W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o postępowaniach restrukturyzacyjnych oraz o możliwościach, jakie procedury te dają podatnikowi w toku kontroli czy postępowań podatkowych.
Okazuje się, że ich wszczęcie może doprowadzić do skutecznego zawieszenia zabezpieczeń i np. uchylenia zajęcia rachunku bankowego.
Moim gościem jest Radomir Szaraniec: absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego (2004), doradca podatkowy od 2009 r., doradca restrukturyzacyjny od 2013 r.
Radomir kancelarię doradcy podatkowego prowadzi od 2009 r., od 2011 r. jest wiceprezesem spółki doradztwa podatkowego Kancelaria Podatkowa Małgorzata Szaraniec i Synowie sp. z o.o. W latach 2011-2013 był wiceprezesem MKS Cracovia SSA.
Od 2013 r. jako syndyk, nadzorca sądowy i zarządcą sądowy Radomir brał i bierze udział w ponad 100 postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych. Doradza zarówno w zakresie przygotowania wniosków o ogłoszenie upadłości, otwarcie postępowań restrukturyzacyjnych, jak również wierzycielom w toku postępowań.
Prowadzi szkolenia zarówno z zagadnień podatkowych, jak i z upadłości oraz restrukturyzacji. Najchętniej jednak łączy obie te hermetyczne gałęzie prawa.
Członek Krajowej Rady Doradców Podatkowych oraz członek Komisji Rewizyjnej Krajowej Izby Doradców Restrukturyzacyjnych.
Dziś w Podcaście usłyszysz m.in. o tym:
- w jaki sposób kontrola podatkowa może sparaliżować prowadzenie działalności gospodarczej?
- jak można walczyć z zajęciem rachunku bankowego i dlaczego jest to tak trudne zadanie?
- czym są postępowania restrukturyzacyjne i czym się od siebie różnią?
- jak te postępowania mogą pomóc podatnikowi w toku kontroli czy postępowania podatkowego?
NOTATKI
- POLECAM –> Prezentacja autorstwa Radomira „Otwarcie postępowania upadłościowego jako ochrona przed postępowaniem zabezpieczającym oraz egzekucyjnym”
TRANSKRYPCJA
Dzień dobry, Radomirze.
Cześć, Michale. Dzień dobry Państwu.
Tematem naszego dzisiejszego spotkania i odcinka podcastu są postępowania restrukturyzacyjne, zabezpieczenie zobowiązań podatkowych u podatnika i związki pomiędzy tymi dwoma instytucjami. W jakim momencie podatnik może w ogóle spotkać się z czymś takim jak zabezpieczenie zobowiązań podatkowych? Bo to będzie coś innego niż egzekucja – to będzie element, z którym podatnik się spotka wcześniej. Jak wcześnie może się spotkać z czymś takim i jakie to będzie dla niego rodziło skutki?
Niewielu podatników zdaje sobie sprawę, że z tym zabezpieczeniem może się spotkać bardzo wcześnie. Doskonale zdajemy sobie sprawę (chociaż niestety podatnicy mniej), że organy podatkowe mogą już na etapie czy to kontroli podatkowej, kontroli celno-skarbowej, czy też postępowania podatkowego przed wydaniem decyzji wydać decyzję zabezpieczającą. A zatem możemy mieć do czynienia z sytuacją, gdzie do samej decyzji, do podjęcia merytorycznej dyskusji, czy to w postaci odwołań, czy w postaci skargi do sądu administracyjnego mamy jeszcze długą drogę, a już organy zastosują bardzo dotkliwe w stosunku do podatnika środki zabezpieczające.
Dotkliwe – to znaczy, co masz na myśli?
Katalog ordynacji podatkowej zabezpieczeń jest bardzo szeroki. Najbardziej dotkliwą, najbardziej bolesną formą zabezpieczenia jest zabezpieczenie rachunków bankowych. Mniej bolesne są zabezpieczenia na majątku rzeczowym, natomiast doskonale zdajemy sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach bez możliwości swobodnego dysponowania środkami na rachunku bankowym w działalności gospodarczej, przede wszystkim w działalności handlowej, ale również działalności usługowej… Praktycznie przedsiębiorca, który utraci możliwość dostępu do rachunku bankowego, dysponowania środkami na rachunku bankowym, niejako ma zakończoną działalność gospodarczą.
Najbardziej dotkliwą, najbardziej bolesną formą zabezpieczenia jest zabezpieczenie rachunków bankowych
Ordynacja podatkowa przewiduje możliwość, że w przypadku zajęcia taki podatnik może się zwrócić do naczelnika urzędu skarbowego, żeby ten zatwierdził przelewy. Ale nawet w niewielkiej firmie handlowej, gdzie trzeba dokonywać dziesiątki operacji bankowych dziennie, oczywiste jest, że podatnik nie będzie codziennie rano wycierał dywanów w urzędzie skarbowym (co w dzisiejszej sytuacji covidowej jest znacząco utrudnione), żeby naczelnik urzędu skarbowego czy jakiś uprawomocniony do tego pracownik organu podatkowego zatwierdził listę przelewów. Z automatu jest to praktycznie niemożliwe. Już nie mówię oczywiście o zapłacie na rzecz pracowników – takie sytuacje są najczęściej zatwierdzane. Ale ja sobie nie wyobrażam sytuacji, gdzie trzeba się spowiadać przy każdym przelewie, że on jest konieczny, uzasadniony, niezbędny do prowadzenia działalności.
