałbym o dwóch takich przypadkach.
Po pierwsze będzie to sytuacja, kiedy mamy obok komplementariuszy wielu akcjonariuszy, np. inwestorów pasywnych w dane przedsięwzięcie biznesowe prowadzone przez spółkę komandytowo-akcyjną. Akcjonariusze nie płacą bowiem ZUS, nie płacą składki zdrowotnej, podczas gdy komandytariusze, czyli co do charakteru zaangażowania w spółkę i odpowiedzialności można powiedzieć „odpowiednicy” – wspólnicy, którzy są odpowiednikami akcjonariuszy ze spółki komandytowo-akcyjnej w spółce komandytowej, płacą składki na ZUS i płacą składkę zdrowotną.
Drugi przypadek to jest sytuacja, w której nasz właściciel biznesu, np. prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, po wejściu w spółkę komandytowo-akcyjną chce być komplementariuszem, ale nie ma innych wspólników. A powiedzieliśmy, że obok komplementariuszy potrzebujemy także drugiej grupy wspólników, podobnie jest w spółce komandytowej. I teraz, jeżeli wchodzę w spółkę komandytową, jestem komplementariuszem, to potrzebuję kogoś, kto jest komandytariuszem. Może to być jakaś spółka z o.o., którą założę i która stanie się komandytariuszem. Jeżeli nie chcę wchodzić w dodatkowe struktury, w dodatkowe koszty, to muszę kogoś zaangażować, kogoś z rodziny czy kogoś zaufanego – i to jest dodatkowy kłopot.
W przypadku spółki komandytowo-akcyjnej akcjonariusz i komplementariusz to może być moim zdaniem jedna i ta sama osoba, co bardzo upraszcza sprawę i obniża też koszty. Jeżeli zaangażujemy inną osobę w spółce komandytowej, , to ta osoba będzie płacić swoje składki na ZUS i swoją składkę zdrowotną. W przypadku spółki komandytowo-akcyjnej tego nie ma.
Czy SKA może być spółką jednoosobową?
Co ciekawe, są pewne kontrowersje związane z tym, czy spółka komandytowo-akcyjna może być jednoosobową spółką. Popatrzmy na argumenty, które podnoszą przeciwnicy takiego rozwiązania – od razu powiem, że moim zdaniem są one nieprzekonywające.
Art. 125 k.s.h.: SKA to spółka, w której wobec wierzycieli za zobowiązania spółki co najmniej jeden wspólnik odpowiada bez ograniczenia (komplementariusz), a co najmniej jeden wspólnik jest akcjonariuszem.
Artykuł 125 k.s.h. mówi o tym, czym jest spółka komandytowo-akcyjna i wymienia dwie grupy wspólników. Mówi o tym, że muszą tam być komplementariusze i akcjonariusze. Nie wynika natomiast z tego przepisu, przynajmniej moim zdaniem, jakiś nakaz, żeby to były różne osoby, różne jednostki, różne podmioty. Niektórzy krytycy jednoosobowej spółki komandytowo-akcyjnej podnoszą, że następczo taka sytuacja jest możliwa – jeżeli mieliśmy dwoje wspólników, dwóch wspólników w spółce komandytowo-akcyjnej i z jakichś przyczyn jeden „odpadł”, to taka sytuacja jest OK.
Ale jeśli tak, to dlaczego nie dopuszczamy takiej sytuacji pierwotnie, od momentu założenia spółki? Jest to dla mnie niejasne. Mówi się o tym, że spółka komandytowo-akcyjna jest spółką osobową, a spółka osobowa polega na współpracy osób. A więc jeżeli mamy jedną osobę, to jaka to spółka? Ale powiedzieliśmy przecież, że spółka komandytowo-akcyjna to taka hybryda, połączenie spółki osobowej i spółki kapitałowej, więc w tym zakresie funkcjonowania tej spółki powiedziałbym, że ujawnia się element kapitałowy i trochę element inwestorski, i nie widziałbym tutaj żadnych przeszkód do tego, żeby to była jedna osoba. Natura spółki komandytowo-akcyjnej nie stoi na przeszkodzie, żeby to była po prostu jedna osoba.
To może być po prostu spółka, którą zakładam pod rodzący się biznes i dopiero po rozkręceniu tego biznesu czy po przygotowaniu tego biznesu mogę chcieć dołożyć do tej spółki akcjonariuszy, czyli moich inwestorów. Mogę chcieć zebrać kapitał, zebrać finansowanie na moje przedsięwzięcie biznesowe, ale startuję je samodzielnie, więc nie można mówić, że taka spółka jest bez sensu, a takie zdania się często pojawiają.