Spowiadanie się to jest jedno, ale drugie to jest jeszcze czas, bo przecież nie dostaniemy (jeśli już) takiego zwolnienia środków tego samego dnia. Pewnie w tym samym tygodniu też będzie problem, co praktyka pokazuje.
Oczywiście. Problematyczne w dzisiejszych czasach, gdzie obrót gospodarczy jest błyskawiczny, gdzie niekiedy trzeba dokonać wpłaty zaliczki, zanim otrzyma się potwierdzenia zamówienia. Też nie wyobrażam sobie, żeby podatnik mógł funkcjonować z zabezpieczeniem w postaci zajęcia rachunku bankowego.
Podałeś jeden sposób na to, żeby sobie poradzić z grożącym paraliżem firmy. Sposób, który warto przetestować, ale z góry zastrzegasz, że skuteczność może być ograniczona. Można też przecież zaskarżyć tę decyzję o zabezpieczeniu, prawda?
Tak, oczywiście. Taka decyzja o zabezpieczeniu podlega normalnie drodze instancyjnej, aczkolwiek doskonale zdajemy sobie sprawę z praktyki, że odwołanie od takiej decyzji jest problematyczne. I też przede wszystkim czas. To jest bolączka każdego przedsiębiorcy. Organy podatkowe czas mają, sądy administracyjne również, natomiast przedsiębiorca tego czasu nie ma.
Organy podatkowe czas mają, sądy administracyjne również, natomiast przedsiębiorca tego czasu nie ma
Poza klasyczną drogą odwoławczą podatnik może samodzielnie uniknąć (tzn. musi przedstawić, ponieważ ordynacja podatkowa zawiera katalog innych ewentualnych zabezpieczeń na majątku, które podatnik może przedstawić samodzielnie). Ale tu również problemem jest to, że po pierwsze czas, a po drugie, jak uzyskać np. gwarancję bankową lub ubezpieczeniową w sytuacji, kiedy mamy decyzję zabezpieczającą? To oczywiście bardzo pięknie brzmi, ale ja sobie nie wyobrażam, że bank czy ubezpieczyciel, wydając taką gwarancję, nie będzie chciał wiedzieć, czy w stosunku do podatnika zostały podjęte zabezpieczenia. I tutaj wpadamy w błędne koło, bo podatnik, starając się w swoim banku czy u ubezpieczyciela o gwarancję bankową, oświadczy, że gwarancja bankowa ma być właśnie w celu uniknięcia czy w celu zabezpieczenia grożącego mu określenia zobowiązania podatkowego. Tu problemem może być w ogóle uzyskanie takiej gwarancji.
Oczywiście katalog jest szerszy – może być poręczenie bankowe, weksel z poręczeniem wekslowym banku, zastaw rejestrowy. Ale też trzeba mieć świadomość, że w dzisiejszych czasach, zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z handlem, z usługami, a nawet w firmach transportowych, gdzie mamy do czynienia z majątkiem, który jest często wyleasingowany, nie jest własnością przedsiębiorcy – przedstawienie organom podatkowym innego rodzaju zabezpieczeń jest bardzo problematyczne.
Wyobrażam sobie, że uzyskanie takiej gwarancji czy poręczenia mogłoby wchodzić w grę w sytuacji, w której relacja pomiędzy potencjalną kwotą zobowiązania podatkowego, którą mógłby określić organ, a sumą aktywów tego podatnika jest taka, że tego majątku jest dużo, więc bank mógłby się zabezpieczać samodzielnie i być może w ten sposób dałoby się jakoś dogadać. Ale znowu w grę wchodzą koszty takiej gwarancji, które mogą być niemałe. I znowu ten nieszczęsny czas, bo zwróciłeś na to uwagę, że on gra na niekorzyść.
Pamiętam klientkę, która się bardzo bała zajęcia zabezpieczającego. Ona twierdziła, że nawet jeden dzień będzie problemem i to nawet nie dlatego, że ona nie będzie w stanie czegoś tam zapłacić, tylko że utraci zupełnie wiarygodność swoich banków z punktu widzenia jakichś kredytów obrotowych i wtedy może jej się po prostu cała firma posypać. Dla firmy może być w ogóle katastrofą sam fakt takiego zabezpieczenia, a nie tylko to, ile ono trwa, prawda?
Oczywiście, przede wszystkim kwestie zaufania instytucji kredytujących, kwestie ryzyka wypowiedzenia umów leasingowych. Niektóre towarzystwa leasingowe są bardzo wyczulone na nawet niewielkie spóźnienie w opłaceniu zobowiązań leasingowych. Problem u kontrahentów – mamy kredyt kupiecki, ale przecież też kredyt kupiecki nie jest nieskończony, nie jest wieczny. W związku z czym i to jest chyba naturalne, mamy największy problem bariery psychologicznej w biznesie, czyli utraty zaufania kontrahentów – instytucji finansujących, kooperantów. Takie informacje niestety bardzo szybko się rozchodzą. Doskonale wiemy, że zła wiadomość zawsze będzie pierwsza i wyprzedzi prawdziwą. Plotka 10 razy obiegnie świat, zanim prawda buty ubierze.
Powiedzieliśmy o takich bardziej oczywistych instrumentach czy sposobach na ratowanie firmy, ale tematem naszego spotkania są przede wszystkim postępowania restrukturyzacyjne. Zanim nam zdradzisz, w jaki sposób mogą one pomóc podatnikowi w konkretnej sytuacji, to może mógłbyś nakreślić panoramę postępowań restrukturyzacyjnych? O czym my w ogóle tutaj mówimy, jakie są typy tych postępowań?
Może taki krótki rys historyczny, ponieważ większość z nas słyszała o postępowaniu układowym. Każdy, kto się otarł o biznes, podatki, działalność gospodarczą, słyszał o upadłościach, ale także o układzie. W 2016 r. doszło do gruntownej reformy postępowania układowego. Do 2016 r. mieliśmy do czynienia z postępowaniem układowym, z upadłością układową – te terminy zapadły ludziom w pamięć. Od 1 stycznia 2016 r. mamy zupełnie nową ustawę – prawo restrukturyzacyjne. Ta ustawa całkowicie przebudowała model restrukturyzacji, wprowadzając cztery odrębne typy postępowań. Wszystkie one w jakiś sposób pozwalają na restrukturyzację zobowiązań, nie tylko handlowych, prywatnych, czyli zobowiązań kredytowych, leasingowych wobec dostawców, ale również zobowiązań publiczno-prawnych. I o tym dzisiaj właśnie będziemy mówić.
Pokrótce przybliżę te cztery typy postępowań. One są ułożone w hierarchii, od postępowań najmniej formalnych, najszybszych, które przedsiębiorca może przeprowadzić sam, bez ingerencji sądu – sąd pojawia się nam dopiero na samym końcu postępowania – aż po postępowanie sanacyjne, które jest najbardziej sformalizowane.
Jakie mamy cztery typy postępowań? Pierwsze jest postępowanie o zatwierdzenie układu, które przedsiębiorca we współpracy z doradcą restrukturyzacyjnym przeprowadza samodzielnie i bezpośrednio dogaduje się z wierzycielami. To postępowanie najbardziej przypomina mediację. Doradca restrukturyzacyjny, który zawiera umowę z przedsiębiorcą, czuwa nad przeprowadzeniem postępowania o zatwierdzenie układu, wciela się troszeczkę w rolę mediatora. Oczywiście przedsiębiorca musi przedstawić swoim wierzycielom propozycje restrukturyzacyjne, a wierzyciele muszą je zaakceptować. To postępowanie co do zasady jest krótkie, szybkie, ponieważ od otwarcia w ciągu trzech miesięcy powinien być złożony do sądu wniosek o zatwierdzenie układu.
Pierwsze jest to postępowanie o zatwierdzenie układu
W tym momencie to postępowanie będzie zmieniane. Mamy już projekt zmiany ustawy Prawo restrukturyzacyjne, ponieważ na fali przepisów covidowych od czerwca zeszłego roku mamy do czynienia z uproszczonym postępowaniem restrukturyzacyjnym, które zrobiło ogromną furorę. W tym momencie postępowania zatwierdzenie układu będzie zmieniane właśnie w kierunku uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego, jeżeli oczywiście projekt wejdzie w życie. Będzie już możliwe otwarcie postępowania – będzie ono obwieszczane w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, więc będzie powszechnie wiadome. Będziemy w stanie ustalić konkretnie dzień, w którym to nastąpiło. Ustawodawca poszedł na rękę dłużnikom i będzie możliwe zawieszenie postępowań egzekucyjnych, czego nie było do tej pory w postępowaniu o zatwierdzenie układu.
Jest to projekt, ale mogę powiedzieć, że od czerwca zeszłego roku 90 proc. postępowań restrukturyzacyjnych to są właśnie te uproszczone postępowania, czyli samodzielna restrukturyzacja przedsiębiorcy przy pomocy doradcy restrukturyzacyjnego.
Trzy pozostałe postępowania to już stricte postępowania prowadzone przed sądem, wymagają złożenia do sądu wniosku o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego. Są to:
– przyspieszone postępowanie układowe,
– postępowanie układowe,
– postępowanie sanacyjne.
Trzy pozostałe postępowania to już postępowania prowadzone stricte przed sądem. Wymagają złożenia do sądu wniosku o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego. Są to:
– przyspieszone postępowanie układowe,
– postępowanie układowe,
– postępowanie sanacyjne.
Postępowania te różnią się od siebie tym, że przyspieszone postępowanie układowe co do zasady powinno przebiegać szybciutko. W ciągu roku powinien być zawarty układ przed sądem na zgromadzeniu wierzycieli.
Postępowanie układowe toczy się o wiele dłużej. Oczywiście w każdym typie postępowań restrukturyzacyjnych jest sporządzany spis wierzycieli, ale w przypadku postępowania układowego wierzyciele mogą już składać sprzeciwy. W tych dwóch pierwszych takich sprzeciwów składać nie mogą. To właśnie ma wymóc przyspieszenie postępowania.
Ostatnim typem postępowania jest postępowanie sanacyjne i ono jest o tyle najdalej idące, że przede wszystkim, co do zasady, sąd wprowadza tu zarządcę majątku, czyli pozbawia dłużnika zarządu masą sanacyjną. W trzech poprzednich postępowaniach co do zasady zarząd pozostaje u dłużnika. W postępowaniu sanacyjnym bonusem dla dłużnika jest to, że można wypowiadać niekorzystne umowy. I o ile jest tu najdalej idące zabezpieczenie majątku dłużnika, czyli swoboda dysponowania majątkiem przez dłużnika jest bardzo ograniczona, a praktycznie żadna, o tyle zarządca może wypowiedzieć niekorzystne umowy, co ma zwłaszcza znaczenie w przypadku ciężkich umów najmu z np. centrami handlowymi, które są obwarowane ogromnymi karami. Postępowanie sanacyjne pozwala na wyplątanie się z takich niekorzystnych umów handlowych.