Mówi się także o tym – ten argument już zupełnie mnie nie przekonuje – że umowa spółki, którą podpisujemy rozpoczynając, zakładając spółkę komandytowo-akcyjną, zakłada jakieś dwie strony, skoro to jest umowa. Po pierwsze, nikt nie ma problemów z tym, że podpisujemy umowę spółki z o.o. i tam jest jedna osoba, jednoosobowa spółka z o.o., a po drugie akurat w przypadku spółki komandytowo-akcyjnej mamy do czynienia ze statutem. Pytanie, czy to przypadek, czy to tak miało być?
Tak czy owak, zakładając taką spółkę, czy przekształcając się z innej formy prowadzenia działalności, trzeba mieć na względzie pewne ryzyko, że sąd rejestrowy nie będzie chciał takiej spółki zarejestrować. Co również donoszą członkowie Klubu Dzień Dobry Podatki są takie sądy w Polsce, które mają z tym problem, więc trzeba wkalkulować sobie to ryzyko. Od razu widać, że założenie gołej spółki komandytowo-akcyjnej i dopiero później przygotowanie jej pod przejęcie biznesu będzie bezpieczniejsze niż przekształcenie np. spółki jawnej czy spółki cywilnej, bo w razie problemów mamy jeszcze jakieś pole manewru. Jeżeli przekształcamy spółkę cywilną, jawną i KRS nie chce tego wpisać, to problemów z wyprostowaniem tej sytuacji jest na pewno więcej.
Odliczenie CIT od całości wypłat?
Innym ciekawym problemem, charakterystycznym dla spółki komandytowo-akcyjnej jest pytanie o to, czy odliczenie CIT spółki komandytowo-akcyjnej od 19-procentowego podatku wspólników działa tylko u komplementariusza, czy może też u tego komplementariusza akcjonariusza. Chodzi mi o to, czy tylko w zakresie tych 99 proc., które podawałem w przykładzie, czy może, jeśli nasz akcjonariusz jest tą samą osobą, w zakresie tego jednego procenta też może skorzystać z odliczenia? Moim zdaniem tak – przepisy jednoznacznie tego nie zakazują. Mówią o tym, że przysługuje to komplementariuszowi, ale przecież nasz komplementariusz np. Jan Nowak, który jest jednocześnie akcjonariuszem, to jest ciągle ta sama osoba i ten sam podatnik, więc dlaczego nie mógłby skorzystać z odliczenia w stosunku do swojego jednego procenta?
Tym bardziej, że motywem, który zdaje się stać za tym, żeby to odliczenie było możliwe, jest niejako próba złagodzenia odpowiedzialności, którą ponosi komplementariusz. A przecież osoba, która jest jednocześnie komplementariuszem i akcjonariuszem, ponosi pełną odpowiedzialność za zobowiązania spółki. Nie można mieć pełniejszej niż pełną. To, że mam jako akcjonariusz jeden procent, 10 czy 50 proc., nie ma żadnego znaczenia. I tak będę ponosił stuprocentową odpowiedzialność, ponieważ jestem komplementariuszem i dla zakresu odpowiedzialności te rozdziały procentowe nie mają żadnego znaczenia. Moim zdaniem powinniśmy przyznać pełne odliczenie również w stosunku do kwoty, która przypada na udziały tej naszej osoby jako naszego komplementariusza i jako akcjonariusza spółki.
Sprawa nie jest jednak oczywista, stąd też jest z kolei oczywiste, że z podatkowego punktu widzenia warto, żeby komplementariusz miał maksymalny możliwy udział w zysku, a też nie zawsze będzie to możliwe. Są pewne ograniczenia, jak dużo udziału w zyskach możemy mieć i o tym sobie teraz powiemy.
Te wątpliwości, te ograniczenia wiążą się głównie z tym, że spółka komandytowo-akcyjna powinna mieć minimalny kapitał zakładowy, mówiliśmy o 50 tys. zł. Minimalny kapitał zakładowy to jest ten kapitał, który dzielimy na akcje, które są przyznawane akcjonariuszom. W związku z tym ten jeden procent udziału w zyskach musi odpowiadać tym 50 tys. zł. Jeżeli np. przekształcamy spółkę jawną, której majątek wynosi kilkaset tysięcy złotych, to z tych kilkuset tysięcy złotych alokujemy część tej wartości na pięćdziesięciotysięczny kapitał zakładowy i to odpowiednio będzie jakiś procent udziału w zyskach naszego akcjonariusza.
Są pewne wątpliwości, czy to nie powinna być większa kwota. Jeżeli przekształcamy np. spółkę jawną, spółkę komandytowo-akcyjną, to jak właściwie alokować wartość majątku, który ma jakąś wartość rynkową, ma jakąś wartość księgową, na kapitał zakładowy i na fundusz udziałowy komplementariusza? Nie ma tutaj jasnych wskazówek, poza tym, że musi być minimalny kapitał zakładowy w wysokości 50 tys. zł.