Co jest bardzo istotne – w dwóch pierwszych postępowaniach restrukturyzacyjnych, czyli w postępowaniu o zatwierdzeniu układu i przyspieszonym postępowaniu układowym mamy granicę spornych wierzytelności. Takimi wierzytelnościami mogą być te, które są zabezpieczane w postępowaniach czy w kontrolach skarbowych, czy w postępowaniach podatkowych. Ten limit spornych wierzytelności stanowi 15 proc. wierzytelności biorących udział w układzie.
Co to znaczy, że jest taki limit? Jeżeli go przekraczam, to co?
Jeżeli sporne wierzytelności stanowią więcej niż 15 proc. ogółu wierzytelności, które wchodzą nam z mocy prawa do układu, to niestety dwa pierwsze postępowania są wyłączone dla danego dłużnika. Można oczywiście uznać takie postępowanie, ale doskonale wiemy, że w sytuacji spornej, kiedy organ podatkowy (co zwłaszcza zdarza się w postępowaniach karuzelowych) próbuje określić zobowiązanie podatkowe w znacząco wyższej wysokości niż podatnik sam zadeklarował, to tutaj mamy niewątpliwie spór i powinniśmy się bronić.
Jeżeli wierzytelności sporne stanowią więcej niż 15 proc. ogółu wierzytelności, które wchodzą nam z mocy prawa do układu, to niestety te dwa pierwsze postępowania są wyłączone dla danego dłużnika
Mówisz, że należałoby uznać takie wierzytelności. Uznać, to znaczy zapłacić?
Nie, właśnie w tym cały figiel, że otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego, uznanie takiej wierzytelności nie powoduje natychmiastowego obowiązku zapłaty, tylko po prostu podatnik, wskazując taką wierzytelność jako bezsporną, uznaje kwotę wskazaną przez organ podatkowy. Oczywiście, jeszcze na etapie postępowania czy kontroli to jest bardzo problematyczne, w sytuacji, kiedy mamy decyzję wydaną w pierwszej instancji w postępowaniu podatkowym i nie bardzo nawet chcemy ją skarżyć, bo wiemy, że tutaj mamy jakiś potężny problem. Jest problem np. z obroną albo to właśnie kwestia czasu, że chcemy po prostu sprawę na tyle załatwić, żeby uratować nasz biznes, żeby mógł funkcjonować nieprzerwanie. Wtedy faktycznie możemy, zamiast wnosić środki odwoławcze, wszcząć postępowanie restrukturyzacyjne, wskazać, że akceptujemy wysokość wierzytelności w wysokości określającej ją decyzji, ale oczywiście składamy wniosek o przeprowadzenie postępowania restrukturyzacyjnego.
Jasne. Teraz powiedz to, na co chyba wszyscy czekają, czyli jak postępowania restrukturyzacyjne mogą posłużyć do tego, żeby poprawić sytuację takiego sparaliżowanego przedsiębiorcy? W tym sensie, że przedsiębiorcy–podatnika, który ma np. zajęte rachunki bankowe, ma decyzję o zabezpieczeniu i słyszał coś właśnie o postępowaniach restrukturyzacyjnych, i co?
Ta gradacja też ma znaczenie. Na etapie postępowań o zatwierdzenie układu i przyspieszonego postępowania układowego, ponieważ to są postępowania mniej sformalizowane, nie uzyskujemy takiej korzyści, jaką mamy w przypadku postępowania układowego i sanacyjnego. Już składając wniosek o otwarcie postępowania układowego bądź postępowania sanacyjnego, już na etapie złożenia wniosku, jeżeli mamy zabezpieczenie, możemy złożyć do sądu, który będzie rozpoznawał nasz wniosek, wniosek o uchylenie zajęcia rachunku bankowego. Z tym, że oczywiście w takiej sytuacji sąd ustanowi tymczasowego nadzorcę sądowego, który będzie czuwał nad kwestiami związanymi z działaniem przedsiębiorstwa jeszcze przed otwarciem postępowania restrukturyzacyjnego. Sam w praktyce miałem do czynienia z taką sytuacją, że już po złożeniu wniosku o otwarcie postępowania układowego sąd wyznaczył tymczasowego nadzorcę sądowego i właśnie uchylił zajęcie rachunku bankowego, co było bardzo istotne, bo dotyczyło to firmy handlowej, która musiała mieć stale obrót towarem – a skoro obrót towarem, to również obrót gotówką.
A w sprawie, o której mówisz, to jaki to był czas?
To był czas ok. 10 dni rozpoznania wniosku przez sąd, ponieważ tu też trzeba wziąć pod uwagę, że sama konstrukcja i podejście sądów wydziałów gospodarczych do spraw upadłości i restrukturyzacji są takie, że wnioski restrukturyzacyjne w takiej sytuacji przynajmniej na początku mają priorytet. Ustanowienie tymczasowego nadzorcy sądowego zazwyczaj wiąże się z tym, że owszem, wchodzi nam jakiś zewnętrzny podmiot, który będzie czuwał nad przedsiębiorstwem do czasu podjęcia decyzji przez sąd, ale również pozwala na to, że właśnie sąd podejmie decyzję, że uchyli zajęcie rachunku bankowego. Oczywiście to jest decyzja sądu – to nie jest automat. W takiej sytuacji w większości przypadków sądy przychylają się do wniosku o uchylenie zajęcia rachunku bankowego – i to jest bardzo istotne.
Jakby nie patrzeć, sąd jest organem władzy poza strukturą organów administracji – to jest ktoś z zewnątrz.
Oczywiście, sądy w żaden sposób nie wypowiadają się na temat tego, czy zabezpieczenie dokonane przez organy, czy to w toku postępowań kontroli, czy zabezpieczenie jeszcze nieprawomocnej decyzji jest słuszne, bo one się na ten temat nie wypowiadają. Jedyne co, to właśnie jest kwestia uchylenia zajęcia rachunku bankowego, ale to się wiąże z koniecznością ścisłej współpracy z tymczasowym nadzorcą sądowym. W przypadku przedsiębiorcy, który chce ratować swój biznes i nie ma zbyt wiele do ukrycia (w sensie takim, że nie prowadzi dziwnych operacji, tylko faktycznie zależy mu na uratowaniu biznesu), to z własnego doświadczenia jako nadzorca sądowy czy tymczasowy nadzorca sądowy wspominam takie sytuacje dość dobrze, bo tutaj po prostu wystarczy mieć ścisły nadzór tymczasowego nadzorcy sądowego nad operacjami, które są wykonywane na rachunku bankowym.
Trudno pewnie powiedzieć, jaka jest statystyka. Na pewno można bezpiecznie powiedzieć, że częstą sytuacją jest, że tego rodzaju problemy, o których tutaj mówimy, czyli kontroli podatkowych, postępowań podatkowych, w których dochodzi do właśnie takiego niespodziewanego zajęcia, dotyczą tych uczciwych przedsiębiorców, którzy są na miejscu, mają majątek, nigdzie z nim nie uciekli. Nie chcę mówić, że im ktoś uczciwszy, tym większa szansa, że na niego trafi, ale to z natury rzeczy tak będzie, że jak jestem uczciwy, to jestem na miejscu, w związku z tym może mnie spotkać taka sytuacja, prawda?
Tak, dokładnie. Niestety postępowania karuzelowe mają to do siebie (bo najczęściej w tych sytuacjach mamy do czynienia z zabezpieczeniami), że ten najuczciwszy w obrocie, który został wykorzystany do uwiarygodnienia karuzeli podatkowej, on najczęściej działa i ma majątek. Czysto oportunistycznie organy po prostu idą do tego, który jest, do którego mogą się zgłosić, który jeszcze dodatkowo, jak ma majątek, to wspaniale, ponieważ organy mogą tutaj wykazać, że przeciwdziałają przestępstwom karuzelowym i oto wyłapują podmiot uczestniczący w karuzeli, który ma majątek.
Ryzyko dla Skarbu Państwa jest minimalizowane, bo właśnie dokonują zabezpieczenia na tym majątku. A postępowanie czy kontrola trwa i sami doskonale wiemy, zwłaszcza w sytuacji, gdy karuzela jest międzynarodowa, kiedy organy muszą skorzystać z pomocy organów podatkowych innych państw UE i to przedłuża nam znacząco postępowanie, a tu cały czas zabezpieczenie trwa, zaczyna się problem z płynnością finansową, zaczyna się problem z regulowaniem zobowiązań i de facto bardzo szybko dochodzi do gospodarczej śmierci podmiotu.
Jasne. Spróbujmy teraz cofnąć się o dwa kroki i opowiedzieć o mechanizmie relacji pomiędzy postępowaniami restrukturyzacyjnymi a zabezpieczeniem, może na konkretnym przykładzie. Proponuję jednoosobowego przedsiębiorcę, który prowadzi firmę handlową – kilka, kilkanaście milionów złotych obrotu. I nagle okazuje się, że ta firma handlowa została właśnie wplątana w karuzelę podatkową (a przynajmniej organ podatkowy tak twierdzi, bo może nie ferujmy tutaj wyroków). Gdzieś tam pojawił się nieuczciwy kontrahent, czy to dostawca, czy nabywca, bo to różnie może być – szczególnie w tych wewnątrzunijnych transakcjach. W każdym razie organ podatkowy kwestionuje jakiś VAT – niech to będzie kilkadziesiąt, czy kilkaset tysięcy złotych i bardzo szybko dokonuje takiego zabezpieczenia.
Czy są podstawy do tego, czy nie, to może zostawmy, bo często czasem widzimy, że nie ma podstaw – więc to nieważne, czy są, czy nie. Pojawia się po prostu decyzja o zabezpieczeniu – jest to zajęcie rachunku bankowego i występują wszystkie gospodarcze trudności, które można by sprowadzić do określenia „paraliż firmy”,. I taki podatnik słucha naszego podcastu i myśli: „Może spróbuję z tymi postępowaniami restrukturyzacyjnymi?”. Jak by to zadziałało u niego?
Postępowanie restrukturyzacyjne tym różni się od postępowania upadłościowego, że restrukturyzacyjne może zostać wszczęte, jeżeli dłużnikowi grozi niewypłacalność. Jeszcze tylko ogólnie dwa zdania. Nie musi wystąpić stan niewypłacalności, jak w przypadku postępowania upadłościowego, ale wystarczy, że podatnik zidentyfikuje, że w niedługim okresie będzie mu groziła niewypłacalność.