Niektórzy twierdzą, że kapitał podstawowy w spółce jawnej, który mógł być wyższy niż 50 tys. zł, powinien przekształcić się w kapitał akcyjny, w kapitał zakładowy, co powodowałoby w wielu przypadkach, że udział akcjonariusza będzie wyższy niż 1 procent, w zależności od tego, jaka to jest kwota. Nie ma to moim zdaniem uzasadnienia, nie znajdujemy uzasadnienia w przepisach. Jeżeli chcemy, moim zdaniem możemy ograniczyć się do tych 50 tys. zł. Z tymi zastrzeżeniami, że tutaj zdania mogą być podzielone.
Estoński CIT w SKA – czy warto?
Mówiłem o tym, że spółka komandytowo-akcyjna może być opodatkowana estońskim CIT. Pytanie, czy warto? Jeżeli generalnie wypłacasz cały zysk spółki, to nie warto, bo łączny podatek, jaki zapłacisz na estońskim CIT, to jest przy małej spółce 20 proc. – PIT i CIT – versus te 17 proc. z ułamkami. Na estońskim CIT nie skorzystasz z odliczenia dla komplementariusza, ono dotyczy innych przepisów, w związku z tym nie warto. Jeżeli zysk jest jednak reinwestowany, zatrzymywany w spółce, wtedy można to rozważyć i może mieć to sens.
Wnioski
Mam spółkę cywilną, spółkę jawną i myślę o przekształceniu. Jeżeli nie interesuje mnie zabezpieczenie prywatnego majątku, wtedy rozważam spółkę komandytową odwróconą bądź spółkę komandyto-akcyjną w wariancie odwróconym i może mieć to sens, w szczególności wtedy, kiedy wypłacam większość zysku albo cały zysk. Jeżeli mam JDG, to wtedy pamiętam o tym, że nie ma możliwości kodeksowego przekształcenia w spółkę komandytowo-akcyjną. Jeżeli więc nie wchodzi u mnie w grę aport czy założenie nowej spółki, tylko ze względu na różnego rodzaju ograniczenia muszę skorzystać z przekształcenia „kodeksowego”, jak to czasem mawiamy, wtedy muszę wykorzystać po drodze spółkę z o.o., czyli przejść drogę JDG – spółka z o.o. – spółka komandytowo-akcyjna.
Jeżeli nie wypłacam całego zysku – w tym momencie w szczególności myślę o estońskim CIT – to raczej przekształcam się po prostu w spółkę z o.o. A jeżeli mam spółkę komandytowo-akcyjną, założyłem ją, czy przekształciłem się w taką spółkę np. na fali popularności tej formy prowadzenia biznesu w 2022 roku, czy powinienem coś zrobić? Z reguły nic, jeżeli nie zależy mi na zabezpieczeniu prywatnego majątku i wypłacam całość, większość zysku, to po prostu będzie optymalna forma, szczególnie można myśleć o spółce komandytowej. A jeśli już się nauczyłem spółki komandytowo-akcyjnej i dobrze mi z tym, to nie ma sensu robić tutaj żadnych ruchów. Fakt zwiększenia obciążeń poprzez to, że płacimy ZUS i składkę zdrowotną, raczej nie sprawi, że będziemy teraz poszukiwać czy nie znajdziemy jakiejś innej, optymalnej czy lepszej formy prowadzenia działalności gospodarczej.
Jeżeli jednak część zysku zatrzymuję w spółce i jeżeli w szczególności zależy mi na bezpieczeństwie i kwalifikuję się pod estoński CIT, mogę pomyśleć albo o przekształceniu w spółkę z o.o. i wejściu w estoński CIT, albo o pozostaniu w formie SKA i wejściu w estoński CIT. Mogę również pomyśleć o roszadzie, czyli wprowadzeniu do spółki spółki z o.o., która stanie się komplementariuszem. Staję się wtedy akcjonariuszem – zabezpieczam swoje interesy, swój prywatny majątek i unikam przekształcenia, jakiegoś tam kolejnego ruchu w spółkę z o.o.
Jest więc tutaj kilka możliwych rozwiązań. Trzeba je jak zwykle dopasować indywidualnie do sytuacji danego przedsiębiorcy.
Dziękuję Panu bardzo za ten podcast. Jak zwykle kompetentnie i treściwie. Niewiarygodne, że można otrzymać taką porcję wiedzy praktycznej i to w przystępnej do przyswojenia formie za darmo. Prawo podatkowe już nie takie nudne! Z wdzięcznością, Kasia.
Dziękuję:) Pozdrowienia!