Postępowanie restrukturyzacyjne tym różni się od postępowania upadłościowego, że restrukturyzacyjne może zostać wszczęta, jeżeli dłużnikowi grozi niewypłacalność
Teraz wracam do naszego przykładu. Doprecyzujmy, że nasz przedsiębiorca działa na rynku handlu stalą i np. sprowadza stal ze Słowacji. Organy wszczęły kontrolę i faktycznie, po około 3-4 miesiącach od wszczęcia kontroli, kiedy nasz podatnik przedstawia wszystkie faktury, wszystkie dowody, współpracuje z organami, pokazuje, że był uczciwy…
Zeznaje jak na spowiedzi, bo przecież nie ma nic do ukrycia, więc wszystko będzie wykazywał.
Otóż to. Natomiast organ nagle nabiera podejrzeń, że tych dowodów jest za dużo, że transakcja jest zbyt dobrze udokumentowana, co dowodzi, że podatnik wszystko planował i z dużym wyprzedzeniem powziął zamiar. Nagle organ wydaje decyzję o zabezpieczeniu szacowanej kwoty, bo tu mamy postępowanie w zakresie określenia zobowiązania podatkowego i organ ujmuje w takiej decyzji nie tylko szacowaną kwotę podatku, ale również odsetek. I mamy problem, bo powiedzmy, że kontrola dotyczy 4 lat wstecz i odsetki też nam urosły. Decyzja została wydana z rygorem natychmiastowej wykonalności, bo przecież trzeba szybko działać, żeby nam podatnik nie uciekł z tego handlu stalą. W związku z czym organ niezwykle szybko zadziałał i w tym momencie przedsiębiorca ma zablokowany rachunek bankowy, bo ma zajęcie do kwoty 0,5 mln złotych.
W tym momencie podatnik ma do wyboru: po pierwsze podjąć walkę instancyjną, skarżenie decyzji, ale przecież mamy rygor natychmiastowej wykonalności. Albo może złożyć wniosek, np. pójdzie do doradcy restrukturyzacyjnego, albo radcy prawnego, adwokata czy także do doradcy podatkowego, który również zna się dodatkowo na innych gałęziach prawa niż same podatki i szybko podejmie decyzję o konieczności przeciwdziałania temu wszystkiemu. Oczywiście złożenie wniosku o otwarcie postępowania układowego… Bo co się tutaj dzieje? Podatnik identyfikuje, że ma zabezpieczony rachunek bankowy do 0,5 mln zł, a zbliżają się terminy płatności za leasing za środki transportu, którymi wozi stal ze swojego składu do klientów, nadchodzi termin zapłaty raty kredytu hipotecznego za nieruchomość, na której prowadzi handel stalą i dodatkowo jeszcze musi spłacać jakiś inny kredyt obrotowy.
Poszedł więc szybciutko do naczelnika, żeby przedstawić listę, co musi mieć zapłacone. Powiedzmy, że naczelnik po tygodniu powiedział, że 20 faktur OK, ale co do 10 ma podejrzenia, bo ci kontrahenci również gdzieś tam występują w tym postępowaniu, więc tu raczej nie. Ten podatnik szybciutko składa wniosek o otwarcie postępowania układowego. Razem z nim składa wniosek o uchylenie zajęcia rachunku bankowego (i oczywiście o wyznaczenie tymczasowego nadzorcy sądowego – akurat ten wniosek niejako jest oczywisty, bo sąd sam z siebie może ustanowić tymczasowego nadzorcę sądowego, ale nie zaszkodzi, żeby podatnik wniósł, pokazując swoją uczciwość).
Teraz oczywiście, jeżeli sąd przychyli się do wniosku, zostaje powołany tymczasowy nadzorca sądowy, czyli osoba z licencją doradcy restrukturyzacyjnego, która również bada prawdziwość danych wskazanych we wniosku, czyli bada, czy istnieją te przesłanki, czy zachodzi ryzyko niewypłacalności danego przedsiębiorcy. W międzyczasie sąd wydaje postanowienie o uchyleniu zajęcia i w miarę szybko, czyli powiedzmy w ciągu niespełna miesiąca, podatnik ma odblokowany rachunek bankowy i oczywiście we współpracy z tymczasowym nadzorcą sądowym jego biznes może swobodnie funkcjonować.
Nie musi zaciągać żadnych dodatkowych zobowiązań. Nie musi prosić kogoś innego, żeby uregulował zobowiązania za niego, czyli nie rośnie mu nawis długu. Pod nadzorem tymczasowego nadzorcy sądowego dysponuje środkami na rachunku i przedsiębiorstwo ma szansę funkcjonować.
Ewentualnie przedsiębiorca nie złożył takiego wniosku, ale sąd bardzo szybko sam z siebie otwiera postępowanie restrukturyzacyjne i wyznacza np. nadzorcę sądowego, który ma czuwać nad przebiegiem postępowania układowego. I ten nadzorca identyfikuje, że faktycznie jest problem, bo rachunek bankowy jest zajęty i przedsiębiorca nie może funkcjonować i już w toku postępowania restrukturyzacyjnego sam nadzorca składa wniosek. To jest druga sytuacja.
Ale my tu mówimy o szybkim działaniu. Oczywiście równolegle jak najbardziej przedsiębiorca może skarżyć decyzję o zabezpieczeniu – nikt mu tego nie broni. Organy będą ją rozpoznawać. Jeżeli podatnik po roku albo półtora uzyska uchylenie decyzji zabezpieczającej, bo przecież tak się może zdarzyć, a zwłaszcza w sytuacji covidowej niestety spotykamy się bardzo często z ciągłym przedłużaniem postępowań – w szczególności postępowań odwoławczych… To tylko taka mała dygresja.
W jednym postępowaniu upadłościowym mam postępowanie odwoławcze, które jest przedłużone od półtora roku. Tutaj podatnik jest już w stanie kontrolowanej agonii, więc to jakby trochę inaczej. Natomiast półtora roku w postępowaniu odwoławczym w biznesie w przypadku decyzji zabezpieczającej wykończy każdego przedsiębiorcę, niezależnie czym by się zajmował. Nawet jakby tylko raz do roku płacił jakieś swoje zobowiązania, to w takiej sytuacji nie jest w stanie funkcjonować. Tak to obrazowo przebiega.
Jeszcze dwa słowa: co dalej? Podatnik rzeczywiście wnosi te środki zaskarżenia. W przypadku skarżenia decyzji o zabezpieczeniu zawsze będzie to ryzyko, że wpierw zostanie wydana decyzja wymiarowa, która sprawi, że niestety w świetle orzecznictwa odwoławczego od decyzji o zabezpieczeniu postępowanie będzie umorzone i to też będzie problem. Ale zostawmy to.
Jest kontrola, jest postępowanie podatkowe – pierwsza, druga instancja i to się toczy miesiącami, żeby nie powiedzieć latami. Co w tym czasie będzie się działo w kontekście postępowania restrukturyzacyjnego? Ten nadzorca sądowy będzie tam cały czas? Jak to będzie wyglądało?
Tak, nadzorca jest cały czas w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego. Postępowanie restrukturyzacyjne to nie jest panaceum na postępowanie zabezpieczające. Jest to właściwa formuła, zwłaszcza w sytuacji, kiedy przedsiębiorca diagnozuje, że w ogóle może mieć problemy poza kwestiami związanymi z postępowaniami podatkowymi.
Postępowanie restrukturyzacyjne to nie jest panaceum na postępowanie zabezpieczające
Powiedzmy tu o branży gastronomicznej. W tym momencie jest ogromny problem w jej funkcjonowaniu, praktycznie zamknięcie całej gałęzi gospodarki. Ale ci przedsiębiorcy, którzy chcą przetrwać i np. wiedzą, że mają zobowiązania, a są w stanie podjąć ograniczoną działalność, przestawili się na sprzedaż na wynos. Wiadomo, że ta sprzedaż nie przyniesie takich dochodów, jakie mogliby osiągnąć, prowadząc normalnie biznes, a jednak chcą przetrwać, chcą w jakiś sposób zmodyfikować swoje zobowiązania nie tylko podatkowe. W toku postępowania restrukturyzacyjnego można się przygotować właśnie do restrukturyzacji tych zobowiązań.
Rynek stali notuje w tym momencie wyhamowanie procesów inwestycyjnych, bo te, które były, są kończone, a aktywność inwestycyjna troszeczkę nam jednak spadła. Nasz przedsiębiorca diagnozuje więc, że te obroty tak czy siak mu spadną. On za chwileczkę może mieć problemy w ogóle z regulowaniem zobowiązań czy kredytów kupieckich, które ma zaciągnięte, czy też zobowiązań wobec swoich instytucji finansujących.
Oczywiście w toku postępowania restrukturyzacyjnego podejdzie kompleksowo do wszystkich zobowiązań. W międzyczasie oczywiście, bo organ podatkowy prowadzi postępowanie i tutaj problemem będzie to, jeżeli nie ustalimy spisu wierzytelności. W spisie mamy taką sytuację, że powinniśmy wykazać wierzytelność, która z mocy prawa wchodzi do układu w jej rzeczywistej, faktycznej wysokości. Dopóki nie mamy decyzji, to mamy ten problem. Oczywiście, możemy wtedy się pokusić o taką sytuację, żeby niejako przyspieszyć to postępowanie, tzn. nadzorca sądowy ujmie to zobowiązanie podatkowe w jakiejś wysokości w spisie wierzytelności i organ podatkowy może złożyć sprzeciw.
Oczywiście to jest problem i to już powiem z praktyki – bardzo często wtedy, jak mamy postępowanie restrukturyzacyjne, to do czasu zakończenia postępowania podatkowego czy kontroli podatkowej to de facto postępowanie restrukturyzacyjne będzie się toczyło na troszeczkę jałowym biegu. Ale cały czas mamy taką sytuację, że mamy ochronę majątku, czyli przedsiębiorstwo funkcjonuje i ono funkcjonuje w trakcie trwania postępowania restrukturyzacyjnego. Aczkolwiek (i to też powiem z praktyki) widziałem sytuację, gdzie sędzia komisarz bardzo skutecznie zwracał się do organów prowadzących postępowania w takich sytuacjach o podjęcie maksymalnych wysiłków do jak najszybszego zakończenia postępowania. I o dziwo zdarzało się, że organy takie wysiłki podejmowały.
Tak, dodatkowy bonus. Bo tak to możemy składać jakieś ponaglenia, możemy sami się upominać, a tu jest znowu zewnętrzny organ, który będzie mobilizował organ.
Tak. Widziałem taką sytuację, gdzie nadzorca sądowy, zgłaszając sędziemu komisarzowi trudności w sporządzeniu spisu wierzytelności, wskazał właśnie na trudność w postaci toczącego się postępowania podatkowego, gdzie miało być określone zobowiązanie podatkowe, które wchodziło z mocy prawa do postępowania restrukturyzacyjnego. Nadzorca sądowy zwrócił się do sędziego komisarza o podjęcie interwencji. Sędzia komisarz podjął ją i o dziwo naczelnik urzędu skarbowego znacząco przyspieszył działania. I o dziwo zarówno podatnik, jak i organ ustalili mniej więcej faktycznie…
Tutaj akurat dochodziło do pewnych nieprawidłowości, też po części po stronie podatnika – nie bójmy się tego powiedzieć, bo przecież podatnicy nie są świętymi. Często się zdarza, że przez pewne swoje przeoczenia doprowadzają do sytuacji, że organy podatkowe jednak dochodzą do wniosku, że podatnik nie dopełnił pewnych swoich zobowiązań.
W naszym przypadku bardzo szybko zakończono postępowanie, a podatnik nie kwestionował ostatecznej wysokości decyzji. To zobowiązanie podatkowe w wysokości ustalonej przez organ zostało ujęte przez nadzorcę sądowego w spisie wierzytelności i restrukturyzacyjne postępowanie układowe toczyło się dalej, czyli zostało przygotowane zgromadzenie wierzycieli i był podejmowany układ.
Oczywiście problemem jest tutaj podejście organów podatkowych, a także np. ZUS-u w tej części składek na ubezpieczenia społeczne, które wchodzą z mocy prawa do układu, bo nie wszystkie zobowiązania z tytułu ubezpieczeń społecznych wchodzą. Tylko i wyłącznie ta część składek na ubezpieczenia społeczne, która jest częścią brutto brutto (czyli tą pracodawcy) –może wejść do układu.
Co prawda organ podatkowy był tu przeciwny, bo niestety należy się liczyć z tym, że w większości przypadków organy podatkowe są przeciwne, zwłaszcza jeżeli dochodzi do jakiejś redukcji zobowiązań publiczno-prawnych. Na szczęście pozostali wierzyciele przegłosowali układ i przedsiębiorca spokojnie już go realizuje, spłaca swoje zobowiązania i firma wychodzi na prostą. Miejmy nadzieję, że tutaj COVID nie pokrzyżuje jeszcze bardziej planów, ale na razie układ jest wykonywany.
Bardzo to wszystko ciekawe, co mówisz, bo otwiera dla podatników zupełnie nową perspektywę. Myślę, że warto, aby podatnicy i ich doradcy myśleli o całym wachlarzu możliwości, które może wykorzystać podatnik, żeby poprawićswoją sytuację.
Gdybyśmy mieli podsumować dzisiejszą rozmowę, to jaki jeden najważniejszy wniosek byś tutaj wyprowadził? Jaką chciałbyś jedną najważniejszą myśl przekazać słuchaczom?
Jeżeli identyfikujemy jakieś zagrożenia dla biznesu, płynące właśnie z postępowań podatkowych, to taka pierwsza rzecz: lepiej zapobiegać niż leczyć. To jest chyba uniwersalna rada. Jeżeli mamy sytuację, gdzie zaczynamy mieć problem z funkcjonowaniem biznesu, to w pierwszej kolejności, zamiast chować głowę w piasek albo myśleć, że jakoś to będzie, albo że przecież mamy rację, więc na pewno wygramy z organem podatkowym, to czasem warto zważyć pewne kwestie. Czy jeżeli mamy rację i nawet jeżeli tę rację udowodnimy za 5-10 lat, czy satysfakcjonuje nas odszkodowanie od Skarbu Państwa za upadłość, zniszczony biznes, utracone korzyści? Czy jednak powinniśmy się zastanowić, zamiast iść w zaparte? Czy nie znaleźć jakiegoś sposobu, żeby zastosować pewne możliwości, które nam dają przepisy prawne, żeby ratować biznes? Co jest dla nas ważniejsze: mieć rację czy mieć biznes? Bo to jest pytanie, przed którym dzisiaj przedsiębiorcy stają bardzo często.
Jeżeli identyfikujemy jakieś zagrożenia dla biznesu płynące właśnie z postępowań podatkowych, to taka pierwsza rzecz: lepiej zapobiegać niż leczyć
Bardzo ładnie, obrazowo to przedstawiłeś. Bardzo ci dziękuję za dzisiejsze spotkanie, za rozmowę i wiele praktycznych refleksji. Widać, że siedzisz w tym temacie i nie jest ci to obce również z praktyki. Miejmy nadzieję i życzmy sobie i podatnikom tego, żeby jednak było jak najmniej okazji do skorzystania z wiedzy, którą dzisiaj przekazałeś. Chociaż nie wszystko da się przewidzieć i nie wszystkiemu da się zapobiec.
Dokładnie, miejmy nadzieję, że nikt nigdy nie skorzysta z naszych dzisiejszych rozważań, aczkolwiek obawiam się, że niestety te nasze życzenia nie zostaną wysłuchane, zwłaszcza przez organy podatkowe. Dobrze by było, żeby każdy z podatników płacił dokładnie tyle, ile ma zapłacić, w terminie i żeby organy podatkowe nie musiały prowadzić żadnych postępowań kontrolnych, podatkowych. I tego państwu życzę, nam również, choć z drugiej strony wtedy może mielibyśmy trochę mniej pracy – za to więcej czasu wolnego.
Tak, dziękuję ci bardzo jeszcze raz. Do zobaczenia, do usłyszenia. Cześć.
Dziękuję.